OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 18

SZROCIAKI

OKRESOWE WYPRÓŻNIENIE TELEFONU cz. 18

Witam. Od bardzo, ale to bardzo dawna nie było już na szrociakach Okresowego Wypróżnienia Telefonu, a zdjęć uzbierało mi się naprawdę dużo, więc trzeba dać im upust. Miałem jednak spore problemy ze skompletowaniem całości, bo w międzyczasie telefon był w serwisie i zaległe zdjęcia gdzieś tam wrzuciłem, potem była jeszcze Norwegia, Stany, ale w końcu wszystko znalazłem i udało się to poszeregować w zgrabną całość. Dziś efekty. Na początek kilka fot ze Szczecina, z którego swoją drogą przywlokłem jakieś ostre zapalanie gardła, którego nie mogę się pozbyć już od prawie 3 tygodni...Dziś 66 fot:Szlachetny kolor świeżego kupskaNasz Ci on!Taką reklamą to ja rozumieTo już drugie Charade G10 z Wrocławia jakie znam Na MotoClassic Wrocław miałem do wyboru kilka fajnych "służbówek" ale mój wybór padł na coś całkiem innego. Ci co byli to wiedzo:)Tego C123 pojechałem obmacać celem ew. zakupu, ale nie okazał się zbyt fajny, pomimo bardzo ładnego lakieru. We wnętrzu strasznie waliło stęchlizną - wyobraziłem sobie koszta zakupu nowych uszczelek w ASO MB i to już było na tyleNo może jednak jeszcze nie - na koniec jazdy próbnej rozwaliłem mu miskę olejową... Pierwszy raz zdarzył mi się taki wypadekNigdy mnie nie podniecałyLuksusowa wersja Ascony C w postaci mało znanego Pontiaca Sunbird'a IIIAle super ręczny - jak w Megane ŻelazkuAle świński ryj - zastanawiam się co trzeba mieć w głowie, żeby samemu, za własne pieniądze tak sobie spier... WŁASNE autoNigdy jeszcze nie dorwałem jej na postoju Szczupak świeżo po remonciePodobno takie coś to nie rękodziełoNiemal idealny Accord IVZostawili my z Mariuszem trochę gumy z Betonu, jak go wypatrzyliśmy na poboczuOverstored... ale w przypadku Trabanta jest to po prostu śmieszne, więc jestem na takPanie - a po co Pan robi zdjęcia tym gratom?Zupełnie nic nie widać - perfekcyjna naprawaCholera - coś ostatnio rośnie mi faza na fajne T3Jak nie Baleron to tylko R129Proszę nie wtykać za wycieraczkę karteczek o treści "kupem na czensci" - auto jest w pełni sprawne i mam zamiar jeździć nim aż do końca. Mojego, albo jego. Tak bym napisałW tym roku łowy z 1 listopada okazały się bardzo mizerne - tylko Kaszel i ...LaurelNa koniec takie amerykańskie Camry V20

PRAWDZIWA PATYNA: Kaszlak w odmętach lawy

SZROCIAKI

PRAWDZIWA PATYNA: Kaszlak w odmętach lawy

Witam. Dziś bardzo krótki wpis, ale nie mogłem się powstrzymać przed zaprezentowaniem tego bolidu w oddzielnej formie. Zdecydowanie na to zasługuje. Jest to oczywiście Fiat 126p, który najwyraźniej stoi już tak długo w tym samym miejscu, że zdążył już sobie "wrosnąć" w asfalt na którym stał. Zapewne tylko temu zawdzięcza swoją obecność w tym miejscu - w innym wypadku służby miejskie pewnie by go stołowały. Choć w sumie to mogło być jeszcze inaczej - jak wylewali asfalt to nie usunęli tego auta i stąd taki efekt - nasze Janusze i Zdzichy w końcu potrafio!W kolejnym materiale zobaczycie długo oczekiwane Okresowe Wypróżnienie Telefonu. 

