Motofilm

Idiota w Omedze stwarza zagrożenie na A1 [wideo]

Takie zachowanie, jak tego kierowcy Opla z Tczewa, powinno być karane odbiorem prawa jazdy i założeniem sprawy w sądzie. Zgodzicie się z nami po obejrzeniu załączonego materiału wideo. Jakieś komentarze?

Motofilm

Chciał przyszpanować Mustangiem – nie udało się [wideo]

Szybki samochód nie sprawi, że będziesz dobrym kierowcą. Opanowanie mocnego auta wcale nie jest takie proste, o czym boleśnie przekonał się pewien kierowca Mustang Ford… Na szczęście obyło się bez ofiar.

Motofilm

Mazda CX-4 przyłapana bez kamuflażu

Niedawno Mazda oficjalnie potwierdziła, że premiera modelu CX-4 odbędzie się podczas targów motoryzacyjnych w Pekinie. Tymczasem nowy SUV-Coupe został właśnie przyłapany bez cienia kamuflażu. Pod maskę nowej Mazdy CX-4 trafią prawdopodobnie dwie jednostki benzynowe, w tym 2,0 l o mocy 158 KM oraz 2,5 l o mocy 192 KM. Napęd będzie przekazywany za pomocą 6-biegowej manualnej lub 6-biegowej automatycznej przekładni. Nie zabraknie oczywiście wariantu wysokoprężnego. Niektóre źródła twierdzą, że CX-4 w stosunku do CX-5 jest 78 mm krótsze i 175 mm niższe, przy czym rozstaw osi i szerokość pozostały bez zmian. Więcej szczegółów dowiemy się 25 kwietnia podczas premiery. [See image gallery at motofilm.pl]

Seat Leon ST Cupra 280 [test]

Motofilm

Seat Leon ST Cupra 280 [test]

Seat Leon ST jest świetną propozycją dla rodziny szukającej kompaktowego kombi z ciekawą stylistyką i niemiecką jakością wykonania. Producent miał również w ofercie Leona Cupra, która skradła serca wielbicieli szybkiej jazdy. Co w takim razie zrobić, jeśli jesteście głową rodziny i jednocześnie lubisz mieć pod maską większą liczbę koni? Odpowiedź jest prosta Seat Leon Cupra ST. Na nasz parking zawitała odmiana Cupra 280 z manualna skrzynią biegów. W momencie przeprowadzania tego testu Seat wprowadził już do oferty Cuprę 290, która zastępuje wersję 280. Ale różni się ona w zasadzie jedynie wyższą o 10 KM mocą silnika i kilkoma szczegółami technicznymi, o których opowiemy Wam przy okazji testu najświeższej Cupry. Pod maską znajdziemy zatem 2-litrowy silnik benzynowy dający nam możliwość skorzystania z 280 KM oraz 350 Nm. Spięto go z 6-stopniową skrzynią manualną, która przekazuje polecenia kierowcy na przednią oś. Co z tego wynika? Mnóstwo frajdy z jazdy! Dzięki mechanicznemu dyfrowi w zakrętach nie zabraknie nam trakcji, a ostry jak brzytwa układ kierowniczy zapewnia nam pełną kontrolę. Początkowo myślałem, że ręczna skrzynia biegów jest mniej odpowiednim wyborem niż dwusprzęgłowe DSG, ale po kilku dniach spędzonych z tym egzemplarzem zmieniłem zdanie. Owszem, automat szybciej zmieni bieg, przy okazji przyjemnie strzelając za naszymi plecami z wydechu, ale jednak zabawa ze sprzęgłem i machanie lewarkiem to jest to czego oczekujemy od tego typu samochodu. Pierwszą setkę osiągniemy już po 6 sekundach, a brak ogranicznika prędkości zadziwi wszystkich posiadaczy Mercedesów AMG czy BMW M, kiedy pędząc 250 km/h na niemieckiej autostradzie ujrzą w lusterku trójkątne LEDy Seata Leona proszące o ustąpienie miejsca. Tak, Leon Cupra potrafi rozpędzić się do prędkości ponad 270 km/h. Cupra to także obniżone o 25 mm adaptacyjne zawieszenie, które jest w stanie zmienić swój charakter w zależności od naszych potrzeb za pomocą zmiany trybu jazdy DCC. Ile jazda Cuprą będzie nas kosztowała? To zależy od naszego temperamentu. Jeśli ostrożnie obchodzimy się z pedałem gazu w trasie komputer pokładowy pokaże nam spalanie na poziomie 6,5 litra na każde 100 kilometrów. Jazda po mieście to już około 8-9 litrów. Używanie Cupry zgodnie z jej przeznaczeniem, czyli podczas dynamicznej jazdy, poskutkuje spalaniem między 11 a 13 litrami benzyny. Nie jest to zły wynik zważając na fakt jak bardzo wszechstronne jest to auto. Nasze 280-konne kombi pomieści w bagażniku 587 litrów bagażu. Foremne kształty oraz niski próg załadunku także zaliczamy do listy zalet. Dodatkowym ułatwieniem jest możliwość szybkiego złożenia kanapy, a także podłoga, którą możemy ustawić na dwóch różnych wysokościach. Maksymalna pojemność, po rozłożeniu oparć tylnych foteli wynosi 1470 litrów. O zaletach wnętrza Seata Leona pisaliśmy Wam już wielokrotnie przy okazji testowania innych egzemplarzy. Cupra wyróżnia się jedynie bardziej sportowymi fotelami, kierownicą, nakładkami na progi z logo Cupra, oraz zegarami wyskalowanymi do 300 km/h. Dla tych, którym jeszcze czegoś brakuje Seat przygotował jeszcze mocniej trzymające w zakrętach fotele ze zintegrowanymi zagłówkami. Nasz egzemplarz Cupry ST został skonfigurowany tak, że tylko znawcy zauważą, że coś tu się kroi. Czarny lakier sprytnie maskuje zderzaki z dużymi wlotami z przodu, oraz dwie końcówki układu wydechowego z tyłu. Jedyną rzeczą, która może zdradzić niecne zamiary są krwistoczerwone zaciski opcjonalnego układu hamulcowego Brembo, wyglądające spod eleganckich wieloramiennych 19-calowych felg. Ceny Seata Leona Cupry ST zaczynają się od 114.700 złotych. Dostaniemy wtedy wersję Cupra 265 z manualną skrzynią biegów. Podstawowa Cupra 290 to wydatek 129,500 złotych. Dopłata do skrzyni DSG wynosi w obu przypadkach 6,100 złotych. Jak już wspominałem, w ofercie nie ma już testowanej przez nas wersji Cupra 280, ale zainteresowanym zdradzę, że nasz egzemplarz kosztował 158,908 złotych. Doposażono go między innymi o system nagłośnienia składający się z 10 głośników, czujniki parkowania, asystenta świateł drogowych oraz pasa ruch, aktywny tempomat a także pakiet Performance Black, który składa się z wydajniejszego układu hamulcowego Brembo, 19-calowych felg oraz opon Michelin Pilot Sport Cup 2 (których niestety nie mogliśmy wypróbować ze względu na sezon zimowy). Możemy więc śmiało stwierdzić, że praktyczność, sportowe zacięcie oraz rozsądne koszty idą ze sobą w parze. Jeśli chodzi o konkurencję, niemal z tego samego podwórka wyjeżdża Golf R Variant z 300-konnym silnikiem oraz napędem na 4 koła, ale jego cena zaczyna się dopiero od 166,690 tysięcy złotych. Oprócz niego jedynym samochodem, który można wziąć także pod uwagę jest Ford Focus ST z 250-konnym silnikiem EcoBoost. Jego cennik zaczyna się od 119,600 złotych, ale oferuje on nam wyraźnie mniejszą moc, a także wyłącznie manualną skrzynię biegów. Wybór wydaje się być oczywisty. Dane Techniczne: Napęd Rodzaj silnika: benzynowy, doładowany, R4 Pojemność: 1 984 cm3 Oś napędzana: przednia Moc maksymalna: 280 KM / 5600 rpm Maks. moment Obr: 350 Nm / 1700-5600 rpm Skrzynia biegów: 6-biegowa manualna Nadwozie Długość / Szerokość / Wysokość: 4 535 / 1 816 / 1 451 mm Rozstaw osi: 2 620 mm Pojemność bagażnika w litrach: 587 / 1 470 Masa własna: 1 466 kg Dane eksploatacyjne Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 6,1 s Prędkość maksymalna: 273 km/h Zużycie paliwa – trasa: 6,5 l/100km Zużycie paliwa – miasto: 9,0 l/100km Zużycie paliwa – cykl mieszany: 7,4 l/100km Pojemność zbiornika paliwa: 50 litrów Emisja CO2 [g/km]: 157 [See image gallery at motofilm.pl]

