Nowe Renault Clio 2017 przyłapane!

Motofilm

Nowe Renault Clio 2017 przyłapane!

Najwyższy czas, aby Renault zaprezentowało następce modelu Clio. Obecny model jest na rynku od 2012 roku i potrzebuje powiewu świeżości, aby nadal utrzymać dobre wyniki sprzedaży. Clio po facelifcie wejdzie do sprzedaży prawdopodobnie zaraz po oficjalnej premierzy podczas targów motoryzacyjnych w Paryżu we wrześniu tego roku. Samochód będzie stylizowany na wzór Megane, Talismana i Scenica, co oznacza m.in. zupełnie nowe reflektory, inne zderzaki oraz przemodelowany grill. Wewnątrz pojawi się nowy system informacyjny-rozrywkowy (prawdopodobnie sterowany i wyświetlany na tablecie). Pod maskę trafią te same silniki benzynowe oraz wysokoprężne, co obecnie – jednakże wszystkie zostaną nieznacznie zmodyfikowane w celu podniesienia mocy i obniżenia spalania oraz emisji CO2. via: autoblog

Motofilm

Jak szybkie jest BMW X6 M? [wideo]

Czasy, kiedy SUV-y były ciężki i wolne minęły bezpowrotnie… Dowodem na to jest m.in. BMW X6 M, które chowa pod maską 4,4 l silnik V8 o mocy 575 KM i 750 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W teorii X6 M osiąga setkę w czasie 4,2 s oraz prędkość maksymalną 250 km/h lub po zdjęciu blokady 280 km/h. Jak to wygląda w praktyce?

Motofilm

Golf R vs Golf GTI vs Golf GTD – który jest najszybszy?

Na załączonym materiale wideo możecie obejrzeć pojedynek trzech golfów – Golf R, Golf GTI i Golf GTD. Cała trójka mierzy się na dystansie 1/4 mili – który z modeli okaże się najszybszy?

