Prawa Murphy’ego – suplement

U Beboka

Prawa Murphy’ego – suplement

Alcoho-Lock – blokada do roweru dla odpowiedzialnych

Marek o samochodach

Alcoho-Lock – blokada do roweru dla odpowiedzialnych

Obejrzałem właśnie film promujący jedno z ciekawszych inteligentnych rozwiązań dla osób spożywających alkohol w sposób odpowiedzialny. Trzeba mieć wolę samuraja, żeby z tego skorzystać. Wygląda to w sposób następujący: jesteś w barze ze znajomymi, wypiliście parę drinków, a potem trzeba jakoś wrócić do domu. Przed barem stoi twój rower. I ma na kole Alcoho-Lock. Oczywiście sam go tam założyłeś, bo wiesz, że będziesz wracać do domu na podwójnym gazie. W związku z tym odpalasz mobilną aplikację w smartfonie, a następnie dmuchasz w blokadę. Jeśli czujnik uzna, że wypiłeś o jednego za dużo, to wyśle sygnał do telefonu, a telefon zadzwoni do twojej najżońszej milusi, żebyś mógł się jej opowiedzieć o swoich nocnych przygodach. Być może twoja trzeźwa połowa obudzi nawet dziecko i da ci je do telefonu, żebyś posłuchał co stracisz, kiedy wsiądziesz pijany na ten cholerny rower. Czy takie rzeczy działają na Japończyków? A teraz przenieśmy to na nasz grunt. Jest piąteczek, więc walisz szoty z kumplami po ciężkim tygodniu w korpo. Jesteś na tyle cool, że z okazji casual Friday przyjechałeś do pracy na rowerze. A teraz zastanawiasz się, gdzie jest ten cholerny rower, bo stojaka nigdzie nie było, a do szatni nie pozwolili ci go schować. Ale załóżmy, że nikt Ci go nie zajumał. Stoi pod drzewem lekko obrzygany przez kogoś, kto na rowerze na pewno nie powinien wracać do domu. Myślisz, że rzygacz wróci do domu niesiony jak ten kolo z mema Żytniej. Skoro ty jeszcze nie rzygałeś, to znaczy, że możesz spokojnie siadać na swojego rumaka i cwałować na ostrym kole do domu. Szukasz telefonu. Wracasz się do knajpy, gdzie spotyka cię drugie tego dnia szczęście. Nie tylko nie ukradli ci roweru, ale telefon też kumpel zdążył zdjąć z baru, zanim dorwała się do niego jakaś małolata. Opijacie ten sukces dwoma szotami i wracasz do roweru, który hipotetycznie nadal stoi pod drzewem. Z trudem odpalasz aplikację, przy okazji dzwonisz do byłej i opowiadasz jej, że ją kochasz i jak się z tobą nie ożeni, to zabijesz się pompką do roweru. Była przypomina ci, że masz żonę i dziecko. Rozłączasz się więc i w końcu dmuchasz w ten cholerny alkomat. I wtedy w telefonie odzywa się twoja żona. Zanim zdążysz odzyskać choćby częściową władzę nad aparatem mowy, dowiadujesz się, że jesteś bezwartościowym, ubogim emocjonalnie, tępym dupkiem, który zrujnował jej życie. Miała być willa na granicy Białołęki i Jabłonny, grille ze znajomymi i wakacje w Grecji. A jest klitka na kredyt w piątym etapie Słonecznej Wólki Węglowej, dziecko i jeszcze pijany ryj do domu nie potrafi wrócić, bo się kurwa najebał! – Ja sze najebaem? Ja nie potraffe? Hochanie, jusz do szebe wrasam. Wskakujesz na ten cholerny rower i jedziesz. Nie będzie ci tępa dzida wchodzić na ambicję. Artykuł Alcoho-Lock – blokada do roweru dla odpowiedzialnych pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Zakupiwszy: Mercedes-Benz C124 E200 1995

