Yanosik GT vs GTR – który lepszy?

CROMO

Yanosik GT vs GTR – który lepszy?

Mercedes-Benz E Coupe [oficjalnie]

Motofilm

Mercedes-Benz E Coupe [oficjalnie]

Pobrali się w salonie Porsche

Motofilm

Pobrali się w salonie Porsche

Nissan NP300 Navara dCi 190 - zdjęcia

Autokult

Nissan NP300 Navara dCi 190 - zdjęcia

Nissan NP300 Navara: najbardziej szosowy pick-up w klasie

Autokult

Nissan NP300 Navara: najbardziej szosowy pick-up w klasie

Pick-upy od pewnego czasu coraz bardziej upodabniają się do SUV-ów, a Nissan Navara poprzedniej generacji był jednym z prekursorów, pokazujących ten kierunek. Nowa generacja po raz drugi jest najbliżej auta osobowego.Czytaj więcej w Autokult.pl

Do kraju sprowadzono milion samochodów używanych

Autokult

Do kraju sprowadzono milion samochodów używanych

Motofilm

Rozbił złote Lamborghini w Warszawie!

Spory pech...

Motofilm

Nowe Suzuki Swift [Oficjalnie]

W marcu, na targach w Genewie Suzuki przeprowadzi światową premierę nowego Swifta, jednak klienci w Japonii będą mogli go kupować już od 4 stycznia 2017. Stąd też tak wcześnie mamy pierwsze zdjęcia i informacje. W Japonii Suzuki Swift będzie dostępny w 3 wersjach silnikowych: 1.2 R4 z 5-biegową manualną przekładnią, 1.2 R4 Hybrid z bezstopniową skrzynią CVT, oraz Swift RS z turbodoładowanym silnikiem 1.0 połączonym z 6-biegowym automatem. Swifta będzie można zamówić w wersji z przednim napędem, lub napędem na 4 koła(oprócz modelu RS). W wyposażeniu nowego Swifta znajdziemy między innymi: asystenta świateł drogowych, adaptacyjny tempomat oraz system zapobiegania kolizjom.

BMW Serii 5 G30 [oficjalnie]

Motofilm

BMW Serii 5 G30 [oficjalnie]

Lamborghini Aventador S [oficjalnie]

Motofilm

Lamborghini Aventador S [oficjalnie]

Motofilm

Nowy Suzuki Swift [Oficjalnie]

W marcu, na targach w Genewie Suzuki przeprowadzi światową premierę nowego Swifta, jednak klienci w Japonii będą mogli go kupować już od 4 stycznia 2017. Stąd też tak wcześnie mamy pierwsze zdjęcia i informacje. W Japonii Suzuki Swift będzie dostępny w 3 wersjach silnikowych: 1.2 R4 z 5-biegową manualną przekładnią, 1.2 R4 Hybrid z bezstopniową skrzynią CVT, oraz Swift RS z turbodoładowanym silnikiem 1.0 połączonym z 6-biegowym automatem. Swifta będzie można zamówić w wersji z przednim napędem, lub napędem na 4 koła(oprócz modelu RS). W wyposażeniu nowego Swifta znajdziemy między innymi: asystenta świateł drogowych, adaptacyjny tempomat oraz system zapobiegania kolizjom.

