SZROCIAKI
Z WIZYTĄ U: Muzeum BMW w Monachium
Będąc w Bawarii miałem czas skoczyć do dwóch muzeów motoryzacyjnych. Zacznę chyba od najbardziej miodnego miejsca w Monachium, które to szczyci się swoim najważniejszym produktem eksportowym - BMW.Całość położona jest przy zakładach produkcyjnych, obecnie jest to supernowoczesna "wioska" położona obok sławnej wioski olimpijskiej.To co widać na zdjęciu to najważniejszy salon BMW - a tam? Same nowości, wszystko pięknie ukazane. Byłem tam już drugi raz, dlatego ze środka jest jedno zdjęcie:Wychodząc z tego majstersztyku techniczno-architektonicznego oczom ukazuje się to co najważniejsze: Muzeum i sławne biurowce BMW:Warto zobaczyć to na żywo - robi wrażenie, mimo że nie jestem entuzjastą architektury postmodernistycznej.W muzeum, w kolejce po bilety swoje musiałem swoje odstać - godzina odwiedzin chyba nie była sprzyjająca. Po 14 zjechało się mnóstwo wycieczek. Na szczęście widok z piętra, gdzie jest kasa biletowa, umila taki oto widoczek na to, co zaraz będziemy zwiedzać:No dobrze - wchodzimy. Najpierw BMW zaszczyca nas instalacją złożoną z aluminiowych kulek na żyłce - z tego ukazują się sylwetki różnych modeli BMW. Stałem przy tym chyba 15 minut...Muszę dodać coś na samym początku ,,zwiedzania" - muzeum ma taki mankament, że mimo swojego ,,dizajnu" i w ogóle wodotrysków jest całkowicie rozbite. Idziemy i mijamy raz prototypy, raz przedwojenne konstrukcje. Faktycznie, są modele szczególnie ujęte w jakąś ramę tematyczną (,,eM-ki, czy też seria ,,3"), ale są to wyjątki. Tak więc na początku drogi mamy przykład silnika lotniczego, przedwojennego motocykla, Dixi-ego by później trafić na model współczesny a za nim legendę wyścigów torowych. Przez to relacja będzie może i troszkę chaotyczna, ale tak poprowadziło mnie BMW.Powyżej: Prawdziwy bolid F1 - z tego co dane było mi się domyśleć - Nicka Heidfelda (obok stał jego kombinezon), a także BMW 328 Mille Miglia.Po minięciu ciekawej ściany z motocyklami (losowo wybranymi) idziemy do sali ,,wyścigowej". Następnie są silniki wyczynowe, samolotowe, odrzutowe itp. Znalazł się lotniczy silnik BMW 801 z 1944r. Ciekawe czy latał nad Warszawą...Skoro jestem już przy silnikach lotniczych, to postaram się coś wytłumaczyć.Każdy kto lekko interesuje się tematem kojarzy znaczek BMW, prawda? Kojarzy też plakat ze śmigłem lecącego samolotu w które wpisane jest logo. Internet żyje własnym życiem, dlatego też wmawia nam, że logo BMW wzięło się od tego plakatu...Nie.Najpierw było logo, potem plakat. W środku jest po prostu wycinek flagi Bawarii (biało-niebieskie rąby), która to jest tam bardzo eksponowana i szanowana - nie można tego przyrównać do warunków polskich stąd często niezrozumienie tematu.Idziemy dalej. Tu zaczyna się piękna ekspozycja...Od góry: 745i, 633 CSi, 520 i 323i. Robi wrażenie.Od razu po oczach dostajemy widokiem ładnie posegregowanych ,,Trójek". Nie wiem czy odezwała mi się prawdziwa polska dusza, ale patrząc na e30 i e21 w tak cudownym stanie, miałem ochotę załatwiać już dla nich żółte zjazdówki... Za gablotą z ,,trójkami" wisi dość słynna instalacja - okrąg z tylnych oznaczeń modeli BMW ;)Żeby ta sielanka nie trwała zbyt długo, twórcy postanowili wyrwać nas z tego stanu i... dostajemy po twarzy terenowymi motocyklami (nie to, że są złe, ale tematyka jest tak ,,poharatana" że nie wiadomo na co się przygotować". Szczególnie ciekawy jest chyba model F 650 RR ,,dakarowóz" z oryginalnym systemem nawigacji dla motocyklistów (dwie rolki, z nawiniętą mapą). Obok inne wyczynowe motocykle. Nad tą gablotką wisi wspomniany wcześniej bolid F1 na antresoli - pomieszanie