SZROCIAKI

Zakupiwszy: Mercedes-Benz C124 E200 1995

Witam. W końcu zakupiłem 4 kółka! Od sprzedaży Szaraka minęło już chyba ze 2 miesiące - a tak długi okres bez samochodu to do mnie niepodobne (choć w międzyczasie używałem zdobycznego CV i zdobycznego Baleno). Tak więc teraz czas na Srebro:) Sprawdziło się to, co kiedyś pisałem o Baleronach, że jak ktoś raz zasmakuje w zadbanym egzemplarzu to nie chce już innego samochodu i tak też się stało w moim wypadku. Rozważałem i oglądałem różne samochody przed zakupem kupejki i po skalkulowaniu wszystkich za i przeciw wyszło mi, że C124 to auto, które po prostu mi najbardziej leży. Ma wszystkie zalety Balerona, a przy tym jeszcze nutkę czegoś ekstra. Na początku nawet nie spodziewałem się jak duża jest to nutka. Nie muszę też wozić drewna z lasu, więc to nadwozie jest jak najbardziej na miejscu. Ale od początku. Poszukiwania rozpocząłem od czarnego C124 220E z Bolesławca, potem był etap jarania się niebieskim W124 E280 z Lublina na tłuszczu - najbardziej rozwaliła mnie niebieska skóra w środku. Potem był srebrny C124 E220, którego opisywałem tu. Był kijowy, ale wtedy poczułem miętę do kupejki. Następnie był limonkowy W123 200. Potem błękitny W116 z Warszawy. Potem zielony C123 200 z Gostynia, i na końcu auto, które ostatecznie kupiłem. Czyli do 7 razy sztuka:) Trochę suchych danych - auto jest z 1995 roku, pochodzi z rynku włoskiego, ma klimatronic-a, jest w manualu i oczywiście w gaziorze. Silnik to znane mi już M111, ale w słabszej wersji niż wcześniej - 2.0 136 KM.Na początku nie brałem pod uwagę polifta ze względu na gorsze zabezpieczenie blachy niż w przedlifcie, ale znalezienie przedliftowego sedana z ciekawym wyposażaniem i silnikiem na elektronicznym wtrysku jest bardzo trudne. A znalezienie C124 w takiej kompletacji jeszcze trudniejsze (wychodziło to przez niecały rok). Także stanęło na polifcie i właśnie na C124. Pierwszym kryterium było dla mnie znalezienie czegoś co posiadałoby zdrową blachę, nawet kosztem nowego lakieru, bo co mi po pierwszym lakierze, skoro i tak zaraz trzeba będzie auto robić. Polifty bez rdzy to z kolei poziom co najmniej 20-25 tysięcy złotych, czyli zdecydowanie poza moim zasięgiem. Wiem w jakich miejscach trzeba te samochody oglądać więc nie było wielkiego problemu z rzetelną oceną stanu blachy. Kolejnym kryterium był "efekt zajarania". Jak kupuję auto to muszę się nim zajarać. Jak nie ma zajarania to nici z transakcji - dlatego poległo C123, które oglądałem wcześniej. Tak więc pojechałem po kupejkę aż do Gniezna i kiedy poprzedni właściciel przyjechał na miejsce, w którym się umówiliśmy to z miejsca zakochałem się w tym egzemplarzu, choć oczywiście nie tak bezwarunkowo. Posprawdzawszy wszystkie kluczowe punkty nadwozia stwierdziłem, że skurczybyk jest stosunkowo niezły od tej strony. Ze zdziwieniem odkryłem, że z kanałów na podnośnik nie wysypuje się rdza, jak to ma miejsce praktycznie zawsze. Widać, że samochód był kiedyś cały malowany na oryginalny kolor, ale nie miał przeszłości wypadkowej. Lekko go ciągnie w prawo, ale to tylko efekt mojej jazdy przez pierwsze kilkanaście km po zakupie - zgubiłem zbieżność na pewnym przejeździe kolejowym:) Dobry