Motohistoria: Dakarowe Seaty

AUTOBEZSENS

Motohistoria: Dakarowe Seaty

Wszyscy ekscytują się zwykłą zmianą daty z 2016 na 2017. Nie wiadomo czemu - w sumie dzień jak każdy inny. Ale za to w tym samym czasie, ma się wydarzyć coś, czym rzeczywiście warto się ekscytować. Startuje kolejna edycja Rajdu Dakar (w Argentynie), a także kolejna edycja Africa Eco Race, biegnącego trasą dawnego Rajdu Dakar - w Afryce. Ciekawe, czy kiedykolwiek zostanie uporządkowany ten bałagan wokół najbardziej znanego terenowego maratonu. Choć z drugiej strony zamiast jednego ciekawego wydarzenia są teraz dwa, czyli też fajnie. A jako że auta terenowe startują niedługo do ścigania się po pustyni, to warto przypomnieć jakiś dakarowy temat. Oczywiście z jakimś nietypowym autem. Pomysł zrobienia terenówki z Seata Toledo albo Cordoba, powinien wystarczyć. A nawet jeśli nie, to zapraszam do poczytania wcześniejszych wpisów dakarowych na blogu: tu kliknąć proszę.Dział sportowy Seata przez wiele lat próbował zmajstrować coś, co mogłoby rywalizować na najwyższym poziomie w rajdach albo wyścigach. Kiedyś mieli np. pomysł na dwusilnikową Ibizę. W latach 90-tych jednak, zainteresowanie skierowano w stronę rajdów terenowych. Regulamin sportowy w tej kategorii bardzo odpowiadał Seatowi. Można było startować właściwie czym się chciało, udział seryjnych części mógł się ograniczać do kilku elementów nadwozia i tyle. Czyli coś jak obecnie niemal w każdej serii wyścigowej. Gdyby Seat chciał wtedy startować w WRC, musiałby zgodnie z regulaminem Grupy A (i najwyższej klasy A8), zbudować turbodoładowane auto z napędem na cztery koła i wprowadzić je do seryjnej produkcji (rywalizowali jednak w klasie A7 - co już było opisane). A na Dakar nie było to potrzebne. Stworzono więc Seata Toledo Marathon.Auto zostało zbudowane pod koniec 1992 roku. Miało 5-cylindrowy silnik o pojemności 2100 ccm i maksymalnej mocy 330 KM. Silnik najprawdopodobniej pochodził z Audi. Napęd z niego był przekazywany na wszystkie cztery koła poprzez manualną skrzynię o sześciu przełożeniach. By zatrzymać Seata, z przodu i z tyłu zastosowano wentylowane tarcze hamulcowe. Wymiary samochodu to (dł./szer./wys.): 4320/1770/1620 mm. Rozstaw osi: 2800 mm, rozstaw kół: 1600 mm (zarówno z przodu jak i z tyłu). Samochód ważył 1350 kg. Zbiornik paliwa mieścił 400 litrów benzyny. Toledo Marathon poruszał się na felgach w wymiarze 7x18 cali wyposażonych w opony Michelin.Na sezon 1993 podpisano umowę sponsorską z marką Repsol. Niestety, i tak pojawiły się problemy z finansowaniem startów terenowego Toledo. Debiut auta nastąpił w rajdzie Baja Portugal 1993. Za kierownicą usiadł wtedy Jose Maria Servia. Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, które miejsce zajął, ani czy w ogóle dojechał do mety. O ile wiadomo, był to też jedyny start Toledo Marathon w sezonie 1993. W następnym roku program był jednak nieco bogatszy - samochód wystartował w Pucharze Świata Rajdów Terenowych. Erwin Weber zajął nim drugie miejsce w Baja Portugal. W Baja Spain zaś dojechał na trzecim miejscu. Czwarty był Jose Maria Servia za kierownicą drugiego egzemplarza Toledo. W greckiej rundzie pucharu, po raz kolejny Seat stanął na podium - drugie miejsce