Motohistoria: Dekotora

AUTOBEZSENS

Motohistoria: Dekotora

Dziś będzie nietypowo jak na Autobezsens, bo o ciężarówkach. No ale, że temat osobliwej motoryzacji japońskiej dość często się pojawia na tym blogu, to i nie może zabraknąć zjawiska zwanego tam Dekotora.Generalnie chodzi o pojazdy wyglądające tak:Nie, to nie jest jednorazowy wybryk jakiegoś dziwnego człowieka. To jest cała motoryzacyjna subkultura. Ogólnie z tego co udało mi się do tej pory zaobserwować jeśli chodzi o przerabianie ciężarówek, to sprawa wygląda tak: Amerykanie robią wszystko w jednym stylu od mniej więcej połowy XX wieku, a większość ludzi z reszty świata naśladuje. Japończycy jednak tuningują ciężarówki w swój własny sposób. Totalnie inny od wszystkiego na drogach.Podobno wszystko zaczęło się od serii niskobudżetowych filmów Torakku Yaro, popularnej w latach 70-tych. Opowiadała ona o przygodach kierowców ciężarówek - takie kino akcji, którego chyba nawet reżyser nie traktował poważnie. Ale widzom się spodobało. To w sumie mogło być uznane za takie japońskie, ciężarowe Fast & Furious. I tak jak po premierze pierwszego F&F, tuning na jakiś czas wyszedł z rangi niszowego hobby i na ulicach zaroiło się od zmodyfikowanych do granic absurdu aut osobowych, tak kilkadziesiąt lat temu w Japonii, filmy Torakku Yaro zainspirowały rzeszę kierowców ciężarówek do pójścia w stronę ekstremalnego tuningu wizualnego swoich pojazdów. Choć tak samo jak w przeróbkach osobówek, zjawisko Dekotora istniało dużo wcześniej - odpowiednie filmy tylko je spopularyzowały. Udekorowane ciężarówki były popularne w północno-wschodniej części Japonii. Zazwyczaj woziły ryby.  Nazwa Dekotora (czasem pisana też jako Decotora) wywodzi się ze zbicia słów decoration (dekoracja) i torakku, będącego zjapońszczoną wersją angielskiego truck.tak, były też w formie modeli - do postawienia sobie na półkęW każdym razie typowa ciężarówka Dekotora wyglądała w owych czasach mniej więcej tak:  Jakieś oryginalne malowanie, dużo chromu, dodatkowe światła, mnóstwo dodatków we wnętrzu. W sumie jest to dość podobne do przerobionych ciężarówek w USA i Europie.A jeszcze bardziej do cięzarówek spotykanych do dziś w Indiach i Pakistanie.Japończykom się podobało. I to bardzo. Seria Torakku Yaro doczekała się z wielu części i kilkunastu naśladowców. A styl Dekotora ewoluował. I to w dość nieoczekiwanym kierunku.Z jakiegoś powodu, ludzie związani z tymi przerobionymi ciężarówkami zaczęli w latach 90-tych czerpać inspirację z serii Gandamu (Gundam) - opowiadającej o walkach gigantycznych robotów. Seria jest bardzo popularna w Japonii po dziś. Tylko jej fani mają pewien problem - nie bardzo można mieć na własność gigantycznego robota. No ale jak się ma ciężarówkę, to można ją przerobić w stylu robotów widzianych w filmie. No to przerabiano. I ten styl stał się najpopularniejszy po dzień dzisiejszy.Generalnie pojazd taki powoli przestał przypominać auto ciężarowe. Dziś, poza nielicznymi przypadkami trzymania się starego stylu (takie "retro"), Dekotora wygląda tak:Ekstremalne ilości chromu, ekstremalne ilości dodatkowych świateł, ekstremalnie kolorowo. No i wielkie zderzaki. WIELKIE! I WIĘCEJ ZDERZAKÓW! WIĘCEJ WIELKICH ZDERZAKÓW!!! Nawet zderzaki mają zderzaki!Do tego jeszcze jakaś totalnie odjechana zabudowa dachu! Na nim też często montuje się głośniki, z których rozbrzmiewa jakaś japońska muzyka.Całość jest pomalowana zazwyczaj w wizerunki postaci z mangi/anime. Względnie którejś z wielu ikon japońskiej popkultury. Albo coś zupełnie innego, kwestia inwencji właściciela. Oczywiście wszystko jest podświetlone.źródło: www.speedhunters.comWnętrze oczywiście również nie pozostaje seryjne. Montuje się w nim mnóstwo ekranów wyświetlających niewiadomo co (najlepiej coś z serii Gundam albo Torakku Yaro), do tego oczywiście tapicerka w krzykliwe wzory. Obszywa się nią absolutnie wszystko. Plus gadżety. Mnóstwo gadżetów! Nawet gadżety mają mieć gadżety! Im więcej, tym lepiej! Nieważne, czy potrzebne. I na koniec montujemy jeszcze dodatkowe oświetlenie wnętrza. Najlepiej na różne krzykliwe kolory. A skoro już przy oświetleniu jesteśmy - żyrandol w kabinie nie wcale jest czymś dziwnym w Dekotora. Do tego nagłośnienie: dużo głośników wszędzie. Silnik zazwyczaj zostaje seryjny, montuje się mu tylko najgłośniejszy dostępny układ wydechowy.Tak zmodyfikowanym pojazdem właściwie nie da się normalnie jeździć i wozić towarów. Choć niektórzy próbują i tak. Mimo to, ciężarówki Dekotora jeżdżą głównie na rozmaite zloty i spoty tuningowe. źródło: www.speedhunters.comOgólnie jest to czysty motoryzacyjny absurd - bierzemy auto użytkowe i czynimy je bezużytecznym. Ale mimo to, jeśli kiedykolwiek trafię do Japonii, to bardzo chętnie chciałbym zobaczyć przynajmniej jeden taki pojazd na własne oczy!A tymczasem można obejrzeć film z ciężarówkami Dekotora w "akcji":.

Przydatność języków obcych w podroży samochodowej

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Przydatność języków obcych w podroży samochodowej