stan budy zapewne wiąże się z faktem, że był on przeznaczony na rynek włoski (i spędził tam sporo lat), o czym informuje stosowna tabliczka w komorze silnika. Pod względem mechanicznym jest dobrze. Zawieszenie, jak widzicie jest "trochę" obniżone, ale dzięki temu czuć, że zawias jest w dobrym stanie - nic nie stuka, nic nie lata. Razem z samochodem dostałem oryginalne sprężyny, które będę montować za jakiś czas, bo auto jest jednak trochę za twarde jak na wrocławskie drogi. Poza tym to jest Merol i ma być kanapowy. Choć z drugiej strony auto wygląda po prostu obłędnie i nie znam żadnej osoby (no dobra - może jedną), której by się nie podobał. Dostałem już nawet 2 wiadomości na FB od ludzi, którzy już widzieli samochód przejeżdżając koło mnie i pisali, że wygląda super.Właśnie - pozostając przy kwestii wyglądu. Srebro ma kilka dodatków - dokładka USDM na tylnej klapie, felgi z W211, inna kierownica, inna końcówka wydechu. No i marchewy na przedzie. Blenda z tyłu wygląda super i na pewno zostanie, obecne felgi zostaną na razie, potem chyba poszukam innych, choć te są fajnie dopasowane - są masywne, jak cała sylwetka. Kierownica - na pewno do wymiany, bo zasłania prędkościomierz i wg. mnie nie wygląda zbyt dobrze. Z tego co widziałem na alledrogo to jest nawet coś warta, więc upłynniając ją kupię sobie fabryczną z poduchą i jeszcze nawet na tym trochę zarobię. Końcówka wydechu ze stali nierdzewnej wygląda rewelacyjnie - bardzo klasycznie i na pewno zostaje.Generalnie auto jest doinwestowane i dosyć zadbane. Z wad - słyszę już lekko przekładnie kierowniczą i powoli kończą się tylne hamulce. Boczek fotela ma małe przetarcie. Nie działa termometr. Lekko szumi uszczelka z prawej strony. Drewno na tunelu środkowym jest lekko popękane. I to chyba wszystko.Ale przejdźmy do sedna. Auto ma sporo smaczków, które cieszą moto-entuzjastów. Po pierwsze uczucie z poruszania się tym cackiem jest całkiem inne niż w przypadku sedana. Widoczność jest rewelacyjna - efekt braku słupków B. Podajniki pasów nawet dziś robią wrażenie, zresztą tak samo jak bez-ramkowe drzwi. Po opuszczeniu wszystkich bocznych szyb jest wrażenie poruszania się bardziej kabrioletem, niż coupe. Miejsca z tyłu są tak odmienne od tego co zazwyczaj spotyka się w samochodach, że ma się tam ochotę jeździć cały czas, pomimo ograniczonej ilości miejsca. Merol dosyć mocno przyciąga uwagę, podchodząc do niego często widuję ludzi, którzy go oglądają, albo robią foty - fajny bonus. Silnik nie poraża mocą, a biorąc pod uwagę ze to C124 jest cięższe od swojego odpowiednika w sedanie o 20 kg (pomimo, że jest trochę krótsze) nie zapowiada godnych osiągów. Jednak tak nie jest. Zapewne to efekt manualnej skrzyni biegów i jeśli chcemy to można go przymusić do bardziej ochoczego poruszania się. Do tego spalanie jest zaskakująco niskie.Co do lakieru - dużo osób płacze na wieść, że auto jest srebrne, ale na żywo prezentuje się on inaczej niż jego współczesny, popularny, odpowiednik. Poza tym Merole mogą być srebrne z powodów historycznych, a już zwłaszcza te dwudrzwiowe.Dobra za dużo gadania - czas na zdjęciwa. Na ten moment nie mam zbyt wielu fot, więc na razie będą tylko te. Więcej przy okazji.

