MIKS MONACHIJSKI

SZROCIAKI

MIKS MONACHIJSKI

Witam. Jakiś czas temu zgłosił się do mnie Kuba i podesłał materiały na miks belgijsko-portugalski, który mogliście podziwiać tutaj. Przy okazji zapowiedział, że dośle też materiały z Monachium. Założyłem, że pewnie będą to zdjęcia z muzeum BMW, lecz na szczęście okazało się, że były to zdjęcia z ulic Monachium. Kiedy zaczynałem je pierwszy raz przeglądać to ponownie założyłem, że zobaczę tam głownie auta produkcji niemieckiej. Po raz kolejny - na szczęście nie. Zapraszam na bardzo tłusty i zróżnicowany miks."M" na przedzie to nie tylko wyróżnik mocniejszych Bet, ale także początek blach aut zarejestrowanych w MonachiumTaki tam dupowózNo fajnie, fajnie, ale mi bardziej go gustu przemawia egzemplarz z TopaczaŚliczności - spór o to, która wersja jest piękniejsza (przedlift, czy polift) uważam za problem nierozstrzygalnyJakoś ostatnio zaczęły mi się podobać ŚwiniakiKuba jeszcze raz dzięki za foty! 

PRAWDZIWY SZWAJCAR: VW Karmann Ghia Typ 34 TL (Prototyp) 1965

SZROCIAKI

PRAWDZIWY SZWAJCAR: VW Karmann Ghia Typ 34 TL (Prototyp) 1965

Witam. Podejrzewam, że nie wszyscy pamiętają, że Karmann oprócz znanego dosyć powszechnie Typu 14 produkował również tzw. "dużego Karmanna", czyli Typ 34. Nazwy są może dosyć mało finezyjne, ale przynajmniej dają nam informację na jakim podwoziu powstało dane auto - i odpowiednio "1" na początku nazwy typu mówi nam, że bazą było podwozie Typ 1 (czyli Garbus), a "3", że auto powstało na bazie Typu 3. Wracając jednak do Karmanna Typ 34 - występował on zasadniczo tylko jako coupe. Zrobiono jeszcze około 12 sztuk wersji bez dachu, ale ostatecznie nie weszła ona do produkcji. Ale - było jeszcze jedno nadwozie, o czym już mało kto wie - fastback/hatchback, powstałe w zaledwie jednym egzemplarzu. Co najlepsze - dokładnie to unikatowe auto mogliśmy podziwiać podczas tegorocznego MotoClassic Wrocław dzięki uprzejmości macierzystego muzeum VW! W moich oczach Typ 34 był jednym z 3 najciekawszych samochodów podczas całej imprezy. Stąd też zasłużył na osobny wpis, a nawet materiał wideło, który znajdziecie na końcu wpisu.Prototyp pochodzący z 1965 roku posiadał pod klapą silnik o pojemności 1584 ccm i wbrew temu co mogliśmy dowiedzieć się z informacji miał na pokładzie skrzynię automatyczną, a nie manualną.O ile standardowy Typ 34 Coupe jest w moich oczach dosyć pokraczny to nadwozie Fastbacka jest już bardzo przyjemne dla oka i trochę przypomina Fiata Dino. Nawet ten - nazwijmy to - oryginalny z wyglądu przód w tym wypadku znakomicie pasuje do samochodu. Na koniec jeszcze króciutki materiał wideło:

FELIETON:

SZROCIAKI

FELIETON: "Pstryknij Wraka"

PRZEGLĄD ŻELAZA WROCŁAWSKIEGO cz. 22

SZROCIAKI

PRZEGLĄD ŻELAZA WROCŁAWSKIEGO cz. 22

Z WIZYTĄ NA: MotoClassic Wrocław 13-14.08.2016

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ NA: MotoClassic Wrocław 13-14.08.2016

Witam. Szrociakowe stanowisko pokazałem już kilka dni temu - najwyższy czas na resztę, choć brzmi to wyjątkowo niestosownie, gdyż ta reszta to tak naprawdę zdecydowana większość wystawy. To już mój kolejny Topacz i ciężko jest mi napisać coś świeżego, gdyż fakt, że jest to absolutnie górna półka imprez tego typu w Polsce to już wręcz oczywista oczywistość, nawiązując do klasyka. Najwyższa forma została zachowana, ale co nowego zapytacie? W tym roku nowością była wystawa tzw. supercarów zlokalizowana w budynku muzeum. Pomimo faktu, że w większości były to auta względnie świeże to oceniam to jako zdecydowanie fajny pomysł, na pewno jakaś część odwiedzających przyjechała żeby zobaczyć właśnie takie samochody. Królem wspomnianej wystawy niewątpliwie były aż 3 (gwoli ścisłości to 2,5) Porsche 959 udostępnione przez Muzeum Porsche. Na minus - Alfa Giulia w jakiejś zwyczajnej wersji, podejrzewam oczywiście dlaczego się tam znalazła, ale nie za bardzo pasowała do reszty ekspozycji. Nawiązując do samochodów młodych rocznikiem to nie ukrywam, że bardzo fajnie było zobaczyć lekki mindfuck, czyli VW T2 z... 2014 roku. Wielkim plusem był w tym roku międzynarodowy zlot Jensena Interceptora (III) z okazji 50-lecia modelu. Nie policzyłem dokładnie, ale przyjechało ich co najmniej 10 sztuk, w tym nawet wersja bez dachu. W końcu miałem okazję zaznać chyba największej zalety tego samochodu - czyli mocno uzależniającego wygaru silnika o słusznej pojemności 6,2 litra i ponownie słusznej mocy 300 KM.Frekwencja. Trzeba przyznać, że pierwszego dnia liczba odwiedzających była dosyć umiarkowana, co pozwoliło na w miarę komfortowe wykonywanie zdjęć. Rano nad Ślęzą przetoczyły się małe deszcze i podejrzewam, że to mogło odstraszyło sporo osób, choć później było już ciepło i słonecznie. Jednak w niedzielę odbyło się już tradycyjne oblężenie - w pewnym momencie kolejka oczekujących na zakup biletów sięgała od kas po bramę wjazdową, czyli jakieś 100 metrów, jeśli dobrze liczę.Materiałów mam na tyle dużo, że najciekawsze auta pokaże teraz tylko z grubsza (po jednym zdjęciu), a późniejszym czasie przedstawię je bardziej szczegółowo. Generalnie paleta samochodów była z grubsza zbliżona do ubiegłorocznej, niemniej było kilka pojazdów, które widziałem pierwszy raz w życiu. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was na zdjęcia. Jensen Interceptor w kabriolecie już na parkingu? To znak, że sama impreza musi być nadzwyczaj tłustaA tuż za nim jego poprzednik - Jensen 541 SMiałem już kiedyś z nim styczność - o tutajTego będzie jeszcze sporo...Star 25 świeżo po renowacji urzekł mnie.... w zasadzie to wszystkimA tu wspomniana wystawa na cześć Porsche 959. Na pierwszym planie egzemplarz z 1986 roku, który wystawiono do rajdu Paryż-Dakar. Efekt - dwa pierwsze miejsca, a "serwisówka" dojechała na 6 miejscu.Przekrój pozwalał na sprawne podziwianie wszystkich innowacyjnych technologii zawartych w tym modeluDla przypomnienia - 450KM, 315 km/h, w momencie debiutu najszybszy seryjny samochód świata. Powstały zaledwie 292 egzemplarzeVW T2 z 2014 rokuFajny zestaw - biere tego pośrodkuCzyli Maserati 3500 GTIChoć Ferrari 400 przemawiało do mnie swoim wybitnie "ejtisowym" urokiem. No i kolor też fajny - nietypowy jak na FerrariTo było prześliczne auto. Niestety nie znam modelu. Marka to Georges IratBugatti T40 opisywane w którymś z ostatnich CA. Zdjęcia auta były robione na ulicach WrocławiaMercedes 230 Cabrio B (W153) z 1939 rokuPagoda w tym kolorze bardzo przypadła mi do gustuChoć szkoda, że z rynku amerykańskiegoWczesny Garb w kabriolecie i w tym malowaniu - mjutZazwyczaj Porsche tej generacji (930) nie robią na mnie wrażenia, ale ten kolor, to koło i ten stan to był po prostu czysty obłędNo to przechodzimy do Jensenów InterceptorówByło ich do wyboru, do koloruRzecz u nas bliżej nieznana, czyli Jensen HealeyPlus za wystawę kempingową osadzoną w PRL-u. Mega klimatRekord w tym kolorze i z tym wnętrzem = miłośćArab 420 SEL w tym stanie i z przelotem wynoszącym zaledwie 75000 km = miłość potrójna. Stanisław Lem wiedział co dobre w motoryzacji. Cena zbliżona do przebieguHorch 853 z 1937 roku zgarnął puchar za najbardziej wygrubaszone gablo wystawy, choć sama nagroda mogła nazywać się nieco inaczejChevy Bel AirA aut nowych (choć to mocno naciągane) wpadł mi w oko ten krótki Def z serii pożegnalnejJedno z ciekawszych aut MCW 2016 - Fiat 2300S Coupe z 1965 rokuWyprodukowano ich około 3500 sztukNajpopularniejszy motocykl, czy też pojazd w historii motoryzacji - Honda Super Cub. Przebija VW Garbusa jakieś... 4 razyKomora silnika w tym Grubasie była jak nowaI jeszcze ile mięsa na kierzeTa Pagoda urzekała perfekcyjną renowacją3 siedzenie ustawione bokiem do kierunku jazdy - fajny smaczekAdenauer też był niczego sobieZ oczywistej racji jest to jedynie wybór zdjęć. Wszystkie zdjęcia zobaczycie TUTAJ

