Reklama (dobrze brzmiąca) dźwignią handlu

U Beboka

Reklama (dobrze brzmiąca) dźwignią handlu

Ostatnio w telewizji można było zobaczyć kampanie kilku marek których wspólnym mianownikiem była świetnie dobrana muzyka. Niektóre były przez nią uratowane od przeciętności, inne były w całości spójne i aż przyjemne do oglądania.Myślę że szpagat Van Damme'a zna każdy, niezależnie czy jest z "branży" czy nie, kojarzy ten filmik i on właśnie fajnie przedstawia że liczy się pomysł i wykonanie.Zamiast ciągle pokazywać srebrne/czarne wozy w widoku z helikoptera na drodze nad krawędzią jeziora/wzgórza/morza, i pitolić o prestiżu i "nowości" lepiej bez słowa a w sposób ciekawy pokazać że coś nowego pojawiło się w salonach.Technikalia już ludzi nie interesują, ale to z czym się wóz kojarzy, już tak. Taka reklama może wiele zdziałać.Pierwszą z klipów (a właściwie utworów z niego) które zapamiętałem i dodałem do swojej playlisty była reklama Lexusa IS. Bebok Award!Strona wizualna bardzo mi się widzi a muzyka jest po prostu doskonała! Też sporo się naszukałem po forach i portalach tematyce poświęconej, żeby odnaleźć cały kawałek. Te kilka dźwięków, tak charakterystycznych wierci mi dziurę w głowie i potem w niej zostaje.Ale w końcu! W zakamarku sieci, na nieznanych portalach, znalazłem TEN LINK! Nie ma tego nawet na YT! A to aż niebywałe. Potem z technicznych kawałków bardzo spodobała się melodia z reklamy nowego Mondeo i jego świateł przednich z technologia Dynamic LED.Tu muzyka też bardzo trafia w me gusta. Część wizualna jest z tych przeciętnych. Nic nie szkodzi, utwór ratuje całość i nie pozwala o sobie zapomnieć. Pełny utwór: Zostało Audi A3 e-tron. Tutaj melodia jest ciekawa, a po połączeniu z naprawdę ciekawym pomysłem na scenariusz daje świetne rezultaty. Bebok Aproved! Pełny utwór:Widzimy jak wybranie kilku fajnych sekund i motywów potrafi dopełnić świetny klip!Oryginał który generalnie nie każdemu się może podobać i jest trochę monotonny w reklamie jest wmontowany doskonale!Z ciekawostek jest jeszcze Skoda z Fabia. Melodyjka wesoła, pasującą do samochodu ale nie na tyle żebym szukał całości.Za to posłuży mi za świetny przykład reklamy która nie wkurza, za każdym razem jak się obejrzy, nie powoduje myśli w stylu:Znooowu to gówno. Ile można.Melodia jest wesoła i zostaje w pamięci, nucona samowolnie w windzie.Tak ostatnio mnie zainspirowała telewizja. Swoją drogą widać kto ma gruby budżet na reklamy i komu należy na czymś oryginalnym, a kto chce po prostu "odbębnić swoje" i zwyczajnie logiem zająć czas antenowy.Miłego poniedziałku!

