Marek o samochodach
Ford Edge – epicki SUV
Jeśli śledzisz w miarę uważnie moje poczytania, pewnie wpadła Ci w oko moja wycieczka po Kanadzie i występujący w tle Ford Edge. Jak do tego doszło? Ania ma rodzinę w Kanadzie. Daleką, ale kurczącą się. Dostaliśmy sygnał, że to może być ostatni dzwonek, żeby zobaczyć jednego z ostatnich rdzennie polskich członków tej rodziny. OK, wsiądziemy w samolot i polecimy. Ale jak już będziemy po drugiej stronie Atlantyku, fajnie byłoby coś jeszcze zwiedzić. I tak zrodził się pomysł przeprawy przez Góry Skaliste. Przeprawa to dużo powiedziane, bo trzeba się nieźle naszukać drogi gorszej niż asfaltowej, ale licząca ponad półtora tysiąca kilometrów trasa robi wrażenie. To mniej więcej jak wyprawa z Władysławowa do Zakopanego i z powrotem z tą różnicą, że Zakopianki jest kilkadziesiąt kilometrów i chyba nie ma odcinka dłuższego niż kilkadziesiąt metrów, na którym nie byłoby reklam wszystkiego od góralskich kapci po zabieg plastyczny pochwy w nowej klinice z widokiem na Tatry. Tymczasem w Kanadzie billboardów w ogóle jest niewiele, a przez Góry Skaliste można jechać parę godzin i gdziekolwiek postanowisz się zatrzymać, wszędzie można kręcić piękne ujęcia. Zresztą co paręnaście kilometrów są oznaczone parkingi z miejscami widokowymi, regularnie opróżnianymi śmietnikami i czystymi toaletami. Da się? Da się. Ale co do tego ma Ford? O ile wycieczka do rodziny kosztuje tyle co bilety lotnicze plus jakieś atrakcje na miejscu, o tyle 10 dni w trasie nadwyrężyłoby nasz budżet. Mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu, bo akurat Ford szykował się do wprowadzenia na polski rynek modelu Edge. Przy okazji Ford Edge produkowany jest w Kanadzie, więc było nawiązanie. Możemy pokazać Edge’a w pięknych okolicznościach przyrody i w warunkach, do których został stworzony, czyli podczas długiej, wygodnej podróży. No i jeszcze pasujemy do jednej z trzech grup docelowych Forda Edge. Firma Ford Polska wspomogła nas finansowo i załatwiła użyczenie na miejscu prasowego Edge’a w zamian za relacje, w których w tle pojawiać się będzie właśnie Ford Edge. W Kanadzie dostaliśmy niedostępną w Europie wersję V6 EcoBoost. Wiem, że paru widzów zapaliło się do tego silnika, ale uwierzcie mi, że ta jednostka nie nadaje się na nasz rynek. Większość trasy pokonaliśmy ze stałą prędkością 90-110 km/h i na końcu testu (ostatnie 200 km po Vancouver) zużycie paliwa zbliżało się do 10 litrów na setkę, a w trasie nigdy nie spadło poniżej 9. Dla porównania 210-konny TDCi bez napinki zużywa 6-7 w polskich warunkach. Co nie znaczy, że jest to silnik idealny dla tego samochodu. Na rynku północnoamerykańskim Ford ma kilka modeli elektrycznych i hybrydowych. Niestety nie ma wśród nich SUVa. A szkoda, bo Ford Edge z napędem hybrydowym typu plug-in byłby moim zdaniem SUVem idealnym. Artykuł Ford Edge – epicki SUV pochodzi z serwisu wieruszewski.com.