Szrociaki na MotoClassic Wrocław 2016

SZROCIAKI

Szrociaki na MotoClassic Wrocław 2016

Witam. Z wielką radością w tym roku ponownie mogłem Was zaprosić na wystawę szrociaków na terenie MotoClassic Wrocław. Podobnie jak w ubiegłym roku temu najpierw zacznę od tego, co chyba my - fani aut lekko zgruzowanych - lubimy najbardziej, a dalsza część relacji już wkrótce.Na miejsce przyjechałem już trochę po 8. Chciałem porobić zdjęcia i filmiki, kiedy na miejscu jeszcze nie ma ludzi. Do palety aut, jakie można było zobaczyć podczas poprzedniej edycji dołączyło kilka nowych (czyli starych). Klasycznie już dobór samochodów to po prostu ekstraklasa - od wielu osób słyszałem, że szrociakowy kącik był najciekawszy z całej imprezy. Nie będę ukrywać, że miałem pewne obawy co do bezpieczeństwa eksponatów, choć - na szczęście - okazały się one przesadzone. Ludzie w tym roku robili znacznie mniej głupich rzeczy. Od początku miałem też do pomocy Piotrka, któremu jeszcze raz bardzo dziękuję za poświęcony czas, choć doskonale wiem, że jarał się tym wszystkim tak samo jak ja i stałby tam nawet w nocy. Fajnie też było poznać te kilka osób, które wygrały wejściówki. Dobra zdjęcia. 

KONKURS: 10 wejściówek na Motoclassic Wrocław 2016

SZROCIAKI

KONKURS: 10 wejściówek na Motoclassic Wrocław 2016

Witam. Jak wcześniej anonsowałem na FB, dzięki uprzejmości organizatorów Motoclassic Wrocław 2016 mam dla Was 10 wejściówek na to wydarzenie. Przypomnę, że MCW 2016 odbędzie się już w ten weekend, czyli w dniach 13-14 sierpnia. Do wygrania są pojedyncze zaproszenia (a nie rodzinne jak rok temu).Przechodzimy do najważniejszego, czyli odpowiedzi na pytanie - co trzeba zrobić by stać się jednym ze szczęśliwców. Otóż w tym roku wymyśliłem, że będziecie musieli napisać w komentarzach (na blogu) jakiego auta nienawidzicie najbardziej i dodać z jakiegoż to powodu. Podawajcie proszę od razu maila, na którego mam się do Was odezwać - inaczej nici z wejścióweczki. W mailu zwrotnym będzie podany numer do mnie, w sobotę i niedzielę będę na miejscu od rana, więc wygrana będzie do odbioru na miejscu, co będzie chyba najdogodniejszym rozwiązaniem. Wnioski z poprzedniego konkursu:  Podkreślam bardzo wyraźnie - proszę o zgłaszanie się osób, które są pewne wizyty w Topaczu na 100%. W tamtym roku przy okazji analogicznego konkursu po 2 wejściówki nie zgłosiły się osoby, które je uprzednio zdobyły, co jest trochę bezsensu, gdyż odbiera szansę wygranej innym osobom. Po drugie było mi bardzo miło osobiście poznać kilku czytelników szrociaków, których wcześniej znałem w zasadzie tylko z nicka na blogu. Ciekawe na kogo trafi w tym roku.Czas start! 

MIKS WAKACYJNY: Rzym. Znowu

SZROCIAKI

MIKS WAKACYJNY: Rzym. Znowu

Witam. Jak wskazuje już sam tytuł miksu - dziś ponownie zawitamy do stolicy kraju ludzi modnie ubranych, modnie uczesanych, modnie wypachnionych, czyli coś, co jest mi zasadniczo dosyć obce. Enyłej, na ulicach Rzymu wciąż można spotkać dużo starego żelaza upalanego na co dzień i to mnie najbardziej interesuje. Jak możecie się domyślać są to głównie bardzo duże ilości klasycznego wydania Fiata 500, ale Kozie - autorowi zdjęć - udało się wyszperać jeszcze coś. Niestety z bliżej nieznanego mi powodu spora część zdjęć (przeważnie tych wykonanych w nocy lub nad ranem) była dosyć mocno rozmazana, stąd też prezentuję tylko te w miarę ostre. Zapraszam na zdjęcia.Śliczności - czy Kaszle szły w tym kolorze na nasz rynek?Tyle rzeczy Koza zabrał ze sobą na weekendFiat 500 Giardiniera Belvedere

Z WIZYTĄ NA: Kustom Konwent Wrocław 30.07.2016

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ NA: Kustom Konwent Wrocław 30.07.2016