Mercedes S500e L Plug-in Hybrid [test]

Motofilm

Mercedes S500e L Plug-in Hybrid [test]

Mercedes zapowiedział, że do końca roku 2017 chce do swojej oferty wprowadzić aż 10 modeli Plug-in Hybrid. Oczywiście ten proces nie mógł się rozpocząć od czegoś innego niż Klasy S. Sprawdziliśmy zatem co do zaoferowania ma Mercedes-Benz S500e L. O tym jak genialnym samochodem jest najnowsza generacja S-Klasy opowiadaliśmy Wam już dwa lata temu przy okazji testu Mercedesa S350L. Jak w przypadku każdej kolejnej flagowej limuzyny ze Stuttgartu naszpikowana jest ona najnowszymi technologiami, które dopiero później będą wprowadzane do pozostałych modeli marki. Oczywiście obecna generacja ma już swoje lata i z wielu tych nowinek możemy już korzystać w mniejszych propozycjach Mercedesa. Już wkrótce przekonamy się co pokaże nam wersja po faceliftingu. Z pewnością inżynierowie mają na celu dogonienie BMW, które stworzyło jeszcze bardziej innowacyjną Serię 7. Wróćmy jednak do naszej hybrydy. S500e jest dostępna wyłącznie w wersji długiej. Ponad 5-metrowa limuzyna, o szerokości niemal dwóch metrów robi kolosalne wrażenie. Mimo, że na naszych drogach jest to już dosyć często spotykany samochód, to i tak zdarza się, że przechodnie oraz inni kierowcy podążają za nami wzrokiem. Jeszcze więcej dzieje się nocą, kiedy wnętrze rozświetlone jest przez kolorowe diody oświetlenia ambientowego oraz cztery wielkie ekrany LCD. S500 – oznaczenie nad wyrost? S500 z pewnością kojarzy Wam się z 5-litrowym V8. Niestety pod maską nie znajdziemy aż ośmiu cylindrów. Zamontowano tam 3-litrowe V6 znane z S400, które generuje 333 KM i 480 Nm. Dodatkowo mamy do dyspozycji silnik elektryczny, który daje 115 KM i 340 Nm. Łącznie mamy więc pod prawą stopą 442 KM i aż 650 Nm. Dzięki temu, ta ważąca ponad 2 tony limuzyna potrafi rozpędzić się do 100 km/h w 5,2 sekundy. 8-cylindrowe S500 robi to w 4,8 sekundy, możemy więc mówić o porównywalnych osiągach, zatem oznaczenie tego modelu w sposób S500e jest w pełni wytłumaczalne. Napęd hybrydowy daje niesamowitą elastyczność. Wdepnięcie pedału gazu niemal przy każdej prędkości po prostu dodaje nam skrzydeł. Możemy się poczuć jak w samolocie, zdmuchując przy okazji wyprzedzane auta na pobocze mocnym podmuchem powietrza. Producent twierdzi, że na energii zgromadzonej w bateriach o pojemności 8,7 kWh będziemy w stanie przejechać bezemisyjnie 33 kilometry w totalnej ciszy. Rzeczywistość jednak nie jest aż tak kolorowa, przy normalnym użytkowaniu sukcesem będzie przejechanie połowy tego dystansu. Jednak jeszcze większą bajką jest deklarowane przez Mercedesa średnie spalanie wynoszące 2,8 l / 100 km. W momencie oddania auta komputer pokładowy wskazywał wartość 11,6 l / 100 km. Trasa Gdańsk-Warszawa (A1 / A2) pokonana w szybkim tempie poskutkowała spaleniem 10,8 litra benzyny na każde 100 kilometrów. Hybryda oczywiście najlepiej spisuje się w ruchu miejskim, ale zejście ze spalaniem poniżej 5-6 litrów jest już bardzo trudne do osiągnięcia, nie wspominając już o obiecanym 2,8 litra. Jeśli chodzi o napęd hybrydowy, możemy wybrać jeden z czterech jego trybów. Pierwszy z nich, Hybrid, po prostu działa jak w każdym samochodzie z takim napędem, optymalnie dobierając rodzaj zasilania. Drugą z możliwości jest E-Save, gdzie priorytetem jest utrzymanie poziomu naładowania baterii. Trzecia opcja to E-Charge, która skupia się na ładowaniu akumulatorów wykorzystując do tego silnik spalinowy. Ostatnim trybem jest E-Mode, który w 100 procentach napędza naszą limuzynę za pomocą silnika elektrycznego. Oczywiście na tyle, na ile pozwala na to poziom naładowania. Warto też wspomnieć, że używanie napędu elektrycznego jest możliwe do prędkości 140 km/h. Głównym bohaterem tego modelu jest jednak opcja ładowania akumulatorów z gniazdka. Proces pełnej regeneracji baterii trwa od 2 do 4 godzin, w zależności od tego, czy korzystamy ze specjalnej stacji ładowania 400V, czy ze zwykłego gniazdka 230V. Mercedes-Benz Klasy S to synonim komfortu. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Niestety w przypadku S500e nie mamy możliwości zamówienia opcji Magic Body Control, ale nawet bez niej nie ma mowy o jakimkolwiek narzekaniu na pracę zawieszenia. Gdy dodam jeszcze do tego niesamowicie komfortowe fotele, świetne wyciszenie kabiny i aksamitną pracę układu napędowego, musicie sobie wyobrazić jak bardzo przyjemne staje się pokonywanie nawet bardzo długich dystansów. Elektryczna regulacja w niezliczonej liczbie płaszczyzn, funkcja wentylacji, pogrzewania(nie tylko fotela, ale także podłokietników), 6 programów masażu, pamięć ustawień – to wszystko znajdziemy w każdym z foteli Klasy S. Ale to jeszcze nie wszystko. Zajmując najbardziej komfortowe miejsce, czyli z tyłu po prawej stronie, możemy przekształcić naszą limuzynę w łóżko pędzące nawet 250 km/h. Po naciśnięciu jednego z przycisków umieszczonych na drzwiach przedni fotel odsuwa się do przodu dając nam dodatkowe 77 milimetrów przestrzeni. Następnie nasze ciało przechodzi płynnie w pozycję leżącą, a spod siedziska wysuwają się podpórki na łydki oraz pięty. Cała operacja trwa około 40 sekund i niestety przez cały czas musimy trzymać wspomniany przycisk. Nie ukrywam, że jest to trochę męczące. W BMW Serii 7 z kolei wystarczy tylko raz kliknąć odpowiedni guzik. No ale być może ta kwestia zostanie poprawiona w poliftingowej S-Klasie. Niestety przy tak przesunięty do przodu fotel, a właściwie jego zagłówek, zasłania kierowcy prawe lusterko. Gdyby tego nie zauważył, poinformuje go o tym stosowny komunikat wyświetlany między zegarami. Na szczęście można temu zapobiec uprzednio go demontując. Na pokładzie znajdziecie oczywiście sporą liczbę systemów ułatwiających życie kierowcy, oraz dbających o bezpieczeństwo każdego z pasażerów. Mimo sporych rozmiarów Klasą S bez problemu możemy poruszać się nawet po ciasnych miejskich uliczkach. Do naszej dyspozycji mamy zestaw kamer pokazujących obraz niemal z każdego możliwego kąta. Podczas jazdy w nocy na słabo oświetlonych drogach pomoże nam kamera noktowizyjna, dzięki której dużo wcześniej będziemy mogli zareagować na potencjalne zagrożenia. Co ciekawe, obraz z kamery nie musi być cały czas włączony, gdy samochód wykryje zagrożenie sam nas o tym poinformuje i automatycznie między zegarami zobaczycie co się dzieje na drodze przed autem. Nie muszę chyba wspominać o aktywnym tempomacie, asystencie pasa ruchu, parkowania, czy wyświetlaczu HUD. To wszystko rzecz jasna znajdziecie w Klasie S. W testowanym przez nas egzemplarzu zamontowano system audio marki Burmester w wydaniu High-End 3D. Składa się on z pięknie obudowanych 24 głośników o łącznej mocy 1540 watów. Opcja ta kosztuje aż 36 tysięcy złotych, ale jeśli zależy Wam na naprawdę nieskazitelnej jakości dźwięku – zdecydowanie warto przemyśleć zaznaczenie jej podczas konfiguracji samochodu. Gdy zobaczycie ostateczną cenę pojazdu zrozumiecie, że wydanie dodatkowych 36 tysięcy złotych nie robi dużej różnicy. Ceny Mercedesa S500e L zaczynają się od 513,500 złotych brutto. Niemal w pełni doposażony egzemplarz, który mieliśmy przyjemność testować wyceniono na… 808,823 złote. Dopłacając około 45 tysięcy do ceny podstawowej możemy wyjechać z salonu Maybachem S500, który zaoferuje nam jeszcze większy komfort, tak, uwierzcie mi, da się to zrobić… A dokładnie od 850 tysięcy złotych zaczyna się cena Maybacha S600 z 12-cylindrowym silnikiem o mocy 530 KM. Gdzieś pomiędzy tymi dwoma propozycjami plasuje się jeszcze jedna, moim zdaniem najciekawsza – Mercedes-AMG S63. Gwarantuje on jeszcze lepsze osiągi oraz genialną symfonię 8 cylindrów wydobywającą się spod tylnego zderzaka. Są to jednak alternatywy dla tych, których nie obchodzi ekologia, poziom spalania i inne pozytywne aspekty jazdy hybrydą. Ale powiedzmy sobie szczerze, jaka jest szansa, że osoba, która wydaje minimum pół miliona złotych na limuzynę następnego dnia będzie się przejmowała faktem, że po pokonaniu trasy z Warszawy do Poznania z jego konta zniknęło nie 150 a 300 złotych? Czy w takim razie S500e L ma sens? Zapraszam do dyskusji na ten temat. Dane Techniczne: Napęd Rodzaj silnika: hybrydowy: benzynowe podwójnie doładowane V6 (333 KM / 480 Nm) + silnik elektryczny (115 KM / 340 Nm) Pojemność: 2 996 cm3 Oś napędzana: tylna Systemowa Moc maksymalna: 442 KM / 1600-4000 rpm Systemowy Maks. moment Obr: 650 Nm / 1000-4750 rpm Skrzynia biegów: 7-biegowa manualna Nadwozie Długość / Szerokość / Wysokość: 5 246 / 1 899 / 1 494 mm Rozstaw osi: 3 165 mm Pojemność bagażnika w litrach: 395 Masa własna: 2 215 kg Dane eksploatacyjne Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 5,2 s Prędkość maksymalna: 250 km/h Zużycie paliwa – trasa: 10,0 l/100km Zużycie paliwa – miasto: 6,5 l/100km Zużycie paliwa – cykl mieszany: 7,5 l/100km Pojemność zbiornika paliwa: 70 litrów Emisja CO2 [g/km]: 65 [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