Dla własnego komfortu jazdy jak i bezpieczeństwa podróży wyjeżdżając za granicę należy przygotować się pod kątem języków obcych.Pomocne są w tej sytuacji fiszki z tematyki podróży. Wbrew pozorom nawet w językach słowiańskich nie warto jest liczyć na intuicję. Szukając hotelu np. w Czechach na próżno jest szukać noclegu w hostińcu, który jest gospodą, zaś na Węgrzech pytając o szpital ratować się słówkiem angielskim hospital, bowiem po węgiersku szpital to kórház. Wystarczy zaledwie około stu słówek i wyrażeń z nimi związanych, by poradzić sobie w podróży. Bezsprzecznie nie należy polegać na swojej znajomości angielskiego, bowiem nie wszędzie się nam on przyda. Warto jest umieć w języku kraju, do którego się wybieramy zapytać o drogę rozumiejąc przy tym czy mamy pojechać w prawo, czy w lewo. Język obcy przydać się nam może również przy okazji kontroli drogowej, granicznej, w kontaktach z Policją. Nie musimy znać perfekcyjnie języka, jednak warto jest zapoznać się ze słówkami potencjalnie występującymi w takich sytuacjach. Mimo, iż znaki drogowe przynajmniej w Europie są takie same i mają to samo znaczenie to są też pewne odrębności jak pomarańczowa strzałka we Francji, czy kolorystyka tablic informacyjnych w różnych krajach. By bezstresowo podróżować samochodem po drogach wielu krajów warto jest poznać słownictwo jakim operują kierowcy, a także rodzime nazewnictwo miast, kierunków jazdy. Nie trudno jest pomylić kierunki jazdy z Genewy na Genova, czy minąć zjazd na Nurnberg wypatrując Norymbergii, mimo iż wydaje się to takie oczywiste w praktyce takie nie jest. Nie wszystkie nazwy miast mają podobne brzmienie do polskich odpowiedników, zaś nazbyt podobne nazewnictwo kilku kierunków może być równie mylące. Dobrze wiedzieć jak nazywa się po niemiecku np. wyjazd z autostrady (ausfahrt) jak i co to jest area (włoski odpowiednik przystanku wypoczynkowego na autostradzie). Poza słownictwem na drodze istotne jest także słownictwo przydatne w postoju na stacji benzynowej, gdzie niespodzianek nie brakuje. Przykładowo we Włoszech benzyna to senza piombio zaś diesel to gasolio, a gaz LPG to GPL.Artykuł powstał przy współpracy z:AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Drgania na kierownicy - skąd się biorą i jak temu zaradzić?

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Drgania na kierownicy - skąd się biorą i jak temu zaradzić?

Problem drgań kierownicy dotyczy nie tylko starych, używanych samochodów, ale także tych nowszych. Przyczyn może być wiele choć jest kilka opcji, które można typować w pierwszej kolejności.Pierwsza i najważniejsza sprawa to musimy określić, dokładnie przeanalizować kiedy te drgania występują. Czy kierownica drży podczas wyższej bądź niższej określonej prędkości, podczas przyspieszania czy tylko podczas hamowania? Czasem bywa, że drgania są minimalne bądź występują tylko na chwile, ale ani pierwszy ani tych drugich nie powinniśmy bagatelizować. Nie powinno się zostawiać tego ,,na jutro" tylko trzeba to zrobić dziś! Drgająca kierownica wpływa na rozkojarzenie, obniżenie komfortu jazdy kierowcy, a co za tym idzie na bezpieczeństwo na drodze. Jeżeli czujesz, że coś zaczyna być nie tak to zainteresuj się tym tematem i nie wrzucaj go do szufladki ,,nic się nie dzieję, da się jechać dalej".,,Najczęstszym winowajcą wibracji na kierownicy są koła. Może się zdarzyć, że odważnik odkleił się od felgi, albo do bieżnika przyczepił się np. kamień. Bywa również, że swój żywot kończą klocki hamulcowe lub przeguby, w ten sposób domagając się wymiany. Jedno jest pewne – czując drgania na kierownicy w trakcie jazdy należy czym prędzej zająć się problemem i wyeliminować usterkę, która odpowiada za ten niekomfortowy stan." - cyt. http://ladnefelgi.pl/Zacznij od kół, czyli guzy na oponach bądź też nieprawidłowe wyważenie. Nasze wymarzone bądź też nie koła, opony czy inne felgi aluminiowe przemierzając nasze polskie, nie zawsze piękne i równe drogi niszczą się. Żeby jednak to nie było mało to ich stopień zniszczenia może być różny dla każdego koła, opony, felgi czy innej alufelgi z osobna.Kolejny winowajca drgań może mieszkać czyt. pochodzić z układu hamulcowego, napędu czy nawet serca naszego samochodu, czyli od silnika.Zanim jednak zaczniesz narzekać na swoje auto i myśleć ile to Cię znowu będzie kosztować naprawa to przeczytaj artykuł do końca. Jeżeli:- kierownica drży w minimalnym stopniu i to tylko przy dużych prędkościach to przyczyny powinno się zacząć szukać w błędnym wyważeniu kół. Z wyważaniem jest podobnie jak z ciśnieniem w oponach, od czasu do czasu warto to sprawdzić - oczywiście śmiało można to robić rzadziej niż sprawdzanie ciśnienia w oponach, ale w przypadku zmiany felg czy choćby samych opon warto pojechać do diagnosty na wizytę kontrolną.- kierownica zaczyna ci się wymykać spod kontroli czyt. drży każdorazowo podczas hamowania to pierwsze co powinieneś sprawdzić to klocki i tarcze hamulcowe. Oczywiście nie zawsze trzeba od razu inwestować nowe tarcze - czasami można te nieco zużyte przetoczyć ponownie. Kolejną rzeczą, która może być źle ustawiona podczas drgań przy hamowaniu to zbieżność i luzy w układzie jezdnym, która niekorzystnie wpływa na ,,toczenie" się naszych nawet nowych felg aluminiowych,- drgania są uzależnione od prędkości jazdy, a Ty masz napęd na jedną, tylną oś to warto tam zajrzeć. Być może uszkodzeniu uległy łożyska głównego wału,- podczas ostrej zmiany biegów i mocnego wciskania pedału przyspieszania czujesz jak twój silnik się rusza czy słychać go jakby w coś uderzał to nie znaczy, że właśnie twój styl jazdy jest taki jak twoje nowe felgi i można go nazwać sportowym tylko najprawdopodobniej poduszka silnika właśnie kończy lub nawet zakończyła swojego żywota,- zdarzyło się kilka razy obedrzeć felgę o krawężnik, a teraz Twoja kierownica wręcz szarpie Cię za ręce to prawdopodobniej spotkanie z krawężnikiem było bliższe niż zazwyczaj, a felga uszkodziła się na tyle, że jest po prostu przyczyną drgań na kierownicy,- słyszysz, że szum spod kół wydobywa się głośniej niż zazwyczaj to może oznaczać, że niedawne zaliczenie dołka dopiero co wyważoną oponą z piękną felgą jest główną przyczyną bicia, drgania wieńca kierownicy.Pamiętaj, zwłaszcza podczas zmiany kół, że śruby, które pasowały do letnich felg nie zawsze muszą pasować do zimowych i odwrotnie. Felga i śruba muszą tworzyć jedną wspólną całość - jeżeli będzie inaczej to poza zniszczeniem felgi w gratisie otrzymamy niekomfortowe drgania kierownicy.Im wcześniej zainteresujemy się tematem drgań naszej kierownicy tym lepiej dla naszego bezpieczeństwa oraz portfela. Wczesna reakcja może nam zaoszczędzić sporych, późniejszych wydatków, które byśmy mogli przeznaczyć na zakup nowych i pięknych alufelg.AMStrefa Kulturalnej Jazdy