FELIETON: Samochody z kierownicą po prawej stronie

SZROCIAKI

FELIETON: Samochody z kierownicą po prawej stronie

Witam. Dziś kilka słów o naszym prawie, a już konkretniej to o jego skutkach. Od jakiegoś roku - dzięki Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości - nabyliśmy możliwość rejestracji w naszym kraju standardowych samochodów  z kierownicą po prawej stronie (już wcześniej istniała bowiem możliwość rejestracji aut zabytkowych RHD). Kiedy tylko zapowiedziano rychłe wprowadzenie przepisów, których wcześniej nasz rząd obawiał się jak diabeł święconej wody wybuchła afera. Bardzo dobrze pamiętam wrzawę jaka przetoczyła się przez media, zdecydowanie negatywne stanowisko Policji, czy też głosy tzw. EKSPERTÓW opowiadających się przeciwko takiej możliwości. Pamiętam też tony jadu jaki wylewał się forach - swoją drogą to ten jad powinien być naszym głównym towarem eksportowym. Podnoszono argumenty, że młodzi będą masowo zabijać siebie, a przy okazji też innych użytkowników dróg w samochodach z kierownicą w złym miejscu (często w złym stanie technicznym) kupionych  za bezcen z Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Minął już prawie rok od wprowadzenia tej nowelizacji (formalnie zaczęła obowiązywać 15 sierpnia 2015 roku) - można już więc już nieśmiało zadać proste pytanie - no i co? Ano zasadniczo - nic. Chociaż codziennie wypatruje takich samochodów z partyzantami za wolantem to nie widziałem jeszcze ani jednego "trupa" przywiezionego za grosze i katowanego po wioskach powodującego zagrożenie dla kur. Czy dzieci. Media, które jeszcze nie tak dawno straszyły nas wuj wie jakimi skutkami i falą nawet 200.000 takich aut sprowadzanych co rok teraz nabrały wody w usta. Nie donoszą nawet o wypadkach z udziałem samochodów RHD, co mogłoby teraz uzasadnić ich wcześniejsze lęki. Ale nic z tych rzeczy nie ma obecnie miejsca. Podejrzewam, że stawki OC zrobiły swoje (choć część ubezpieczycieli zapowiadało, że nie podniesie stawek dla samochodów z kierownicą z prawej strony), ale ważniejszy mógł się okazać inny aspekt. Aspekt tak charakterystyczny dla tej grupy kierowców, której to obawiano się najbardziej. Jakoś nie wyobrażam sobie łepka, który chcąc zaszpanować w swojej mieścinie kupuje sobie TAŃSZE auto z UK. Bo co to za szpan wśród miejscowych, skoro kupił coś co jest tańsze, a do tego mniej praktyczne/bezpieczne w codziennym użytkowaniu? Wyobraźmy sobie, że jego teoretyczny kolega z ulicy dalej ma taka samą - dajmy na to - M3-kę E36, ale z kierownicą po prawidłowej stronie i co istotniejsze - zapewne droższą w zakupie od tej RHD. Kto wygrywa w tym pojedynku na szpan? No właśnie. Widzę za to bardzo pozytywny wpływ tej legislacji - na naszych ulicach pojawiają się egzotyczne auta jakich normalnie nigdy nie mielibyśmy okazji zobaczyć. Są to rzecz jasna pojazdy pochodzące głownie z Japonii, w przeważającej części to sportowe rodzynki typu Nissanów GT-R starszych generacji, lub co lepsze wersje Subaru Imprezy, czy Mitsubishi Lancera. Są to samochody kosztujące już niemałe pieniądze, samochody o kolekcjonerskim statusie i właściciele takich aut nie będą ryzykować ich rozbicia w rowie. Zmierzając do końca - cała ta sytuacja to fajny przykład jak to, jak Unia Europejska utemperowała nasz rząd kierując się swobodą przepływu usług i towarów. Ta sama sytuacja wystąpiła na początku tego roku w przypadku zniesienia opłaty restylingowej. Nie był bym sobą, gdybym przy tej okazji nie poczynił pewnej łatwo nasuwającej się aluzji. Wbrew temu co głosi nasza prawica - uważam, że czasami dobrze, jeśli nad naszym rządem jest ktoś jeszcze, bo nigdy nie wiadomo na kogo trafimy u steru. Analogiczny proces obrony prawa ze strony UE widać teraz w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Oby tu też im się udało.A tak przy okazji jest to równo 400 post na szrociakach:)

Z WIZYTĄ NA: JAPFEST Legnica 07.2016

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ NA: JAPFEST Legnica 07.2016

Witam. W sobotę pojechaliśmy całą ekipą do Legnicy na JAPFEST, czyli festiwal japońskiej motoryzacji, czyli coś co petrolheady lubią najbardziej. Bardzo chciałem pojechać na zlot, gdzie zobaczę coś ciekawszego niż jakieś BMW, czy VW/Audi po tjuningu. I nie zawiodłem się. Wspomnę tylko, że nigdy w życiu nie widziałem Nissana Silvy S15 - a tu były aż 3 sztuki w tym jeden w wersji bez dachu, a wyprodukowali tego jakieś 500 egzemplarzy. Pierwszy raz w życiu widziałem ( i słyszałem) Lexusa LFA - cizas jak to V10 pięknie brzmi. Z minusów - zdecydowanie za mało klasyków, choć jakieś oczywiście były. W przyszłym roku dla atrakcyjności imprezy byłoby fajnie gdyby organizatorzy wybrali więcej staroci i to nawet nie kosztem tych nowszych aut, tylko po prostu zaprosić większą grupę. Ale generalnie to spoko - fajne były wyścigi na 1/4 mili, na których można było zobaczyć m.in. najszybszego Lancera w... Europie! Nawet sam parking obfitował w interesujące samochody - np. białą Teslę S, którą o dziwo jest gdzie ładować w naszym rejonie. Na stacji Orlenu pod Wrocławiem tuż przy A4-ce (zjazd Kostomłoty) powstały - pierwsze w Polsce zresztą - superchargery Tesli. Jeszcze jedna sprawa, którą chciałem poruszyć - fakt, że w końcu możemy w Polsce rejestrować samochody z kierownicą po prawej stronie wpłynął na znaczne ubarwienie składu japońskich samochodów na tego typu imprezach. A już teraz zdjęcia, których zrobiłem coś około 200, ale tu tylko wyselekcjonowana część.Pralka III spotkana na parkingu, a powinna stać w środkuTen Datsun 280Z z 1975 roku zgarnął trofeum za najfajniejszego szrociaka imprezyU Hondrziarzy lubię niespotykany u innych samochodziarzy humor i autoironię. PoważnieAcura Integra z 1990 roku. 1.8 140KMLexus SC400 z 1998 roku. Pod maską 4 litry i 286 KMWspomniana Silvia S15 (czyli po naszemu 200SX). Ta była z 1999 roku, a pod maską - sądząc po pojemności - zagościł silnik Nissana o oznaczeniu VH41DE, czyli 4.1 litra pojemności i 287 KM. A do tego to V8:DTutaj druga szrociakowa nagroda - pierwsza generacja Mitsubishi Lancera z 1978 roku1.2 75 KM i napęd na tyłOgromna rzadkość - Silvia S15 w kabriolecieGT-R R34Kolejna (3) Silvia S15Śliczny CRX I generacji (Ballade)Celica I generacji (A20/A30)Jak widać - w najtłustszej specyfikacji (2000 GT) na nasz rynekGT-R R33Prześliczna Toyota Cressida I generacji (X30/X32)Linia boczna jest rewelacyjna - szkoda, że nie mam ujęcia, które by to dobrze pokazywałoMazda RX-7 FD, ale pod maską miała coś innego niż standardowe R13-REW:)Supra była dosyć dobrze pomodzona, niestety nie pamiętam dokładnych parametrówZa to dane tego GT-Ra R33 pamiętam - z legendarnego RB26DETT wyciągnięto racjonalne 650 KM. W teorii można z niego wycisnąć jeszcze spokojnie drugie tyle:)Szacun za blaszki - AE86 prezentowało się na nich nadzwyczaj sympatycznieFajnie zrobiony LS400GT-R R34 w chyba najlepszym dla niego kolorzeTo też widziałem pierwszy raz w życiu - Toyota ChaserChyba nie można było dobrać gorszego koła i tym samym aż tak zeszpecić 3000GTTo koło natomiast jest przewspaniałe i rewelacyjnie pasuje do kanciastego stylu CV IV w sedanieNa koniec auto może skromne, ale zatrzymałem się przy nim na dłużej. To tzw."Runabout" - chodzi o te śmieszne okrągłe okienko na słupku CAutko to oczywiście Daihatsu Charade I generacji G10/G20 pochodzące z 1982 rokuCałość zdjęć możecie zobaczyć TUTAJ