MIKS HOLENDERSKI: Breda

SZROCIAKI

MIKS HOLENDERSKI: Breda

Witam. Kilka dni temu zgłosił się do mnie Sebastian i zaproponował podzielenie się ze Szrociakowiczami materiałami jakie złapał w Holandii. Oddaję mu głos. Ostatnio firma wysłała mnie do Holandii na dwutygodniowe szkolenie, miałem jednak tylko jeden weekend wolny na kręcenie się po mieście wiec zdjęć jakoś dużo nie ma. Był to mój drugi pobyt w Holandii (pierwszy był jakieś 3-4 lata temu) i z tego co widziałem mogę napisać że: Uwielbiają duże amerykańskie samochody terenowe, jest ich sporo jednak tym razem nie udało mi się zrobić im zdjęć. Nie wiem po co im te auta ale jażdża nimi na co dzień. Dominują małe miejskie samochody. Jest dużo starych Saabów oraz Volvo - wszystkie bardzo zadbane i też jeżdżą nimi codziennie. Często można trafić na prawdziwe tłuste skurwysyny w różnych przypadkowych miejscach. Pamiętam ze za pierwszym razem jak bylem w Holandii mało karku sobie nie skręciłem kiedy zauważyłem pod domem Pontiaca Trans AM (tak mi się wydaje ze to było to) w stanie szrociakowym, a w tym samym momencie przejeżdżał E-Type! W jednym garażu podziemnym stało sobie czarne E9 ale nie dało się zrobić zdjęcia.Najpiękniejsze Volvo everWonska3-drzwiowy Jeep Cherokee generacji SJA tu coś wspaniałego, choć na holenderskich ulicach stosunkowo standardowegoWczesny DS 21Chwilę dalej jego następcaSimca 1100 - po raz pierwszy na szrociakachFajny Taunus, tylko ta żaluzja z przodu mu nie służyKończymy Kadettem B

Z WIZYTĄ U: Szczecińskie Muzeum Latających Motocykli

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ U: Szczecińskie Muzeum Latających Motocykli

Witam. Jakiś tydzień temu miałem okazję po raz kolejny gościć w Szczecinie i tym razem (w końcu) udało mi się zawitać do Muzeum Techniki i Komunikacji. Słyszałem o nim dużo dobrego, postanowiłem sam sprawdzić temat i w wielkim skrócie - nie zawiodłem się. Obiekt to była zajezdnia tramwajowa, więc ma fajny klimat. We wnętrzu znajdziemy niemal wyłącznie pojazdy polskiej produkcji, a na dodatek w wielu przypadkach, są to te zdecydowanie rzadziej spotykane, jak np. prototyp Smyka.Szkoda jedynie, że nie wykorzystano rewelacyjnej możliwości jaką niesie obiekt - czyli oglądania aut od spodu z poziomu byłych kanałów inspekcyjnych. Są one obecnie pokryte szkłem i w niektórych siedzą sobie w najlepsze jakieś rowery, motocykle, tudzież inne motoryzacyjne precjoza. Niemniej jestem pewny, że za jakiś czas udostępnią zwiedzającym taką możliwość - w sumie to na razie powinni kisić kasę na ważniejsze cele, czyli renowację pojazdów, jakie mają na stanie. Zapraszam na wycieczkę:Fajny przekrój przez Nysę. Użyłem go nawet do edukacji Szanownej Połowicy w kwestii konstrukcji silnika, ale dosyć szybko uciekła:DJakieś PorscheJakaś wanna z kołami. Po co to komu?To jest ciekawe - prototyp SmykaJunak B23. To prototyp, a jego historia jest o tyle ciekawa, że został znaleziony na śmieciach...Polonez 3D z 1983 roku. Według opisu to jeden z zaledwie 2 Polonezów 3D na chodzie w Polsce i jeden z 8 w ogóle. Coś naściemniali - ile ja tego widziałem w ogłoszeniach w ciągu ostatnich kilku latJakiś dziwny MaluchVolvo 124 (w sedanie), obok Volvo 125 (czyli kombi). Czytałem gdzieś, że produkowano je bardzo długo, a gdy chcieli zakończyć produkcję to koło gospodyń wiejskich zrobiło protest i Volvo się ugięło i produkowało to Volvo 125 jeszcze przez kilka lat. True storyFiat 508 III Junak. Dar prywatnej osoby ze Szczecina (Pan Krzysztof) dla muzeum. Jeśli czyta te słowa to chciałem mu podziękować za taką postawę, bo mógł to wystawić po prostu na allegro i zgarnąć za niego fajną sumkę To bardzo ciekawy pojazd produkowany w Szczecinie przed wojną - Stoewer V5 z 1932 roku. Fabryka prowadzona przez braci Bernharda i Emila Stoewerów nazywała się Auto-Stoewer Werke AG. Ponoć te samochody należały do najlepszych w swoich czasach i klasie. Ten akurat model był pierwszym w Niemcowni i jednym z pierwszych w Europie samochodów z napędem na przód. Wyprodukowano około 2100 sztuk, z czego do dziś zachowało się około 200 - w tym 6 sztuk w Polsce.Iskra M14 - szkoda, że nie udało się tego produkować seryjnie, bo wygląda naprawdę świetnie. Miała być następczynią JunakaTo jakiś Ford chyba, czy cośTo jakaś kopia francuskich projektów aut jednobryłowych z lat 80. Dobrze, że nie oskarżyli nas o kradzież projektuStrasznie brzydkie toto Projekt dla tego dziadostwa co jeździ po lasach i strzela do saren i innych wilkówSokół 200 - wyprodukowano zaledwie 78 sztukPZInż Sokół 1000 (CWS M111) z 1938 roku. To prawdopodobnie najdroższy obecnie pojazd polskiej konstrukcji. Podobież takie Sokoły z koszem są warte w okolicach 100-120 tysięcy złGoggomobil T250 FLBardzo wczesna Syrena - model 101 z 1960 roku. Dla niezorientowanych - to JEDYNY samochód czysto polskiej konstrukcji. Szkoda, że z początkiem naszej powojennej motoryzacji musieliśmy czekać aż do 1953 roku, kiedy to w końcu zdechł pewien wąsaty jegomość1963Na koniec akcent wrocławski w postaci Rysia, którego produkowali zaledwie kilka km od mojego rodzinnego domu