PREMIUMMOTO

Zabezpieczony:

Blog motoryzacyjny PremiumMoto.pl Zabezpieczony: Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem. Zabezpieczony: czytaj na Blog motoryzacyjny PremiumMoto.pl

Policjanci przygotowali nowy taryfikator mandatów?

Autokult

Policjanci przygotowali nowy taryfikator mandatów?

MotoSoul.pl

Opony Continental – wrażenia z jazdy

W zeszłym roku wymieniałam na Nissanie opony. Na oba sezony: zimowy i letni. W obu przypadkach były to opony Continentala, czyli klasy premium. I nie żałuję zakupu! Przejechałem na zimówkach już dwa sezony. Od kilku tygodni wróciłem do korzystania z letnich. W obu przypadkach była to szerokość 185. Czas zatem opisać opony. Po pierwsze dlatego, że niedługo Almera będzie coraz mniej kochana (przecież kupuję nowy samochód) i to najwyższy czas zrecenzować opony, → The post Opony Continental – wrażenia z jazdy appeared first on Blog motoryzacyjny Moto Soul.

SpyShots: Audi RS5

AUDIBLOGPL

SpyShots: Audi RS5

Czytaj więcej »

Używany Nissan Qashqai I [2007-2013] – opinie i porady

Autokult

Używany Nissan Qashqai I [2007-2013] – opinie i porady

Zero gwiazdek w teście Global NCAP dla samochodów na rynek indyjski

Autokult

Zero gwiazdek w teście Global NCAP dla samochodów na rynek indyjski

Co to jest dołączany napęd na cztery koła?

Autokult

Co to jest dołączany napęd na cztery koła?