MINIMIKS BELGIJSKO-PORTUGALSKI

SZROCIAKI

MINIMIKS BELGIJSKO-PORTUGALSKI

PRAWDZIWY PRODŻEKT: Pojedynek prototypowych kabrioletów

SZROCIAKI

PRAWDZIWY PRODŻEKT: Pojedynek prototypowych kabrioletów

Witam. Dziś w "Prawdziwym Prodżekcie" zobaczymy pojedynek dwóch szrociaków przywodzący na myśl dawne, złomnikowe "Bitwy Złomów". Kilka dni temu moją uwagę na znanym portalu ogłoszeniowym przykuły dwa pojazdy. Co ciekawe oba to kabriolety, a co jeszcze ciekawsze oba to kabriolety domowej roboty. Oba są tak straszne, że aż trudno zdecydować mi, który z nich jest fajniejszy. Kolejna cecha wspólna - oba można wyrwać za około 2000 złociszy. Saaba wrzucałem już na FB, ale drugi zawodnik będzie zupełnie premierowy. Zaczynamy od Saaba 99 w kabriolecie. Oryginalnie ten model nie występował w kabriolecie - w fabryce wykonano jedynie prototyp i nie jest on nawet prezentowany w Muzeum Saaba. Ktoś z Polski postanowił naprawić ten błąd i przygotował swoją własną wersję 99-tki. Wyszło..... oryginalnie. Sami zobaczcie. Można mieć takiego "rodzyna" za jedyne 1999 zł - z ubezpieczaniem! Choć nie wykluczyłbym opcji, że OC jest, ale trzeba je opłacić:)Widać dużą dbałość o detaleWarto choćby dla tych blach - kto z nas nie chciałby być uznawany za barona? Detal, który - jak zapewne wiecie - uwielbiam - czyli sierpy na nadkolach. Te mają za zadanie poszerzyć autoJest szpoilaLink do ogłoszenia  Przechodzimy do drugiego zawodnika. Fiat 850 Sport Cabrio wbrew pozorom też jest samoróbką. Co prawda istniało takie coś, ale wyglądało trochę inaczej - tu można sobie zobaczyć oryginał. Nazwa też była inna - Spider. Tymczasem to, co tu widzimy to prawdopodobnie Fiat 850 Sport Coupe z odciętym dachem. Choć może to też być zwykłe 850 Coupe, które trochę pomodzono. Ale to nieistotne - grunt, że mamy tu do czynienia z konkretną rzeźbę i to za jedyne 2200 zł. Prototyp za tak mała kasę? Tylko brać.Serduszko w panterkę - wspaniały detalLink do ogłoszenia 

MIKS WAKACYJNY: Portugalia

SZROCIAKI

MIKS WAKACYJNY: Portugalia

Witam. Nie ukrywam, że czekałem na te zdjęcia od kiedy tylko dowiedziałem się, że Koza jedzie do Portugalii. Niemal powszechnie wiadomo (a w każdym razie na pewno wśród fanów staroci), że ten kraj słynie z dużej ilości starej Japońszczyzny, która zdaje się występować tylko tam, no i może jeszcze w Norwegii. Ostatecznie niestety nie udało się uchwycić jakiś dużych ilości fajnych fur z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale jedna z nich była tak kosmicznie rzadka i fajna, że zobaczyć takie auto w ruchu o jak wygrać w totka. Na razie jeszcze nie zdradzam co to jest - będzie na sam koniec miksu, na którego już niniejszym Was zapraszam.Jak to często bywa w ciepłych europejskich państwach - obfite występowanie Renault 4Ktoś trzyma sobie dosyć zróżnicowaną kolekcję furCzy ja dobrze widzę - Simca 1301/1501 po prawej?No i po tornadachLubie ten kolor w starych Merolach - moja Beczka była właśnie w takimTo już inny egzemplarzŚwietny kolor dla klasycznego GarbaJakiś zlot maniaków Miniaków być musiał, czy cośTak - te blachy 3D są świetneFajny kadrA tu Koza wypatrzył dziwnego Merola i rozpoczął za nim pościgI dobrze, bo...Okazał się to być Mercedes W115 w nadwoziu kombiBardzo rzadka sprawaDodge Dart III generacji - rocznik 1965Merol - jak zwykle - dał radę  Na koniec zapowiadany gwóźdź programu - przedliftowa Toyota Crown III generacji, prawdopodobnie MS60 w normalnej eksploatacji!

OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 23

SZROCIAKI

OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 23

Witam. Muszę w końcu pozbyć się tych zwałów zdjęć starych fur z pamięci telefonu i dziś - nietypowo , bo bardzo szybko po ostatniej - następna część OWT. Czeka na Was równe 5 tuzinów zdjęć. A już niedługo zajmiemy się czymś wakacyjnym - co oznacza po prostu powrót cyklu "Miksów Wakacyjnych". W przygotowaniu są już 2 relacje, a może jeszcze coś ciekawego mi podeślecie w międzyczasie.To chyba debiut W210 na szro, ale ten egzemplarz był tak cudownie skorodowany, że musiał się tu znaleźć. Poza tym najstarszy wypusty mają już 21 lat. Później będzie jeszcze jedenBeczułka bez osi - przechodzi remont zawiechy w znajomym warsztacieBardzo przypadła mi to gustu stylizacja tego Legacy - dorwany w KarpaczuZa CX-em chowa się jeszcze C124Jaki dumnyRóżne spojrzenia na hatchbacka z tych samych latPan w tle już szedł na mnie z wrogim wzrokiemTo fajna parka - Hanomag i ...Hillman Minx. Znalezione w okolicach Jeleniej GóryTak samo jak ta kolekcja KaszliLidl w pobliżu którego teraz mieszkam nie obfituje już w tak fajne bolidy, jak ten na DługoszaNaturalny matPodobnie tu, ale objął jeszcze klosze lampRobiąc zdjęcia temu Caddiemu usłyszałem straszną rzeczSzła sobie jakaś parka z przekarmionym bachorem i laska mówi do faceta - dawaj usadzimy małego na maskę, będzie fajna fota na FB.... Ja nie wiem co ludzie mają w tych głowach

MINIMIKS WARSZTATOWY

SZROCIAKI

MINIMIKS WARSZTATOWY

Witam. W czwartek oddałem Galanta na wymianę rozrządu + jeszcze kilku innych rzeczy i przy tej okazji udało mi się poeksplorować okolicę w jakiej w zasadzie nigdy wcześniej nie byłem. Chodzi o ulicę Przedmiejską - boczna Legnickiej. Jest ciekawie położona - w dorzeczu torów kolejowych, które opływają ją niemal z każdej strony. Nie dziwota więc, że ulokowały się tam usługi, a głownie to warsztaty samochodowe, na tyłach których znalazłem kilka fajnych fur i szrociaków.Będzie jeszcze jedenZ Acco już raczej nic nie będzieChwilę później trafiłem na warsztat specjalizujący się w BMWSzkoda, że na szerokiej nerceA tu bardzo fajna para - E24 i E31Śliczne auto, fajny kolor, ale płakać mi się chce jak patrzę na te chamskie sierpy na nadkolachWnętrze też przyjemne

500.000 WEJŚĆ: 500.000 zgnitych Żuków

SZROCIAKI

500.000 WEJŚĆ: 500.000 zgnitych Żuków

Witam. Co prawda te pół miliona wejść stuknie za jakieś 2 dni, ale nie chciałem zaspać i już dziś zobaczycie wpis okolicznościowy. Już klasycznie dla szrociaków przedstawię coś z moich obfitych zbiorów zdjęć starych fur z różnych ogłoszeń sprzed lat - w tym wydaniu będą to Żuki, ale tylko tzw. "Smutki", czyli wczesne roczniki na nieco innym ryju, niż te późniejsze, jakie spotyka się jeszcze na ulicach. Co tam jeszcze? Nie ma się chyba co rozwodzić nad samą liczbą - pół banki to sporo, ale teraz czekam na kolejne pół:) Zapraszam na foty.Moje ulubione zdjęcie z kolekcji