SsangYong Tivoli [test]

SsangYong Tivoli to zupełnie świeża propozycja w segmencie małych kompaktowych SUV-ów. Nazwa Tivoli pochodzi od pięknego, starożytnego włoskiego miasta zlokalizowanego 30 km od Rzymu. Samochód całkowicie zrywa z poprzednimi modelami SsangYonga i prezentuje nowy kierunek koreańskiej marki. Według producenta Tivoli inspirowane jest nowoczesną architekturą miast, ponieważ ma piękną i płynną linię nadwozia, która z pewnością przypadnie do gustu niejednemu Europejczykowi. Przód samochodu z muskularnym zderzakiem i dużym wlotem powietrza daje do zrozumienia, że Tivoli jest autem dynamicznym. Cienka linia maski, która rozciąga się aż do świateł jest inspirowana skrzydłami ptaka podczas lotu i podkreśla wizualną szerokość nadwozia. Prace nad Tivoli trwały 42 miesiące i pochłonęły prawie 280 mln euro. Czy to wystarczyło, aby wyprodukować konkurencyjnego crossovera segmentu B? Mierzący 4195 mm długości, 1795 mm szerokości i 1559 mm wysokości (rozstaw osi 2,6 m) SsangYong Tivoli konkuruje na rynku z Dacią Sandero Stepway, Renault Captur, Nissanem Juke oraz Peugeotem 2008. Inżynierowie SsangYonga doskonale zdają sobie sprawę, że aby przyciągnąć uwagę klientów należy zainwestować w bezpieczeństwo pasażerów. Tak więc Tivoli zostało w 71,4% wykonane ze stali o wysokiej wytrzymałości. W testach zderzeniowych samochód zdobył 91,9 punktów na 100 możliwych, zdobywając tym samym najwyższe noty w dziedzinie zabezpieczenia przed uderzeniami, ochroną pasażerów i zdolności unikania wypadków. Pod maską testowanego samochodu siedzi 1,6 l silnik benzynowy wolnossący, który spełnia normy emisji Euro6 i generuje 126 KM przy 6000 rpm oraz 160 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 4600 rpm. Samochód współpracuje z precyzyjną 6-biegową przekładnią manualną i w zupełności wystarczy do codziennej eksploatacji. Auto żwawo przyspiesza i przyjemnie reaguje na gaz, choć podczas wyprzedzania należy uzbroić się w minimum cierpliwości. Dużą zaletą tej jednostki jest brak jakichkolwiek udziwnień w postaci turbin/ start/stop i flirtów, dzięki czemu spodziewamy się długiej żywotności takiego wariantu. Na papierze auto osiąga setkę w 12,2 oraz 175 km/h prędkości maksymalnej. Średnie spalanie oscyluje w granicach 7,2 l paliwa na 100 km, natomiast pełny zasięg to około 580 km. Na trasie można śmiało zejść do wartości około 6,5 l na 100 km, natomiast w mieście należy liczyć się ze spalaniem wynoszącym nawet 9 l paliwa na 100 km. Wnętrze Tivoli jest przestronne, przemyślane i nowoczesne. Zastosowane materiały są na ogół dobre, ale niektóre partie mogłyby być lepsze. Obsługa należy do intuicyjnych, choć nieporozumieniem jest brak możliwości ustawienia języka polskiego w menu systemu multimedialnego. 7-calowy ekran dotykowy został zamontowany na odpowiedniej wysokości i charakteryzuje się dobrą rozdzielczością. Jeśli chodzi o fotele, kierowca na pewno znajdzie dla siebie odpowiednią pozycję. Pasażerowie siedzący z tyłu nie będą narzekać na brak przestronności; podobnie sprawa wygląda z całkiem sporym bagażnikiem – 423 l. Dużym plusem są liczne schowki zlokalizowane w różnych częściach kabiny (te w drzwiach zmieszczą 1,5 l butelkę). Jak jeździ? Nie będę ukrywał. Po odebraniu samochodu byłem nieco negatywnie nastawiony i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Po tygodniu z Tivoli mogę jednak śmiało powiedzieć, że auto prowadzi się pewnie i stabilnie. Zawieszenie dobrze radzi sobie na dziurawych drogach, jednocześnie nie pozwala na przechyły podczas jazdy po zakrętach. Warto dodać, że układ kierowniczy posiada trzy tryby pracy (Comfort, Normal i Sport). Widoczność z przodu jest dobra. Jedynie do tyłu pole widzenia ograniczają grubę słupki. Na szczęście jednak Tivoli może zostać wyposażone w kamerę cofania, która znacznie ułatwia manewrowanie samochodem. Bardzo pozytywnie zaskoczyły nas także czułe i skuteczne hamulce. Wniosek SsangYong Tivoli to jakby nie patrzeć, udany model. Oferuje przestronne wnętrze, ładną linię nadwozia i dobre właściwości jezdne. W dodatku kosztuje dobre pieniądze – ceny startują od 56 900 złotych. Nowa koreańska propozycja ma wszelkie zadatki, aby namieszać w swojej klasie. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Tak brzmi Abarth 124 Spider [wideo]

