BMW M4 GTS DTM Safety Car (2016)

Autokult

BMW M4 GTS DTM Safety Car (2016)

Kompaktowe kombi Opla - od Kadetta A Caravan po Astrę K Sports Tourer

Autokult

Kompaktowe kombi Opla - od Kadetta A Caravan po Astrę K Sports Tourer

Suzuki Baleno (2016) 1.2 DualJet Elegance - test, opinia, spalanie, cena

Autokult

Suzuki Baleno (2016) 1.2 DualJet Elegance - test, opinia, spalanie, cena

Nowy Hyundai Elantra 1.6 128KM, czyli spotkanie z hultajem w Wiązownej

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Nowy Hyundai Elantra 1.6 128KM, czyli spotkanie z hultajem w Wiązownej

Korzystając z zaproszenia Hyndai`ja postanowiłem sprawdzić co nowego i ciekawego znajdziemy w szóstej już generacji tego słynnego modelu, który pierwszy raz na rynku zadebiutował ponad 25 lat temu.Jakże mocno ucieszyłem się gdy zobaczyłem flagi Hyundai`ja czyt. ,,gdzie ta Elantra?" po przejechaniu tych kilku dobrych kilometrów przez całą Warszawę w godzinach szczytu w systemie start-1m-stop-start-1m-stop.Zaraz jak tylko przekroczyłem próg głównego wejścia do hotelu zobaczyłem salę konferencyjną w której zaparkowana była piękna biała Elantra.Owszem kolor może i ciężki w utrzymaniu jak to biały, ale chyba jeden z tych które lepiej leżą ostatnio na samochodach czyt. są modne i nie kojarzą się już tylko i wyłącznie ze ,,służbówkami".Po obejrzeniu nowej Elantry stwierdzić można jedno - warto było jechać by ją zobaczyć. Generalnie nie ma się do czego przyczepić - nawet gdybyśmy chcieli coś na siłę wymyślić to jest ciężko. Zarówno z przodu, z tyłu jak i z boku prezentuje się bardzo dobrze.Nie jest to po prostu auto, które jest zaprojektowane na przeciętnego sedana. O nie! Patrząc na to auto dostrzegamy, że to nie jest tylko opływowy kształt ( choć współczynnik oporu powietrza wynosi tylko Cx = 0,27), a po prostu pojazd z charakterem i tym czymś co sprawia, że po prostu się podoba. W porównaniu do poprzedniej generacji aktualna Elantra rozciągnęła się o 2cm wzdłuż i 2,5cm na szerokość. Jeśli zaś chodzi o wymiary nowej Elantry to wynoszą one 457cm długości x 180cm szerokości x 145cm wysokości. Gabarytowo jak to sedan, czyli spore auto.Jazda! Zaraz po krótkiej prezentacji i przemówieniu przyszedł czas na rozpoczęcie najlepszego momentu całego zbiegowiska, czyli przydzielenie samochodów i rozpoczęcie jazd testowych. Wybór ogromy, ale i chętnych sporo:)Kilka krótkich chwil oczekiwań i wyjechałem spod hotelu Elantrą w kolorze szarym, myszowatym - dobrze, że nie złotym, bo ten na Elantrze najmniej mi się podobał.To co mi się od razu spodobało to pozycja za kierownicą. Siedzi się dość nisko, czyli tak jak lubię najbardziej czyt. najlepiej wtedy czuć auto. Fotele dość mocno mnie ściskały czyt. zakręty bez żadnego stresu. Widoczność jak to w sedanie bywa przyzwoita poza tą tylną szybą, ale sytuację zwłaszcza na parkingu ratuje kamera cofania.Z tyłu pomimo i tak mocno opływowego kształtu miejsca w sam raz nawet na tak dużego człowieka jak ja. Podłokietnik z uchwytem na kubki to taki standard. Mnie zawsze jednak interesuje zanim zajmę miejsce na tylnej kanapie to czy auto posiada udogodnienie jakim jest zwykły nawiew, choćby właśnie tak jak w przypadku Elantry po środku przy tunelu. O ile zimą czy wiosną można się i bez tego obyć to o tyle latem podczas upałów z pewnością docenimy przyjemny chłód wydobywający się z tej niewielkiej kratki. Tapicerka wprawdzie welurowa, żadna tam skóra, ale miła w dotyku i dość dobrze wykonana.Pasażerowie zajmujący to zaszczytne