SZROCIAKI

SZROHISTORIA: Wodowanie Malucha

Witam. Dziś tylko krótka historia i to bez zdjęć, ale i tak powinno się Wam podobać, gdyż będzie w niej jeden szrociak. Na uczelniach właśnie skończyła się sesja, więc pomyślałem, że dziś podzielę się z Wami pewną historią ściśle związaną właśnie z tym specyficznym okresem. Zacznę od tego, że osobiście nie brałem udziału w tym wydarzeniu, ale historię znam z opowieści ojca kumpla, a on zasłyszał ją od poprzedniego rocznika na swoim wydziale. Do tego chcę podkreślić, że jest to historia, która faktycznie miała miejsce.Nie wiem jak jest na innych odpowiednich wydziałach Politechniki w Polsce, ale na naszym Wydziale Mechanicznym niektórzy z wykładowców są dosyć specyficzni i co tu dużo ukrywać - nieco wkur.... Ile to już razy słyszałem o nieodwoływalnych profesurkach, którzy oblewają wszystkich jak leci. Albo preferują dosyć specyficzne metody zaliczeń - np. rzut plikiem prac w powietrze. Ci, których prace zostaną na biurku zaliczą na 3, reszta oblewa i jest skazana na poprawkę. Nie dziwota więc, że studenci często "denerwują się" na takich gości i kombinują jak by tu im utrzeć nosa. Czasami nie ma innego wyjścia, jak zrobić coś naprawdę dotkliwego i tak też było w tym wypadku. Wszystko działo się około 1990 roku we Wrocławiu w kampusie Politechniki Wrocławskiej mieszczącym się przy Wybrzeżu Stanisława Wyspiańskiego, a jeszcze konkretniej to w okolicach budynków B1 i B2 - a te sąsiadują z Odrą. Osoba od której znam tę historię potwierdziła, że ofiara tylko prosiła się o jakaś odpowiedź ze strony studentów - była nadzwyczaj wredna i niereformowalna, o czym świadczy tylko jedna sytuacja jaka miała miejsce podczas zaliczenia. Profesor Inglot na egzaminie z matematyki bez zadawania żadnych pytań najpierw wpisał do indeksu 3, a potem stwierdził, że nie podoba mu się ta osoba i wstawił jej "grzałę", doprowadzając do konieczności powtarzania całego roku. Profesor Inglot, który podpadł studentom jeździł wówczas białym Maluchem z lat 80, choć niewyliczone, że był to jeszcze wcześniejszy rocznik. Jak większość ludzi wie - cechą charakterystyczną tego samochodu jest jego niska masa pozwalająca dosyć swobodnie przenosić go za pomocą kilku osób. Sam kiedyś (liceum) pomagałem "wnieść" Kaszlaka kumpla między dwa drzewa - tak, że z każdej strony miał może z 10 cm:) Ale wracając do głównej historii.Kiedy wkurw studenckiej gawiedzi osiągnął zenit stwierdzili, że wrzucą oni profesorskiego Kaszla do Odry, żeby dać mu trochę do myślenia. I co najlepsze nie był to tylko pomysł - jak wymyślili, tak zrobili! W okolicy budynku B1 dostęp do Odry jest dosyć łatwy, więc obyło się bez zrzucania samochodu do rzeki z wysokiego nadbrzeża jakie występuje trochę dalej (w okolicy Mostu Grunwaldzkiego) - tam wystarczyło go jedynie wepchnąć.Ponoć koszty wyciągnięcia samochody z Odry były dosyć duże, ale co najgorsze - gość nie odczytał poprawnie tego "mesydża" i niestety dalej był wybitną kosą.

OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 22

SZROCIAKI

OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 22

Witam. Dziś kontynuujemy zrzut zdjęć samochodów z telefonu, jakie udało mi się ustrzelić w ostatnim czasie. Zastanawiam się teraz jakie będą dzisiejsze statystyki wejść na bloga. Zakładam, że konkurencja w postaci meczu Polska - Szwajcaria może doprowadzić do ujemnych wejść na bloga. W każdym razie gdyby ktoś nie oglądał meczu to mam dla niego nowy miks. Blachy "NSX" powinny siedzieć na innym aucie:)Małe auto kiedyś i dziśW tle KAKA demonaTaki budzik to ja lubię - wygar rajdowego Audi 200 Turbo QuattroZasuwał jakieś 120Tylne lampy przybrały kolor budy, czyli - nie owijając w bawełnę - wyschniętego kupskaTo już inny. Ten ma blachy z "911" na końcu, a to w końcu zobowiązuje...

MIKS BUKARESZTAŃSKI

SZROCIAKI

MIKS BUKARESZTAŃSKI

Z WIZYTĄ NA: Zlocie Pojazdów Zabytkowych w Oławie 19.06.2016

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ NA: Zlocie Pojazdów Zabytkowych w Oławie 19.06.2016

Witam. Nie będę owijać w bawełnę i napiszę od razu, że w tym roku byłem nieco rozczarowany tym, co zobaczyłem w Oławie. Pominę gigantyczny korek na wjeździe, bo to standard, no i jak ktoś wiedział jak, to mógł go sobie spokojnie objechać. W mojej opinii nastąpił zbytni rozrost tej imprezy, co nie przełożyło się na nic szczególnego, a już zwłaszcza na jakość tego, co można było zobaczyć na miejscu. Samochodów z roku na rok jest coraz więcej - i jest to faktycznie jakiś ewenement, bo Oława w krótkim czasie z lokalnej imprezy przeistoczyła się w kolosa. Organizatorzy wczoraj chwalili się na FB, że przez Miasteczko przewinęło się ponad 2300 aut, co czyni ten zlot chyba największym w Polsce. Ja przynajmniej nie kojarzę niczego większego, choć na moje oko w czasie kiedy byłem na miejscu (12:00 - 13:45) samochodów było coś około 600. Te liczby w teorii bardzo cieszą, ale w praktyce przejawia się to tym, że zamiast zobaczyć więcej niszowych i ciekawych samochodów to oglądamy jeszcze większe ilości tych bardziej pospolitych. Nie liczyłem, ale szacuję, że samych Fiatów 126p było co najmniej 50, trochę mniej Fiatów 125p - nie dziwota, że już nie mogłem na nie patrzeć. Brak selekcji na wjeździe objawia się też takimi kwiatkami jak Jaguary S-Type (ale nie ten z lat 60.) i X-Type - no po prostu wspaniałe klasyki warte oglądania. Kolejna rzecz. Brak opłaty za wstęp prowadzi do kilku niefajnych konsekwencji. Nie ma co ukrywać, że zrobiło się mega jarmarczno i mega tłoczno. Zrobienie zdjęcia fajnego auta graniczy z cudem, gdyż jest on zazwyczaj otoczony szczelnym wianuszkiem Januszy, Andżelik i małych Andrzejków. Stąd też foty z relacji nie są na najwyższym poziomie, po po prostu czasami pstrykałem już jakąkolwiek, nawet jeśli w kadrze była czyjaś ręka, albo w tle ucięte głowy. Kilka razy robiąc zdjęcie analogiem w kadr wbiegał mi jakiś mały Brajanek, albo Ariel rujnując klatkę. Widziałem też grupki napier.... ludzi. Tyle dobrze, że w powietrzu nie było czuć smażonej kiełbachy, bo to już by mnie całkowicie odrzuciło.  Zdjęć jest na tyle dużo, że wrzucam tylko te ciekawsze (70), a całą reszta w lepszej rozdzielczości będzie dostępna TUTAJ.  Na pocieszenie będzie Sraka Zlotu! Tak Sraka Zlotu powraca i to ze zdwojoną siłą, gdyż będą aż dwie - nie mogłem się zdecydować. Na początku w oko wpadły mi dwie smaczne SkodyTa była co prawda lekko przesadzona, ale mimo to miała swój urokNatomiast ten Rapid był oryginalny i po prostu jak nowy. Miło popatrzećFiat 131 S 1600 z 1976 roku. Ponoć jeden z pierwszych sprzedanych na naszym rynku przez PewexDatsun 260ZUwielbiam stare Rekordy3 drzwiowe kombi - dziś już kompletna niszaTo koło - oj nieFelicia w tym kolorze jest po prostu idealnaTo wczesny wypust charakteryzujący się m.in. brakiem skrzydełek na tylnych błotnikach i większą przednią atrapąBosze jak jak uwielbiam 110R Coupe - a w Oławie były aż dwie!Octavki i Spartaki też fajnePrześliczny autobus Skody - szkoda, że takich klasyków jest u nas zawsze jak na lekarstwoRitmo w kabriolecie - jak to uchowało się przed rdzą?Civic IV w sedanie z przebiegiem 61.000 km wyglądał jak nowyMustang przegrał czasowo z Civiciem, na którego poświęciłem znacznie więcej czasu:)Ten był śliczny - rocznik 1968Jeden z nielicznych Kantów w kombiaku - aż miło było popatrzećWłaściciel słuchał bardzo interesującej muzyki. Czym prędzej uciekliśmyPierwszy raz miałem okazję zobaczyć z bliska Hondą N600. Cizas jakie to jest słitaśne i malutkieCorvette I bardzo skutecznie ściągała uwagę Jest druga 110R Coupe. Na szczęście ta była już nasza i chyba nawet ładniejsza niż ta pomarańczowa z CzechTłusty Buick WildcatE31, a tuż obok......kolejne E31 w tym samym kolorze. To pierwsze było 850-tką, to tutaj 840-tkąKaczki zawsze mile widzianeFiat 130 - mniamZ1 - spora rzadkośćMaluchów i Kantów pod dostatkiemJedna z ciekawszych BeczekA na koniec obiecane Sraki Zlotu. Sam nie wiem, która jest gorsza, ale bardziej skłaniam się do tej nawiązującej atrapą do BMW z lat 30. 