W listopadzie ubiegłego roku Fiat zaprezentował model 124 Spider, który doczekał się także swojej hardkorowej odmiany Abarth 124 Spider. Auto chowa w sobie czterocylindrowy silnik 1,4 l MultiAir Turbo o mocy 170 KM oraz 250 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Jego waga wynosi zaledwie nieco ponad 1000 kg i osiąga setkę w czasie 6,8 s oraz prędkość maksymalną 230 km/h. A jak brzmi nowość z Włoch? Koniecznie obejrzyjcie załączone wideo.

Motofilm

Mercedes GLA 250 4Matic [test]

Mercedes-Benz GLA został po raz pierwszy zaprezentowany we wrześniu 2013 roku. Niewielkie, ale napompowane i dynamiczne nadwozie od razu przyciągnęło wielu zainteresowanych. Auto bardzo dobrze przyjęło się na rynku i jest ciekawą alternatywą dla osób szukających kompaktowego luksusowego SUV-a. GLA, podobnie jak A-klasa B-klasa i CLA powstało na patformie MFA. Jego długość wynosi 4,41 m, szerokość 1,80 m, natomiast wysokość 1,49 m, przy rozstawie osi 2,699 m. Nadwozie charakteryzuje się bardzo niskim współczynnikim oporu powietrza (0,29 Cd), przyczyniając się do niskiego zużycia paliwa, lepszych osiągów i mniejszego hałasu w kabinie. Linia nadwozia jest nowoczesna i przyciąga przede wszystkim młodszą klientelę. Relingi dachowe, chromowane elementy, przedni zderzak ze sporym wlotem powietrza, reflektory wykonane w technologii LED czy w przypadku tego egzemplarza – wyjątkowy kolor nadwozia za prawie 7.000 złotych – sprawiają solidne wrażenie. Samochód testowy został także wyposażony w sportowy pakiet AMG, który oznacza 15 mm niższe zawieszenie, układ kierowniczy z systemem Advanced Agility, szeroki pakiet aerodynamiczny oraz 19-calowe aluminiowe koła. Wewnątrz panuje sportowa atmosfera, choć już na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że całość została opracowana w sposób zgodny z nowoczesnymi zasadami ergonomii. Wszystko jest pod ręką, kierowca wygodnie usiądzie na swoim miejscu i dobierze odpowiednią pozycję, natomiast kierownica perfekcyjnie leży w dłoniach. Na ograniczoną przestrzeń mogą narzekać jedynie pasażerowie siedzący z tyłu. Widoczność jest bardzo dobra w każdą stronę, choć osoba, która konfigurowała testowy model dopuściła się karygodnego błędu i zapomniała o kamerze cofania. Są tylko czujniki parkowania. Większość materiałów użytych do wykończenia wnętrza jest bardzo dobrej jakości i tylko niektóre partie (szczególnie te dolne) mogłyby być bardziej miękkie. Nic za to nie trzeszczy i pozwala poczuć się godnie i bogato, tak jak powinno być w samochodzie marki premium. Bardzo przyjemnym dodatkiem są przypominające drewno wstawki na konsoli centralnej, choć nie każdemu przypadną one do gustu. Pod maską auto siedzi 2,0 l jednostka benzynowa o mocy 211 KM. Samochód żwawo przyspiesza i przyjemnie radzi sobie na trasie. GLA 250 4Matic katalogowo osiąga setkę w czasie 7,1 s. Motor ogólnie sprawia wrażenie bardzo cichego i nie prowokuje do szybkiej jazdy, pod warunkiem, że nie będziemy gwałtownie odpuszczać gazu – wówczas do uszu dobiega wciągające syczenie zaworu upustowego. Mercedes GLA prowadzi się pewnie i stabilnie, głównie za sprawą napędu 4Matic, choć nieco za twardo. Podwyższone nadwozie nie powoduje zbędnych przechyłów na zakrętach. Średnie spalanie oscyluje w granicach 9 l paliwa na 100 km, natomiast w mieście spalanie wzrasta nawet do 10 l paliwa na 100 km. Na trasie podczas spokojnej jazdy można zejść do 7,5 l paliwa na 100 km/h. Mercedes GLA charakteryzuje się podwójną naturą. Z jednej strony dobrze mu na ulicach miast i autostradach, z drugiej zaś nie pogniewa się za wjazd w trudniejszy teren. GLA to idealne połączenie luksusu, osiągów i uniwersalności. Auto startuje od około 144.000 złotych. Nasza testówka za sprawą licznych dodatków zostałą wyceniona na 226.000 złotych. Dane techniczne 1991 cm3, R4 Turbo, 7-biegowy automat, 350 Nm, 211 KM, masa własna: 1505 kg [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Nissan GT-R Nismo z kolejnym rekordem

Nissan GT-R jest chyba jednym z najczęściej bijących rekordy samochodów. Często słyszymy, że pobił czas okrążenia na jednym z torów, albo, że stuningowany egzemplarz pokonał w rekordowym tempie dystans 1/4 mili. To auto jest po prostu do tego stworzone, aby jeździć tak szybko jak tylko się da. Tym razem Nissan nie powiedział nam jeszcze dokładnie o jaki rekord chodzi, w sieci udostępniono tylko krótką zapowiedź filmową. O szczegółach dowiemy się już wkrótce.

Motofilm

Volvo V60 Cross Country vs. SEAT Leon X-Perience [test porównawczy]