Przedefiniowanie wartości - teraz, nie potem

U Beboka

Przedefiniowanie wartości - teraz, nie potem

Zawsze uważałem się za zdrową osobę.Okaz fizycznej odporności, który nie dawał się grypie w najgorszym sezonie kiedy inni smarkali i umierali. Nie faszerowałem się tabletkami przeciwbólowymi, przeciw zapalnymi, suplementami. Po prostu wszystko było OK niezależnie od pogody i od tego co za głupoty (np. w śniegu) wyprawiałem. I tak trwało to latami, trochę ponad ćwierćwiecze. Kiedy znajomi wracali do formy na L4 z powodu różnych dolegliwości, ja po prostu smarkałem, nie zdarzały się gorączki, bóle mięśni, problemy z kościami itp. Aż nadeszła ta wizyta.W teorii miało to być badanie kontrolne, takie jak każde inne dotychczas. W praktyce okazało się że nagle mój stan fizyczny uległ takiemu pogorszeniu, że aż musiałem wylądować w szpitalu. Już trochę tu siedzę, jestem bliżej wypisu jak przyjęcia. I miałem trochę czasu na przemyślenie kilku rzeczy. W jednym z ostatnich wpisów wspomniałem o braku czasu, mimo tylu tematów. Jednym z nich była szeroko pojęta praca, pracoholizm. Kiedy jest się już od roboty uzależnionym? Kiedy dajemy od siebie za dużo? Do tej pory moje podejście do tematu było dość luźne. Pracowałem sumiennie i często troszkę więcej niż powinienem, ale nigdy tak żeby marnować w biurze czy terenie cały dzień, albo żeby było to wykonywane za darmo. Zdarzały się dodatkowe godziny, ale często przyczyną tego była chęć utrzymania porządku, własnej wygody, czasem po prostu satysfakcja z tego co się robi. I mimo że na pracę się zawsze narzeka (no bo jak to w Polsce nie narzekać na swoją pracę!) to jednak lubię ją. Daje mi w.w. satysfakcje, szanse wykazania się zaradnością, wiedzą (bezużyteczną) a w razie braku tej potrzebnej i użytecznej, uzupełnienia jej. Kiedy przesadzamy?Kiedy okazuje się że jest ważniejsza od przyjaciół, od badań kontrolnych i rodziny. Zaczyna się niewinnie od późniejszego wyjścia, a kończy na odkładaniu wizyt lekarskich i siedzenia w weekend, mimo że nikt tego od nas nie wymagał. I przez takie ustalenie priorytetów, niewiele brakowało abym znowu przełożył wizytę u specjalisty. Po raz czwarty stwierdził że muszę "zrobić to i tamto" bo inaczej będą mnie ścigać: księgowość/kolega/kierownik. Jednak wytrwałem, wyczekałem doktora i się dowiedziałem. Tak się dowiedziałem że skończyłem w szpitalu. Nie ma mnie w firmie już blisko miesiąc. I wiecie co? Świat się nie zawalił! Firma dalej działa, ludzie w niej pracują, wykonują swoje obowiązki a moja nieplanowana nieobecność mimo że na pewno się odbiła wewnątrz działu, nie spowodowała katastrofy a "zrobić to i tamto" nie było wyznacznikiem "być-nie" być dla zakładu.! Dlatego nie dajcie się zajechać, za wszelką cenę. Czy to dobrowolnie, dla satysfakcji, czy płacy za nadgodziny. Bo może się okazać że zabraknie czasu na to wszystko co planujecie zrobić "kiedyś", "po odłożeniu". Niewiele brakowało i sam do szpitala zostałbym dowieziony a nie dojechał samodzielnie. Bo chciałem sumiennie wykonać swoją robotę i nie zawieźć innych, ale kosztem swojego zdrowia. To dało mi do myślenia, i najwyraźniej kolegom w biurze również bo wszyscy nagle zaczęli odwiedzać specjalistów ze skierowaniami które gdzieś tam już chowały się pod kurzem. Następnym etapem jest łapanie życia pełnymi garściami. Zawsze żyłem wg filozofii, że nie ma co odkładać rzeczy na później, trzeba bawić się teraz, korzystać z tego co się ma. Tommy na Prentkim Blogu bardzo trafnie opisuje o co chodzi. Jemu luźne i wesołe wpisy wychodzą znacznie lepiej. Ja mogę marudzić i pouczać <smile>. Nie odkładaj wakacji i wycieczki w wymarzone miejsce. Nie szukaj wymówek. Po prostu zacznij rozwiązywać problemy z tym związane i jedź! Pieniądze zawsze się znajdą. Ktoś zaopiekuje się mieszkaniem, podleje koty, nakarmi kwiaty (czy jakoś tak). Ale to co przeżyjesz będzie już twoje na zawsze. Odkreślone z listy. Zapamiętane. Nigdy nie wiesz kiedy np. minie możliwość swobodnego podróżowania. Znajomi wybrali się motorami na Krym. I proszę bardzo. Rok później już jest to Rosja a nie Ukraina. Na bliskim wschodzie szaleją Taliby wraz ze swoimi kozami... żonami. Przerzucają się na Afrykę. Jeszcze trochę i wyjazd do UK czy Niemiec będzie równie niebezpieczny co do Iraku. Jest to taki trochę smutny i wyimaginowany przykład. Ale jak najbardziej możliwy. Pomijając nagły zgon, jest wiele drobnych rzeczy które mogą wyeliminować nasze wielkie plany więc trzeba brać z życia jak najwięcej teraz! Nigdy nie wiesz kiedy zakażą jazdy starym autem w centrum miasta, więcej zrób wycieczkę po najfajniejszych rynkach i miastach, porób sesje zdjęciowe. Kiedy odmrozisz sobie palec i już nie zagrasz na gitarze. Jak uszkodzisz kolano to już nie pojedziesz rowerem dookoła jeziora czy mazur. Był czas, szansa, ale nie zostały wykorzystane. Podsumowując. Do tej pory starałem się wykorzystać życie na tyle, na ile tylko mogłem i widzę że dobrze mi to szło. Dlatego was proszę żebyście też to robili jeśli jeszcze coś odkładacie.A sam szukam M60B40 bo wszystko inne jest już nagrane. Nie czekajcie na znak-sygnał żeby dopiero wtedy się obudzić. Mnie on tylko utrwalił w tym że z życia brałem pełnymi garściami to co najlepsze. Szkoda żeby ktoś się zorientował po czasie. P.S. Jeśli ktoś ma, lub zna kogoś kto ma taki silnik do sprzedania, lub cały samochód z tym motorem, proszę o kontakt.

Komentarz Jamesa May’a na temat awantury Clarksona

Motofilm

Komentarz Jamesa May’a na temat awantury Clarksona

James May, jeden z trzech prowadzących Top Gear i kolega Clarksona, skomentował ostatnią awanturę i zawieszenie Jeremy’iego przez BBC. Tłumaczenie: Reporter: Czy wspierasz Clarksona? James May: W wielu sprawach nie, on jest kut**em, chociaż go trochę nawet lubię. To wszystko staje się trochę niedorzeczne. Reporter: Jak Ty widziałeś całą sytuację? James May: Mało widziałem, nie pamiętam, byłem zalany w trupa. Nie będę komentował, przepraszam.

Petycja dotycząca przywrócenia Clarksona

Motofilm

Petycja dotycząca przywrócenia Clarksona

Niedługo po pojawieniu się afery związanej z Jeremym Clarskonem, który został zawieszony przez BBC za rzekome uderzenie producenta Top Gear, na stronie change.org pojawiła się petycja, pod którą możecie się podpisać wyrażając w ten sposób swoją chęć na powrót najpopularniejszego dziennikarza motoryzacyjnego. Do tej pory zebrano już ponad 575,000 podpisów!

Basista kontra Qltura: bas i inne zwierzęta

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Basista kontra Qltura: bas i inne zwierzęta

Basista się sprzedał

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Basista się sprzedał

Basista się bawi: Wanna

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Basista się bawi: Wanna

Czy ktoś jeszcze wierzy w ten rząd i ich

U Beboka

Czy ktoś jeszcze wierzy w ten rząd i ich "dobrą wolę"?