Z wizytą u: MotoClassic Wrocław 15-16.08.2015

SZROCIAKI

Z wizytą u: MotoClassic Wrocław 15-16.08.2015

Witam. Zacznę od tego, że w tym roku miałem okazję zobaczyć jak wygląda Topacz od trochę innej strony niż zwykle. Szrociakowe stanowisko pokazałem kilka dni temu - dziś więc czas na resztę, choć brzmi to wyjątkowo niestosownie, gdyż ta reszta to tak na prawdę zdecydowana większość wystawy. To już chyba mój 3, lub 4 Topacz i ze zdziwieniem odnotowuję, że organizatorzy z roku na rok podnoszą poziom imprezy. W tej chwili to już nie tylko najlepsza impreza w naszym rejonie, ale zapewne pierwsza trójka w Polsce. Dla mnie największą atrakcją była oczywiście szrociakowa alejka i zgodnie z planem wniosła dużo świeżości do całej imprezy - fajnie, gdyby w przyszłym roku ten trend był kontynuowany, bo odbiór u ludzi był nadzwyczaj dobry. Na wyższą jakość przedkłada się też ostrzejsza selekcja samochodów, niż w poprzednim roku. W tym nie było już jakiś koślawych 125p po tuningu. Ranga imprezy jest już tak wysoka, że takie samochody po prostu raziłyby na tle innych. Choć - rzecz jasna - są śmieszne.Nie mam dokładnych danych, ale już na kuropatwie oko było widać, że gości było więcej, niż w poprzednich latach. Nigdy nie było problemów ze zrobieniem zdjęcia konkretnemu bolidowi - a teraz już tak. Ponadto w tym roku zauważałem dużo więcej zagranicznych widzów, co mnie bardzo cieszy.Z rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu to konferansjerka Ibisza. Rozumiem, że taka osoba ściga tłumy, ale Pan Adam (kustosz muzeum w Topaczu) rozjeżdża go zarówno pod względem wiedzy - to dosyć oczywiste, ale - w mojej opinii - także pod względem kontaktu z publicznością itd.  W tym roku spędziłem w Topaczu około 14 godzin, więc wyobrażacie sobie jak trudno było mi wybrać te finałowe 94 zdjęcia. Wszystko może się chwilę dłużej ładować, ale warto poczekać.Muzeum wzbogaciło się o 110R Coupe/130RS. Z miejsca dostałem małpiego rozumuIn your faceBuick Electra elektryzował kształtamiStał tuż koło mnie na parkinguNajciekawsze auto imprezy Tatra 87Podłoga w TatrzeŁadne E12, ale ten kolor - rewelacjaWczesny GarbNagrodyChevy przypadł mi do gustuPrzecudowna VettaReprezentacja Hotelu Haston - mega tłuszczSzkoda, że auto było tak odizolowane od ludzi, bo nie szło zrobić normalnego zdjęciaBardzo fajna kompozycja kolorystyczna - jasny kolor miał bardziej cytrynowy odcień niż wydaje się na zdjęciuŚlicznościWarczybęd w kabriolecie - z tego co widzę, nie był to oryginałNa stoisku szrociaków na chwilę pojawiła się Impala SS, ale trochę nie pasowała klimatem, to przegoniłemTo 356 jest podobno w oryginalnym stanieBaaardzo ciekawe E34 pod postacią Alpiny B10 3.5/1Wnętrze, które w E34 jest zwyczaj dosyć paździerzowe tu wygląda nawet spokoNajwiększa R6-tka w E34AAAAAAAAAACrown jest jeszcze śliczniejszy niż na zdjęciachMaluch w Longu133LTen R-R dawał radę - powinien stać na szrociakach:DFiat 124Jedno z ciekawszych aut całej imprezy - NSU Ro 80Jeździłbym - bo kolor, bo silnik 250-tkaByło też dużo plastikówByły tez jakieś takie dziwne samochodyDrzwi Velorexa są chyba lżejsze od powietrzaPrzedłużony Lincoln Continental - 7 metrów długości. Poprzednim właścicielem była jakaś szycha z Arabii SaudyjskiejRitmo z przebiegiem kilkudziesięciu kilometrówJeszcze raz dziękuje Topaczowym decydentom;) za możliwości współuczestniczenia w tak świetnym wydarzeniu.

Szczyt bezczelności marketingowców GDDKiA

U Beboka

Szczyt bezczelności marketingowców GDDKiA

młoda rp moto

Peugeot 208 – Zmiany w detalach

11 czerwca zostaliśmy zaproszeni na prezentacje nowego Peugeota 208, która odbyła się w okolicach Iławy, a dokładniej mówiąc blisko najwyższego punktu Polski północno-wschodniej, czyli Górze Dylewskiej. Co więc przyniósł lifting i jakim autem jest teraz 208? Po trzech latach

Zakaz dokonywania samodzielnych napraw samochodów – wcale nie o to chodzi producentom!

Autokult

Zakaz dokonywania samodzielnych napraw samochodów – wcale nie o to chodzi producentom!

W kwietniu tego roku polskie i zagraniczne media obiegła zatrważająca informacja o tym, że Stowarzyszenie Auto Alliance dąży do zakazania samodzielnych napraw samochodów, czyli również poza serwisami autoryzowanymi. Społeczeństwo się oburzyło – to oczywiste. Mi się jednak wydaje, że cała sprawa nie ma nic wspólnego z naprawami samochodów, tak jak zrozumiała to większość.Czytaj więcej w Autokult.pl