Postawiliśmy w szranki dwa samochody „do wszystkiego”. Oba komfortowe, oba z niestandardowym większym prześwitem i oba z mocnymi dieslami pod maską. Z jednej strony SEAT Leon X-Perience wyposażony w 2,0 l jednostkę o mocy 184 KM. Z drugiej zaś Volvo V60 Cross Country z motorem 2,4 l D4 o mocy 190 KM. I SEAT i Volvo dysponują napędem na cztery koła. Która propozycja okazała się lepsza w naszej konfrontacji? Pod maską naszego Leona X-Perience znalazł się najmocniejszy dostępny silnik z oferty. Jest to 2-litrowe TDI generujące 184 KM i 380 Nm. Połączono go z 6-biegową skrzynią DSG, mamy więc do czynienia z niemal identyczną konfiguracją jak w przypadku testowanego niedawno Golfa Alltracka. Jak już z pewnościa wiecie, te jednostki napędowe zapewniają świetny kompromis pomiędzy osiągami, które oferują oraz ekonomią. Przyspieszenie do 100 km/h trwające 7 sekund oraz średnie spalanie w cyklu mieszanym na poziomie około 7 litrów oleju napędowego powinny zadowolić każdego. Podniesione o 28 milimetrów zawieszenie daje kierowcy większą swobodę poruszania się zarówno po bezdrożach jak i w miejskim gąszczu wysokich krawężnikow czy po prostu dziurawych dróg. Dodatkowym atutem X-Perience’a jest napęd na cztery koła 4Drive w połączeniu ze sprzęgłem Haldex. Jest to oczywiście napęd dołączany, standardowo w naszym Leonie cała moc przekazywana jest na przednią oś, oś tylna włącza się do akcji tylko wtedy, kiedy jest to konieczne. To z kolei pozwala na tak zadowalające wyniki jeśli chodzi o zużycie paliwa. Liczba testowanych przez nas Seatów Leonów sprawiła, że w ich wnętrzu czujemy się już jak w domu. Dobra jakość materiałów, niemiecka precyzja spasowania oraz ergonomia nie dają nam możliwości znalezienia jakichkolwiek minusów. Nasz egzemplarz wyposażono w genialne fotele pokryte skórą i alcantarą, które robią piorunujące wrażenie. Ten drugi materiał znalazł się także na boczkach drzwiowych. Dane techniczne SEAT Leon X-Perience 2.0 184 1968 cm3, napęd na wszystkie koła, R4, moc 184 KM, maksymalny moment obrotowy 380 NM, przyspieszenie do setki: 7,0 s, v-max: 224 km/h 4543 mm długości / 1816 mm szerokości / 1481 mm wysokości  Volvo V60 Cross Country D4 AWD różni się od standardowej wersji wieloma srebrnymi wstawkami, listwami ochronnymi, plastikowymi nakładkami oraz stylowymi relingami. Całość stoi na 19-calowych dwukolorych felgach i nie boi się wjazdu w trudniejszy teren. 2,4 l jednostka o mocy 190 KM pozwala na sprawne przyspieszanie i w zupełności wystarczy do codziennej eksploatacji. Wewnątrz panuje iście skandynawska atmosfera. Dwukolorowa tapicerka, bardzo komfortowe fotele i świetne spasowanie elementów dają poczucie obcowania z samochodem marki premium. Obsługa wszelkich funkcji jest intuicyjna, choć wprowadzanie danych do nawigacji zajmuje nieco więcej czasu. Co ciekawe nasza testówka została wyposażona w tuner TV, dzięki czemu podczas postoju czas będą umilać kanały telewizyjne; wszystkim można sterować za pomocą pilota. Multimedia świetnie współpracują z systemem audio Harman/Kardon. W kabinie wygodnie usiądzie czterech dorosłych pasażerów, którzy mogą zabrać ze sobą 430 l bagażu. Wyraźnie czuć podwyższony o 6,5 cm prześwit w porównaniu do standardowego modelu (łącznie 20 cm) oraz komfortowo zestrojone zawieszenie, które nawet w połączeniu z wielkimi 19-calowymi obręczami perfekcyjnie wybierają wszelkie nierówności. Co ważne auto doskonale radzi sobie także na drogach szybkiego ruchu i autostradach. Pomimo zwiększonego prześwitu samochód pewnie pokonuje kilometry z większymi prędkościami. Na minus można przypisać zbyt ospałą 6-biegową automatyczną skrzynię biegów. Dane techniczne Volvo V60 CC D4 AWD 2400 cm3, napęd na wszystkie koła ze sprzęgłem Haldex, R5, moc 190 KM, maksymalny moment obrotowy 420 NM, przyspieszenie do setki: 8,9 s, v-max: 205 km/h 4635 mm długości / 1899 mm szerokości / 1484 mm wysokości Która z tych propozycji bardziej nadaje się w teren? Volvo i SEAT wjadą i wyjadą wszędzie tam, gdzie chcemy. Podczas naszych testów oba modele świetnie radziły sobie nie tylko poza miastem, ale także w wymagającym terenie. Wyraźnie czuć jednak bardziej dopracowany napęd Volvo V60 CC, które wzniesienia pokonywało w sposób spokojny, opanowany; tak, jakby robiło to od zawsze. Wyższy prześwit Volvo zdecydowanie rzadziej kontaktował się z podłożem. SEAT Leon X-Perience jest z kolei bardziej nastawiony na dynamikę. Za sprawą szybszej skrzyni biegów, znacznie niższego prześwitu i sportowego charakteru samochodu auto dawało wrażenie zmęczonego jazdą w ciężkim terenie. SEAT po prostu lepiej czuje się na bezdrożach i tam pokazuje swoje najlepsze zalety (szczególnie jadąc z większymi prędkościami). Volvo V60 Cross Country jest także bardziej komfortowe od Leona X-Perience. Oferowany przez Szwedów komfort uwidacznia się nie tylko lepszymi materiałami wykończeniowymi, ale również lepszą izolacją akustyczną. Spalanie i osiągi Volvo V60 Cross Country D4 AWD zużywa średnio 9,0 l oleju napędowego na 100 km, podczas gdy Leon X-Perience pokazywał średnią wartość 7,0 l oleju napędowego na 100 km. SEAT Leon X-Perience znacznie szybciej przyspiesza do 100 km/h – różnica wynosi prawie 2 sekundy. SEAT osiąga też większą prędkość maksymalną. Jak to wygląda cenowo? Volvo V60 Cross Country D4 AWD startuje od 172 400 złotych. Najbogatsza wersja Summum została wyceniona na 197.800 złotych. SEAT Leon X-Perience z silnikiem 2.0 184 to wydatek rzędu 133.400 złotych. Różnica jest więc bardzo znaczna i w pełni wytłumaczona możliwościami samochodów. Volvo słusznie kosztuje więcej, choć jeśli cięższy teren pokonujesz okazjonalnie i częściej korzystasz z dróg lokalnych, Leon X-Perience będzie wystarczający. Jeśli wymagający teren to dla Ciebie codzienność, a podczas podróży normalnymi drogami oczekujesz ponadprzeciętnego komfortu – wybierz V60 CC.   [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Mazda 6 2.5 AT SkyPassion [test]