zajął Servia. Nie wiadomo co dalej stało się z Toledo Marathon. Ponoć trafiły w ręce prywatnych zespołów i startowały tylko w lokalnych rajdach. Znalazłem też informację, że w co najmniej jednym z nich zamontowano silnik 3,5 V6 i tak ścigano się do 1997 roku. Ale jakichkolwiek danych o tych startach nie udało mi się znaleźć. O ile mi jednak wiadomo, auto nigdy nie pojechało w Rajdzie Dakar.Co się nie udało Toledo, udało się jednak Cordobie. Przynajmniej częściowo. Pod koniec lat 90-tych w Rajdowych Mistrzostwach Świata zmieniły się regulaminy i auta WRC nie musiały już tak mocno bazować na seryjnych jak w przypadku Grupy A. Seat wystawił więc Cordobę WRC, która świata nie zawojowała. Samochód startował w latach 1998-2000 i nie wygrał ani jednej rundy Mistrzostw Świata. Po zakończeniu programu WRC zostały jednak rajdówki. I jedną z nich postanowiono spróbować wykorzystać w Rajdzie Dakar. Nadwozie Cordoby WRC zostało nieco zmodyfikowane, wyposażone w terenowe zawieszenie i nowy silnik. Uznano bowiem, że od dwulitrowej, turbodoładowanej jednostki znanej z WRC, znacznie lepiej poradzi sobie na pustyni... diesel 1.9 TDi. Wzięto go z działu sportowego VW, czyli niewykluczone jest, że miał coś wspólnego z opisywanym już kiedyś Golfem kit-car TDi. Na potrzeby zapewnienia niezawodności, zdecydowano się nie przesadzać z wyciąganiem jak największej mocy z silnika. Wynosiła ona jednak całkiem przyzwoite 210 KM. Auto pojawiło się na starcie Rajdu Dakar 2002. Konkretnie był to rajd Arras-Madryt-Dakar. Zaczęło się obiecująco: na pierwszym odcinku specjalnym zwycięstwo odniosła hiszpańska załoga Fernando Gil/Rafael Tornabell, jadąca właśnie Seatem Cordobą. Sukces ten powtórzyli na trzecim odcinku specjalnym. Niestety, po wjechaniu rajdu do Afryki, zaczęły się problemy techniczne. Najpoważniejsze z układem chłodzenia. Naprawy trwały na tyle długo, że do Dakaru Cordoba w prawdzie dojechała, ale poza klasyfikacją. Seat zdecydował się nie kontynuować programu i samochód został sprzedany dla hiszpańskiego kierowcy startującego w rajdach terenowych, Jaume Aregall. Auto kupił on bez silnika, gdyż VW nie zgodził się by ich wyczynowa jednostka napędowa trafiła w prywatne ręce. Nie jest wiadome co dalej napędzało terenową Cordobę, ale w 2005 roku znów pojawiła się ona na starcie Rajdu Dakar. Podczas dnia przerwy kolejny raz przekroczono limit czasu napraw i auto zostało ponownie wykluczone z klasyfikacji. Nie są znane dalsze losy samochodu.I co? I koniec? A skąd! Litewski kierowca Vaidotas Žala w 2016 roku wystartował w Dakarze Seatem Leonem przebudowanym na auto terenowe. Samochód napędzany silnikiem 1.9 TDi na biodiesla, rywalizował wtedy w klasie T3. Na trzy etapy przed końcem rywalizacji Seat uległ niestety awarii i nie dojechał do mety. Niezrażony tym Vaidotas Žala ma powrócić w edycji 2017. Tym razem auto pojedzie w klasie T1.  Co ciekawe, maksymalna moc TDi ma wynosić 210 KM, tak jak w opisanej wyżej Cordobie. Choć oczywiście nie jest to ten sam silnik. Jak widać historia dakarowych Seatów toczy się dalej. I dobrze, będzie o czym robić wpisy w przyszłości. Zaś wszystkim czytelnikom życzę aby 2017 rok obfitował w absurdalne samochody. I spełnione marzenia oczywiście!

Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle

Autokult

Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle

Historia motoryzacji zna wiele przypadków aut, które były fatalne ale dobrze się sprzedawały. Występowały też samochody będące ich przeciwnościami. Okazywały się tak dobre lub innowacyjne, że klienci ich nie docenili. Oto kilka takich przykładów.Czytaj więcej w Autokult.pl

BMW M1, które spędziło w garażu ostatnie 34 lata, zostanie przywrócone do świetności

Autokult

BMW M1, które spędziło w garażu ostatnie 34 lata, zostanie przywrócone do świetności

Konkretny robol, czyli test Nissan NP300 Navara 2.3 dCi 190KM 4x4 Automat

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Konkretny robol, czyli test Nissan NP300 Navara 2.3 dCi 190KM 4x4 Automat

Znana i bardzo popularna, a w zasadzie popularny Navara (bowiem na oficjalnej stronie Nissana zamiast NOWA Navara jest napis NOWY Navara, czyli to jednak on) na zdjęciu powyżej to najnowsza generacja od Nissana. Pierwszego pickupa Nissan wypuścił z fabryki ponad 80 lat temu, w 1935 roku, a testowy egzemplarz to już 12 generacja tego typu pojazdów w tej marce. Dokładnie jest to model NP300 Navara. Dlaczego NP300? Każdy nie europejczyk spyta dlaczego Navara? Pickup od Nissana na wszystkich kontynentach poza Europą nosi właśnie nazwę NP300. Producenci wprowadzając nową generację nie chcieli rezygnować z mocnego i znanego słowa Navara. Postanowili więc połączyć obie nazwy. Na tylnej burcie i tak bardziej w oczy rzuca się słowo Navara, a NP300 tylko delikatnie ją rzecz ujmując dopełnia. Jeżeli ktoś nie jest znawcą marki to dla niego NP300 bardziej kojarzyć będzie się z silnikiem czy wersją wyposażenia.NP300 Navara jest niewątpliwie innym pickupem niż pozostałe. Lata doświadczeń Nissana w produkcji samochodów użytkowych zostały połączone z równie bogatym bagażem nie tylko doświadczeń, ale także sukcesów młodego ,,gatunku" crossoverów jak Qashqai, który jest niewątpliwym hitem w tym segmencie już od wielu lat. Nissan stworzył samochód użytkowy, którym jeździ się jak autem osobowym. Jeśli chodzi o to dlaczego jest taki wygodny ten pickup to mają na to najbardziej wpływ dwie sprawy. Pierwsza to zawieszenie. Na tylnym moście nie znajdziemy piór tylko zawieszenie pięciodrążkowe ze sprężynami śrubowymi. Po drugie, wygoda tkwi w fotelach oraz kanapie. Z jednej strony miła w dotyku skórzana tapicerka, a z drugiej nie ma efektu latania na zakrętach tj. skóra nie jest śliska jak to czasem bywa w niektórych autach. Jedynie czego jeszcze brakuje z auta osobowego temu robolowi to więcej ciszy. Silnik generalnie dość dobrze pracuje w połączeniu z automatyczną skrzynią, ale prawie dwie tony masy robią swoje. Rozumiem, że jest to pickup, ale do super komfortu niewiele mu brakuje.Kwestia gustu, czyli wygląd. Pickup to wiadomo, ma być duży, ma mieć wielką pakę i sporo ważyć. Nissanowi jednak do tego wszystkiego udało się dorzucić szczyptę elegancji, estetyki i efekt końcowy dla oczu jest więcej niż zadowalający.Nawet ta tylna burta z tym mini spojlerem ma w sobie jakiś charakter. Na tejże klapie nie zabrakło także kamery cofania, która znajduje się obok klamki, a niżej w zderzaku są także czujniki parkowania co by tym bydlakiem lepiej i łatwiej można zaparkować. W aucie jest system kamer 360 stopni, są one w lusterkach więc mamy dobrą widoczność w każdą stronę tak by bez trudu zająć miejsce nawet na ciasnym osiedlowym parkingu. Jakość obrazu jest wystarczająca do tego aby nikomu i sobie nie zarysować fury.Jeśli chodzi o przód to nie jest on za specjalnie opływowy, ale nie jest także ścięty siekierą w pewnym miejscu. Dość ładnie są nakreślony wszystkie kreski. Spora ilość chromu wokół girlla oraz przy halogenach sprawia, że auto może się podobać. Do pełni idealnego wyglądu przydałoby się wg mnie jeszcze jakieś ciekawe orurowanie oraz lampy dalekosiężne na dachu - wiem wiem, te moje wymagania. Jeżeli ma służyć do ciężkiej pracy to z pewnością tak będzie, a dodatkowo jazda da taką frajdę, że z ust pracownika lub szefa nie wylecą słowa ,,znowu nim mam jechać?!". Jeżeli po pracy będzie trzeba zabrać rodzinę na wymarzone wakacje to z pewnością NP300 Navara okaże się dobrym towarzyszem nawet dłuższych podróży.Nissana NP300 Navara standardowo napędza jedna, tylna oś. Jeżeli zechcemy zapuścić się w lekki teren wspomoże nas w tym tryb 4H (4WD High), który na sztywno dołączy nam przednie koła. Ostatni, trzeci tryb jazdy to 4WD Low przeznaczony do jazdy w ciężkim terenie, czyli jazda na całego po piachu, śniegu czy głębokim błocie. Kolejny przydatny gadżet to asystent zjazdu ze wzniesienia, który dostępny jest w standardowym wyposażeniu.Paka czy też skrzynia załadunkowa w Navarze posiada 153,7cm długości x 156cm szerokości na 47,4cm wysokości. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że wnęka między kołami jest nieco mniejsza oraz wymiary na dole z wymiarami na górze mogą się nieco różnić. Ważne, że można na auto załadować nieco ponad tonę, a przyczepa, którą zechcielibyśmy ciągnąć za sobą może mieć do 3,5t masy.Pod wielką i ciężką maską w testowym egzemplarzu znalazł się silnik diesla o pojemności 2.3, który jest kompromisem między osiągami a spalaniem. W Navarze mamy do wyboru dwa silniki. Pierwsza to opcja z jedną turbiną i silnik posiada 160KM. Druga wariant to dwie turbiny i wówczas wynik wzrasta do 190KM. Auto ze zdjęć posiadało mocniejszą odmianę. Moment obrotowy to 450Nm. Ten ponad dwutonowy potwór nie jest demonem prędkości. Sprint do setki zajmuje dokładnie 10.8sekundy. Żwawa, dynamiczna jazda sprawiła, że średnio auto zadowalało się 7.5-8L/100km więc sami przyznacie, że wynik jak najbardziej akceptowalny zwłaszcza, że pojemność baku to aż 80 litrów. Skrzynia biegów dość dobrze się spisywała. Nie było mowy o tym, że zaśpi na światłach czy nie poradzi sobie podczas wyprzedzania zestawu ciągnik siodłowy plus naczepa. Zawieszenie dość dobrze wybiera wszelakie nierówności i nie mam tu absolutnie żadnych zastrzeżeń.Z tyłu siedzi się dość wysoko, a miejsca na tej kanapie przeznaczone są nawet dla trzech, nawet dla wysokich osób. Moje duże i ciężkie 185cm wzrostu zmieściło się tam bez najmniejszego problemu za sprawą wyżłobieniu w dachu, gdzie bez trudu pomieszczą się największe głowy.Wspomniane wyżłobienie z nieco bliższej perspektywy.Niewysoki tunel środkowy oraz nawiewy dla pasażerów to tylko kolejne plusy podróży tym Nissanem.Kokpit dość atrakcyjny jak na tego typu auto. Można by nawet stwierdzić, że kapie od bajerów. Dobry sprzęt grający, nawigacja, sytem kamer 360stopni, czujniki parkowania, nie jedno a dwa wyjścia 12V. To które widzicie jest w podszybiu, a drugie znajduje się tuż przy skrzyni biegów. Do tego wszystkiego podgrzewane oraz wentylowane fotele i podwójna klimatyzacja.Schowek pasażera nieco mały, ale jakieś instrukcje, książki czy inne komiksy zmieszczą się na pewno.Jeśli chodzi o plastiki to wszędzie kamienie czyt. twarde i nawet pod moimi ciężkimi i grubymi paluchami nic nigdzie się nie uginało poza podłokietnikami na drzwiach. Testowe auto miało przebieg ponad 34 tys. kilometrów, a mimo to nie słychać było, żeby coś piszczało i nie widać było, aby coś gdzieś odstawało. Kierownica jak w każdym nowym Nissanie. Łatwo i szybko można się przyzwyczaić do tych wszystkich guzików i w trasie bywają naprawdę użyteczne.Tuż za kierownicą analogowe zegary z komputerem pokładowym pośrodku. Tonacja raczej biała choć nie przeszkadza to kierowcy zarówno w ciągu dnia jak i nocy, a to przecież najważniejsze.Przednie fotele nie są oczywiście kubełkowe, ale delikatnie wyprofilowane. To jednak w zupełności wystarcza, aby mówić o trzymaniu bocznym i bezproblemowym łykaniu zakrętów.Spore rozmiary, czyli 533cm długości x 208,5cm szerokości x 184cm wysokości przydają się na budowie i w trasie. Za to prześwit 223 mm więcej niż bardzo sprawdza się w terenie. Kąt natarcia wynosi 30,4 stopnia kąt zejścia 25,6 stopnia, a kąt rampowy to 22,2 stopnia. Tyle matematyki i czas na podsumowanie.Nissan NP300 Navara to więcej niż tylko sensowny robol. Auto gotowe do ciężkiej pracy, a chwilę po niej w ramach relaksu można się zapuścić choćby w najcięższy teren by się odstresować. Taki najtańszy antystres z pojedynczą wydłużoną kabiną startuje za 118tys złotych. Wersja z podwójną kabiną to wydatek minimu 125 500, a jeżeli marzymy o niej mocniejszym dieslem pod maską i automatyczną skrzynią biegów to trzeba odłożyć przynajmniej 153 880zł. Duży plus na pewno za to, że już standardzie mamy bogate wyposażenie, które i tak możemy jeszcze doposażyć. Na szalę plus kładę także właściwości terenowe i świetne zawieszenie. Kolejny ważny wyznacznik to 5-letnia gwarancja lub 160 000km.Jeżeli miałbym się na siłę do czegoś przyczepić to jest to z pewnością ten przycisk. Nie wiem dlaczego, ale po prostu mi się nie podoba w nim to, że jest taki jakby przezroczysty zamiast np. podświetlany czarny lub chromowany. Kwestia gustu. Kolejny niewielki minusik to wyciszenie kabiny. Może przesadzam, że się tak czepiam, bo takie duże auto czasem musi pohałasować, ale gdybym miał dążyć do doskonałości to wystarczy je odrobinkę mocniej wygłuszyć. Można by dorzucić jeszcze wąski zakres regulacji kierownicy, ale ten typ czyli pickupy zazwyczaj tak mają.Jeżeli szukacie auta do firmy, prawdziwego woła roboczego, który po pełnym jednym etacie będzie gotowy na kolejny to z pewnością powinniście się zainteresować Nissanem NP300 Navara.AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Władimir Putin sprzedaje swojego Pullmana