Subaru Forester 2.0XT Platinum - test [wideo]

Autokult

Subaru Forester 2.0XT Platinum - test [wideo]

Motofilm

Lecę zobaczyć, jak produkują olej silnikowy

Lubię wycieczki, które jednocześnie uczą i nawiązują do motoryzacji. Tak jak w tytule możecie przeczytać, lecę do miejsca, w który produkują oleje silnikowe, a konkretnie do Centralnego Laboratorium Shell w Hamburgu. Po co? A no chociażby po to, aby zobaczyć na własne oczy i dowiedzieć się, jak powstaje olej silnikowy, na którym pracuje m.in. silnik mojego samochodu. Mój Lexus pracuje na oleju Shell Helix Ultra (5000 km) Dowiem się też nieco więcej na temat badań nad silnikami w różnych warunkach i sprawdzę, w jaki sposób uzyskuje się oszczędność paliwa w przypadku zastosowania oleju o lepkości 0W-20. W planach są także odwiedziny miejsca, w którym przygotowywany jest olej do bolidów F1. Oczywiście z wszystkim po wizycie się z Wami podzielę. Być może jednak jest wśród was ktoś, kogo interesują inne kwestie związane z produkcją olejów silnikowych? Jeśli tak, śmiało zostaw komentarz w sekcji poniżej, a na pewno nie pozostawię twoich pytań/wątpliwości bez odpowiedzi specjalistów. Jaki wybrać olej silnikowy do samochodu? Przy okazji dodam, że zbliża się okres wytężonej eksploatacji mojego samochodu. W planach w ciągu trzech miesięcy mam przejechanie około 7-8 tysięcy kilometrów. To oznacza, że możecie spodziewać się kolejnego tekstu z serii testów, tym razem „po 10.000 km” na oleju Shell Helix Ultra. Tak więc – do dzieła – i do zobaczenia po wizycie w Hamburgu (pod koniec maja).

Koncern Fuji Heavy Industries zmieni nazwę na Subaru Corporation

Autokult

Koncern Fuji Heavy Industries zmieni nazwę na Subaru Corporation

Najmocniejszy diesel w historii BMW w Serii 7 i koniec M135i / M235i

Autokult

Najmocniejszy diesel w historii BMW w Serii 7 i koniec M135i / M235i

Auto Nostalgia 2016 — Galeria część II

Autokult

Auto Nostalgia 2016 — Galeria część II

Auto Nostalgia 2016 - Galeria część I

Autokult

Auto Nostalgia 2016 - Galeria część I

Seat Ateca – znamy polskie ceny

Autokult

Seat Ateca – znamy polskie ceny

BMW 750d z czterema turbosprężarkami [oficjalnie]

Motofilm

BMW 750d z czterema turbosprężarkami [oficjalnie]