WOW! Taka była moja reakcja, gdy zobaczyłem piękną nową Mazdę 6. Fantastyczna i dynamiczna uroda to główne cechy charakterystyczne japońskiego modelu. Z przodu groźne spojrzenie samuraja, a z boku sylwetka geparda szykującego się do skoku… Wszystko dzięki stylizacji KODO – dusza w ruchu, inspirowana żywiołami i dynamiką przyrody. To zrobiło swoje. Na nasz parking trafiła „szóstka” wyposażona w 2.5 l silnik benzynowy, który współpracuje z 6-biegową automatyczną skrzynią biegów. Mazda6 w tak przyjemnej konfiguracji od razu dała się polubić. Już samo zajęcie miejsca za kierownicą jest niezwykle przyjemne. Odpowiednią pozycję znajdzie tutaj każdy, niezależnie od masy czy wysokości ciała. Kierownica świetnie przylega do dłoni, natomiast obsługa wszelkich systemów i funkcji samochodu należy do bajecznie prostych. System multimedialny obsługuje się za pomocą centralnego pokrętła z przyciskami. Co ważne materiały wykończeniowe są bardzo dobrej jakości. Nic nie trzeszczy i wszystko, nawet gdzieniegdzie zastosowane plastiki są przyjemne w dotyku. Krótko mówiąc, tutaj jest po prostu premium. Miejsca jest pod dostatkiem – dla każdego. Nawet z tyłu dwoje dorosłych pasażerów nie będzie narzekało na brak miejsca. Podobnie sytuacja wygląda z bagażami. Do dyspozycji podróżnych Mazda6 oddaje 489 l pojemności bagażnika. Pod maską naszej testówki siedzi 2,5 l silnik R4 o mocy 192 KM, który generuje maksymalny moment obrotowy równy 256 Nm i współpracuje z 6-biegową przekładnią automatyczną. Taka jednostka pozwala na przypieszenie do setki w czasie 7,8 s oraz rozpędzenie samochodu do maksymalnej prędkości 224 km/h. W rzeczywistości auto zdecydowanie wystarczy do codziennej eksploatacji. Jest zrywne, kulturalne i śmiało wkręca się na obroty. Tutaj nie ma mowy o jakimkolwiek stresie podczas wyprzedzania, mimo że za sprawą wolnossącej natury jednostki samochód rozpędza się bardzo płynnie. Co ważne Mazda6 została wyposażona w specjalny tryb sportowy, który całkowicie zmienia charakterystykę silnika oraz w manetki do zmiany biegów przy kierownicy. Jak ze spalaniem? Podczas naszego testu auto zadowalało się średnio 8,5 l paliwa na 100 km/. W trasie można zejść do wartości 5,5 l paliwa na 100 km, natomiast w mieście spalanie wzrasta nawet do 9 l paliwa na 100 km. Skrzynia biegów? Świetnie dogaduje się z silnikiem. „Nie zamula” i pewnie reaguje na każde polecenia kierowcy. Jak jeździ? Bardzo przyjemnie. Mazda6 tłumi wszelkie nierówności i komfortowo dowozi z punktu A do punktu B. Jednocześnie samochód nie przechyla się podczas ostrej jazdy po zakrętach, a wszelkie podmuchy wiatru na autostradach są nieodczuwalne. Co na pokładzie? Testowana Mazda6 to najbogatsza wersja wyposażeniowa SkyPASSION. Mamy więc 19-calowe aluminiowe felgi, skórzaną tapicerkę, pełne LED-owe oświetlenie, świetnie grający system audio Bose, aktywny tempomat, szyberdach, podgrzewane fotele i tylna kanapa oraz wyświetlacz HUD. Nie brakuje również całego szeregu systemów bezpieczeństwa. Ile kosztuje? Ceny Mazdy6 startują od 89.700 złotych za wersję z 2,0 l silnikiem o mocy 145 KM. 2,5 l wariant AT o mocy 192 KM startuje od 140.900 złotych Czy warto? Naszym zdaniem, zdecydowanie tak. Mazda wydaje się idealnym rozwiązaniem dla aktywnych rodzin, które szukają nietuzinkowego auta na co dzień, ale i na wyprawy. Co ciekawe głowa rodziny będzie zadowolona z jazdy, bo Mazda to nie tylko ładny wygląd, ale to także charakter i pazur. W dodatku zastosowana technologia silnikowa bez turbo pozwoli cieszyć się wymarzonym autem przez długie lata! Dane techniczne: 2488 cm3, R4 16V, 192 KM i 256 Nm, 7,8 s do setki, 223 km/h V-MAX, napęd przedni, pojemność zbiornika paliwa: 62 l, długość/szerokość/wysokość: 4870 mm / 1840 mm / 1450 mm. Rozstaw osi 2830 mm. Masa własna 1454 kg. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Volvo XC90 – D5 czy T6? [test]

Volvo XC90 zawsze jest mile widziane na naszym parkingu. Wcześniejsze testy tego kolosa pokazały, że model ten nie tylko świetnie spisuje się w roli, do której został przeznaczony, ale daje też sporo przyjemności z jazdy. Tym razem do dyspozycji oddano nam benzynową wersję T6 w pięknym białym kolorze nadwozia i najbogatszej wersji wyposażenia Inscription. I podobnie jak w przypadku testowanej we wrześniu D5-ki, samochód został wyposażony w szereg udogodnień, w tym tym mnóstwo innowacyjnych systemów bezpieczeństwa, potężny tablet na konsoli centralnej, bardzo wygodne fotele oraz siedem miejsc. Tak naprawdę kierowca i pasażerowie nie mają się do czego przyczepić. Wszystkie materiały stoją na najwyższym poziomie, a obsługa różnych funkcji należy do bajecznie prostych. Kluczowe pytanie: D5 czy T6? Wśród naszych czytelników są osoby, które rzeczywiście zastanawiają się na wyborem XC90. I mają problem, bo z jednej strony bardziej ekonomicznym wyborem wydaje się D5, ale z drugiej zaś serca ciągnie do potężnej 320-konnej T6-ki… >>ZOBACZ PEŁNY TEST XC90 D5 XC90 T6 to nic innego jak 2,0 l czterocylindrowy silnik benzynowy pod maską. Mała, wyżyłowana konstrukcja, która według producenta zadowala się średnio 8,0 l paliwa na 100 km. Silnik pracuje cicho i żwawo, a moc jest dostępna w szerokim zakresie obrotów. W rzeczywistości wariant wysokoprężny D5 znacząco nie odbiega od osiągów T6. Można powiedzieć, że do 100 km/h oba modele przyspieszają niemal identycznie… Wyraźna przewaga T6 zaczyna się dopiero od prędkości 100 km/h; wówczas auto daje do zrozumienia, kto tutaj stoi wyżej. Niestety, wraz z rosnocą prędkością drastycznie wzrasta spalanie. Między bajki można włożyć 8 l na 100 przejechanych kilometrów, ponieważ podczas naszego testu XC90 T6 śmiało pożerało 13-14 l, natomiast ciężka noga bez problemu osiągnie wynik około 20 l paliwa na 100 km. Dla porównania, średnie spalanie XC90 D5 oscyluje w granicach 6,5 l ropy na 100 km. Czy warto zatem wybrać wariant benzynowy T6? Moim zdaniem nie. Rozmawialibyśmy inaczej, gdyby chodziło o V8, albo przynajmniej o pięknie brzmiące R6. T6 nie daje nic ponadto, co oferuje D5. Jest tylko minimalnie cichsze i troszkę lepiej przyspiesza podczas większych prędkości. Ale czy to jest warte dopłaty kilkudziesięciu złotych? >>Volvo XC90 lepsze od Audi Q7 w testach Euro NCAP Na szczycie oferty Volvo stoi XC90 T8. Jest to połączenie silnika benzynowego oraz jednostki elektrycznej o łącznej mocy 400 KM. XC90 T8 pozwala na sprint 0-100 km/h w czasie 5,7 s i jeśli zależy Tobie na wysokich osiągach i przyzwoitym spalaniu*, właśnie takim egzemplarzem powinieneś się zainteresować. Jak jeździ T6? Po pierwsze, auto nie jest uruchamiane za pomocą kluczyka czy guzika. Proces ten odbywa się za pośrednictwem przełącznika obrotowego zlokalizowanego między konsolą środkową i dźwignią do zmiany biegów. Platforma SPA świetnie radzi sobie z tłumieniem drgań, oferuje bardzo wysoki komfort podróżowania oraz świetną izolację akustyczną. Zawieszenie zostało jednak wyraźnie skonfigurowane w celu spokojnej i wygodnej jazdy. >>Pierwsza jazda Volvo XC90 (opis i spis gadżetów) Podczas jazdy z większymi prędkościami nadwozie będzie się lekko przechylać, ale nie są to niepokojące objawy. 8-biegowa automatyczna skrzynia biegów bardzo dobrze dogaduje się z silnikiem. *XC90 T8 ma spalać zaledwie 2,7 l paliwa na 100 km. Ceny startują od 334 700 złotych. Dane techniczne Volvo XC90 T6 AWD 1969 ccm, t.benz. (kompresor, turbo) R4/16, 320 KM i 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego, masa własna: 1925 kg, poj. bagażnika: 310-1899 l, 6,5 s do setki, v-max: 230 km/h Volvo XC90 T6 AWD Inscription zostało wyceniony na kwotę od około 324 000 złotych. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Spyker zbuduje crossovera z silnikiem V12 [oficjalnie]

Victor Muller, założyciel Spyker Cars zapowiedział, że w listopadzie, w Los Angeles zaprezentuje produkcyjną wersję crossovera wyposażonego w silnik V12. Rok później ma się także pojawić wersja elektryczna. Producent już 10 lat temu prezentował tego typu samochód pod postacią koncepcyjnej wersji Peking-to-Paris Edition, możemy się więc domyślać, jak będzie wyglądało to co zobaczymy w listopadzie.