miejsca na tylnej kanapie raczej na kiepski widok nie będą narzekać. Kokpit bez większych fajerwerków czyt. to co niezbędne jest i w zupełności zadowoli kierowcę. Całość połączona ze sobą bardzo schludnie choć większość plastików należy do kategorii ,,twarde".Ktoś może powiedzieć, że te guziki na środkowej konsoli są duże jak to ogólnie w Hyundai`ju, ale poza kwestią gustu ma to jeszcze jedną funkcję - im większy guzik tym łatwiej w niego trafić palcem, zwłaszcza na dziurawej czy innej wyboistej drodze, a więc chcąc nie chcąc i nie patrzeć na gust to takie rozwiązanie wpływa w pewnym stopniu na poprawę bezpieczeństwa.Tak samo znajdą się i tacy, którzy szukając czegoś na siłę doczepią się do podświetlenia zegarów - znowu niebieskie. Hmm ale skoro niebieski kolor jest najmniej męczący dla oczu, zwłaszcza nocą podczas długich wojaży to dlaczego go zmieniać wszak znowu chodzi o bezpieczeństwo. Dla mnie ważne by zegary były duże i czytelne, bym nie musiał szukać patrząc się na nie kilka sekund z jaką prędkością się poruszam. Wszyscy wiemy, że fotoradary to bardzo czułe i cwane zwierzątka, więc im szybciej wybadamy z jaką prędkością się poruszamy tym lepiej dla naszego portfela.Fajna sprawa, że droga testowa to było coś więcej niż tylko kilometr z prędkością 50km/h w zabudowanym czy 20km/h po niewielkim parkingu. Trochę tu, trochę tam i grubo ponad 150km zrobione. Na całe szczęście pogoda dopisała więc i fotki wyszły całkiem całkiem.Silnik. Elantra w swojej ofercie ma przygotowane dwie wersje silnikowe dla swoich klientów. Jest to albo 1.6 benzyna 128KM i 150Nm albo 1.6 136KM i 300Nm w dieslu. Testowany przeze mnie egzemplarz posiadał ten pierwszy silnik, benzynowy z manualną skrzynią sześciobiegową. Cały silnik jak i skrzynia pracują w Elantrze bardzo spontanicznie. Nie ma tutaj jakiegoś wycia, a wręcz przeciwnie. Zaraz jak tylko przekręcimy kluczyk w stacyjce usłyszymy miły dla uszów dźwięk silnika. Wprawdzie 1.6 136KM jakiegoś szału spod świateł czy podczas wyprzedzania nie zrobi, bowiem sprint do setki zajmuje mu dokładnie 10,1sekundy. Umówmy się jednak, że ten wynik wcale nie należy do najgorszych, a biorąc pod uwagę fakt, że nie jest to rajdowe auto to i tak jest całkiem przyzwoicie.Kolejnym plusem jest zawieszenie, które bardzo ładnie wybierało nierówności. Do wnętrza kabiny nie przedostawały się jakoś specjalnie huki, stuki czy inne wrzaski.Jeśli chodzi o bagażnik czyt. kufer to ma on pojemność 458 litrów więc co nieco można tam upchać. Gdy dołożymy do tego fakt, że podłoga po złożeniu oparcia tylnej kanapy pozostaje niemalże płaska to nie powinniśmy zbytnio narzekać nawet na te większe gabarytowo bagaże czy inne zakupy upolowane na wyprzedażach tam, gdzie jest dużo i tanio.Podsumowując. Dość przestronne, a zarazem wygodne auto. W cenniku najtańsza Elantra zaczyna się od 67 900zł benzynowa, a najtańszy diesel to wydatek 79 900zł. Za przynajmniej takie pieniądze otrzymujemy wózek, który dobrze i pewnie trzyma się drogi, a zawieszenie pracuje tak, że nawet na sporych wertepach nie pogubimy świeżo założonych plomb u dentysty. Co do wyglądu to jak zawsze kwestia gustu plus felg i koloru choć testowana szara mysza wpisuje się w moją kategorię ,,podoba mi się to". Przedni grill już dość charakterystyczny dla tej marki - krótko pisząc - Hyundai, dobra robota!Poniżej jeszcze kilka podobnych jak nie takich samych amatorskich fotek:)AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Jak zadbać o wnętrze pojazdu?