BASISTA ZA KIEROWICĄ

Gęba i paluchy: Swing

Początek roku 2011 był smutnym momentem dla świata muzyki. Dokładnie cztery lata temu, 4 stycznia, ten oto łez padół opuścił niesamowity muzyk, przede wszystkim niezwykły basista, Mick Karn.O Micku pisałem już półtora roku temu, poza tym już dwa razy wrzucałem covery linii basu, które stworzył i zagrał jako członek Japan - pierwszego najbardziej znanego z jego zespołów. Dziś, w rocznicę jego przedwczesnej śmierci, też sobie nie odmówię.Płyta "Gentlemen Take Polaroids" - przedostatni studyjny album Japan, wydany w 1980 roku - utrwaliła pozycję zespołu i jego styl, zapoczątkowany na przełomowym dla grupy krążku "Quiet Life". Jednym z singli promujących płytę był bujający (zgodnie z tytułem) numer "Swing", który zresztą stał się jednym z największych przebojów Japan. Oczywiście, jak w prawie każdym kawałku "japończyków", ogromną rolę grał tu bas. Typowo dla Micka nieoczywista linia zwracała uwagę m.in. gwałtownymi glissami na strunie D - z F# o oktawę w górę. Zwracało uwagę także brzmienie - najwcześniejszy znany soundomierz Micka, Travis Bean z aluminiowym gryfem i flatami. Jak w wielu innych kawałkach Japan, Karn wystąpił także w roli saksofonisty.Posłuchajcie.Właśnie "Swing" postanowiłem tym razem wziąć na warsztat. Linia okazała się niezbyt trudna technicznie, ale jej nieoczywistość spowodowała, że momentami musiałem posiłkować się pomocą naukową, którą zapewnił jak zawsze niezawodny Rick Derochea. Na szczęście udało się, czego rezultat znajduje się poniżej.Komentarze z offu wyartykułował Młodzież siedzący na kolanach Kamerzystki.Enjoy.Do następnego.

Giełda klasyków

Perfumy Mercedes-Benz

Mercedesa nie jeden z nas ma w garażu, ale czy wiecie, że można go mieć również na sobie, jako zapach? W ciągu ostatnich lat na perfumiarskim rynku pojawił się nowy gracz, który nam znany jest już od dziesięcioleci. Na prezent – doskonały pomysł. Twórcami kompozycji byli znani perfumiarze, jak Olivier Cresp i Michel Almairac. Ten […] Post Perfumy Mercedes-Benz pojawił się poraz pierwszy w Giełda klasyków.

Apacze – turyści z sydromem

U Beboka

Apacze – turyści z sydromem

Dlaczego nie lubie współczesnej amerykańskiej motoryzacji?

U Beboka

Dlaczego nie lubie współczesnej amerykańskiej motoryzacji?

U Beboka

Tyle chęci, tak mało czasu.

Niestety, ale rzeczywistość jest taka że świat wymaga od nas poświęcenia czasu na jakieś zajęcie celem zarobienia pieniędzy. Takie sformułowanie chyba dosyć ogólnie zaczepia o każdą czynność jakiej można się podjąć, a jej celem jest przychód.Tak się składa że ostatnio nie dość że mam mnóstwo obowiązków w mojej pracy etatowej (aż tyle że siedze nie tylko wygodne 8 godzin), ale też przybywa sposobności na dość dobrze płatne dodatkowe zajęcia.Generalnie wszystko przekłada się na to że kiedy wracam do domu to albo mam dość ekranów i co za tym idzie ewentualnej wizyty na mojej stronie. Albo jestem tak padnięty po dniu "sposobności zarobkowych" że jedynym marzeniem jest ciepła kąpiel wraz z zimnym piwem obok wanny.  A tyle rzeczy się ostatnim czasy dzieje o których chciałbym napisać! Naprawdę! Ciągnijcie mnie za język to może się zmotywuje!Przykładowo od miesiąca zbieram się na wpis o tym jak bardzo nie lubię współczesnego rynku motoryzacyjnego hameryki - a co za tym idzie - mustanga którego tak upalał Basista.Miałem również w międzyczasie rozkminę na temat typowo mentalne.- Kiedy zaczyna się pracoholizm, albo typowo konsumpcjonistyczne życie?- Czy jak - czasami - tyle godzin pracuje, efektem mojej decyzji jest moje zaangażowanie? Naciąganie i manipulacja pracodawcy, czy zwykła empatia, kiedy za kolegę odpieprzam robotę, bo ten zwyczajnie w połowie dnia uciekł z grypą żołądkową, zostawiając kilka kleksów na zoli?Efektem faktycznie jest spokój (tak niespotykany w Państwie Polskim), możliwość użytkowania swojego styranego V8, które ostatnio nie jeździ na gazie, ale jakoś o dziwo już to tak bardzo nie boli jak kiedyś, a w drodze powrotnej ze sklepu bez ciułania po prostu biorę to na co mam smak, czyli piwka z browaru Pinta. Ale jednak coś po drodze umknęło.Przypomniała mi się również rozmowa z kolegą z firmy, który mimo wieku już słusznego (24 lata) nie ma prawa jazdy i bywa z tego dumny. Po rozmowie może już nie był z tego dumny. Ale ja sobie uświadomiłem tyle rzeczy, o których chciałbym napisać!A, o zgrozo, przez w.w. robotę nie mam czasu, chęci lub możliwości opisać tego wszystkiego!Ależ to wszystko zawiłe! :)

Jak wyrażić patriotyzm?

U Beboka

Jak wyrażić patriotyzm?