Motofilm

Nowy Bentley Continental GT Speed oraz Black Edition [oficjalnie]

Bentley postanowił nadać nieco świeżości Continentalowi GT w wersji Speed, wzmacniając silnik aż o… 7 KM i 20 Nm. Łącznie zatem 6-litrowe W12 generuje teraz 642 KM i 840 Nm momentu obrotowego. Ma to pozwolić na przyspieszenie do setki w 4,1 sekundy oraz rozpędzenie się do 331 km/h. Dodatkowo w ofercie pojawiła sie także wersja Black Edition, która wyróżnia się wizualnie 21-calowymi czarnymi felgami, czarnymi błyszczącymi detalami rozświetlonymi jednym z czterech kolorów nałożonych na lusterkach oraz dolnych partiach nadwozia. Wewnątrz pojawiają się również cztery nowe kolory tapicerki oraz spora ilość włókna węglowego. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Aston Martin zapowiada Vantage GT8

Jeszcze w tym tygodniu Aston Martin pokaże nam hardcorową wersję Vantage V8. Będzie się ona nazywała GT8 i ma być stworzona do walki z Porsche GT3 RS. Szkic, który widzicie, został rozesłany do potencjalnych klientów, wraz z informacją o premierze auta w ciągu najbliższego tygodnia. Pozostaje nam zatem nic innego tylko czekać na kolejne informacje i zdjęcia.

Motofilm

Perfekcyjne wyjście z trudnej sytuacji podczas rajdu [wideo]

Brawo, brawo, brawo! Takimi słowami pilot kierowcy rajdowej Dacii Logan na załączonym materiale wideo skomentował perfekcyjne wyjście z trudnej sytuacji na jednym z zakrętów podczas wyścigu Rally Brasov 2016 w Rumunii. Sami zobaczcie i oceńcie – jest skill?

Motofilm

Mercedes-Benz zatrudnia 200 pracowników w Bremen

Mercedes-Benz ogłosił, że w związku z wprowadzeniem na rynek nowego modelu GLC Coupe, zakłady w Bremen zmieniają umowy 200 pracowników – wszyscy otrzymają stałe zatrudnienie (do tej pory byli zatrudnieni tymczasowo). W zakładach w Bremen Mercedes-Benz zatrudnia 12.500 pracowników, którzy oprócz GLC Coupe i C Cabrio produkują klasę C, klasę C Coupe, C kombi, klasę E i e Coupe oraz GLC, SLC i SL.

Motofilm

Ferrari 458 Spider szaleje na drogach [wideo]

Tak mocne auto jak Ferrari 458 Spider daje sporo przyjemności z jazdy, ale używanie go w tak ryzykowny sposób na drogach publicznych, jak kierowca na załączonym materiale wideo, jest krótko mówiąc… dyskusyjne. Oceńcie sami. (function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = "//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3"; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk')); Hooligan in Ferrari leeft zich uit! Opublikowany przez Hart voor Auto's na 30 marca 2016

Subaru Forester 2016 po liftingu

Motofilm

Subaru Forester 2016 po liftingu

Subaru przygotowuje się do wprowadzenia na rynek odmłodzonego modelu Forester. W sieci pojawiły się właśnie dwie fotografie, które ujawniają wygląda nowego modelu. Wizualnie Forester po liftingu charakteryzuje się nowymi reflektorami ze światłami do jazdy dziennej LED, przemodelowanymi zderzakami, dyfuzorem oraz lekko poprawionym grillem. Wewnątrz znajdziemy nową trójramienną kierownicę, lekko przeprojektowaną konsolę centralną, kilka dekoracji i materiały wykończeniowe lepszej jakości. Całość jest lepiej wyciszona i współpracuje z tymi samymi jednostkami napędowymi, co obecnie. Nie dysponujemy niestety zdjęciami kabiny pojazdu. Źródło: Subaru

Motofilm

Jaguar F-Type SVR w tunelu [wideo]

Jaguar F-Type SVR szalejący w tunelu o długości 422 m? Brzmi bardzo dobrze. Dokładnie takie połączenie możecie obejrzeć na załączonym materiale wideo.

Motofilm

2,500-konny Nissan GT-R bije rekord na 1/4 mili [wideo]

7,38 sekundy. Nie jest to oczywiście czas przyspieszenia do 100 km/h. Tyle potrzebował Nissan GT-R aby pokonać dystans 1/4 mili. Po 7,3 sekundy od startu prędkościomierz wskazywał 314 km/h. Jaka moc jest potrzebna aby uzyskać taki wynik? 2471 koni mechanicznych. Robi wrażenie, prawda? Dodajmy, że auto jest dopuszczone do ruchu ulicznego. 7,38 to o 0,1 sekundy szybciej niż rekordowy przejazd GT-R’a Alpha Omega. Ale to nie wszystko, Nissan przygotowany przez T1 Race Development pobił także rekord prędkości uzyskanej na dystansie 1/2 mili. Udało mu się rozpędzić do 378 km/h.

BMW Z5 testowane w Szwecji [zdjęcia szpiegowskie]

Motofilm

BMW Z5 testowane w Szwecji [zdjęcia szpiegowskie]

Na portalu motor1.com pojawiły się zdjęcia szpiegowskie nowego roadstera BMW, który ma się pojawić na rynku na przełomie roku 2017 i 2018. Jak możecie zauważyć, BMW Z5 wyposażone będzie jednak w miękki dach, a nie jak wcześniej twierdzono – hardtop. Ma to zapewnić niżej umieszczony środek ciężkości, oraz oczywiście mniejszą wagę. BMW Z5 powstaje we współpracy z Toyotą, która na tej samej platformie buduje swój samochód. Pod maską bawarskiego auta najprawdopodobniej pojawią się zarówno 4- jak i 6-cylindrowe silniki benzynowe o mocy nawet 425 KM.

Motofilm

Odświeżone Volvo S60 i V60 Polestar [oficjalnie]

Niestety pod maską Volvo S60 oraz V60 w wersji Polestar nie znajdziemy już pięknie brzmiącego, 6-cylindrowego silnika. Od teraz te właśnie modele będą napędzane 2-litrowym silnikiem 4-cylindrowym znanym z wersji T6. Generuje on 367 KM, co prawda jest to więcej niż w przypadku R6, ale z pewnością pozostanie pewien niedosyt akustyczny. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 4,7 sekundy. Większą moc uzyskano poprzez zastosowanie podwójnego doładowania turbiną i kompresorem, nowych tłoków, wałków rozrządu, dolotu powietrza, układu wtryskowego oraz kilku innych ulepszeń. Napęd przekazywany jest na 4 koła za pomocą 8-biegowej skrzyni automatycznej. Dodatkowo Polestar wyróżnia się zredukowaną o 20 kilogramów wagą, wydajniejszym układem hamulcowym, oraz lekkimi 20-calowymi felgami. Volvo S60 i V60 Polestar mają być produkowane w liczbie 1500 egzemplarzy rocznie, czyli dwukrotnie wyższej niż w przypadku poprzednika. [See image gallery at motofilm.pl]  

Motofilm

Niezwykle mocne BMW 335i e91 [tuning]

Zazwyczaj nie pokazujemy Wam samochodów tuningowanych indywidualnie przez właścicieli. Częściej są to po prostu propozycje firm tuningowych, do których możemy oddać swoje auto. Tym razem zrobimy jednak wyjątek, ponieważ prezentowane BMW zrobiło na nas ogromne wrażenie. Szary matowy kolor, dodatki z włókna węglowego, spory dyfuzor z końcówkami układu wydechowego Akrapovic i grafitowe felgi, spod których wyglądają duże żółte zaciski hamulcowe. Te wszystkie elementy zgrywają się w sposób idealny ze zgrabną sylwetką BMW e91. Pomyślicie pewnie, że to wersja 320d po chiptuningu. Nic bardziej mylnego. Pod maską znajduje się 3-litrowy silnik benzynowy N54 znany z 335i. Oczywiście nie pozostał on seryjny. Właściciel postanowił zamontować dwie większe turbosprężarki, dzięki którym uzyskuje doładowanie na poziomie nawet 2 barów. To, w połączeniu z pozostałymi modyfukacjami(m.in. 3,5-calowy downpipe, przeprogramowanie ECU, wtrysk metanolu) pozwoliło na „wydmuchanie” aż 813 KM i 1024 Nm. Robi wrażenie, prawda? [See image gallery at motofilm.pl]  

Marek o samochodach

Fiat Tipo – czy daje radę?

