Niby nie jest klasykiem, ale jeśli potrzebujesz niedrogiego samochodu, który jeszcze sporo przejedzie, w dodatku tanio i bezawaryjnie, to powinieneś zainteresować się tą Cariną!
Ja już pomijam, że właściciel tego egzemplarza znalazł czas, żeby porządnie auto opisać, a to już najczęściej dobrze wróży (z doświadczenia), ale wystarczy tylko spojrzeć jeden raz na zdjęcia, żeby zacząć zastanawiać się nad tym czy TAKIE Cariny w ogóle jeszcze istnieją? Większość Carin, które znajdziecie w ogłoszeniach, zresztą w ogóle starych Toyot, to bowiem zajeżdżone, przerdzewiałe szroty.
A tutaj?
Zadbany, błyszczący lakier, brak oznak rdzy (chociaż w ogłoszeniu podana jest informacja o drobnych purchelkach), kołpaki jeszcze z lat 90-tych. I mimo że jest nudna, ma coś w sobie. I choć nie pretenduje do miana youngtimera (musi pewnie jeszcze sporo poczekać) na pewno da kierowcy wiele radości.
Mamy tu bowiem do czynienia z motorem 2.0 o mocy 133 KM. To prosta, bardzo wytrzymała konstrukcja zapewniająca słusznie wystarczające osiągi i relatywnie niskie zużycie paliwa. Tu właściciel zdecydował się na gaz – trochę szkoda, bo japońskie silniki różnie sobie z nim radzą, ale dzięki temu za 16 zł zrobimy 100 km. To nie może się nie podobać.
W dodatku informacja o wymienionych częściach, dwa komplety opon, działająca klimatyzacja, i tu się na chwilę zatrzymamy. 90 % starych samochodów układ klimatyzacji owszem ma, ale dawno nie było w nim żadnego życia. Pewnie nie raz widzieliście w ogłoszeniu „klima do nabicia”. Oznacza to nie mniej nie więcej, że układ jest dziurawy i wymaga naprawy. A zepsuć się może sporo. Osuszacz (powinien być wymieniany raz na kilka lat), skraplacz, czyli inaczej chłodnica, kompresor (oj, może być drogo). Samo nabicie to ok. 100 zł. Czy ktoś by oszczędzał?
Widać, że Toyota Carina z ogłoszenia jest zadbana. Mam nadzieję, że się nie mylę, ale gdybym szukał auta, właśnie po nią skierowałbym pierwsze kroki. 8,5 K to sporo, jak za 20-letnią Toyotę. Ale pewność napraw, oryginalny przebieg, komplet opon i OC na cały rok muszą kosztować.
Carina z ogłoszenia >>>tutaj<<<. Dajcie cynk czy oglądaliście!
PS. ciekawe, dlaczego właściciel nie zrobił zdjęć środka…
Mam Avensis z 99 roku (od nowości w rodzinie). Klima sprawna. (I nigdy się nie psuła.) To jest niesamowite, jak trwała i bezawaryjna jest ta toyotka.
Dzięki Alek za komentarz. Podobno Toyoty skończyły się na Avensis I, więc pielęgnuj dziada :) Pozdrowienia
Mam nadzieję, że tego nie przeczyta moja żona, bo to jest jej ukochana Toyotka. A tym „dziadem” pomykała w zeszłym roku po torze w Kielcach :)
Toyota Carina to auto nie do zdarcia. Sam jeździłem taką i kilka lat temu sprzedałem ją szwagierce a sam kupiłem nową Corolle. Oczywiście nowa Corolla to auto, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Jest o wiele bardziej porządnie wyposażone, ma lepszego kopa i według mnie dopracowane jest w każdym detalu. Co ciekawe szwagierka nadal jeździ Cariną i jest dokładnie tak samo zadowolona jak ja .