Samo określenie czym jest patriotyzm dla wielu będzie problemem!Nie rozpisując się na temat tego co myślą inni, wyrażę swoją opinię co uważam za rozsądne i zdrowe podejście. Jestem dumny z tego że urodziłem się w Polsce. Historie mamy burzliwą i sami jako naród nie jesteśmy bez skazy.Ale podoba mi się nasz Słowiański styl życia i kultura. Niestety coraz częściej przejmujemy głupie wzorce, patrzymy na zachód z kompleksami zamiast cieszyć się z tego co mamy, promować nasze zdrowe podejście do części tematów i wprawiać w kompleksy resztę europy. Tak wiele osób chce być modnych, bo uważa tradycję za nudną, zacofaną? A czy wiedzą skąd w Polsce jest zwyczaj zapalania zniczy na grobach?Czym wyrażam swój patriotyzm?Prostymi rzeczami. Nie niszczenia tego co zostało zbudowane za moje pieniądze (z złodziejskich podatków). Mimo całej sytuacji którą wykreowało kilka elit, staram się wytrwać w kraju i pracować najlepiej jak potrafię. Mam to szczęście że pracuje w 100% polskiej firmie która eksportuje nasze produkty w świat, więc pieniądze napływają do nas.Staram się z wiekiem ogarnąć trochę lepiej historię. Może nie studjuje książek na ten temat. Raczej w wolnej chwili dla relaksu oglądam różne ciekawe produkcje na typu Historia bez cenzury, opowiadania Jędrka itp, a potem kiedy jestem zainteresowany, wertuję wikipedie i strony tematowi poświęcone. Bo warto nać nasze miejsce w europie, skąd wynika historia części naszych opinii o innych krajach, oraz kto był naszym sojusznikiem i dotrzymał słowa w czasie potrzeby a kto był wilkiem w owczej skórze.Chciałbym zachować naszą odmienność kulturową, tą jej lepszą część, czyli np gościnność, zaradność, kulturę. Nie warto wpajać zawiści, motywu że jest się lepszym kiedy się ma coś nowego i błyszczącego a każdy kto coś osiągnął nie musi z miejsca być cwaniakiem i kanciarzem.Nawet w codziennych, pozornie nieistotnych wyborach można być patriotą i wspomóc Polskie firmy, które od początku do końca u nas działają i u nas kapitał zostawiają, bo nie posiadają zagranicznego właściciela. Prosty przykład to firma Dawtona. Produkty są dobre jakościowo, to czemu mam kupić coś Francuskiego Bonduelle. Jeśli mam ochotę wybrać dobry sok to nie muszę wybierać kartoniku Cappy czy Clippo, tylko Polski Tymbark lub Fortuna. Nawet w kategorii mniej zdrowej jak energetyki można wybrać rzeczy wyprodukowane przez Maspex Wadowice czy FoodCare. Słodycze są również typowo Polskie. Nie twierdze że w życiu nie wypiłem Coca-Coli, ale raczej tym się kieruje na co dzień.Ale rzeczą najważniejszą jest świadomość swoich praw i korzystanie z nich. A najważniejszym tego typu prawem i obowiązkiem jest czynny udział w wyborach! Już raz o tym wspominałem, jak to łatwo jest stękać ale samemu nic nie zrobić.Teraz zbliżają się kolejne wybory samorządowe. Nie dajmy po raz kolejny się wsadzić do czyjeś kapsy! Poczytajmy chwilkę, wybierzmy osoby zgodnie z naszym przekonaniem i ruszmy te tyłki żeby oddać ten głos!

Jestem potencjalnym grzybem

U Beboka

Jestem potencjalnym grzybem

O co chodzi z tym całym (TFU!) Premium?

U Beboka

O co chodzi z tym całym (TFU!) Premium?