PRZEGLĄD ŻELAZA WROCŁAWSKIEGO cz. 21

SZROCIAKI

PRZEGLĄD ŻELAZA WROCŁAWSKIEGO cz. 21

TOP 10: Auta, których nie tknąłbym patykiem

SZROCIAKI

TOP 10: Auta, których nie tknąłbym patykiem

Witam. Wielkimi krokami nadchodzi na szrociakach lista moich 10 samochodów marzeń, a już dziś - dla kontrastu - popełnię listę samochodów, którymi trochę wzgardzam. Nie jest to proste zadanie - możne nawet trudniejsze, niż lista aut które wielbię, gdyż generalnie sympatyzuję z samochodami i nawet najgorsze gówno jest jednak środkiem, który daje niezależność, chroni przed zimnem, wiatrem, deszczem i - co najważniejsze - broni nas przed podróżami komunikacją miejską, czyli przed kaszlącymi i smutnymi ludźmi. Od razu zrobię też małe zastrzeżenie - postaram się ograniczyć li tylko do aut powiedzmy do 2005 roku, bo jeśli chodzi o te ostatnie lata to nie podoba mi się praktycznie wszystko na rynku. Szczerze wzgardzam tym pustym prestiżem, za którym idzie w zasadzie wyłącznie wysoka cena. Kiedyś za prestiżem marki np. takiego Mercedesa stały wymierne wartości. Płaciłeś dużo, ale twoje auto zawsze odpalało, cieszyło fenomenalną jakością i przynależnością do jakiegoś kontinuum przebogatej historii tej marki. Teraz natomiast kiedy kupujemy "prestiżowe" Audi to otrzymujemy trochę lepszego VW, czyli w sumie nic specjalnego. To samo kiedy wybieramy coś z linii DS, które to jest zwykłym Citroenem, tylko z innym znaczkiem. Albo nawet Merola CLA i otrzymujemy zwykłe Renault z przednim napędem i co za tym idzie wielkim przednim zwisem. Ale dobra - to oczywiste oczywistości - przechodzimy do samej listy. Pewnie podpadnę kilku osobom, ale co tam;) Kolejność na liście ma znaczenie.10. Każdy Seat w gnoju  Tak ogólnie to bardzo nie lubię marki Seat, w mojej głowie obecny Seat widnieje jak coś w rodzaju starego BMW, ale w heczbaku. Nie wiem zupełnie po co jest ta marka w gamie VAGiny, skoro robią takie same auta jak cała reszta - nawet Skoda ma linię RS. Więc po prostu nie - i to nawet w przypadku dużych mocy. Przejechałem się kiedyś Seatem Leonem II Cuprą FR. No fajnie - nawet spoko się to odpychało, ale co z tego skoro pozycja za kierownicą to coś jakbym jechał Renault Espace, a nie sportowym kompaktem. Sylwetce też bliżej do minivana, niż do kompakta. Kazał bym projektantom tego samochodu przejechać się Hondą Prelude V generacji i przemycić na pokład Seata (niby sportowego) choćby 50% przyjemności jazdy tym samochodem. A do tego jeszcze ten klekot.9. Mercedes-Benz A-klasa W196Nie lubię minivanów, nie lubię przednionapędowych Meroli, nie lubię samochodów, które wyglądają jak worek kartofli. 8. Ford StreetKaWybitnie kobiece auto. To chyba tyle. Bardzo nie chciałbym tym jeździć. Bardzo nie chciałbym, żeby widział mnie w nim ktoś znajomy.7. Mazda MX-3Jakąś odrazą napawa mnie ta Mazda. W moim odczuciu to auto przejęło schedę po Szpachibrze, bo widywałem tyle zwieśniaczonych egzemplarzy, że już nie mogę na nie patrzeć. Do tego jeszcze te dwa jaja na przodzie. 6. Ford Escort IV kabrioletKolejny Ford na liście - o co chodzi? Ano o to (w tym wypadku), że bałbym się jak ktoś mnie zobaczy w takim samochodzie. Jestem na tyle stary, że dobrze pamiętam licznych łepków poruszających się owym bolidem pod koniec lat 90. z bardzo interesującą muzyką we wnętrzu.5. PT Cruiser kabriolet Nie chodzę w szalikach jak jest ciepło, więc raczej nie pasowałbym do tego auta. Pozycja za kierownica także nie należy do tych, które preferuję.4. Honda CRX Del Sol - czyli Del SzpachlaJak pewnie wiecie darzę markę Hondy wielką sympatią - w końcu produkują najlepsze silniki świata. Ale jest jedna Honda, której nie cierpię. W rozmowach ze znajomymi to auto zawsze pojawia się jako żartobliwe ostrzeżenie, że jak ktoś coś tam zrobi/nie zrobi to będzie musiał karnie jeździć Del Szpachlą. To auto odrzuca mnie na podobnej zasadzie, na której wielu ludzi z pewnego rocznika (np. mojego) ma uraz do Opla Calibry. Niestety z Del Solami kojarzy mi się konkretny typ ludzi i sam nie chciałbym być z nim łączony. Nie lubię tatuaży i nie chodzę w czapeczce z daszkiem. Nie jestem też fanem tuningu.3. Nissan Micra C+CW tej kategorii jest wielu znamienitych zawodników - jest przecież 206 CC, jest Mitsubishi Colt VI Cabrio, jest Renault Wind, ale lider mógł być tylko jeden. Zacznę od tego, że Micra w kabriolecie jest nadzwyczaj ohydna - a zwłaszcza ten owadzi odwłok z tyłu, do tego jeszcze wybitnie kobieca, a do tego waży całkiem sporo - niecałą tonę. Nie dziwota więc, że ten silnik 1.4 nie chce jechać, a do tego pewnie pali swoje. Choć nie sprawdzałem tego nigdy - i dobrze. Gdybym posiadał taki samochód to jeździłbym w papierowym worku na głowie i parkował tak, żeby nikt nie widział, że poruszam się takim "wspaniałym" bolidem.2. Polonez Do Poloneza miałem dwa podejścia, może ze trzy. Pierwszy raz (pomarańczowy Borewicz, 1981 rok, wersja X - ponoć na wypasie) skaleczyłem się o jakiś element wnętrza, co wkurxiło mnie na tyle, że szybko porzuciłem przejażdżkę tym gwiżdżącym i rozpadającym się dyliżansem. W międzyczasie miałem jednak "okazję" poczuć ten brak kontaktu z jezdnią; ten układ kierowniczy, który dosyć swobodnie interpretował to co robiłem z kierownicą; tę jakość wykonania; no i gwoźdź programu - fotele dające niezapomniane poczucie, że siedzimy na worku wypchanym obierkami po ziemniakach. Za drugim razem (Carówka) nie chciała w ogóle odpalić, ani na LPG, ani na benzynie. Co jeszcze lepsze przez dłuższy czas nie mogłem się też do niego w ogóle dostać, bo kluczyk od drzwi czasami pasował, a czasami nie. Po drugie nie mam wąsów i nie chodzę w szarych swetrach - to wobec tego nie jest fura dla mnie. Wbrew pozorom jednak bardzo chętnie kupiłbym Poldona - ale takiego do 300 zł i zakatował go do końca jeżdżąc po polu. O ile by oczywiście odpalił...   1. VW New BeetleNie mogło być inaczej - a już najlepiej (czyli najgorzej) z 1.9 TDI pod maską. Jazda takim samochodem z grzechotnikiem to ostateczna kara i naprawdę wolałbym jeździć komunikacją miejską z kaszlącymi ludźmi, niż tym korpo-wytworem dla kobiet sukcesu 30+. Nie jestem kobietą sukcesu po 30-tce - to nie auto dla mnie. A jest jeszcze wersja bez dachu, w której ciężko się schować przez wzrokiem znajomych.A jakie auta Was napawają obrzydzeniem? Tylko takim prawdziwym i dogłębnym. Wyżyjcie się w komentarzach - chętnie poczytam.