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Jak zadbać o wnętrze pojazdu?

Samochód schludny to samochód, w którym podróż mija znacznie przyjemniej. Każdy kierowca i pasażer lepiej czują się w aucie zadbanym przez właściciela. Jak najłatwiej i bez inwestycji dużych środków zatroszczyć się o czystą kabinę w Twoim pojeździe?Samochód to drugi dom Nie bez powodu zwykło się mawiać, że auto dla wielu właścicieli staje się drugim domem. Te cztery kółka pojmowane są jako ostoja i niebywale osobista przestrzeń, nie dziwi zatem fakt, iż trzeba o nią w odpowiedni sposób dbać. Dlatego też systematycznie zgłaszasz się na przeglądy techniczne, na nierównej drodze zwalniasz w trosce o zawieszenie, a zużyte części czym prędzej wymieniasz. To jednak nie wszystko, gdyż tak naprawdę najbardziej osobistym fragmentem auta jest jego wnętrze. Ono właśnie w sposób czysto fizyczny wyznacza pomieszczenie, z którego zawiadujesz wszystkimi systemami, a Twoja rodzina bądź znajomi mogą delektować się udaną podróżą. Warto zadbać, aby zachęcało do podróży i czyniło ją przyjemniejszą.  Czysta i zadbana tapicerka – to podstawa! Każdy kierowca wie, jak łatwo można zabrudzić tapicerkę. Nie trzeba do tego nawet nieszczęśliwej przygody w podróży, w postaci rozlanego napoju czy upuszczonego jedzenia. Co więcej, nawet wstrzymywanie się od konsumpcji w samochodzie nie zagwarantuje Ci schludnie wyglądającej tapicerki, gdyż ta brudzi się po prostu w efekcie codziennego użytkowania. W obliczu tego permanentnego zagrożenia, najlepszym rozwiązaniem okazuje się zastosowanie produktu silnego, lecz jednocześnie bezpiecznego dla tapicerki. Należy bowiem uważać, by podczas czyszczenia nie uszkodzić struktury materiału lub nie pozostawić plam i odbarwień. Pamiętaj, by bez względu na stosowany preparat, zawsze w pierwszej kolejności skontrolować jego działanie na mało widocznym fragmencie tapicerki.  Chcąc skutecznie pozbyć się wszelkich zanieczyszczeń (a także nieprzyjemnego zapachu!) z tapicerki, warto skorzystać z K2 Tapis. To innowacyjny produkt w postaci aktywnej piany, która wnika w materiał i doskonale usuwa wszelkie plamy. Unikalna formuła odświeża także kolor, dzięki czemu ponownie wygląda jak w nowym aucie. Preparat odznacza się uniwersalnością i wszechstronnością zastosowań. K2 Tapis jest prosty w użyciu. Wystarczy spryskać powierzchnię pianą i odczekać kilka chwil, aby ta wchłonęła się w materiał. Następnie dokładnie przetrzyj powierzchnię czystą szmatką lub delikatną szczotką. Po kilku chwilach tapicerka całkowicie zmieni swoje oblicze!  Nie zapomnij o pielęgnacji kokpitu! Pogląd, że wraz z czystą tapicerką kończą się działania pielęgnacyjne wnętrza pojazdu, to spore nadużycie - pozostaje jeszcze przecież chociażby deska rozdzielcza. Tu na szczęście zabrudzenia zwykle nie są tak kłopotliwe, ale nie znaczy to, że do osiągnięcia zadowalającego efektu wystarczy Ci miska czystej wody i szmatka. Znacznie łatwiej usuniesz zabrudzenia dzięki K2 POLO Cockpit. Produkt wzbogacono o specjalne nanocząsteczki, które dodatkowo dbają o powierzchnię deski rozdzielczej. Co więcej, preparat ten nie tylko czyści, ale też świetnie chroni powierzchnię przed działaniem promieni UV, ogranicza osadzanie się kurzu oraz nadaje niebywały połysk. Warto zaufać marce, która oferuje tak kompleksowe działanie, a co ważne, w bardzo przystępnej cenie. Zakup obu wymienionych produktów nie przekroczy ceny jednego posiłku w średniej klasy restauracji!AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Nowy Hyundai Elantra w sportowym wydaniu?

Autokult

Nowy Hyundai Elantra w sportowym wydaniu?

Nowy Hyundai Elantra miał niedawno w Polsce swoją europejską premierę. Odbyła się ona podczas Poznań Motor Show, a właśnie dziś mieliśmy okazję skosztować pierwszych wrażeń z jazdy tym samochodem. Choć w gamie mamy obecnie dwa niezbyt mocne silniki, to niebawem dołączy do nich nowa jednostka generująca 204 KM. Tyle się można dowiedzieć z przecieku jaki dziś miał miejsce.Czytaj więcej w Autokult.pl

Volkswagen zaprezentował nowy silnik 1.5 TSI

Autokult

Volkswagen zaprezentował nowy silnik 1.5 TSI

Suzuki Baleno 1.2 DualJet Elegance (2016) - zdjęcia

Autokult

Suzuki Baleno 1.2 DualJet Elegance (2016) - zdjęcia

G-Power BMW M4 Convertible o mocy 600 KM

Autokult

G-Power BMW M4 Convertible o mocy 600 KM

100 autonomicznych samochodów Volvo ruszy na brytyjskie drogi

Autokult

100 autonomicznych samochodów Volvo ruszy na brytyjskie drogi

Autokult

Flotowe Spotkania Handlowe

Już 18 maja w Hotelu Airport Novotel w Warszawie będzie można pogłębić wiedzę na temat administrowania autami w firmie. Autokult sprawuje patronat nad spotkaniem. Dla Czytelników zajmujących się na co dzień opieką nad pojazdami w firmie, zarządzających przedsiębiorstwem lub prowadzących działalność gospodarczą mamy 10 bezpłatnych zaproszeń.Czytaj więcej w Autokult.pl