Szrociaki w USA: Nevada

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Nevada

Witam w Kaczogrodzie. I chyba tylko tyle komentarza, bo zobaczymy jak to będzie, choć mam nadzieję, że Naczelnik państwa nie spełni swoich obietnic dla naiwnych i nie zrobi z nas przy okazji drugiej Grecji...Dla polepszenia humoru dziś mam dla Was kilka obrazków z miejsca leżącego na granicy Kalifornii i Nevady, więc klimaty będą tym razem już mocno pustynne. Jadąc z SF do Las Vegas trafiliśmy z połowicą na retro-miasteczko, w którym to było nadzwyczaj dużo interesujących sprzętów począwszy od maszyn rolniczych, aż do fajnych starych samochodów. Zdjęcia z racji braku słońca są niestety dosyć kiepskiej jakości.Widać, że kiedyś był to bus (być może nawet Samba, która dziś jest warta kupę kasy w każdym stanie), ale obcięli mu dachChevrolet serii C/K I generacjiTuż obok wrastał sobie przepięknie spatynowany Plymouth Savoy III generacji. Przy okazji - pomimo łudzącego podobieństwa nie jest to serialowa Krystyna - ona była 2-drzwiowaAle i tak ogarnąłbym to mechanicznie, pomalował bezbarwnym dla zachowania tego wspaniałego lakieru/jego braku i jeździłDodge Deluxe D-24A na koniec jeszcze nasza Kijanka - ze wszystkich aut, jakie pożyczaliśmy z niej byliśmy najbardziej zadowoleni. Chciałem nawet zrobić test na szro, ale w końcu wymyśliłem, że nie będę Was zanudzać testami - pełno tego w gazetach.