Z WIZYTĄ NA: OldtimerbazaR 12.06.2016

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ NA: OldtimerbazaR 12.06.2016

MIKS GOLFOWY

SZROCIAKI

MIKS GOLFOWY

Witam. Dziś proponuję dosyć nietypowy miks. Będą to tylko fragmenty samochodów, a żeby było jeszcze gorzej to zaprezentuję Wam fragmenty Golfów III generacji... Nie będę Was dłużej trzymać w niepewności i wyjaśnię, że chodzi o limitowane wersje VW Golfa III. Pewnie dużo osób już o tym zapomniało, a mnie jakiś czas temu naszła myśl, że - być może - warto je jakoś udokumentować. Pamiętam, że był taki czas, że 3/4 Golfów III jakie widywałem na ulicach były właśnie we wspomnianych wersjach specjalnych - w końcu jak ktoś ciągnął takie auto z Reichu to chciał mieć jakiegoś szpecjała, a nie zwyczjkie. Tych wersji było oficjalnie naprawdę sporo, bo aż 97. Oczywiście te bardziej popularne nie różniły się w zasadzie niczym konkretnym od wersji standardowych - ot zwykła naklejka na słupku C, klapie bagażnika i np. dodatek w postaci elektrycznych szyb (hojność VW wówczas nie znała granic). Dosyć popularna była seria z nazwami zespołów jak np. Bon Jovi, czy Pink Floyd i udało mi się uchwycić kilka takich Golfów, na czele z mega rzadką wersją Cannibal Corps. Zaczniemy jednak od najbardziej popularnych limitówek, a zakończymy tymi muzycznymi wersjami.

OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 21

SZROCIAKI

OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 21

Witam. Zacznę od tego, że ostatnie OWT było 8 marca... Od tego czasu w stosownym folderze ze zdjęciami napotkanych przeze mnie fur nazbierało się prawie 240 zdjęć, więc najwyższy czas zacząć to upubliczniać. Zaczniemy od bardzo ładnej Cegły, która miała być w Miksie Borkowym, ale gdzieś mi się zapodziała i będzie dopiero teraz w miksie ogólnym. Skończymy też Wołowiną, ale dużo starszą. Foty, co zresztą widać, pochodzą jeszcze z marca i częściowo chyba z kwietnia. Nie ma co przedłużać - czeka na Was 65 szrociaków głównie z wrocławskich ulic.I jeszcze Siena na czarnych załapała się przypadkiemCiekawe czy na handel, czy też po prostu ktoś z Holandii przyjechał sobie do WrocławiaAntyprestiżowy bus i antyprestiżowy kompaktFajna wersjaOpona wielkości Golfa - to lubięTen analogowy wzór felg  <3Na taksę ją!Dziwnie wygląda ta kwadratowa rejestracja na SkodilakuTo chyba premiera Eclipse na szro. Niemniej z wiadomych względów czuję ostatnio miętę do Mitsu:)Niezły rodzynDużo dziś 190-tekTo zdjęcie jak i poniższe są z PoznaniaLoszka już w WrocławiaPiękna kompozycja - sierpy, szpoila, felgi z dupy. I jeszcze hakO - Baleron w tlePzdr dla LordaNie dziwota, że porzuconyPrzejażdżka Warbim po kilku latach od ostatniego razu była sporym przeżyciemWięcej zdjęć tego 238 znajdziecie tutaj Najpiękniejsze Volvo ever

PRAWDZIWA PATYNA: Miłośnik włoszczyzny z Krzyków

SZROCIAKI

PRAWDZIWA PATYNA: Miłośnik włoszczyzny z Krzyków

Dosłownie przed chwilą trafiłem na dobrego konesera i na szybko klecę wpis, byle tylko pokazać Wam jego piękną kolekcję. Zacznę od tego, że Borek (część Krzyków) to dosyć luksusowa dzielnica Wrocławia obfitująca w wiele wysokiej klasy przedwojennych willi. I wśród takiej zabudowy, wśród masy drogich plastików wypatrzyłem zardzewiały traktor Zetor 25 (produkowany w latach 946-1949, a do tego to pierwszy ciągnik tej marki) stojący na podjeździe całkiem ładnego domu. Mały dysonans poznawczy. Podszedłem bliżej i zauważyłem, że na posesji za ciągnikiem stoi kilka mocno wrośniętych gablot - głownie włoskiej produkcji/konstrukcji. A na podwórku konkretny rozp.....164 po raz pierwszyZa Kaszlem stoi jeszcze OlcitY10 i coś jeszczeNa pewno drzwi od KaszlaAle oprócz nich jest jeszcze jedna Alfa 164

PRZEGLĄD ŻELAZA BIELSKO-BIEŁEGO

SZROCIAKI

PRZEGLĄD ŻELAZA BIELSKO-BIEŁEGO

Witam. Zaczniemy niestandardowo, gdyż muszę się Wam do czegoś przyznać. Kiedy po raz kolejny czytam w ogłoszeniu jakiegoś samochodu, że to BENZYNKA to po prostu trafia mnie szlag. Jak widzę, że ktoś pisze np. "2.0 BENZYNKA" to mam ochotę temu komuś zaj.... w mordę i roz..... mu te mądre ZĄBECZKI. Ale wracamy do zasadniczego tematu, zanim ktoś zdiagnozuje u mnie symptomy zespół Gillesa de la Tourette’a, a konkretnie to koprolalię. Adam odezwał się ostatnio i podesłał sporą porcję zdjęć z Bielska - Białej, co bardzo mnie ucieszyło. Jak zwykle zaskoczyła mnie pewna ilość japońskiego żelaza, które jest po prostu najlepsze i najciekawsze i koniec:) Widzieliście kiedyś takie coś jak Nissan Gazelle? Dziś będziecie mieli okazję właśnie takiego uświadczyć. Zapraszam na zdjęcia. Jeździłbym nią nawet na KaCUZwłaszcza jeśli ma pod maską coś wincyj niźli 1.3 na gaźnikuDatsun 240/260/280Z!!!Jest i wspomniany Nissan Gazelle. Zwróćcie uwagę na umiejscowienie kierkiI kolejny fajny Japończyk