Autokult

Władimir Putin sprzedaje swojego Pullmana

Nowy koncept Infiniti zapowiada następcę QX50

Autokult

Nowy koncept Infiniti zapowiada następcę QX50

USA stanowi dla Infiniti ważny rynek zbytu. Nic więc dziwnego, że najnowszy koncept tej marki zadebiutuje podczas salonu w Detroit. Już za nieco ponad tydzień będziemy mogli podziwiać zapowiedź nowej generacji modelu QX50.Czytaj więcej w Autokult.pl

Wagon zwłaszcza na trasę, czyli test Hyundai i40 1.7 CRDI 7-DCT w nadwoziu typu kombi

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Wagon zwłaszcza na trasę, czyli test Hyundai i40 1.7 CRDI 7-DCT w nadwoziu typu kombi

Hyundai i40 Wagon zadebiutował w 2011 roku, a w 2014 przeszedł facelifting. Najbardziej rzucająca się zmiana to przedni zderzak, a dokładnie grill, który aktualnie posiada sześć kątów tak jak reszta nowych modeli koreańskiej marki. Mimo iż jest to już auto z kilkuletnim designem to wciąż jest świeże i pomimo upływu czasu może się podobać. Auto ze zdjęć nie posiada pełnej listy wyposażenia dodatkowego, ale i tak na pokładzie znalazło się wszystko co jest niezbędne by kierowca i jego pasażerowie czuli się więcej niż tylko dobrze.Jednym z pierwszych elementów, który od razu rzucił mi się w oczy były tylne drzwi. Nie dlatego, że są jakoś fikuśne, ale dlatego, że są bardzo długie co daje nam do zrozumienia, że w środku jest sporo wolnej przestrzeni.Tuż po ich otwarciu dostrzegamy, że to prawda. Wolnej przestrzeni nie brakuje dla dwóch rosłych osób. Zresztą, niski środkowy tunel sprawia, że nawet ta trzecia osoba wcale też nie musi być za specjalnie mała. Przy kolanach czy nad głową - wszędzie jest pełno luzu. Dodatkowo pasażerowie mają do dyspozycji nawiewy - wiosną lub jesienią to nic, ale ten powiedzmy gadżet doceniany jest zazwyczaj w ciepły letni lub lodowaty zimowy dzień. Na środku tylnej kanapy jest podłokietnik ze schowkiem oraz uchwytami na napoje. Z pewnością projektantom i40 wagon w głowach huczały cały czas myśli typu dużo i komfortowo. Kombiak marki Hyundai bez wątpienia osiągnął zamierzony cel.Kombi ze zdjęć o wymiarach 477,5cm długości x 181,5cm szerokości x 147cm wysokości to z pewnością auto rodzinne zawsze przygotowane do najdłuższych wojaży. Kierowca nie musi się obawiać, że komuś na pokładzie będzie ciasno, a pasażerowie bezproblemowo schowają swoje bagaże do wielkiego kufra z tyłu. Pozycja za kierownicą jest nieco inna niż zazwyczaj. To znaczy siedzi się w miarę nisko, widoczność dobra, ale na zegary patrzymy jakby trochę w dół. Wprawdzie po dwóch dniach człowiek się przyzwyczaja, ale jest to nieco inaczej niż to do czego jesteśmy przyzwyczajeni u innych producentów samochodów.Zegary z komputerem pośrodku utrzymane są w niebieskiej tonacji. Kolor niebieski jest uznany za najmniej męczący zwłaszcza w nocy. Będąc już przy bezpieczeństwie warto wspomnieć, że uzyskany wynik w testach Euro NCAP to 5 gwiazdek. Po zajęciu miejsca w środku od razu zauważamy, że ergonomia jest na więcej niż tylko przyzwoitym poziomie.Przycisków na kokpicie nie brakuje, ale dość szybko człowiek odnajduje się w tym centrum dowodzenia. Z jednej strony nowoczesność, ale na całe szczęście jest co wciskać. Nie mogło zabraknąć oczywiście kamery cofania z której obraz jest przyzwoitej jakości. Do całego systemu multimedialnego nie mam żadnych zastrzeżeń. Obyło się bez zwiech i zacięć. System audio mógłby  jednak grać trochę lepiej, albo ja mam za duże wymagania.Czas na okolice skrzyni biegów. Znajdziemy tutaj wiele kolejnych udogodnień