Nie mogę Wam pokazać nowego BMW 7

Marek o samochodach

Nie mogę Wam pokazać nowego BMW 7

Podziękuj mi za weekend nad morzem

Marek o samochodach

Podziękuj mi za weekend nad morzem

Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Marcin. Chciał mi podziękować i powiedzieć, że jest wkurwiony. Marcin dziękował mi za tani dojazd nad morze. Z okazji weekendowych korków bramki na Amber One były otwarte. W związku z tym podróż, która normalnie trwa cztery godziny, tym razem trwała sześć. Marcin ciepło wyrażał się zarówno o ludziach, którzy niemal zatrzymują się przed otwartymi bramkami, jak i o tych, którzy zatrzymują się na środku autostrady na pasie awaryjnym, żeby dzieci mogły się załatwić. Co z tego, że grozi za to mandat (o stworzonym zagrożeniu nie wspomnę), skoro dziecko chce siku? Chce, to znaczy musi. Kto tam będzie jechał do najbliższego MOP-u. Zresztą nie zdziwiłbym się, gdyby Rodzice Roku nie mieli bladego pojęcia, że łamią jakiś przepis. Pobocze to pobocze, nie? Naród w ogóle słabo sobie radzi z autostradami. Jak to możliwe, żeby wszyscy jechali z podobną prędkością (trochę wolniej prawym, trochę szybciej lewym pasem)? Przecież JA będę jechał z taką prędkością, z jaką uważam za stosowne. W miarę możliwości inną niż wszyscy, bo nikt nie będzie mi ograniczał mojej wolności. W koło sami korwiniści. Z okazji przejazdu za darmoszkę na autostradę wyjechali też ludzie, którzy normalnie nigdy by się na płatnej drodze nie pojawili. Ale skoro można za darmo, to prą do przodu zostawiającym cztery ślady truchłem. I oczywiście lewym pasem. Pamiętam czasy, kiedy jeździło się lewym pasem, żeby uniknąć kolein na prawym. Ale to było jakieś 20 lat temu i wtedy jedyna autostrada biegła z Konina do Swarzędza. Wiem, bo na trasie Warszawa-Poznań pobiłem wtedy maluchem rekord toru: 3 godziny od granicy stolicy kraju do granicy stolicy Wielkopolski. Paręnaście lat później, zanim jeszcze otwarto odcinek Konotopa-Stryków, o wiele lepszym, szybszym samochodem trasa zajęła mi 3:30. Poza tym zdarzają się jeszcze tzw. szeryfowie. Można na nich trafić zarówno na autostradzie, gdzie dzielnie strzegą lewego pasa przed wariatami drogowymi, jak i w mieście, gdzie wydaje im się, że strzegą porządku, a tak naprawdę robią większy korek. W ubiegłym tygodniu utknąłem w korku na Trasie Toruńskiej na prawym odcinku Marywilska-Żerań. Tam z dwóch pasów robi się jeden. Wszyscy jadący przez Wisłę trafiają na lewy pas. Powinien być tzw. suwak. Szczególnie, że z prawego pasa jest zjazd na Jagiellońską. Ale oczywiście trafił się szeryf w ciężarówce, który ani nie pozwoli zjechać na Jagiellońską, ani zrobić suwaka. Bo on tu pilnuje porządku. Ćwoku! Zrobiłeś tylko większy korek. Nie dziwię się, że Marcin wrócił znad morza wkurwiony i żalił mi się przez 15 minut do słuchawki. Gdybym mógł, przytuliłbym go i pogłaskał po głowie, bo wiem, jak się czuł. I przykro mi, że to ja z moich podatków zasponsorowałem mu ten stres na autostradzie. Gdyby to ode mnie zależało, wprowadziłbym w letnie weekendy jeszcze wyższe opłaty za autostradę. W końcu to zgodne z podstawowymi zasadami ekonomii. Zanim to jednak nastąpi, muszę jakoś sobie radzić sam. Nad morze nie pojadę, bo za dużo ludzi, więc zostaje mi basen. Finally a lazy #weekend #radiopin #dji #drone #selfie A photo posted by marek w. (@marek_drives) on Jul 4, 2015 at 4:32am PDT

Toyota Avensis 3 i 3/4 – pierwsza jazda

Marek o samochodach

Toyota Avensis 3 i 3/4 – pierwsza jazda

MirrorLink? To ja wolę zapłacić mandat

Marek o samochodach

MirrorLink? To ja wolę zapłacić mandat

Pięć rzeczy, których nie potrzebuję w samochodzie

CROMO

Pięć rzeczy, których nie potrzebuję w samochodzie

Le Mans 24h, czyli dlaczego wyścigi najlepiej ogląda się w telewizji

Marek o samochodach

Le Mans 24h, czyli dlaczego wyścigi najlepiej ogląda się w telewizji

Import samochodów używanych – jakie roczniki, marki i modele najbardziej interesują Polaków?

Autokult

Import samochodów używanych – jakie roczniki, marki i modele najbardziej interesują Polaków?

Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR opublikował raport na temat importowanych do Polski samochodów używanych. Polacy lubią 11-letnie samochody niemieckie za 15 tys. zł.Czytaj więcej w Autokult.pl

Z wizytą u: OldtimerbazaR 06.2015

SZROCIAKI

Z wizytą u: OldtimerbazaR 06.2015

Witam. Dzisiejszy OldtimerbazaR zaskoczył mnie stosunkowo chyba tylko małą liczbą osób odwiedzających targi. Niestety mało było też samochodów, stąd też dziś tylko 28 zdjęć. Było dosyć gorąco, być może dlatego sporo ludzi wyjexxxx się na tę edycję. Jedno z najfajniejszych aut widziałem już dużo wcześniej, gdyż jechało przed nami przez spory czas - był to Fiat 500 Giardiniera. Swoją drogą to prawie wpakowałem im się w tyłek - nie pomyśleli, że stary CV może się tak szybko poruszać i zmienili pas na ten którym się poruszałem tuż przed maską CV-ki.To S123 było przetłuste. Przy nim kręciłem się najdłużejWłaściciel kupił je w Szwajcarii za jedyne 8 koła!!! Łącznie z opłatami wyszło 11Od razu zaproponowałem mu sporo więcej, ale mówił, że ma już chętnego za 35 koła, a i tak nie sprzeda. Baroki to dosyć rzadkie 15-tki, a nie zwyczajowe 14-tkiDo tego jeszcze wnętrze było niemal jak nowe. Nienawidzę gościaWzmiankowana 500-tka. ŚlicznościChyba po raz pierwszy widziałem C124 na żywo w PolsceTo auto kojarzy mi się z pewną wczorajszą przygodą, ale o tym poczytacie w następnym wpisieNa pokładzie były obowiązkowe firanki - czyli Japonia

Wreszcie tak jak ma być: doskonale!

U Beboka

Wreszcie tak jak ma być: doskonale!

Basista się bawi: Autonostalgiczny Dzień Dziecka

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Basista się bawi: Autonostalgiczny Dzień Dziecka