MOTODAY

Volkswagen świętuje czterdzieste urodziny Golfa GTI

Czwartego maja rozpoczyna się 35. zlot nad jeziorem Wörthersee. Dziesiątki tysięcy fanów GTI w malowniczym Reifnitz na południowym brzegu jeziora Wörthersee będzie się bawić na gigantycznej imprezie z okazji 40. jubileuszu kultowego Golfa. Volkswagen zaprezentuje podczas festiwalu siedem generacji Golfa GTI w tym najnowszą wersję GTI Clubsport. To nie wszystko: podczas tego osnutego legendą zlotu jako światową premierę Volkswagen przedstawi jeszcze ostrzejszą wersję – model Clubsport S. Najmocniejszy jak dotąd seryjny Golf GTI znajdzie się w sprzedaży jesienią bieżącego roku jako wersja limitowana. GTI – od 40 lat te trzy litery są miarą, według której mierzy się sportowe kompaktowe auta. Golf GTI pojawił się na rynku w 1976 roku i sprawił, że sportowy styl jazdy przestał być przywilejem nielicznych. Auto miało wszystko, co do dziś sprawia, że GTI odznacza się niepowtarzalnym charakterem: mocny silnik, bezpośredni układ kierowniczy, sportowe zwieszenie, niewielką masę własną, oryginalny wygląd, skrzynię biegów z dźwignią zakończoną kulką w kształcie piłki golfowej, czerwony pasek na osłonie chłodnicy i sportowe fotele z tapicerką w szkocką kratę. Auto stworzone do zadań specjalnych, miało powstać w liczbie tylko 500 egzemplarzy. Tymczasem dawno już liczba wyprodukowanych Golfów GTI wszystkich generacji przekroczyła liczbę dwóch milionów. GTI to fenomen, model jedyny w swoim rodzaju. Od 40. lat znajduje się na linii wznoszącej, a to wystarczający powód, by pokazać Golfa GTI jakiego jeszcze nie było – limitowaną wersję specjalną Clubsport S, jedno z najszybszych współczesnych aut z przednim napędem. Na zachętę dwa fakty: moc 228 kW/310 KM i zawieszenie zestrojone specjalnie do pokonywania szybkich okrążeń toru Nürburgring. Czwartego maja w Reifnitz Volkswagen poda dalsze szczegóły na temat nowego Golfa GTI. 40 lat Golfa GTI – szybki przegląd historii Golf GTI MK1/ 1976 r. W 1974 roku sześciu mężczyzn powzięło tajny plan – postanowili zbudować „sportowego Golfa”. Przeprowadzili ten projekt przez wszystkie instancje, ale dokładnie którego dnia w 1976 roku wyprodukowano pierwszego seryjnego Golfa GTI, dzisiaj nie da się ustalić. Faktem jest, że wyposażony w silnik o mocy 110 KM i uzyskujący maksymalną prędkość 182 km/h Golf robił wrażenie nie tylko wśród kompaktów, ale też luksusowych samochodów sportowych i limuzyn. W 1983 roku powstała pierwsza edycja specjalna tego modelu – „GTI Pirelli” ze 112-konnym silnikiem. Golf GTI MK2/ 1984 r. Genialne posunięcie strategiczne nastąpiło w 1984 roku pod postacią Golfa GTI II. Nadal miał silnik osiągający 112 KM i pod względem koncepcji pozostawał wierny pierwszej edycji modelu, wciąż miał identyczne znaki rozpoznawcze wersji GTI. Ale przestał być rynkową nowinką, a wszedł w rolę klasyka. Stał się ikoną. W 1984 na krótki czas moc silnika, po wprowadzeniu katalizatora spalin, zmniejszono do 107 KM. Dwa lata później Volkswagen powetował sobie ten spadek mocy wprowadzając nowy 16-zaworowy silnik z katalizatorem, osiągający 129 KM. W 1990 roku sprężarka typu G zamontowana w Golfie GTI G60 zwiększyła jego moc do 160 KM. Golf GTI MK3/ 1991 r. Volkswagen wyposażył w insygnia GTI trzecią generację modelu. Zaczęło się od 115 KM, a już rok później nowa jednostka napędowa wykonana w technice czterozaworowej uzyskała 150 KM. W 1996 roku pojawiła się wersja GTI z turbodieslem (TDI) osiągającym 110 KM; w późniejszych latach drogi modeli z silnikami benzynowymi i Diesla rozeszły się, te pierwsze pozostały przy skrócie GTI, te drugie zyskały nowy – GTD. W 1996 roku pojawił się także model jubileuszowy „GTI Edition 20”. Golf GTI MK4/ 1998 r. Wprowadzony na rynek w 1998 roku Golf GTI czwartej generacji wyglądał niepozornie. Pod względem zwinności i jakości 150-konny GTI IV trzymał swoich konkurentów na dystans. Silniki benzynowe z czterema i pięcioma (wyjątek!) cylindrami osiągały moc do 170 KM, diesle uzyskiwały maksymalnie 150 KM. Debiutujący w 2001 roku model specjalny „GTI Edition 25” wyposażony w 180-konny silnik ze sprężarką rozpoczął renesans sportowej ikony. Golf GTI MK5/ 2004 r. Pojawienie się w 2004 roku piątej generacji oznaczało wielki comeback Golfa GTI. Znacznie bardziej wyrazisty stylistycznie, wyposażony w 200-konny silnik ze sprężarką, mogący się pochwalić wspaniałymi właściwościami jezdnymi, model otwierał przed GTI nowe perspektywy także na dalszą przyszłość. Na 30. urodziny Volkswagen dał w prezencie miłośnikom GTI 230-konną edycję „GTI Edition 30”. Z taką samą jednostką napędową w 2007 roku pojawiła się reinkarnacja wersji specjalnej „GTI Pirelli”. Golf GTI MK6/ 2009 r. Jako szósta generacja w 2009 roku na rynek wkroczył Golf GTI wyposażony w elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego (XDS), która na nowo definiowała pojęcie trakcji. Powstało 210-konne GTI, które dawało jeszcze więcej frajdy z jazdy. GTI, które dzięki nowemu układowi wydechowemu pozwalało nie tylko poczuć, ale i usłyszeć, czym jest dynamiczna jazda. Po raz pierwszy pojawił się GTI Cabriolet. Ukoronowaniem tej generacji kultowego modelu był Golf „GTI Edition 35”, który wyposażony w silnik o mocy 235 KM święcił premierę w 2011 roku na swoje 35. urodziny. Golf GTI MK7/ 2012 r. W dwóch wersjach mocy zadebiutował w 2012 roku Golf GTI siódmej, aktualnej generacji. Odmiana podstawowa wyposażona jest w jednostkę napędową osiągającą 162 kW/220 KM, Golf GTI Performance ma z kolei silnik o mocy 169 kW/230 KM. Auto jest wyposażone w nową blokadę mechanizmu różnicowego przedniej osi VAQ. Na jego bazie skonstruowano Golfa GTI Clubsport z silnikiem, który dzięki funkcji boost może osiągnąć moc 213 kW/290 KM; w tej wersji auto zadebiutowało na początku 2016 roku. W modelu tym zaciera się granica między samochodem drogowym, a sportowym. Edycja specjalna Golfa GTI Clubsport, która za kilka dni zostanie pokazana nad Wörthersee granicę tę znosi całkowicie. Źródło: Volkswagen, Mototarget.pl Post Volkswagen świętuje czterdzieste urodziny Golfa GTI pojawił się poraz pierwszy w MotoDay.pl.

