poniedziałek, 16 maja 2016

Eventualnie: Nostalgia na Marsa

Miniony weekend był dość wyjątkowy pod jednym względem: w tym samym czasie, za to w dwóch różnych, mocno oddalonych od siebie miejscach, odbywały się dwie motoryzacyjne imprezy poświęcone bardzo zbliżonej tematyce. Pomysł, by dwie w zasadzie konkurencyjne imprezy organizować dokładnie w tym samym terminie, da się określić jako bardzo polski, w specyficznym tego słowa pojmowaniu. No ale nic, udało się zaliczyć obie - i fajnie, bo obie ciekawe, szkoda tylko, że nie miałem możliwości zauczestniczyć we współorganizowanym przez Fi rajdzie startującym pod nadarzyńską halą. Ale za to kopsnąłem się z Młodzieżem na drugi dzień Auto Nostalgii. I stwierdzam, że wciąga ona kolektorem dolotowym wystawę w Ptaku.

W przeciwieństwie do trzech poprzednich Auto Nostalgii, na których byłem, postanowiłem zaparkować sobie na słoneczku. I od razu zauważyłem, kto (jak zawsze zresztą) raczył uświetnić swoją obecnością tę zacną imprezę. Ciekawe tylko, czy wkręcił się na krzywy ryj, bo on przecież taki biedny. Tak biedny, że za wygranego w konkursie M1 Citroena DS5 kupił kolejnych kilka Wartburgów celem zgnicia, a tego, którego niszczy na co dzień, zaparkował zajmując 2 miejsca dla inwalidów naraz.


Sporo miejsca - ale to już ze względu na długość zestawu, nie mentalny stan kierownika - zajęła też laweta z nader urokliwym kabrioletem najwyżej niegdyś cenionej przez większość ludności marki.


Oczywiście, tradycyjnie już, kilkanaście miejsc przed samym wejściem do hali było zarezerwowanych dla posiadaczy pięknych klasyków.

Takich jak Polonez Kombi i Yugo

Nie zabrakło też mniejszych i większych marzeń z lat słusznie nam minionych

Z Holandii przybył dowód, że jara się tam dość grubo

Ze Szwecji przybył dowód, że żelazo to jednak potrafią sklecić dobre

Bardzo dobre wręcz

Szwecja, Francja i Japonia zjednoczone w dziele budzenia zachwytu

KONCENTRAT POŻĄDANIA

Włoskie i japońskie recepty na sportowy sprzęt
Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy po wejściu do budynku, była kolejka. Jej długość przypominała stare, niekoniecznie dobre czasy. Na szczęście prędkość jej przemieszczania się była znacznie bardziej współczesna. Drugą rzeczą było śliczne BMW pamiętające lata szkolne mego dziadka.


Już po dostaniu się do środka miałem okazję przypomnieć sobie, co najbardziej przeszkadza mi w tego typu eventach.

LUDZIE.

Na nieco mniejszej niż w Nadarzynie powierzchni zgromadzono więcej samochodów. I zdecydowanie więcej zwiedzających. A wiadomo, że nic tak skutecznie nie psuje zdjęcia auta, jak człowiek. Szczególnie taki, który sekundę po tym, jak wyceluję mój aparat w dany punkt, zazwyczaj jeszcze chwilę wcześniej ładnie wyeksponowany, natychmiast włazi w kadr. I sterczy w nim przez następny zafajdany kwadrans, filozoficznie kontemplując odbłysk światła na zderzaku a jednocześnie zajmując idealnie to miejsce, które uniemożliwia zrobienie danemu obiektowi jakiegokolwiek sensownego zdjęcia.

Na szczęście pokłady mej anielskiej cierpliwości nie ustąpiły dziś mojej wrodzonej (i wzmacnianej doświadczeniem) mizantropii, dzięki czemu a) udało mi się upolować większość z upatrzonych przeze mnie sprzętów (niekiedy po kilkunastominutowym czekaniu w jednym miejscu), b) piszę te słowa jako człowiek wolny od oskarżeń o ciężkie uszkodzenie ciała.

A warto było nie dać służbom porządkowym powodu do wskazania mi drogi do wyjścia i obejrzeć wszystko, co było do obejrzenia.

Stoisko Classicauto poświęcone było Najlepszej Marce

W kwestii ilości żelaza było bardziej niż skromne, ale nader miłe dla oka

Historia najlepszych żelaz do upalania na co dzień

Na stoisku konkurencyjnego Automobilisty też było na czym zawiesić gałkę oczną

Ale i tak oczywiście od razu pognałem w kierunku sędziwych Cytryn

Gdyż albowiem MIŁOŚĆ

Ciekawe, czy rzeczywiście wychodziły też w takim kolorze

Tajemnica płynnych ujęć w ruchu wyjaśniona

Ale i tak najtłuściej było w temacie włoszczyzny

Tam też, oprócz zmysłowych pieszczot wzroku, było chyba najwięcej typów "a se stanę i będę stał ad mortem defecatam"

Dlaczego współczesne rajdówki tak nie wyglądają?

To był sportowy sedan, nie ważąca osiem ton trójka w dyzlu

Fiacie, wróć do tego, co robiłeś w latach swej świetności!

Nie brakowało też koszmarków - choćby tylko lakierniczych

Gdyby ta stylistyka została połączona z dorównującą jej jakością, Lancia byłaby dziś premiumem wśród premiumów

Żulia

Jak to napisał Z. Łomnik: "lata 80 - Włosi naqrwiają kanty, CAŁĄ MASĘ KANCIASTYCH KANTÓW"

Pisałem to już kiedyś, napiszę i teraz: następca Punto powinien być współczesną interpretacją 127.