jak podłokietnik w którym jest dość pojemny podwójny schowek. Za przesuwaną roletą miejsce przeznaczone na napoje, a obok kilka przycisków. W dolnej części kokpitu jest czarny, połyskujący element, który po wciśnięci podnosi się do góry i ukazuje nam się kolejna skrytka z wyjściem 12V, AUX oraz USB - nawet sporej wielkości smartfon dość wygodnie się tam trzyma. Na szczęście ten czarny plastik jest na tyle dobrej jakości, że nie zostawia żadnych odcisków paluchów i raczej nie da się go łatwo zarysować. Materiały użyte do wykończenia deski rozdzielczej pochodzą z kategorii wysoka jakość.Fotele dość wygodne, nawet na dłuższych dystansach. Po pierwszych kilkuset kilometrach w trasie bez trudu i większego zmęczenia wysiadłem na stacji paliw by kupić sobie coś do jedzenia. Wieniec kierownicy dość dobrze leży w dłoniach, a sama kierownica posiada dość szeroki zakres regulacji także bez trudu znajdziemy najlepsze dla nas ustawienie.Bagażnik. 553litry z podwójną podłogą, kilkoma wydzielonymi skrytkami oraz dwiema dźwigniami na bocznych ścianach za pomocą których powiększamy przestrzeń dla bagaży do 1719 litrów przy niemalże płaskie podłodze pozwalającej przewozić naprawdę spore gabaryty. W podłodze nie zabrakło miejsca dla koła zapasowego.Silnik. Sercem kombiaka jest jednostka diesla o pojemności 1.7 CRDI. Do wyboru mamy wersję o mocy 115 lub 141 koni mechanicznych. Egzemplarz testowy jak się zapewne domyślacie posiadał mocniejszą odmianę. Do dyspozycji w i40 wagon było 340Nm dostępnych wprawdzie w wąskim zakresie między 1750 a 2500 rpm. Kombiak ze zdjęć nie został stworzony do rajdowej jazdy. Sprint do setki zajmuje dokładnie 11 sekund. Automatyczna, dwusprzęgłowa, 7-biegowa skrzynia biegów spisywała się bardzo dobrze. Jednostka wystarczająca do tego samochodu jeżeli oczywiście wolicie rozważną dynamikę zamiast sportowego szaleństwa. Może nie słabe, ale dobre osiągi rekompensuje w zupełności zużycie paliwa. Średnio auto spalało 5.5L/100km przy normalnej jeździe co uważam za więcej niż przyzwoity wynik. Uzupełnieniem ekonomi jest spory zbiornik paliwa o pojemności 70 litrów, który starczy na bardzo długo.Hyundai i40 Wagon dość dobrze spisywał się na naszych różnych drogach. Na ekspresówce i autostradzie bardzo cichutko mknął pokonując kolejne kilometry, a na dziurawej kostce brukowej dbał o nasz kręgosłup dobrze tłumiąc wszelakie nierówności. I40 Wagon to całkiem udane auto zarówno jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny jak i atrakcyjne wnętrze, a na dobrym prowadzeniu kończąc. W ciekawej konfiguracji jak ta ze zdjęć potrafi przykuć uwagę na ulicy. Przestronny, wygodny i najważniejsze, że ekonomiczny. Najtańszy, najsłabszy i najuboższy Hyundai i40 Wagon startuje w salonach za 84 tys. zł. Aby nabyć wersję z mocniejszym dieslem trzeba dorzucić dyszkę polskich zielonych. Gdy pomyślimy o automacie z mocniejszym dieslem to cennik zacznie się dla nas od 101 000zł. Hyundai trafia w coraz większą liczbę klientów w Europie, ale nic dziwnego skoro centra projektowe skupione są właśnie na naszym kontynencie. Marka mocno pojechała w jakość więc nie są to już auta z najniższej półki cenowej choć na tle konkurencji wypadają bardzo dobrze. Długi, bo 5-letni okres gwarancji w dodatku bez limitu kilometrów sprawia, że Hyundai to marką, którą interesują się nie tylko osoby prywatne, ale bardzo często kopnięte H na przednim grillu to auto flotowe.  AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Mini przedstawia swój nowy bolid na Rajd Dakar