4000 euro dopłaty do samochodów elektrycznych w Niemczech

Autokult

4000 euro dopłaty do samochodów elektrycznych w Niemczech

Fiat 124 Spider vs Mazda MX-5 - porównanie: który roadster wygląda lepiej?

Autokult

Fiat 124 Spider vs Mazda MX-5 - porównanie: który roadster wygląda lepiej?

Czy trzeba demontować kulę zaczepu haka holowniczego?

Autokult

Czy trzeba demontować kulę zaczepu haka holowniczego?

Zbiór Dziwnych Fur część 11

AUTOBEZSENS

Zbiór Dziwnych Fur część 11

Znów czas na Zbiór Dziwnych Fur! Tym razem będzie Tucker w NASCAR (jako uzupełnienie wpisu z automobilownia.pl), motor z wielkim silnikiem i wyścigowy Panhard.1. Tucker NASCARDziwaczna konstrukcja znana jako Tucker Torpedo oczywiście miała swój epizod sportowy. Krótki i bez sukcesów, ale jednak. Generalnie już wiele razy na Autobezsensie starałem się udowodnić, że nie ma czegoś takiego jak pojazd zbyt absurdalny, żeby się nim ścigać. Jeśli coś się porusza, to znaczy, że nadaje się do zawodów i tyle.źródło: http://blog.hemmings.com/Rzecz działa sie w najwcześniejszych latach NASCAR, kiedy zdecydowana większość torów (o ile nie wszystkie) miała jeszcze luźną nawierzchnię.30-go maja 1950 roku, na półmilowym, owalnym torze Canfield Speedway, w wyścigu zwanym Poor Man's 500 (genialna nazwa). Wbrew nazwie, wyścig nie miał 500 mil, a tylko 100 (200 okrążeń). Stanowił on jedną z rund serii NASCAR Grand National.źródło: http://blog.hemmings.com/Tucker został wystawiony przez zespół, którego sponsorem był sprzedawca używanych samochodów - Joe Nagel. Niestety, kierowca Joe Merola, nie ukończył nawet pierwszego okrążenia - w aucie awarii uległa tylna oś. Szkoda, nietypowy rozkład masy Tuckera mógłby mu może dać pewną przewagę na luźnej nawierzchni Canfield Speedway. Wyścig wygrał Bill Rexford jadący Oldsmobile 88 - dzięki temu został on mistrzem serii Grand National.Znalazłem też plotki o dwóch innych startach Tuckerów - podobno miały się one odbyć na torach Vernon Fairgrounds i Monroe County Fairgrounds. Jednak w wynikach NASCAR z tamtych lat nie widnieje ani jeden Tucker. Możliwe więc, że auto było zgłoszone, lecz nie wystartowało.W każdym razie, przynajmniej próbowano. I zachowały się zdjęcia. Podobno wyścigowy Tucker miał numer nadwozia 1023 i zachował się do czasów obecnych.2. Jagged EdgeW UK jak się nudzą, to tworzą tzw. forumowe projekty (o których był ostatni wpis). Czasem mam wrażenie, ze Wielka Brytania jest ojczyzną absurdalnych przeróbek różnych pojazdów. Niekiedy nawet te modyfikacje zostają ukończone. Tak było w przypadku motocykla Jagged Edge.Choć to w sumie nie modyfikacja, a praktycznie budowa od podstaw. Do samodzielnie zaprojektowanej ramy wepchano 5,3-litrowe V12 Jaguara. I żeby upewnić się, że nie zabraknie mu mocy, dołożono dwie turbosprężarki od jakiegoś diesla Peugeota (nie udało mi się ustalić, od jakiego). Za przeniesienie napędu odpowiada skrzynia z Yamahy XS1100. Jakimś sposobem wepchano jeszcze sprzęgło od Land Rovera 110. Widać, że koła pochodzą z Kawasaki GPZ1000RX.Nie wiadomo jak to jeździ, wiadomo tylko, że ma około 400 KM mocy maksymalnej i 542 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Kilka lat temu było na sprzedaż, jako "do dokończenia" - jak przystało na porządny projekt. Cena wynosiła około 3000 funtów. Nie wiadomo, czy znalazł się kupiec.3. Panhard X89To auto stanowi dla mnie obecnie pewną zagadkę. Praktycznie nic nie mogę o nim znaleźć, a wygląda na to, że ma ciekawą historię (zazwyczaj im trudniej znaleźć jakieś motoryzacyjne informacje, tym są fajniejsze). Samochód był napędzany dwucylindrowym silnikiem boxer, o pojemności 0,9 litra. Aerodynamiczne nadwozie zostało zaprojektowane przez argentyńskiego inżyniera, Marcela Riffard.W wyścigu 24h Le Mans w 1953-cim roku, Panhard X89 dojechał do mety na 20-stym miejscu. Kierowcami byli Charles Plantivaux i Guy Lapchin.Wygląda na to, że po tym jednym starcie, projekt został przejęty przez zespół Monopole - możliwe, że w przyszłości pojawi się wpis o tych samochodach.A poza tym, można sobie kupić model Panharda X89 w skali 1:43:

Nowe diesle FordECO Blue o pojemności 2 litrów

Autokult

Nowe diesle FordECO Blue o pojemności 2 litrów

Wielki czarny potwór, czyli test Isuzu D-MAX 2.5 diesel 4x4 LSX

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Wielki czarny potwór, czyli test Isuzu D-MAX 2.5 diesel 4x4 LSX

Duże auto, spore pozytywne zaskoczenie i to nie tylko w terenie.Firma Isuzu Automotive Polska to oficjalny dystrybutor japońskiego koncernu Isuzu Moto LTD, którego bagażnik jest wypchany po brzegi dużym doświadczeniem jeżeli chodzi o motoryzację. Isuzu to światowy lider w zakresie technologii i produkcji silników diesla, ale nie tylko. Samochody dostawcze, ciężarowe, autobusy oraz pickupy to mocna strona tej firmy. Samych pickupów z logotypem Isuzu na masce rozeszło się, a w zasadzie rozjechało się po świecie już ponad 6 milionów egzemplarzy.Bohaterem dzisiejszego wpisu jest pickup Isuzu D-Max drugiej generacji, który produkowany jest od 2012 roku.Wygląd zewnętrzny. Pomimo tego, że jest to tzw. robol, czyli auto użytkowe z przeznaczeniem głównie do pracy to nie można powiedzieć, że jest brzydki. Wręcz przeciwnie - wygląda całkiem całkiem i jest w miarę zgrabny, a nawet po prostu wielki.529,5 cm długości x 186cm szerokości x 178,5cm wysokości - bydle, ale mnie to nie przeszkadzało. Nawet w ciasnym garażu czy niewielkim miejscu parkingowym w galerii dało się wbrew pozorom zaparkować tak duże auto. Pamiętajcie - nie ważne czym jeździsz - ważne natomiast jak. Z parkowaniem nie inaczej, a podobnie - nie wstydem jest źle zaparkować i się poprawić - wstydem jest źle zaparkować i zostawić! Można mieć duże auto i dobrze zaparkować? Ano jak widać można - wystarczy tylko chcieć.W parkowaniu i nie tylko w parkowaniu pomaga jeszcze jeden, kolejny atut D-Maxa - mianowicie prześwit, który wynosi aż 23,5cm. Dzięki tak wysoko położonemu nadwoziu bez trudu i żadnego stresu pokonamy każdy krawężnik w mieście. Bez trudu również będziemy zdobywać szczyty, które dla większości aut są po prostu nieosiągalne. Jest ciężki! Masa własna auta to 1992kg, czyli naprawdę sporo. Silnik jednak jaki znajdziemy pod wielką maską bez żadnego trudu sobie z nią radzi. Silnik to jednostka diesla o pojemności 2.5 litra - D-Max w swojej ofercie posiada tylko i wyłącznie jeden silnik. Jeden silnik, ale za to konkretny. Diesel ma moc 163KM i 400Nm - nie jest więc wyżyłowany, a co za tym idzie powinien starczyć na wiele tysięcy kilometrów. Bardzo duży plus za to, że silnik jest na łańcuchu rozrządu. W testowym aucie znalazła się także automatyczna 5-cio biegowa skrzynia biegów, która działała bez najmniejszych zarzutów. Całość pracowała bardzo elastycznie i bez żadnych kaprysów. Gdy dociskamy pedał przyspieszania delikatnie to w aucie jest cicho - słychać delikatny i przyjemny dla uszu odgłos klekotania diesla. Owszem, gdy depniemy ostro w podłogę - robi się głośno. Im szybciej tym głośniej, ale do 130km/h jest naprawdę okej. Szczerze mówiąc to w Polsce nie ma zbyt wiele miejsc, gdzie legalnie możemy przekraczać taką prędkość. Do setki dwutonowy potwór rozpędzi się, gdy odliczymy dokładnie 11,4 sekundy, więc wynik więcej niż przyzwoity. Dobre osiągi idą w parze z rewelacyjnym zużyciem paliwa. Auto nie jest kompletnie zaokrąglone czy zbytnio opływowe. Opór powietrza jest duży, a spalanie paliwa to bardzo mocna cecha D-Maxa. Pierwszy raz auto testowe spaliło mi mniej niż producent deklaruje w katalogu. Jadąc eko poziom master na trasie z prędkością ok 85km/h z Radomia do Skarżyska-Kamiennej uzyskałem spalanie na poziomie 6.5L/100km - rewelacja. W Skarżysku-Kamiennej jak wiadomo jest już ostro pod górę, gdzie nie pożałowałem prędkości. Następnie na ekspresówce do Kielc utrzymywałem wynik na budziku w okolicach 115km/h i ostateczny wynik na trasie Radom-Kielce to 7.3L/100km, czyli dokładnie tyle samo ile jest napisane w katalogu. Średnie spalanie jakie musimy przyjąć dla D-Maxa to zarówno moje jak i katalogowe 8,4L/100km - oczywiście jak zawsze będzie to uzależnione od naszego stylu jazdy, więc albo deptając wynik