z poplątaniem. Obok wita nas sala poświęcona projektowaniu. Model z gliny to chyba coś co chciałem zobaczyć od dawien dawna. Z niej prowadzą schody w dół, a tam...Obiekt moich westchnień - piękne BMW E9. Majstersztyk bawarskiego dizajnu lat '70. Obok prototyp z 2009 - BMW Concept Vision Efficient Dynamics które przekształciło się w obecny model i8 :/ Zestawienie dość dziwne, ale ostrzegałem.Kolejna sala poświęcona jest w całości... BMW 700. Zawsze mnie zastanawiał - mimo swojej brzydoty reprezentuje bardziej styl końca lat '60 - gdzieniegdzie kanciasto, szczególnie mając na uwadze, że w tym samym czasie BMW produkowało obły, przypominający wzornictwem lata '30/'40 model 501/501 produkowano go aż do 1963r!). Wiem że Anglicy takie wozy tłukli jeszcze długo, ale UK to stan umysłu. Następnie kolejna wystawa silników, robi wrażenie, ale czas mnie gonił - w końcu czekała na mnie ekspozycja 507-emek. 507 robią piorunujące wrażenie. Obok stoi łódź, widziana już z góry na początku zwiedzania muzeum.Co ciekawe - dość niepozornie, w gronie tych 507-emek stoi sobie BMW 3200 - które miało być karoseryjnym bliźniakiem Lancii Flamini. Nie wiem czy się nie mylę, ale jest to chyba jedyny wyprodukowany kabriolet serii 3200.Po roadsterach przychodzi czas na moje ulubione... Sala poświęcona dwóm samochodom. Ktoś zgadnie jakie? BMW 2002ti razem z... Isettą :|No cóż. Samo 2002ti robi wrażenie niesamowite, pomarańczowe malowanie i starannie utrzymane detale + wystrój sali - idealna kompozycja lat '70. Samo 2002ti z dwoma gaźnikami Solex 40 osiągało moc 120 KM.Dokładnie poniżej sali poświęconej ,,trójkom" znajduje się sala poświęcona ,,eMkom". Zawał na miejscu. W końcu sali lśni pomarańczowe M1. M1!! Rozumiecie? Widywałem to tylko w niemieckich magazynach motoryzacyjnych (i ich polskich ,,przekładach"), a tu stało sobie - można było dotknąć każdego elementu. Ekstaza dla fanów.Kolejny korytarz, i kolejne smutne BMW (stojące pod podwieszonymi tylnymi emblematami BMW) - tym razem padło na 1500 w granacie.Następna sala zapiera dech. Nie komentuję nawet...Zbliżamy się do końca ekspozycji BMW. Dalej wita nas przedwojenny 327/328 z 1938r. Pięknie wyeksponowany - on też dostał samodzielną salkę. Na koniec, przed ślimakowatymi schodami żegnają: 3/15 PS z 1930, 328 z 1936 i Z1 z 1988.W 1994r BMW wykupiło prawa do marki MINI. Muzeum BMW przejęło więc rolę ojca, więc i w pawilonie można znaleźć małą prezentację.Już przed wejściem stała niebieska atrapa starego Miniaka. Idąc po ślimakowym chodniku, wijącym się ciągle w górę przedstawiona została pokrótce historia marki - zmieniające się logo (loga?) i zmiany właścicieli, porównanie tyłów nowej generacji z klasycznym Miniakiem a następnie pokazane najciekawsze prototypy i wersje produkcyjne: Clubman, Moke, Elf czy Hornet.Koniec Miniaków - czyli wersja z rajdu Monte Carlo (Colin McRae 2.0 hehe...) oraz ,,dakarowóz". Na koniec prototypy z różnego okresu. Gdyby ktoś skusił się wyjść z muzeum, zahaczając jeszcze o sklep, to czeka na niego mała niespodzianka...Jaka konkluzja na koniec?Mieszane uczucia. Zobaczyć swoje ulubione Bawary - bezcenne. Samo muzeum jednak jest bardziej ulotką, przedstawieniem cudownych i najwspanialszych modeli... troszkę brak w tym pomysłu, tematyczności a rozdzielenie salek dla poszczególnych modeli (poza trójkami i eMkami) jest bardzo przypadkowe. Brak mi szalonych konceptów z lat '90 (E1, Z13). BMW ma muzeum którym na pewno może się pochwalić - jest w typowym niemieckim stylu (trochę przypomina to opisywane już muzeum Mercedesa, ale tam panował czytelniejszy podział i zbiór był chyba obszerniejszy).Machi