Rosyjskie samochody w postapokaliptycznym stylu rodem z Mad Maxa

Autokult

Rosyjskie samochody w postapokaliptycznym stylu rodem z Mad Maxa

CROMO

Kupowanie samochodu – jak uczeń przy tablicy

Dla jednych zakup używanego samochodu to horror, który wymaga sporych nakładów finansowych jak i własnej pracy począwszy od wyboru odpowiedniego modelu, a skończywszy na dokładnych oględzinach, a dla innych to coś zupełnie przeciwnego. Nieskończona radość z krótkich chwil spędzonych za kierownicą obcych samochodów (dobrze się o tym opowiada przy piwie), która w bliższej lub dalszej przyszłości zakończy się kupnem nowej fury. Ja jestem gdzieś tak po środku. Albo nie, lubię sobie pojeździć, więc bliżej mi do tych drugich. Wygadałem się więc z tego, że chcę kupić samochód, ale na razie nie powiem jaki. Planuję również napisać poradnik jak kupić samochód i dokładnie opiszę jak ta czynność wyglądała w moim przypadku, ale to jeszcze nie teraz. Najpierw auto musi stać u mnie, a coś czuję, że jeszcze długa droga przede mną. A teraz chcę napisać o czymś innym. Jak zapewne wiecie z internetu, własnego lub kumpli doświadczenia zakup używanego samochodu to nie lada wyzwanie. To coś równie trudnego jak znalezienie niezwężających się ku dołowi spodni w centrum handlowym lub drukarki, która drukuje jak powinna przez dłużej niż tydzień roboczy na początku maja. Ze względu na bardzo różnorodny rynek już sam wybór ciekawego modelu może zająć tyle co dokładne zliczenie uczestników niedawnego marszu KODu, co w rezultacie prowadzi do całkowitego skołowania. Do tego dochodzą jeszcze emocje przewyższające te towarzyszące nam podczas wysyłania smsów w półfinale eurowizji lub tańca z gwiazdami. Nigdy nie podawałem się za speca w dziedzinie samochodów. Owszem, wiem co i jak, odróżniam Peugeota 107 od samochodu, potrafię szybko zmienić koło oraz wyjaśnić powiązanie między usytuowaniem w przestrzeni osi zataczania zwrotnicy a odbijaniem kierownicy na zakrętach. Posiadam też szereg zdolności manualnych, ponadto rozróżniam klucze płaskie od nasadek zakładanych na grzechotkę, więc całkiem niedawno z powodzeniem pomogłem koledze wymienić tuleję wybieraka. Co więcej moja pomoc okazała się na tyle owocna, że wspomniany kolega powiedział, że powierzyłby mi wymianie teleskopów klapy bagażnika w jego Fordzie. Jednak mimo tych wszystkich umiejętności nabytych metodą własnych doświadczeń oraz godzin spędzonych przed ekranem monitora na jutubie w zestawieniu z wyborem oraz kupnem samochodu używanego czuję się równie zakłopotany co uczeń stojący przy tablicy na matematyce, który chwilowo zapomniał wzorów skróconego mnożenia. Serio. Bo siedząc w domu, przeglądając ogłoszenia można być zupełnie opanowanym, emocjonalnie trzeźwym i rozsądnym, ale podchodząc do samochodu, który mamy – przynajmniej w założeniu – kupić cały plan bierze w łeb i nasza decyzja zmienia się powtarzalnie jak sinusoida lub objazd Marymonckiej w Warszawie. W pierwszej chwili widząc drobną ryskę na zderzaku myślicie sobie, że jeszcze poszukacie, ale żeby nie robić przykrości właścicielowi oglądacie dalej. Następnie otwierając drzwi i widząc jasną skórę oraz drewniane dodatki serce zaczyna wam pulsować jak obrotomierz na zimnym i nawet nie chcecie negocjować ceny, bo stwierdzacie, że ta i tak w tej chwili nie ma znaczenia. Chwilę później po dostrzeżeniu kawałka rudej blachy w nadkolu od strony pasażera jesteście gotowi zrezygnować i pożegnać się z właścicielem, ale tylko do momentu, w którym proponuje wam jazdę próbną i rozgoszczenie się w idealnie nabłyszczonym wnętrzu. Co więcej emocje robią swoje i niekiedy jesteście wstanie nie zauważyć nawet bardzo istotnych rzeczy. Tak bardzo utkwi wam coś w głowie przy oglądaniu auta, że nie zwrócicie uwagi na całą malowaną maskę, której odcień pasuje do reszty jak Ryszard Kalisz do kalendarza ściennego. Wydaje się wam, że zeskanowaliście auto dokładniej niż system wyszukujący terrorystów wśród uchodźców, a jednocześnie nie zauważacie lub dopiero za kolejnym podejściem dostrzegacie, że klapa bagażnika to chyba podmieniona jest i jakby niedokładnie styka się z uszczelką. Albo, że opony na jednej osi są różnych marek. To prawda, że czytając to na smartfonie w drodze na kebaba lub w domu w oczekiwaniu na pizze może wydawać się to niedorzeczne, ale tak właśnie jest. Gdy jedziecie oglądać samochód, do którego wzdychacie już od dłuższego czasu sytuacja zmienia się nie do poznania. Możecie zapomnieć o wszystkim i w rezultacie nie wiecie na co zwracać uwagę.   Post Kupowanie samochodu – jak uczeń przy tablicy pojawił się poraz pierwszy w Cromo.pl.

Alfa Romeo Giulia z zestawem dodatków Mopara

Autokult

Alfa Romeo Giulia z zestawem dodatków Mopara

Rodzaje i zasada działania napędów quattro w samochodach Audi

Autokult

Rodzaje i zasada działania napędów quattro w samochodach Audi

Import samochodów używanych rośnie tak jak wiek samochodów

Autokult

Import samochodów używanych rośnie tak jak wiek samochodów

Nowe BMW 730d xDrive long (2016) - zdjęcia

Autokult

Nowe BMW 730d xDrive long (2016) - zdjęcia

Nowe BMW 730d xDrive long (2016) - test, opinia, spalanie, cena

Autokult

Nowe BMW 730d xDrive long (2016) - test, opinia, spalanie, cena

Za 77 zł/h Google zatrudni kierowców samochodów autonomicznych

Autokult

Za 77 zł/h Google zatrudni kierowców samochodów autonomicznych

Mini Clubman All4 - nowe zdjęcia

Autokult

Mini Clubman All4 - nowe zdjęcia