Szrociaki w USA: Byłem w GTA

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Byłem w GTA

Witam. Wracamy do miksów. Za oknem mamy już mocno jesienną aurę, więc proponuję miks z nieco cieplejszych rejonów. Ciągle mam trochę materiałów ze Stanów i dziś postanowiłem podzielić się z Wami tym, co widziałem w Los Angeles San Antonio Monica & Barbara, czy jak tam się zwie ten zlepek miast. Generalnie nie polecam tam nikomu lecieć - nie znajdziecie tam bowiem niczego interesującego (no może oprócz Endeavour'a), jest zaje... gorąco (czego wprost nie cierpię), a do tego jeszcze całe to zaśmiecone miasto to patola jakiej mało. Z racji bliskości Meksyku miałem wrażenie, że jestem raczej w tym kraju, a nie w USA. Dodatkowo nasz uroczy hotelik o milusińskiej nazwie "El Rancho" znajdował się w dzielnicy bliskiej slumsom (a było to dosyć blisko centrum). Polecam wycieczkę do tego miasta tylko ludziom, którzy chcieliby się wyleczyć ze ślepego podziwu dla Ameryki. Tytuł jest powyższy z powodu mego ustawicznego przeświadczenia, że znajduję się w grze - a mianowicie w Grand Theft Auto, bo widoki były właśnie tego typu. Masa poobijanych, albo w ogóle rozbitych fur w ruchu, dużo wieśniackich bolidów na wielkich felgach kierowanych przez kolesi w apaszkach, dużo pseudo gangsterów itd. Swoją drogą to elementy tego miasta faktycznie były uwzględnione w którejś tam części gry. Zresztą zobaczcie sami:Ten ChevyVan był "normalnym" i jezdnym samochodem, bo następnego dnia już go nie byłoEl Camino IV generacji - później będzie jeszcze jedno, ale dużo starsze240/260/280Z "Zet" od Zawsze mam problemy z ich rozróżnieniemPlusy za wlepę Tool-aCiekawe podejście - zamiast malować plastikowe zderzaki na kolor budy wystarczy tak zajechać lakier tej ostatniej by przypominała wypłowiały plastik:)Chevy Nova IV generacjiCorolla E2Zdecydowana większość Baleronów miała te fatalne chromowane felgiChevrolet El Camino '59Long Beach - tam było już mniej syfiastoPocztowozy - kiera z prawej stronyFord serii C/K, tu II generacja C10. Litera C w nazwie modelu oznaczała napęd na oś tylną, K zaś napęd AWDUwielbiam - pierwszy Legend Coupe Accord III z otwieranymi przednimi lampami A na koniec jeszcze mała zabawa - policz wszystkie Hondy Accord na tym zdjęciu. Accord IV jest tam okrutnie popularny i w zasadzie jest najczęściej występującym modelem w kategorii aut ponad 20 letnich. Świadczy to o świetnej konstrukcji tego modelu, który u nas zawsze był w cieniu np. Passata. Jest ciepło i jedyna wada tego modelu - blacha - spada tam na dalszy plan. Widziałem też kilka egzemplarzy w konkursowym stanie, ale wolałem nie podchodzić i nie robić zdjęcia, bo zazwyczaj właściciele tych cacek siedzieli w ogródku robiąc grilla i generalnie nie budzili zbyt wielkiego zaufania - tak to ujmę:D

SZROCIAKI

Felieton: Hejt na diesle i pochwała...