W dzieciństwie to był mój ulubiony kolor. I nadal uważam, że Kaszlak wygląda w nim genialnie

Widzę go już na którejś imprezie z rzędu. To jakaś rzadka wersja klasy rodzyn?

Wśród Niemcowni niewiele mnie zainteresowało, acz to, co przyciągnęło moje oko, było zaiste ładne

Do Garbusów mam słabość od dzieciństwa.

Porównanie T1 z DKW Schnellasterem, Tempo Matadorem, Goliathem Express, Gutbrodem Atlas i Lloydem LS/LT600 byłoby GENIALNE

Mój ulubiony model BMW w najrzadszej wersji i w "nitowym" stanie, POPROSZĘ

Poza stoiskiem klubu Citroena, piękne hydrowozy były rozrzucone po innych częściach hali

Tak się zastanawiam, czy GS aby nie urasta do miana mojego ulubionego (obok DS-a) Citroena ever. To mój wymarzony klasyk.

Choć 2CV też jest w ścisłej czołówce. A niezgnita rzeczywiście stanowi dobrą reklamę środka antyrdzowego

Tak samo, jak w przypadku Fiata, najlepsze lata Peugeota przypadły na lata 60. i 70.

Stoisko Stada Baranów było tradycyjnie jednym z najlepszych na całej imprezie 

Tego to auta (tylko w innym kolorze) szukał Ashton Kutcher w jednej z najbardziej żenująco nieśmiesznych komedii w historii kinematografii

Co młodsi mogą tego nie wiedzieć, ale oba auta ze zdjęcia to ten sam producent

Z.Łomnikowe Carry (ponoć ostatnia okazja by obejrzeć je w stolicy) i krytycznokulinarna Łada zadawały kłam twierdzeniu, że stare żelaza są mało zielone

Nie dotarł na ślub

Rejestracja tego z lewej wskazuje na przeznaczenie rajdonawigacyjne
Nie jestem stuprocentowy przekonany do takiego wykańczania wnętrza Nysy

Motoryzacja socjalistyczna, czyli burżuazyjny luksus dla równiejszych

Bardzo dobra stylówa

Z lewej dobry zawodnik na Rajd Żuka, z prawej na Nity

Na drzewach, budynkach, gołębiej kupie...

Nazewnictwo Wartburga było trochę niejednoznaczne. 311, 312 i wczesny 353 mogły równie dobrze nosić znaczek 1000.

...ale PO CO

Japońszczyzny nie było może zbyt wiele...

...za to była całkiem smakowita.

Lots of Wankel. WANKEL. Hurrr hurrr hurrr

Kurdeż, każda generacja Civica mówi do mnie w ten czy inny sposób

Oczywiście niektóre bardziej od innych

Ooo, ktoś tu zgapiał z Mustanga

Pierwsza Corolla

Tak, jak pisał Tymon, jednym z najciekawszych stoisk było to poświęcone nieco zapomnianej już marce Jensen

Na szczęście są tacy, którzy nie zapominają i nie pozwolą zapomnieć reszcie świata

Cholernie ciekawe sprzęty

Do tego jest spora szansa, że bas by wszedł

Najlepsza jednak była ta sztuka, opisana już przez red. Z. Łomnika

Dobra stylówa, ja bym zostawił

O, tu by bas wszedł na pewno
Mnie jednak zgniotło coś innego. I to raczej niejeżdżącego.

STEAMPUNKOWE RZEŹBY MOTORYZACYJNE!!!
ALEŻ!!!
CUDOWNOŚĆ!!! Ciekawe tylko, ile kosztuje. I gdzie to postawić.

Nie wiem, czy to Kevin, czy Stuart, ale ewidentnie zgadzał się ze mną.
Ogólnie tegoroczna Auto Nostalgia (serio, gdyby pisać to jednym wyrazem, wyglądałoby to lepiej) nie odbiegała zbytnio poziomem od poprzednich edycji. Nader skowyrna i chędoga impreza ze świetnymi, uporządkowanymi tematycznie stoiskami. I, w przeciwieństwie do całkiem niezłego ale pozbawionego "tego czegoś" Oldtimer Warsaw Show, jestem pewien, że za rok zaliczę kolejną edycję.

5 komentarzy:

  1. Heh, na ostatnim spocie japońszczyzny w Białymstoku, mój Civic stał akurat bok w bok z tą AE86 :).

    A rzeźby faktycznie bardzo przyjemne dla oka!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Gdyż albowiem MIŁOŚĆ", "...ale PO CO"- hahaha- to samo pomyślałem :D
    Ostatnio u mnie w mieście też ktoś sprzedawał kaszlaka odpicowanego w każdej cali, zieloniutki z pomarańczowymi felgami <3

    OdpowiedzUsuń
  3. MichałZalewski16 maja 2016 13:36

    Ależ owszem, że jest coś takiego jak Gianini https://en.wikipedia.org/wiki/Giannini_Automobili a nawet tu http://rezerwa126p.pl/forum/printview.php?t=1794&start=0&sid=f62bd0333bf9902158401b9d0a37b88d

    OdpowiedzUsuń
  4. Gargamel wygrał DS5, czy to jakiś żart? To przynajmniej trzeba mu oddać wiernosć ideałom. Większość jeździłaby takim plastikiem, a on to pogonił i kupił to co lubi najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że w okolicy brak takich imprez.
    P.S. Podpis pod zdjęciem nr.8 powinien wyglądać: "Szwecja, Francja, Japonia i HISZPANIA zjednoczone w dziele budzenia zachwytu" :-)

    OdpowiedzUsuń