UWAGA: Wpis zawiera duże stężenie słów które powodują u niektórych wymioty, ataki padaczki i torsje.Wątek w mojej głowie narodził się kiedy przeczytałem u Spalacza, jego opinię na temat podstawowej wersji nowego Audi A3. Nie wnikając w szczegóły, miał okazję nim pojeździć dłuższą chwilkę. Potem swoje zdanie podsumował w notce. I słusznie - moim zdaniem - zauważył że ten wóz nie jest wiele wart! W jego opinii nie ma w nim nic ciekawego a jakość podstawowej wersji która nie kosztuje mało, jest niezadowalająca i nieadekwatna do ceny.No bo co to właściwie jest to całe premium? Jestem ciekaw kto po raz pierwszy użył tego przeklętego słowa w odniesieniu do miejskiego kompakta? Powinno się chopa powiesić za te dziadowskie palce które to wpisały do jakiegoś katalogu, i trzymać wiszącego tak długo aż by mu odpadły od dłoni!Tak na zdrowy rozsądek, premium to ma być coś niedostępne dla każdego. Coś prestiżowego (tfu! następne skalane słowo!), czyli nieosiągalnego dla wszystkich a raczej dla małej grupki. I to co pasuje do tych kilku słów to stare limuzyny typu Mercedes 450 SEL 6.0, której jeden z egzemplarzy niedawno trafił na giełdę klasyków i o której możesz pomarzyć żeby ją zobaczyć a dopiero co posiadać. Clarkson pięknie określił takim mianem McLarena F1 kiedy wyszedł na rynek (i w sumie teraz nie jest lepiej), mówiąc że to nawet nie było auto marzeń bo trzeba było wygrać w ówczesnej loterii dwa razy żeby mieć na niego odpowiednią kwotę. No i to ja rozumiem!Zdjęcie podprowadzone z Giełdy Klasyków.   Oczywiście za tą górę pieniędzy dostajemy coś naprawdę fajnego, unikalnego i zrobionego w naprawdę dobrym smaku. Wykonanie i parametry są takie jakie tego możesz oczekiwać w kierunku jaki twój "prestige" lub "premium" podążają. Czyli masz absolutnie wygodne, eleganckie i stylowe wykończenie, lub osiągi które są nieporównywalne z niczym innym co jeździ po publicznych drogach.A czym jest to wszystko teraz? Do czego zostało to zdegradowane? Do reklamy w której nowy Passek ma niby być tym czymś czym kiedyś był ten Mercedes? Do poziomu tak niskiego że teraz teoretycznie prestiżowe jest takie nowe A3 które ma w bieda wersji fotele wyrwane z najbiedniejszego Golfa, plastiki które w niestarym aucie już irytują a silnik to potężne 1,2/1,4 TFSI mające coś koło 110-125 kucy które nie słyną ani z ociekania mocą, ani trwałości.Ale niech będzie. Audi dzięki modelom takim jak A8, R8 i RS6 jest uważana za markę z tego segmentu. Więc jak myślicie? Co takiego jest w podstawowej wersji A3 mówi o jego unikalności i klasie? Fotele z wozu tego samego producenta, ale tańszego o 20 tysięcy? Może inne wyposażenie jak jakieś elektroniczne gadgety? Też niekoniecznie. Generalnie za cenę w okolicach 100 000 dostajemy nic tylko ładne felgi i znaczek na masce. Co na to konkurencja? Z segmentu "nie premium" mamy praktycznie do oporu wyposażone kompakty jak Focus czy fajną wersję Golfa. A gdyby poszperać w promocjach to można kupić coś pokroju Mondeo.Czy więc istnieje faktycznie coś w tym segmencie i rozmiarze co ma sens? Prawdę mówiąc pierwszym wozem o którym pomyślałem był Mercedes klasy A. I po przeczytaniu kilku testów, przejrzeniu kilku opinii oraz obejrzeniu zdjęć, muszę powiedzieć że to jest chyba to! Deska wygląda moim zdaniem znacznie lepiej (pomijając śmieszny ale niestety modny tablet), materiał deski pod szybą jest ciekawy i nikt się na niego nie skarżył a wygląda intrygująco. Motor to na szczęście nie żadne 1,2. Też może chmur nie drapie, dupy nie urywa, ale to tylko początek listy. Wyposażenie też jest całkiem fajne bo np dostajemy aktywny system wspomagania hamowania z wykrywaniem przeszkód przed nami, a fotele są podobno bardzo wygodne i wykończone skórą. Jak dla mnie bomba! Cały artykuł jest tu. Czyli jednak pakiet startowy to nie tylko szablon z logo w atrapie, w który trzeba jeszcze włożyć kup ę kasy żeby otrzymać to co konkurencja daje w połowie ceny. A całe premium nie kończy się na znaczku tylko znacznie dłuższej liście dodatkowego wyposażenia niedostępnego u innych, ciekawych wersjach typu AMG, oraz jakości wykonania która podobno w Mercedesie jest znowu jak kiedyś, nienaganna.Więc jeśli to całe premium zostało już degradowane do rodzinnych kompaktów z silnikami o pojemnościach motopompy, to niech przynajmniej zostanie ta dobra jakość wykonania. A to co u innych jest najbogatszą wersją wyposażenia tu powinno być startem.Żeby nie było. Nie chodzi mi o to że taki segment nie istnieje, albo że nie powinien. Męczy mnie sposób w jaki zdegradowano te słowa i ich znaczenie. Teraz tylko czekam aż Dacia zacznie chwytać się tych hasełek...

Wydatki na motoryzacje: konieczność czy przyjemność?

U Beboka

Wydatki na motoryzacje: konieczność czy przyjemność?