Witam. Jakiś czas temu powróciłem z zagranicy i niemal od razu dostałem po głowie i uszach zdebileniem rozsiewanym przez nasze "wspaniałe" media. Oczywiście leadem dnia była sprawa VW i aż krzyczano do mnie - W POLSCE MOŻE JEŹDZIĆ AŻ 100.000 SAMOCHODÓW KONCERNU VW Z ZATRUWAJĄCYMI SILNIKAMI!!! Wielkie mi nieba.Zdaje sobie sprawę z tego jak działają media, ale jak to usłyszałem to myślałem, że spadnę z krzesła z powodu tej całej hipokryzji. Być może niektórym będzie trudno w to uwierzyć, ale w Polsce jeżdżą setki tysięcy samochodów, które zatruwają powietrze znacznie, ale znacznie bardziej niż te nowe silniki, które przekraczają normy "jedynie" 40 razy i jakoś nikt się o tym nawet nie zająknie przy okazji sprawy VW. W ogóle nie pisze się o całych rzeszach Transitów, ciężarówek, Beczek, czy Baleronach w gnoju, które zapewne przekraczają obecnie obowiązujące normy nie 40, a 4000 razy. Jest bardzo prawdopodobne, że kilkadziesiąt Beczek 2.0D robi w powietrzu dużo większe spustoszenie niż te 100.000 Szmelcwagenów. Oczywiście fanboje pewnego bloga dodadzą - ale one są dla nas relatywnie lepsze, niż te nowe samochody, bo zostały już wyprodukowane, a produkcja nowych jest dużo bardziej niekorzystna dla środowiska. Tak jasne - ciekawe, czy umieścilibyście swoje dzieci w takim hipotetycznym mieście, w którym na ulicach poruszałyby się wyłącznie takie stare samochody? No więc właśnie - w teorii to wszystko wygląda bardzo dobrze i bardzo oryginalnie, ale w praktyce wyglądałoby to już nieco inaczej. Także to jest pierwsza uwaga - silniki 2.0 TDI VW nie są dla nas jakimś wielkim problemem, bo na tle całej reszty są po prostu pryszczem.Ale do rzeczy. Oczywiście nie bronię tu ludzi z VW, ani też unijnych urzędasów, którzy ustalają te normy, ale w istocie rzeczy nie jest to dla nas jakoś szczególnie ważne. Denerwuje mnie raczej sytuacja w naszym kraju i to co jest realizowane - albo raczej w tym wypadku - nie jest realizowane przez nasze władze. Niejednokrotnie spotykałem się z sytuacją na drodze (podobnie jak Wy), kiedy przede mną poruszało się auto, które waliło z rury takim smrodem, że nie dało się wytrzymać kilka aut za nim. Ba - czasami nawet nie szło obserwować drogi z powodu bujnej zasłony dymnej produkowanej przez takiego jegomościa. Co ciekawe, często były to auta względnie młode - przykładowo Fordy Mondeo, czy Fordy Focusy. Pytanie zasadnicze - właściwie dlaczego ja mam to wdychać? Mamy odpowiednie przepisy, bo przecież policja może zabrać dowód, jak widzi takie kopcące gówno. Ta sama sytuacja na przeglądach. Generalnie to nie jestem zwolennikiem diesli w autach osobowych, bo jest to po prostu ekonomiczny bezsens. Gnój jest dobry do busów, ciężarówek, traktorów, czy jakiś innych maszyn rolniczych, ale nie do osobówek. I zawsze śmieszy mnie to klasyczne porównanie z dupy wzięte - 2 litrowa wolnossąca benzyna vs 2 litrowy turbodiesel mające wykazać, że diesel jest jednak bardziej sprawny. Postulowałbym jednak porównywanie wolnossącej benzyny do wolnossącego diesla (zdecydowanie wybieram benzynę), albo turbo-benzyny do turbodiesla (zdecydowanie wybieram turbo-benzynę).Recepta? Nie chcę tu wychodzić na kolegę red. Kublika, bo jego poglądy na temat samochodów używanych są kosmiczne i głęboko się z nimi nie zgadzam. Moja puenta jest inna. Jestem za tym, by policja była bardzo surowa w kwestii samochodów, które już nawet na oko trują otoczenie. Zabierać dowody rejestracyjne, może nawet rekwirować takie pojazdy. Zostawiłbym oczywiście jakąś furtkę na samochody zabytkowe, bo jest to margines potoku ruchu. Po drugie promować najbardziej rozsądne rozwiązanie, jakie obecnie istnieje - czyli auta zasilane LPG, czy też jeszcze lepiej CNG (nie jest ropopochodne). Jakakolwiek benzyna (nawet stara, ale z pierścieniami w dobrym stanie) wraz z instalacją LPG jest bardziej ekologicznym pojazdem, niż porównywalny diesel, czy też sama benzyna. Mam znajomego na stacji diagnostycznej i codziennie badając auta na analizatorze spalin potwierdza on wyniki badań twierdzących, że jeżeli samochód zasilany jest propanem-butanem, to z jego rury wydechowej wydobywa się nawet 40% mniej tlenków azotu, do 60 % mniej Co2, do 75% mniej tlenków węgla oraz do 85% mniej ciężkich węglowodorów. Podam jeszcze inny przykład - w redukcji zanieczyszczeń bardzo istotna jest jednorodność mieszanki powietrzno-paliwowej. Mieszanka powietrzno-paliwowa w silniku zasilanym LPG jest bardziej jednorodna, niż przy zasilaniu benzyną, w związku z tym następuje dokładniejsze spalanie. Ponieważ propan-butan spala się bardziej wydajnie od benzyny, jego resztki w mniejszym stopniu przedostają się do oleju silnikowego. Widać to nawet po samym kolorze oleju silnikowego, który w benzynach/dieslach staje się czarny bardzo szybko po wymianie, natomiast w LPG bardzo długo zachowuje czysty złoty kolor, co sam obserwuję/ obserwowałem w swoich samochodach. Część osób standardowo "jęczy", że instalacja zwraca się dopiero po jakimś czasie, ale zakładając przeciętny przebieg samochodu na poziomie tysiąca kilometrów miesięcznie koszt montażu przeciętnej instalacji LPG zwraca się zwykle po upływie jednego roku. To szybciej niż dopłata do droższego diesla w salonie. A i jeszcze nikt nie wspomina, że możemy po prostu kupić auto z już zamontowaną instalacją i nie zawracać sobie głowy myślami, kiedy nam się to zwróci.Na moje skromne inżynierskie oko taki zestaw jest nawet bardziej korzystny dla środowiska, niż jakakolwiek nowa hybryda Toyoty. Do tego dochodzi aspekt ekonomiczny - więcej osób jest w stanie sobie pozwolić na takie auto, niż na nową, czy kilkuletnią hybrydę. I może to kontrowersyjne, ale moim zdaniem państwo powinno zwracać część kosztów właścicielom aut zainteresowanych montażem instalacji LPG/CNG w postaci bezpośrednich dopłat, albo ulg w podatkach, tak jak ma to miejsce już na Zachodzie, gdzie dopłaca się do aut hybrydowych, elektrycznych, czy właśnie aut na LPG. Przykład z naszego podwórka - z Krakowa, gdzie samorządy dopłacają ludziom chcącym zamienić stare węglowe piece na inne, nowszego typu. Jest to w naszym interesie, jest to też w interesie naszego budżetu z którego co roku wydawane są miliardy zł na leczenie chorób bezpośrednio związanych ze złą jakością powietrza w miastach. Zapobieganie jest w końcu zawsze tańsze, niż leczenie skutków. Dodatkowo stosując dopłaty do aut zasilanych LPG/CNG (a nie przykładowo do hybryd) nie wspieramy potentatów pokroju koncernu Toyoty, tylko nasze firmy produkujące instalacje, czy też warsztaty, które je montują i serwisują. Takiego na przykład STAG-a, który już dziś sprzedaje np. nowoczesne instalacje LPG do diesli. Nie mówię, że to biznes pokroju "polskiej Nokii", ale wolałbym, żeby w przypadku zaistnienia takich dopłat w Polsce nasze podatki szły na wspieranie rodzimej przedsiębiorczości, a nie rozwój japońskiej gospodarki.Poprzednie felietony:[http://szrociaki.blogspot.com/2014/03/felieton-balerony-na-zotych-blachach.html][http://szrociaki.blogspot.com/2014/01/felieton-bezczelnosc-handlarzy-cz1.html][http://szrociaki.blogspot.com/2014/02/felieton-audi-is-new-bmw.html][http://szrociaki.blogspot.com/2013/11/felieton-czemu-min-nisan-juke-jest-spoko.html]