Autokult

Mini przedstawia swój nowy bolid na Rajd Dakar

Mini Cooper S Cabrio (2016) - zdjęcia, wnętrze, bagażnik

Autokult

Mini Cooper S Cabrio (2016) - zdjęcia, wnętrze, bagażnik

Mini Cooper S Cabrio - ile wyrzeczeń wymaga idealna frajda z jazdy?

Autokult

Mini Cooper S Cabrio - ile wyrzeczeń wymaga idealna frajda z jazdy?

Elektryczny Hyundai Ioniq wjeżdża do polskich salonów

Autokult

Elektryczny Hyundai Ioniq wjeżdża do polskich salonów

Ioniq to najbardziej ekologiczny model Hyundaia, oferowany zarówno w wersji hybrydowej jak i elektrycznej. Hybryda jest obecna na polskim rynku już od kilku miesięcy. Teraz dołącza do niej odmiana z napędem elektrycznym.Czytaj więcej w Autokult.pl

FCA sprzeda Alfę Romeo, aby spłacić długi?

Autokult

FCA sprzeda Alfę Romeo, aby spłacić długi?

Fiat Chrysler Automobiles (FCA) od kilku lat boryka się ze sporymi kłopotami finansowymi. Odważne, lecz kontrowersyjne decyzje podejmowane przez szefa koncernu, Sergio Marchionne nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Coraz częściej pojawiają się głosy o konieczności sprzedania jednej z marek. Najbardziej prawdopodobną opcją wydaje się Alfa Romeo.Czytaj więcej w Autokult.pl

Ferrari 275 RW Competizione w szczegółach

Autokult

Ferrari 275 RW Competizione w szczegółach

Wnętrze Audi R8 zmodyfikowane przez Neidfactor

Autokult

Wnętrze Audi R8 zmodyfikowane przez Neidfactor

Volkswagen Tiguan 2.0 TDI DSG Offroad 4Motion (2016) - zdjęcia, wnętrze, bagażnik

Autokult

Volkswagen Tiguan 2.0 TDI DSG Offroad 4Motion (2016) - zdjęcia, wnętrze, bagażnik

Volkswagen Tiguan 2.0 TDI DSG Offroad - w teren, czy do miasta?

Autokult

Volkswagen Tiguan 2.0 TDI DSG Offroad - w teren, czy do miasta?

Elektryczny mikrobus Volkswagena zadebiutuje w Detroit

Autokult

Elektryczny mikrobus Volkswagena zadebiutuje w Detroit

Volkswagen kontynuuje swoją elektryczną ekspansję, realizując tym samym nową misję zostania liderem w produkcji pojazdów ekologicznych. Najnowszą, choć koncepcyjną propozycją będzie mikrobus I.D. który zadebiutuje już niebawem w Detroit.Czytaj więcej w Autokult.pl

Porsche podtrzymuje świąteczny klimat z Panamerą Executive

Autokult

Porsche podtrzymuje świąteczny klimat z Panamerą Executive

SpyShots: Audi A8

AUDIBLOGPL

SpyShots: Audi A8

Czytaj więcej »