Są dwa typu ludzi:- Ci, którzy na auto wydają z konieczności, więc lepiej żeby wóz był jak najmniej kosztowny i najbardziej korzystny w relacji cena-satysfakcja.- Ci, którzy wóz i wydatki z nim związane traktują jak koszty poniesiona na swojego bobasa.No bo w skrócie, czyż tak nie jest? Duża część, jeśli nie znaczna większość to ludzie pierwszej kategorii, dla których wóz to nic więcej niż kolejny sprzęt, trochę większy, trochę ładniejszy, ale generalnie kawałek żelaza pomagający sprawnie się przemieszczać i załatwiać swoje sprawy.Druga kategoria, to jak się domyślam ludzie, którzy czytają tą czy inne stronki, lubiący coś podłubać, dokupić, wydawać pieniążki na swoje hobby. Na to swoje cacko w garażu (albo kilka) i nie posiadają auta żeby dojechać do pracy. Tylko dojeżdżają do pracy żeby mieć walutę na posiadanie swojego auta!Tym przydługim wstępem chciałem rozkręcić wątek, a potem spytać:Czy wiesz ile naprawdę pieniędzy pochłaniają twoje 4 (lub więcej) kółka?Kiedyś Panowie zawsze trzymali wymiętolone zeszyty, które wyglądały jak wyciągnięte psu z gardła. Ale było w nich prawie wszystko. Trasy, tankowania, wydatki, wymiany. Ojciec w swoim kaszlu też takie coś miał.Sam nigdy nie potrafiłem się przekonać do takiej klasycznej formy. Chyba nie powiem nic nadzwyczajnego jeśli stwierdzę, że jestem już z pokolenia skażonego automatycznym przypominaniem o spotkaniu, terminie, zajęciu, czy innych rzeczach (o jedzeniu i kupie pamiętam sam). Wszystko dzięki naszej kochanej technologii cyfrowej. Zanim wyrosłem na tyle żeby posiadać swojego pierwszego grata, już dawno w jednej kapsie był telefon, w torbie laptop, a w pokoju komputer stacjonarny.A jednak, mimo tylu udogodnień, jakie oferuje nam np. strona gdzie możemy podać wszystkie nasze przebiegi, koszty paliwa, wyliczyć średnie spalanie (wg komputera i to realne), dodać alarmy na wymianę filtrów powietrza, kabinowego, oleju, gazu, przeglądu, OC i inne przypomnienia, nie jest to tak popularne jak kiedyś zwykły zeszyty z pożółkłymi kartkami i ledwo widoczną kratą.Już naprawdę niewiele osób prowadzi tak skrupulatne zliczanie wydatków. Czy jest to kolejny etap zmiany? Już nie tylko nie prowadzi nikt skrupulatnych notatek serwisowych w swojej książeczce, ale teraz nawet nie interesuje go ile to wszystko tak naprawdę kosztuje? Czy społeczeństwo jest już na tyle bogate, że pozwala sobie na tak luźne podejście?Przykładowe podsumowanie na maila.Zapewne odezwą się głosy z pytaniami:Po co mi to? I tak spali tyle, ile wleję.Czy będzie mnie mniej kosztować jak to wszystko spiszę?A prawda jest taka, że może tak być. Statystyka, mimo że jest największym kłamstwem, to jednak potrafi (odpowiednio użyta) dostarczyć wartościowych danych. I może okazać się, że klima w naszym wozie pożera znacznie więcej niż nam się wydaje, bo komputer zaniża wyświetlaną wartość. Co do ogólnego spalania, nie jest żadną tajemnicą to, że komputery potrafią kłamać nawet do 30%. Możemy też łatwo się przekonać o tym czy dane katalogowe producenta są cokolwiek warte.Dodatkowo, dzięki przypomnieniom, nie zdarzy się sytuacja kiedy zapominamy o OC, przeglądzie czy wymianie elementów typu rozrząd, bo o nich inspekcja nie przypomina.A może ludzie nie chcą tego wiedzieć?Nie zdziwię się jak Pan Janusz specjalnie nie prowadzi takiej statystyki bo załamałby się ile kosztowała go ostatnia rata, potem przyszedł przegląd na 10tyś gdzie za wymianę oleju i „przegląd” skasowali go 999zl, pali to nie katalogowe 4,5 a 7,5 (licznik dalej twierdzi że 6). No i jeszcze rata AC. Zwykłego śmiertelnika faktycznie może to załamać.Sam kiedy patrzę na roczne podsumowanie, w tym wydatki inne niż paliwo (olaboga!), nabieram szacunku do siebie. Bo okazuje się że miesięcznie wydaje prawie tyle ile mam na umowie. Z jednej strony potwierdza to opinię na temat Polaków, którzy wydają dwa razy więcej niż zarabiają. Z drugiej, wyjaśnia dlaczego mam jeszcze bluzy i bojówki, które pamiętają moje liceum…Oczywiście są ludzie, których wydatki nie przerażają, ale sami wiecie jak to jest.Podsumowując, warto prowadzić taką statystykę. Nie będę prowadził żadnej specjalnej reklamy jak wspomnę że sam mam swój profil na motostat.pl. A dzięki temu że namówiłem przyjaciółkę, już np. nie będzie problemu „Kiedy wymieniałam olej?”.Więc jeśli męczy Cię mama/kobieta/przyjaciółka problemami swojego auta, wiesz co może pomóc.A kiedy dostrzeżesz że dolewki oleju do "nie aż tak zajechanego silnika" zamieniły się na spalanie które możesz liczyć w litrach oleju i benzyny, niczym w dwusuwie, może to zmotywuje do dalszych kroków? :)Pozdrawiam.

Impreza: Zabrzańskie Klasyki Nocą.

U Beboka

Impreza: Zabrzańskie Klasyki Nocą.

Świadomy użytkownik – brzmi tak fajnie, a jest tak strasznie.

U Beboka

Świadomy użytkownik – brzmi tak fajnie, a jest tak strasznie.

Motoryzacyjny odpowiednik białych skarpet w sandałach?

U Beboka

Motoryzacyjny odpowiednik białych skarpet w sandałach?