1 czerwca. Dzień Dziecka. Oznacza to między innymi, że nawet z tych podwójnie pełnoletnich może dziś wyjść mały dzieciak. I pobawić się trochę.Na tegorocznej Autonostalgii (z której relację stworzył dzielny, niezawodny jak zawsze Adrian - niestety przypłacił to rozstrojem nerwowym na skutek którego nadal musi pozostawać tam, gdzie jego miejsce, czyli w zakładzie zamkniętym) wśród pięknego, zabytkowego sprzętu (tudzież niebezpiecznych starych złomów) znaleźć można było stoisko z licznymi, choć nieco mniejszymi klasykami. W większości przypadków w pudełkach. I zazwyczaj były to klasyki, na które mnie stać. Co prawda wybór był już dość poważnie uszczuplony przez odwiedzających, którzy trafili tam wcześniej, jednak kilka minut poszukiwań zaowocowało odnalezieniem sztuki, na widok której całe me jestestwo zakrzyknęło "DO WANT".Po czym zanieczyściło pieluchę.W taki oto sposób Citroen CX Break I serii w wersji samochodu operacyjnego (a może ratowniczego?) straży pożarnej znalazł się u mnie w domu.To, że uwielbiam stare Cytryny, wiadomo nie od dziś. Tak naprawdę uwielbiam je od dziecka. Mają w sobie swoistą magię, coś, co odróżnia je od reszty samochodów w sposób niepodważalny i bezdyskusyjny. CX, następca legendarnego DS-a, nie jest tu wyjątkiem. Może nie był tak rewolucyjny jak jego niezapomniany poprzednik, może nie wywołał takiego szoku w momencie prezentacji, ale i jemu nie można odmówić niezwykłości. Smukła, trudna do pomylenia z czymkolwiek innym sylwetka, ogromne wnętrze z kompletnie wariacką deską rozdzielczą (niestety, "unormalnioną" w połowie lat osiemdziesiątych) i oczywiście citroenowskie specialite de la maison, czyli genialne hydropneumatyczne zawieszenie - wszystko to, w połączeniu z wrażeniami z jazdy, spowodowało, że CX otrzymał tytuł Samochodu Roku 1975. A były to lata, gdy ten tytuł jeszcze coś znaczył, a nagradzane modele niejednokrotnie wyróżniały się niebanalnymi, odważnymi rozwiązaniami. Tego, jaką rangę ma instytucja Car Of The Year obecnie, i jakie samochody otrzymują ten tytuł, komentować nie będę, gdyż zbyt sympatyczny to dzień na plucie jadem i zgrzytanie zębami.Tak czy inaczej - CX był zjawiskiem trudnym do porównania z czymkolwiek innym (no, może ze swym starszym, mniejszym bratem, czyli modelem GS, który taki sam tytuł uzyskał 4 lata wcześniej). A poza stylowym fastbackiem francuski producent zaoferował również ogromne kombi.Nie, przepraszam, nie ogromne. GIGANTYCZNE. I tę wersję w skali 1:43 wypuściła firma Solido.Tak naprawdę dowiedziałem się, że producentem mojego CX-a było Solido, dopiero po odpakowaniu autka i zerknięciu na podwozie (gdzie zresztą schematycznie przedstawiona została "rama wspomagająca" CX-a - opis jego specyficznej struktury to jednak osobny temat), gdyż na pudełku znajduje się czarna naklejka z żółtym napisem "Verem". Do dziś nie miałem pojęcia, że to tak naprawdę coś w rodzaju tańszej serii Solido, wypuszczonej w 1984 roku po przejęciu firmy przez Majorette.Inna rzecz, że CX by Verem wcale nie prezentuje się tanio.Pierwszą myślą zaraz po odpakowaniu i odkręceniu od podstawki jest to, jak nazwa firmy-matki - Solido - pasuje do wykonania tego autka. Całość jest masywna, sprawia najzwyczajniej w świecie solidne wrażenie. Mimo tego modelik nie jest wcale grubo ciosany - sylwetka jest dobrze odwzorowana, wszystkie przetłoczenia i wloty powietrza mają odzwierciedlenie w miniaturze. Są też charakterystyczne chromowane kołpaki, znane z I serii CX-a. Nie ma tu jednak detali, które zdają się normą w dziś produkowanych autkach w skali 1:43 - lusterek, wycieraczek, czy precyzyjnie wykonanego wnętrza. Mimo to, na małego CX-a patrzy się z przyjemnością, zaś dzięki solidnemu wykonaniu z przyjemnością również trzyma się go w dłoni.Z detali, które znalazły się w solidowsko-veremowskim Citroenie, poza dekielkami można wymienić estetycznie wykonane zderzaki i otwieraną klapę bagażnika. Czyli coś, co mnie, jako fana dużej przestrzeni bagażowej, bardzo cieszy. Za klapą zaś widzimy... brak tylnej kanapy. Zamiast niej, po wnętrzu latały plastikowe miniaturki sprzętu ratowniczego - nosze i butla tlenowa. Bardzo szybko opuściły wnętrze miniaturowego CX-a. Szkoda tylko, że nie mam miniaturowych basów, którymi mógłbym je zastąpić.Tak, jak wcześniej DS-a w wersjach Safari czy Break, tak od połowy lat 70. rozmaite służby ratownicze, szczególnie rzecz jasna we Francji, upodobały sobie CX-a kombi. Ogromna przestrzeń, którą oferował, w połączeniu ze świetnym prowadzeniem i fenomenalnym komfortem czyniły z niego fantastyczny materiał choćby na karetkę. Wszak ważne jest, by pokiereszowany pacjent nie został dodatkowo wytrzęsiony na wybojach. Nieodzowną zaś cechą każdego wozu uprzywilejowanego jest niebieski kogut. Znajdziemy go i tu - sterczy sobie z dachu Cytryny, trochę psując jego genialną sylwetkę. Tak, przyznaję - wolałbym wersję cywilną. Ale nie narzekam - był to ostatni, a być może jedyny CX, jakiego znalazłem na wspomnianym już stoisku.Musiał być mój.Podsumowując - Citroen CX Break w wydaniu Solido/Verem to nader smakowity kąsek. Może nie tak drobiazgowo odwzorowany, jak inne autko tej firmy, które wpadło w me łapy, czyli Ford Taunus 17M, ale sprawiający wrażenie znacznie trwalszego. Do tego ma coś, czego współczesne modeliki chyba już nie miewają: wspaniałe, miękkie acz sprężyste resorowanie. Tak - to najprawdziwszy, oldskulowy resorak! I... kurdeż, przyznaję bez bicia: jest mój. Nie oddam Młodzieżowi. A na pewno nieprędko, póki jego niszczycielskie łapki...OOO, TATA, FAJNE, DAJ...yyy, tak. Khm.Najlepszego z okazji Dnia Dziecka!