PTAK ZA KIEROWNICO: Honda Legend KA9 3.5 V6 2001

SZROCIAKI

PTAK ZA KIEROWNICO: Honda Legend KA9 3.5 V6 2001

Witam. Już od bardzo, bardzo dawna nie było żadnego "testdrajwu", zatem dziś to naprawimy. Jakiś czas temu miałem bowiem okazję jeździć samochodem, na którego przetestowaniu mocno mi zależało. Dlaczego? Bo to Honda Legend, czyli najlepsze co mogliśmy dostać od Hondy w Europie. Do tego bardzo ciągnęło mnie do tego auta jeszcze z dwóch innych względów. Legend łączy w mojej opinii dwa porządki motoryzacyjne, które po prostu uwielbiam - z bryły, rozmiarów i charakteru to coś jakby Mercedes Klasy S (choć jest to oczywiście trochę mniejsze auto), mechanicznie i fizycznie to Honda, którą szanuję na równi ze starymi Mercedesami. Tyle tylko, że Honda po dziś dzień robi bardzo dobre i bezawaryjne samochody, a Mercedes już niekoniecznie. Po trzecie w końcu mój znajomy - Maciek posiada egzemplarz w przej..., wykur..., zaj... stanie. On sam mówi, że są ładniejsze egzemplarze w kraju, ale śmiem w to wątpić. Jak więc widzicie po prostu nie było opcji, żebym nie posadził w KA9 swoich 4 liter. Czekałem na ten moment chyba pół roku, ale zdecydowanie było warto. Samochód wypatrzyłem na pewnym zlocie i od tego momentu byliśmy z Maćkiem w stałym kontakcie telefoniczno/fejsbukowym.Zacznijmy od tego, że Maciek zajechał do mnie pod wieczór, złota godzina i te sprawy. Auto prezentowało się przepięknie. Legend był bardzo dobrze umyty, a Maciek w celu estetycznego ataku na moje zdrowie dzień wcześniej wymienił tarcze i klocki hamulcowe. Zaciski były chyba po regeneracji, bo pięknie błyszczały nowością. Efekt był taki, że auto zewnętrznie w zasadzie nie różniło się niczym od takiego samego egzemplarza, ale w 2001 roku, czyli 15 lat temu. Kilka suchych faktów. Jest to poliftowa wersja KA9 dostępna na ryku od 1999 roku. Silnik to 3,5 litrowe V6 o mocy około 210 KM. Wymiary auta pozycjonują je pomiędzy segmentem E i F. Czyli w przypadku porównania do Merola jest to coś pomiędzy klasą E, a S. Legend ma prawie równe 5 metrów długości (brakuje mu 5 mm), 181 cm szerokości i zaledwie 143 cm wysokości. Skrzynia to dosyć leniwy i oldskulowy automat o zaledwie 4 przełożeniach - za to pewnie jest bezawaryjny. Masa to około 1730 kg, czyli całkiem spoko jak na takie wymiary.Stylistyka Sylwetka, która jest długa, szeroka i niska zawsze znajdzie w moich oczach uznanie. Na wielki plus na pewno zasługuje zgrabne ukrycie faktu, że Legend jest pędzony na przód. Przedni zwis jest dosyć krótki, a do tego mamy długą maskę i co najważniejsze - duży i zarazem szlachetnie wyglądający wymiar od tylnej krawędzi przedniego nadkola do krawędzie przednich drzwi. Gdybym nie wiedział, że jest to FWD to na 100% powiedziałbym, że auto ma napęd na tył. Następca opisywanego KA9 - KB1 nie ma już tak ładnie wyciągniętej w przód przedniej osi i z tego względu wygląda jak zwykły Accord. Styliści Hondy trafnie przewidzieli trendy stylistyczne w takim detalu jak lusterka boczne. W czasach produkcji tego auta standardem były lusterka umieszczone w "trójkącikach" przednich szyb. Tu są one zamontowane na samych drzwiach, co dodaje lekkości całej sylwetce. Dziś producenci coraz częściej wracają do tego rozwiązania - i słusznie. Klasycznie dla Hondy z lat 90. słupki A są stosunkowo cienkie (choć nie są wątłe konstrukcyjnie) zapewniając świetną widoczność. Jazda Pomimo 17-calowych felg komfort jazdy jest świetny. Wnętrze nie jest jednak aż tak dobrze wygłuszone jak w Mercedesach z odpowiednich dla tego auta lat. Co najciekawsze w trakcie jazdy w ogóle nie czuć, że jedziemy autem przednionapędowym. Nie wiem jak inżynierowie Hondy to osiągnęli, ale auto prowadzi się bardzo dobrze. Nie testowałem też go jakoś bardziej sportowo, ale kilka razy dodałem mocno gazu i w ogóle nie było efektu wyrywania kierownicy z rąk, charakterystycznego dla mocniejszych samochodów FWD. Na pokładzie nie ma szpery - być może po prostu sama masa auta załatwia sprawę.OsiągiPomimo, że jest to majestatyczna limuzyna, to wciąż pozostaje prawdziwą Hondą - na obrotomierzu nie uświadczymy jakiś damskich wartości. Czerwone pole zaczyna się od 6 tysięcy, a kończy na słusznych 8000. Legend nie jest jakoś super wyciszony i rozbujanie go w wyższy rejestr obrotów, czy prędkości sprawia sporo frajdy o charakterze dźwiękowym. 3,5 litrowa V6-tka brzmi nadzwyczaj godnie. Poza tym mamy tu i wodę i ogień - delikatnie traktowana jest cicha, ładnie jedzie samym momentem, ale po zbutowaniu daje o sobie znać moc silnika i świetny wygar. Maksymalny moment jest dosyć nisko jak na Hondę - 2800 obr./minutę. Maksymalna moc sporo wyżej - 5200 obr./minutę. Rozbujanie do "setki" zajmuje 9 sekund z małym haczykiem.WadyW zasadzie tylko jedna - jakość materiałów nie jest tym co możemy spotkać np. u Mercedesa, czy BMW. No i żeby być sprawiedliwym to trzeba dodać, że zaledwie jedna jednostka napędowa "do wyboru" to trochę mało. Nie mam oczywiście zarzutu do braku żadnego diesla w ofercie silnikowej, bo klekot w takim aucie byłby tragedią, ale jednak mogli dorzucić jakąś V8-kę. Najlepiej tę od Mugena - np. MF408S;) Z 4 litrów pojemności wycisnęli 590 KM - czyli prawie 150 KM z litra pojemności! Bez turba. Tak dla porównania - Lexus LFA z wolnossącego 4.8 wyciąga "marne" 560 KM. Tak - taki Legend z Mugenem pod maską byłby czymś fenomenalnym. Tyle tylko, że to czyste mrzonki. Pomijać czysto wyczynowy charakter silnika to przedni napęd nie dałby rady z taką mocą, tak więc rozumiem ich podejście. Po prostu dali najmocniejszą benzynę jaką mogli i jaka sprawdzała się przy przednim napędzie.  Dobra kończymy - ten rozdział rozrósł się w trochę innym kierunku, niż zakładałem. CiekawostkiPierwsza z nich czeka na nas zaraz po zalogowaniu się na fotelu kierowcy. W celu ułatwienia wsiadania kolumna kierownicza czeka na nas w pozycji lekko uniesionej i cofniętej. Po włożeniu kluczyka do stacyjki w mig przyjmuje pozycje do pracy. Taki sam smaczek zastosował Lexus w LS400. Japończycy są znani z zamiłowania do elektroniki, więc mnogość małych guziczków nie powinna dziwić - ja jednak byłem zaskoczony dwoma przełącznikami, a raczej tym gdzie je umieszczono. Otwierając schowek znajdujący się przed pasażerem znajdziemy przycisk blokujący otwieranie... bagażnika. Podobny, ale ledwo widoczny "guziczek" zwrócił moją uwagę w kieszeni w lewych drzwiach samochodu. Przez chwilę zastanawiałem się do czego może służyć, ale symbol szybko mnie naprowadził - otwieranie bagażnika. Trzymając się jeszcze jakiś skojarzeń z Mercedesem to bardzo pozytywnie zaskoczył mnie bardzo dobrze znany mi detal z Mercedesów w postaci nożnego ręcznego. Fajna jest też historia tego egzemplarza. Generalnie to był droższy o jakieś 50% od średniej ceny zadbanych Legendów wystawionych w tamtym czasie na sprzedaż w Polsce. Do tego ogłoszenie wisiało wyłącznie na autotraderze, czy czymś w tym rodzaju. Ewidentnie ktoś nie chciał go sprzedać, ale Maciek był uparty. I faktycznie okazało się, że samochód sprzedawał gość, który nie chciał się go pozbywać, ale... zona mu kazała. Dał więc zaporową ceną i wystawił go na nie najczęściej odwiedzanym portalu ogłoszeniowym. Pierwszym pytaniem sprzedającego było - jak Pan u licha znalazł to ogłoszenie. Potem długo kręcił nosem, ale chyba po miesiącu zdecydował się (tudzież partnerka go przycisnęła) i Honda przeszła pod władanie Maćka, gdzie jest jej nadzwyczaj dobrze - chyba widać to po zdjęciach.

Z WIZYTĄ U: Wymarzone Samochody

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ U: Wymarzone Samochody