Wracałem ostatnio z pracy jak gdyby nigdy nic. W międzyczasie oczywiście zawsze trzeba odstać swoje w korku, a wtedy jest czas rozejrzeć się dookoła i np. pooglądać sobie dokładniej wszystkie inne wozy uczestniczące w ruchu.Wtedy dostrzegłem To!Coś, co zaraz skojarzyło mi się z białymi skarpetami w różne wzroki i sandały! Bo na pewno nie jestem estetą, nie mam wysublimowanego wyczucia smaku i tego, co jest modne. Ale wiem, co na pewno dobrze wyglądające nie jest! Tak jak to:I wtedy przeszła mi przez głowę ta myśl. Skoro można przyjąć, że takie kołpaki spięte na trytytki z nieobciętymi końcówkami są porównywalne z zokami koloru białego w sandałach, to, jakie jeszcze wtopy estetyczne popełniają właściciele pojazdów? Nie chodzi tutaj o np. wiejski tuning, bo to, co kiedyś było modne, teraz modne nie jest, a za jakiś czas może być znowu. No i samo w sobie ma dać jakiś wygląd sportowy (w mniemaniu właściciela). Chodzi o rzeczy, które mają od lat, niezmiennie, status rzeczy nieeleganckiej, totalnego faux pas.#1 - Listę otwarliśmy aludeklami.Moim następnym punktem będzie rzecz, która bawi mnie nie zmiennie za każdym razem, kiedy ją widzę. Nieważne czy jest to 10 letnia limuzyna czy roczna Dacia.#2 - Chrom na metry!O ile troszeczkę, (ale tak tyć, tyć) jestem w stanie zrozumieć np. czarne trytytki na czarnym kołpaku, dobre i ciasno zapięte, z poucinanymi końcówkami, bo ich celem jest zabezpieczenie czegoś przed odlotem w krzaki na naszych jakże boskich drogach, tak tego plastikowego splendoru nie potrafię zrozumieć wcale!Co autor miał na myśli? Czasem, na niektórych modelach, pasek, lub dwa mogą przywołać wygląd wersji lepiej wyposażonej, lub model po liftingu. Ale owinięcie tylnych lamp na każdym rancie nie sprawi, że zarówno z wyglądu jak i pod względem wyposażenia, nasz wóz zamieni się na model wyższy. Porównałbym to do noszenia bezczelnie podrobionych rzeczy typu targowe Ray-Ban’y lub sygnetów z tombaku, co miało by świadczyć o naszym lepszym statusie, a jest całkowicie odwrotnie...#3 - Punktem trzecim mógłby być zestaw, który nazwę „UWAGA! JADĘ! ZOBACZ! UWAŻAJ! OSTRZEGAM!”.Bo bezpieczeństwa nigdy za wiele. Dlatego na wszelki wypadek na tylnym oknie jest naklejka o potencjalnie przewożonych dzieciach (i co ja mam z tym zrobić? Jeszcze bardziej nie wjechać w niego?), dodane są czasem dodatkowe lampy stopu, z 4 naklejki od ubezpieczalni o bezpieczeństwie, czasem z napisem PL w białym owalu, dodane są wszystkie możliwe nakładki na ranty drzwi i klapy bagażnika, odblaski na każdym elemencie widoczne z każdej strony i dodatkowe listwy na zderzakach lub listwach zderzaków.Takim zestawem można wyjechać w miasto i czuć się jeszcze troszeczkę bezpieczniejszym! Bo jak wiadomo bezpieczeństwa nigdy za wiele. Pan z Matiza lubi też listwy z pozycji drugiej tej listy.#4 - Modne dodatki! To jest rzecz, w których kobiety się lubują. A tuta jakaś bransoletka, tam jakaś apaszka czy inny szaliczek, odpowiednia torebeczka itp. I można wyjść.Tego typu zapędy mają również niektórzy posiadacze swoich czterech kółek. Jednak najczęściej jest to przejaw nie braku smaku, a zwyczajnej chęci posiadania wszystkiego "fajnego" na raz. Problemem nie jest to, że ktoś sobie nakleił kilka beznadziejnych naklejek imitujących dziurę w karoserii (najczęściej w miejscu gdzie te dziury faktycznie zaczynają się pojawiać.Problemem jest, że jedna rzecz to za mało. A przecieżTen diabełek jest taki fajny!O, tego chłopaka sikającego na 40 też poproszę.Jaka ładna listwa! W jakiej jest cenie?Do tego jeszcze proszę emblematy AMG, 4x4, podkowę na szczęście, te dwa plastikowe wloty i……taka lista się nie potrafi skończyć.#5 - Zadbane i dobrze dobrane obuwie to podobno klucz w wielu ważnych sytuacjach. W czasie rozmowy kwalifikacyjnej, na randce, w czasie spotkania biznesowego. Na co dzień też każdy stara się prezentować w jakiś sposób. Oczywiście w ramach możliwości, bo nie każdy ma ochotę wydawać na parę butów całą pensję. Ale można wyglądać schludnie za niewielkie pieniądze.Z felgami jest podobnie. Można nie wydać na nie nic i po prostu dobrze utrzymać to, co się ma, nawet przez proste wymalowanie ich na czarno, dobre umycie. Alufelgi to już temat a’la „Jaką wybrać torebkę?” w przypadku kobiet. Można kombinować, przebierać, myśleć nad wzorem, rozmiarem, szerokością i malowaniem.No i oczywiście można zrobić to źle. Bardzo źle. Więc widuję na śląsku nowiusieńkie auta typu ix35 na komplecie 15 calowych, czarnych felg z Norauto z profilem opony 85 albo i lepiej.Pientnastki to tanie opony! A jak wezme wienkszy profil to i auto bendzie dalej wysoko!Nie bede płacił w salonie 2 patoli za drogie szesnastki czy jeździł na stalakach jak ten Zbyszek spod 12, co Fabie ma!Stwierdził przezorny Pan Janusz.Niestety nie mam zdjęcia tego wozu. Ale domyślacie się jak wygląda nowy „SUV” na kołach rozmiaru i20.Innym problemem wynikającym z połączenia problemu złego doboru felg, i chęci bycia ultra prestiżowym jest zakładanie absurdalnie wielkich kół do wszystkiego! Oczywiście koniecznie w chromie! Mijam takiego Forda F350 z bezsensownie gigantycznymi alufeglami, błyszczącymi się jak cysterna na mleko, a opony mają bardzo niski profil, przez co całość wygląda naprawdę śmiesznie!Ja wam pokaże, co to znaczy prestiż kurwa!Wiem, że nie muszę na to wszystko patrzeć jak mi się nie podoba. Każdy może robić, co chce i co mu się podoba, bo jest ogólnie przyjęta wolność. Ale na tej samej zasadzie wg której każdy ma prawo robić głupie rzeczy i nikt mu tego nie zabroni, tak samo ja mam prawo się z nich ponabijać, wyrazić swoje zdanie, bo muszę ich zaakceptować i mam prawo wyrazić swoją opinię na ich temat.Na pewno macie jakieś propozycję rzeczy, które wyglądają na wozie jak kwiatek do kożucha.Opiszcie je!