zwiększymy, albo będziemy jeździć eko i starać się pobijać swoje rekordy w niskim spalaniu, aż dojdziemy do perfekcji. Isuzu wyprodukowało już ponad 23 miliony silników, więc ten wynik daje nam do zrozumienia z jak dużą firmą mamy do czynienia.Skrzynia ładunkowa czyt. bagażnik ma 155,2cm długości x 153cm szerokości - łącznie daje nam to ok 1044 litry pojemności. Dodać należy, że załadować tam możemy bagaż, który może ważyć nawet tonę. Całość bardzo dobrze wykonana. Klapa bagażnika jest na sprężynach gazowych. Po zamknięciu klapy i burty zamykamy wszystko na kluczyk. Jakby komuś było nadal mało to zawsze można podpiąć przyczepkę do D-Maxa, której masa może wynosić do 3,5 tony.Kąty. W przypadku pickupów ważne są kąty. W przypadku D-Maxa najważniejsze z nich to:- kąt natarcia - 30 stopni- kąt zejścia - 25 stopni- kąt trawersowawnia (przechyłu bocznego) - 49 stopni.Wnętrze. Tu wbrew pozorom również nie ma powodów do narzekań. W użytkowym pickupie spodziewalibyśmy się z tyłu niewygodnej ławki czy innego babcinego taboretu, na którym można się przemieścić bez bólu kręgosłupa max kilkanaście kilometrów. W D-Maxie jest inaczej - dla pasażerów zajmujących tylne miejsca znalazła się spora, wygodna skórzana kanapa. Bez trudu zmieszczą tam swoje 4 litery nawet te bardziej rosłe osoby. Dla większej wygody zamontowano nawet podłokietnik. Pod siedziskiem znajdziemy średnich rozmiarów schowek.Jeśli chodzi o kokpit to nie budzi on u mnie żadnych zastrzeżeń. Owszem wydawać by się mogło, że skoro auto jest importowane z Japonii to będzie aż kapało elektroniką. Moim zdaniem wszystko co niezbędne jest na pokładzie i to w dodatku na wyciągnięcie ręki czy choćby kciuka.Za kierownicą znajdziemy spore, czytelne zegary z komputerem pokładowym po środku. Komputer poza standardowymi funkcjami pokazuje także jedną bardzo istotną rzecz - PM Level, czyli stopień zapełnienia filtra cząstek stałych. Niezwykle pomocna sprawa w codziennym użytkowaniu - obserwując wskazania komputera będziemy doskonale wiedzieć kiedy powinniśmy dodać gazu by oczyścić filtr.Schowek albo cupholder na napoje - dość ciekawe i praktyczne rozwiązanie, które występuje zarówno po stronie kierowcy jak i jego pasażera siedzącego na fotelu obok.Jeżeli chodzi o pozycję za kierownicą - bardzo dobra. Widoczność pod każdym względem bez zastrzeżeń. Owszem, może przez tą tylną szybę nie widać za wiele, zwłaszcza jeżeli ktoś akurat będzie siedział na tylnej kanapie po środku, ale w aucie z pomocą przychodzi kamera cofania. Generalnie cały ten multimedialny sprzęt działa bardzo dobrze - nie ma żadnych zwiech czy innych nieporządanych fochów.Podsumowanie. Egzemplarz dokładnie taki jak mój testowy to wydatek ok 140 tysięcy złotych. Najtańszy D-Max z pojedynczą kabiną kosztuje ok 98 tysięcy, kabina pojedyncza przedłużona - 106 tysięcy, a najtańsza kabina podwójna to ok. 109 tysięcy złotych. Za wymienione kwoty otrzymujemy wozidło dla budowlańca, elektryka wysokich napięć, drwala, leśniczego lub po prostu dla kogoś, kto lub spędzać czas w terenie gorszym niż dziurawy asfalt czy zepsuta kostka brukowa. W środku jak na auto robocze całkiem przyzwoicie. D-Max jest głównie przeznaczony do pracy, ale także po pracy dostarczy swojemu użytkownikowi wiele frajdy z jazdy. Może i jest nieco duży, ale dla mnie to akurat zaleta, a nie wada. Osiągi zadowalające, a spalanie znakomite - kompromis osiągnięty - czego chcieć więcej. D-Max cholernie mnie zaraził jazdą w terenie. Poniżej test w wersji dla leniuchów czyt. uzupełnienie w formie wideo, a jeszcze niżej taka tam nudna galeria amatorskich fotek blogera motoryzacyjnego.  AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Krótka rozprawa o dylemacie moralnym

Autokult

Krótka rozprawa o dylemacie moralnym

Wracałem sponiewierany z pracy i zawiesiłem oko na typowej sytuacji z sąsiedztwa. Ot, pieniacz z drugiego piętra siał awanturę o źle zaparkowane auto. Rzecz o tyle nietypowa, że na środku chodnika stał zaparkowany samochód z gatunku rzadko spotykanych.Czytaj więcej w Autokult.pl