  Uwielbiam pytania z serii „czy samochód X daje radę?” Czy Fiat Tipo daje radę? Zależy, co ma dawać radę robić. Jeśli planujesz pobić nim rekord Toru Poznań, to Fiat Tipo nie daje rady. Ale jeśli potrzebujesz samochodu do codziennego wożenia się po mieście i dwóch w roku wypadów na wakacje, to Tipo absolutnie daje radę. Jestem dziś w Zakopanem. Przyjechałem tu innym kompaktowym samochodem. Dwa litry w dieslu, 170 KM, automat. Trasa z Warszawy trwała 5,5-6 godzin z dwoma postojami na rozprostowanie nóg (i zrobienie zdjęć zamaskowanemu Audi Q5). Większość drogi to dwupasmówki, w tym kawałek autostrady A4. Dopiero ostatnie 60 kilometrów Zakopianki jest bardziej uciążliwe, ale w czwartkowe popołudnie ruch był niewielki. Podejrzewam, że w letnie, zimowe i świąteczne weekendy ta sama trasa zajęłaby 8-10 godziny, czyli tyle, ile kiedyś jechało się na narty zapakowanym po dach (i na dachu) Maluchem. Pamiętam takie trasy z wujkiem, ciocią, kuzynem i ich śmierdzącym spanielem. Z kuzynem siedzieliśmy na kilku warstwach narciarskich skafandrów. Na dachu były torby i narty. Pies siedział między nogami pasażera z przodu i śmierdział tym donośniej, im bardziej w samochodzie grzało. A trzeba było grzać, bo inaczej szyby Malucha parowały. Gdyby więc porównać komfort podróży Maluchem (a potem równie okropnym Polonezem) z komfortem podróży Fiatem Tipo (czy dowolnym nowoczesnym kompaktem), to tylko śmierdzący spaniel przypominałby o dawnych czasach. W styczniu pojechałem do Austrii dwucylindrowym Fiatem 500 i „dawał radę”. Fiatem Tipo można podróżować w relatywnym komforcie, z podobną prędkością przelotową, jak inni uczestnicy ruchu. Mamy lepsze drogi i droższe mandaty, więc mimo znacznie większej mocy pod maską, staramy się trzymać w ryzach naszą ułańską fantazję. Dzięki temu na miejsce dojeżdżamy w podobnym czasie, co 20-30 lat temu, ale mniej wkurwieni. Jasne, zdarzają się elementy, jak dwóch lokalesów w X5-kach, którzy wyprzedzali na podwójnych ciągłych i na ślepych zakrętach Zakopianki. Są też i tacy, którzy w Corsach udowadniają światu, że długi „bat” na dachu daje im nieśmiertelność i zdolność teleportacji na drugi koniec Polski. Fiat Tipo też pojedzie znacznie szybciej, niż jest to dozwolone na polskich autostradach. Ale po co? Nawiasem mówiąc, wersja 1.6 MJ ma wszystkie hamulce tarczowe i świetnie hamuje. Artykuł Fiat Tipo – czy daje radę? pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Motofilm

Tesla Model 3 [oficjalnie]

Elon Musk oficjalnie zaprezentował swoje najnowsze dziecko – Teslę Model 3. Jest to najmniejszy model w gamie tego producenta elektrycznych samochodów. Od wczoraj przed salonami ustawiały się długie kolejki chętnych na rezerwację swojego egzemplarza, jednak dopiero teraz tak naprawdę wiedzą oni co zamówili. To co najważniejsze w tym samochodzie to cyferki, na temat których spekulowano. Po pierwsze – bateria ma pozwolić na przejechanie około 350 kilometrów na jednym ładowaniu. To nieco mniej niż oczekiwano, ale producent uspokaja, że trwają prace nad stworzeniem kolejnych wariantów Modelu 3, z większym zasięgiem, a także z lepszymi osiągami. Po drugie – przyspieszenie do 100 km/h ma trwać około 6 sekund. No i po trzecie – cena wynosząca $35,000. Przednia część Modelu 3 mocno przypomina Porsche Panamerę, z tyłu zaś znajdziemy już kształty typowe dla tej marki. Wnętrze przeznaczone dla 5 osób charakteryzuje się minimalizmem. Centralnym punktem jest ogromny monitor o rozdzielczości 4K, dzięki któremu będziemy mogli sterować wszystkimi ustawieniami pojazdu. Sprzedaż ma ruszyć na początku przyszłego roku, ale już teraz Tesla zebrała 115 tysięcy zamówień. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Litchfield Porsche 911 Turbo S [tuning]

Litchfield ma dla nas propozycję na bardzo subtelny tuning Porsche 911 Turbo S. Dyskretne zmiany pozwalają czerpanie jeszcze większej radości z jazdy przy jednoczesnym zachowaniu charakteru Porsche. Moc silnika zwiększono zaledwie o 45 KM, moment obrotowy z kolei wzrósł o 49 Nm. To za sprawą tytanowego układu wydechowego, który jest lżejszy od seryjnego o 16 kilogramów. W osiągnięciu mocy pomaga także tajemnicze urządzenie o nazwie Cobb AccessPORT, które pozwala na dostosowanie wielu ustawień silnika. Dodatkowo auto zawieszono na obniżających sprężynach oraz lekkich felgach HRE z centralnym mocowaniem. Tuner pracuje też nad wydajniejszym układem chłodzenia, co ma w przyszłości pozwolić na jeszcze lepsze osiągi. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Ford Mustang Geiger GT 820 [tuning]

Oto propozycja dla fanów Mustanga, którym seryjne 421-konne V8 nie wystarcza. Geiger przygotował pakiet GT 820 zwiększający moc do …tak, dobrze zgadujecie… 820 KM. Głównym sprawcą zamieszania jest kompresor. Nie obyło się oczywiście bez innych zmian, między innymi kutych tłoków, nowego dolotu powietrza czy układu wydechowego. Po tuningu silnik generuje aż 760 Nm momentu obrotowego. Dodatkowo oferowany jest pakiet stylistyczny składający się z karbonowego grilla, progów bocznych, dyfuzora i spoilera. Dzieło wieńczą 20-calowe koła z wyczynowymi oponami Michelin. Gotowe auto wyceniono na €109,450, ale jeśli ktoś posiada już Mustanga, może zamówić jedynie pakiet modyfikacji. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Pagani Huayra w specjalnej wersji zapowiedziana [wideo]

Na kanale PaganiAutomobili pojawiła się mroczna zapowiedź specjalnej edycji modelu Huayra. Z pewnością doskonale pamiętacie jak wiele przeróżnych wersji Zondy powstało w fabryce Horacio. Teraz podobnie rzecz będzie wyglądała w przypadku aktualnego modelu Pagani. Na filmie możemy zobaczyć jedynie kilka karbonowych detali pokrytych delikatną warstwą niebieskiego lakieru. Na szczegóły musimy jeszcze niestety poczekać.  

Motofilm

Mamy zapowiedź nadchodzącej serii Top Gear

Z pewnością, tak samo jak my, jesteście ciekawi jak nowej ekipie uda się kontynuować najpopularniejszy motoryzacyjny show Top Gear. W sieci pojawił się pierwszy oficjalny trailer nadchodzącej serii. Oto czego możemy się po niej spodziewać.