MOTODAY

Mamy pomysł dla tych, którzy nie mają miejsca na driftowanie autem!

Sprawdźcie Crazy Cart XL, czyli zabawkę dla każdego faceta, który lubi śmigać niczym dziecko.Razor Crazy Cart XL to mały, pięciokołowy pojazd, który przypomina samochodziki zabawki dla maluchów. Ten jednak stworzony jest dla nieco większych dzieci. Może do niego wsiąść każdy, kto waży nie więcej niż 130 kilogramów. Razor Crazy Cart XL rozpędza się do prawie 30 kilometrów na godzinę. Wystarczy, aby szybko przemieszczać się od jednego biurka do drugiego.Cała zabawa Crazy Cart XL polega na tym, że pojazd ten ma skrętne wszystkie pięć kół, przez co jest niezwykle zwrotny. Do tego zamontowany ma hamulec ręczny, można więc spokojnie nim driftować. O tym, jak przednia zabawa jest tego rodzaju autkiem, pokazujemy na poniższym filmiku. Cena? 800 dolarów, ale kto by się tym przejmował przy takiej frajdzie, prawda? Warto dodać, że jest też dostępna wersja dla dzieciaków, która kosztuje mniej o połowę. Jeśli macie dzieci, warto pomyśleć nad zestawem dwóch Crazy Cartów, żeby nieco usprawiedliwić przed żoną własny zakup.Post Mamy pomysł dla tych, którzy nie mają miejsca na driftowanie autem! pojawił się poraz pierwszy w MotoDay.pl - Serwis motoryzacyjny..

Burza: Gaz do zapalniczek, Diesel do traktorów czy benzyna dla snobów?

U Beboka

Burza: Gaz do zapalniczek, Diesel do traktorów czy benzyna dla snobów?

Wizyta w GoKarting Center Kraków

MotoSoul.pl

Wizyta w GoKarting Center Kraków

BMW kontra iPhone 6 Plus [wideo]

Autokult

BMW kontra iPhone 6 Plus [wideo]

Apple jest pod ostrzałem. Wszystko z powodu smartfona iPhone 6 Plus, który jest podatny na zginanie. Zobaczcie, czy nowy sprzęt firmy z Cupertino przetrwa w starciu z BMW Serii 5.Czytaj więcej w Autokult.pl 

Mamy nowy rekord!

Autokult

Mamy nowy rekord!

Udało nam się, poprawiliśmy nasz rekord na ćwierć mili. Nowy czas to 7,796 s. Udało nam się tego dokonać podczas zawodów na Węgrzech, 13 września 2014 roku w miejscowości Kiskunlachaza. Przeczytajcie jak to wszystko wyglądało i czemu mało brakowało żeby nam się to nie udałoCzytaj więcej w Autokult.pl 

Ile aut, jachtów i samolotów ma przeciętny właściciel Veyrona?

Autokult

Ile aut, jachtów i samolotów ma przeciętny właściciel Veyrona?

Wolfgang Dürheimer, szef marek Bugatti i Bentley, rozmawiał niedawno z portalem Bloomberg.Czytaj więcej w Autokult.pl 

MOTODAY

Przeciętny posiadacz Bugatti ma 84 auta, 3 samoloty i 1 jacht

Czyżby klienci legendarnej marki byli bogatsi od właścicieli Bentley’a lub Porsche?Grupa Volkswagena ma w swoim posiadaniu sporo różnych marek. Audi, Bugatti, Bentley, Lamborghini, Skoda, Porsche, Ducati, czy Seat, to tylko kilka z nich. Pomiędzy nimi jest spora przepaść jeśli chodzi zamożność klienteli. Najbogatsi są podobno ci, którzy kupują auta Bugatti.- Porównajmy na przykład posiadaczy Bentley’a oraz Bugatti. Są oni kompletnie różni – uważa Wolfgang Dürheimer, szef Bentley’a i Bugatti. – Klienci Bentley’a mają przeciętnie w swoich garażach 8 samochodów. Ci, którzy mają Bugatti posiadają ich około 84 oraz 3 samoloty plus 1 jacht – dodaje CEO.Może i klienci Bugatti mają więcej pieniędzy na koncie, co nie zmienia faktu, że to Bentley sprzedaje się lepiej. Modelu Veyron sprzedało się w ciągu 8 lat zaledwie 450 sztuk (w Polsce wiadomo o dwóch takich egzemplarzach). Bentley taki wynik uzyskałby ze swoimi autami zapewne w kilka tygodni. Z najnowszych danych wynika, że w ciągu roku udaje mu się sprzedać około 9 tysięcy samochodów.Post Przeciętny posiadacz Bugatti ma 84 auta, 3 samoloty i 1 jacht pojawił się poraz pierwszy w MotoDay.pl - Serwis motoryzacyjny.. 

Top Gear nr 30690

MotoSoul.pl

Top Gear nr 30690

Najdroższe rzeczy świata w przeliczeniu na samochody

Autokult

Najdroższe rzeczy świata w przeliczeniu na samochody

Ile Fordów Ka można kupić za najdroższą butelkę wódki? Ile Dacii Duster potrzeba, by wynająć najdroższy pokój hotelowy świata? Ile Lamborghini Aventadorów dostaniemy za najdroższego konia? Dzisiaj postanowiliśmy odpowiedzieć na te pytania.Czytaj więcej w Autokult.pl 

Forza Italia 2014 relacja

MotoSoul.pl

Forza Italia 2014 relacja