Harmonogram, trasa i zawodnicy w Lotos 72. Rajdu Polski

Autokult

Harmonogram, trasa i zawodnicy w Lotos 72. Rajdu Polski

Samochody WRC w dniach 2-5 lipca przyjadą do Polski na siódmą rundę Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata. Co nas czeka podczas tej imprezy.Czytaj więcej w Autokult.pl

#Testuję: Citroen C4 Cactus, władca satynowej pościeli

CROMO

#Testuję: Citroen C4 Cactus, władca satynowej pościeli

Motor Show 2015 – relacja

MotoSoul.pl

Motor Show 2015 – relacja

Garaż marzeń

benzynoseksualny

Garaż marzeń

Opel Corsa E - Treść ważniejsza od formy

Autokult

Opel Corsa E - Treść ważniejsza od formy

Nowa Corsa to samochód, który został stworzony podobno na nowo, ale wcale tego nie widać. Niemiecki konserwatyzm pełną gębą. Ostatnio wiele marek przedstawia nowe modele, które są łudząco podobne do poprzedników - czyżby koniec weny stylistów a może osiągnęliśmy ideał?Czytaj więcej w Autokult.pl

Nie ustąpił pierwszeństwa na pasach…

Motofilm

Nie ustąpił pierwszeństwa na pasach…

Ten kierowca czerwonego Forda nie ustąpił pierwszeństwa pieszym na pasach głównej ulicy Gdańska. Pech dla niego, że całej sytuacji przyglądali się policjanci, którzy natychmiast zatrzymali kierowcę. Wideo możecie obejrzeć poniżej.

Wielkie zmiany w Volvo: nowe nazwy i modele

Motofilm

Wielkie zmiany w Volvo: nowe nazwy i modele

Hakan Samuelsson, prezes Volvo, potwierdził, że cała gama modelowa Volvo zostanie zmieniona w ciągu 4-5 lat. Wszystkie nowe modele zostaną zbudowane na nowych platformach, a oferta będzie składać się z trzech rzędów: 90, 60 i 40. Obecne S80 i V70 zostaną zastąpione przez S90 i V90. S60 i XC60 zostaną zaprezentowane w całkowicie nowej formie i wreszcie V40 otrzyma nazwę S40 i XC40 w wersji uterenowionej. Via: Autocar.co.uk

Basista się sprzedał

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Basista się sprzedał

Turbodoładowany czy wolnossący o to jest pytanie

Autokult

Turbodoładowany czy wolnossący o to jest pytanie

Wybierając nowy samochód producenci dają nam nieraz wybór pomiędzy czymś nowym a starym sprawdzonym. Przeważnie mamy do wyboru straszy generacyjnie silnik wolnossący i silnik o mniejszej pojemności z turbodoładowaniem który będzie mógł spełniać surowsze normy emisji spalin oraz CO2. Parę miesięcy temu miałem przyjemność przetestować Fiestę z silnikiem 1,0 ecoboost o mocy 100 KM z moją Fiestą z wolnossącym silnikiem Duratec 1,4 96 KM.Czytaj więcej w Autokult.pl

Caractere Exclusive Range Rover Sport - znów tylko kosmetyka

Autokult

Caractere Exclusive Range Rover Sport - znów tylko kosmetyka

Tunerzy przyzwyczaili nas do tego, że uwielbiają modyfikować Range Rovery. Bardzo często zmiany kończą się na modyfikacjach wyłącznie nadwozia. Właśnie tak jest w przypadku nowego Caractere ExclusiveCzytaj więcej w Autokult.pl

MOTODAY

Volkswagen up! GT będzie mieć 100 KM pod maską

Oto najnowsza odmiana mieszczucha od Volkswagena.Na temat sportowej wersji modelu up! mówiło się już od dawna. Cztery lata temu została zresztą zaprezentowana podczas targów motoryzacyjnych we Frankfurcie. Wtedy niemiecki koncern wspominał, że będzie to model up! GT.Dziś dowiadujemy się, że Volkswagen owszem tworzy właśnie nowe auto bazujące na koncepcyjnym modelu sprzed czterech lat, ale powstanie pod zmienioną nazwą. Ma to być Volkswagen up! Turbo.Informacja ta pochodzi od brazylijskich dziennikarzy. Twierdzą oni, że auto właśnie pod taką nazwą trafi na tamtejszy rynek. Nie wiadomo jednak, co z wersją europejską.Ponadto brazylijska prasa zdradza, że Volkswagen up! Turbo miałby pojawić się w sprzedaży w maju tego roku. Pod maską zagościłby silnik 1.0 TSi o mocy 100 KM. Całość pracowałaby wraz 5-stopniowym manualem. Dodatkowo nowy up! dostałby szersze progi oraz nadkola, aby nieco podkreślić swój sportowy charakter.Post Volkswagen up! GT będzie mieć 100 KM pod maską pojawił się poraz pierwszy w MotoDay.pl.

Noworoczność

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Noworoczność

Na koniec roku, czyli podsumowanko 2014

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Na koniec roku, czyli podsumowanko 2014