Mamy pierwsze informacje o nowym Suzuki Jimny

Autokult

Mamy pierwsze informacje o nowym Suzuki Jimny

Uszkodzenia tarcz hamulcowych – przyczyny i skutki

Autokult

Uszkodzenia tarcz hamulcowych – przyczyny i skutki

Suzuki Baleno już w Polsce

Autokult

Suzuki Baleno już w Polsce

Smart fortwo, fortwo Cabrio i forfour od Brabusa - galeria zdjęć

Autokult

Smart fortwo, fortwo Cabrio i forfour od Brabusa - galeria zdjęć

Nowy Nissan Tiida, czyli odświeżony Pulsar

Autokult

Nowy Nissan Tiida, czyli odświeżony Pulsar

Używany Ford KA II [od 2008] - poradnik kupującego

Autokult

Używany Ford KA II [od 2008] - poradnik kupującego

Volvo S90 Excellence - luksusowe wnętrze przedstawione jako rzeźba

Autokult

Volvo S90 Excellence - luksusowe wnętrze przedstawione jako rzeźba

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Bezmyślna Mania Wyprzedzania

Niekończący się wyścig szczurów, a w zasadzie niekończący się trend na bycie pierwszym w sznurku - oczywiście za wszelką możliwą cenę.Ostatnio bardzo często robię dłuższe, takie kilkuset kilometrowe trasy. Podczas takich nazwijmy to wycieczek czy tam innych wojaży mam sporo czasu na rozmyślanie i ,,podziwianie" polskich kierowców. Chcę jechać pierwszy - trend, który nieustannie się utrzymuje na przełomie ostatnich kilkunastu jak nie kilkudziesięciu lat i to niestety podejrzewam z tendencją rosnącą. Kozaczenie za kierownicą i wszystko co możliwe, a niedozwolone by pokazać jakim to się jest dobrym kierowcą. Pewnie już większość z was obejrzała główny filmik tego postu. Zapraszam po kolejny niżej.Nieważne, że to nic nie daje tak naprawdę - ważne że jest pierwszy... choć przez chwilę. Jeżeli ktoś z was jeździ jak wariat to zróbcie sobie taki test - spróbujcie jechać wolniej i sprawdźcie ile czasu dłużej wam to zajęło. Odpowiedź już znam - nieco więcej niż zazwyczaj, albo tak naprawdę tyle samo. Robienie z siebie debila, który za wszelką cenę chce być z przodu nie jest ani mądre, ani bezpieczne ani nawet opłacalne. Jak widać kierowca zaoszczędził maksymalnie jedną zmianę świateł, dzięki której stał się głównym bohaterem w tym głupim, ale jakże edukującym wideo. Poza tym, pewnie dostanie mu się mandat i to podejrzewam nie byle jaki czyt. bez taryfy ulgowej.Rozumiem, że ludzie dążą do doskonałości i bycia najlepszym pod każdym względem, ale do licha bycie debilem nie oznacza, że ktoś jest najlepszy albo doskonały. Nierzadko też zdarza mi się widzieć na drodze ,,łosia", który wyprzedza tylko po to by potem zwolnić co jest w ogóle rzeczą niepojętą o logice nie wspominając. To coś jakby chciał za karę wszystkich spowolnić, bo wcześniej ci ,,inni" jechali wg niego za wolno, a przecież w tym zabudowanym jak nic nie ma to stówę można grzać. Najbardziej jednak zdumiewa mnie fakt, że ostatnio gdzieś poza jakimś miastem - już w zasadzie nie pamiętam nawet co to za miejscowość była. Pamiętam jednak to jak mnie pewien delikwent wyprzedził swoim Paserati tylko po to by zaraz jak skończył manewr wyprzedzania dać po hamulcach i skręcić na podejrzewam swoje podwórko - nie rozumiem takiego zachowania.. serio, czy ktoś to może wytłumaczyć? Czy może to jest odreagowanie na stres, który występuje w pracy? Czy może ktoś uwielbia bardzo wyścigi - ale do jasnej cholery ulica to nie tor wyścigowy - przeważnie to nie to samo. Co z tego, że mnie wyprzedzisz i będziesz przede mną lub co najwyżej kilka aut dalej jak i tak spotkamy się nieco później na czerwonym. Okej, czasem będziesz mieć farta i zaoszczędzisz kilka minut max. Potem zasiądziesz przed telewizorem i będziesz zadręczał się myślami, ale nie w stylu czy dobrze zrobiłeś przelatując na późnym zielonym czy wyprzedzając na trzeciego na podwójnej ciągłej -  tego raczej nie zrozumiesz - Ty będziesz myślał czy czasem fotka Ci nie przyjdzie za kilka miesięcy. Przyjdzie czy nie przyjdzie? Znowu się udało czy bak paliwa w plecy? AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Carefleet finansuje wynajem długoterminowy traktora z beczkowozem

Autokult

Carefleet finansuje wynajem długoterminowy traktora z beczkowozem

Opel Insignia – biznesowy partner i asystent w jednym

Autokult

Opel Insignia – biznesowy partner i asystent w jednym

Rozpoczęcie sezonu Youngtimer Warsaw - mini relacja

Autokult

Rozpoczęcie sezonu Youngtimer Warsaw - mini relacja