Szrociaki w USA: Miks Ogólny cz. III

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Miks Ogólny cz. III

Witam. Ostatnio czuję jeszcze większą presję w związku z miksami prezentowanymi na szrociakach. Po niedawnym zamknięciu złomnika (choć zapewne tymczasowym) muszę podwoić wysiłki, bo na internetowym rynku snuje się coraz wincyj złomo-zombie pragnących widoków, jakie są mi bardzo bliskie - czyli starych fur w krajobrazie miejskim, tudzież wiejskim. Na szczęście mam jeszcze trochę materiałów ze Stanów i będą to materiały o charakterze typowo miejskim, gdyż albowiem zdecydowana większość zdjęć pochodzi z Chicago i prezentuje moje znaleziska z ostatniego dnia pobytu w USA. W zasadzie to mogłem zrobić cały miks z Chicago, ale nie wiem - wyszło jak wyszło, co poradzić, takie czasy, kiedyś było lepiej. Zdjęciwa:Idziemy sobie przez chińską dzielnicę w NY, a tam w korku wśród zwykłych samochodów Typ 3 i to jeszcze żółty...Konkretnie doj.... ChevyVanCzy to oryginalne Em Draj?W takim Caddy to jest cynaA teraz już Chicago, co zresztą widać po blachach z Illinois Wspaniałe uszczelnienie bagażnika"Wspaniały" Caddy SevilleBuick RegalLincoln Town Car I generacjiSpotkany pod Searsem, czyli takim ichniejszym TescoW tym domostwie szanuje się tylko białe samochodyNa szczęście wśród nich znalazł się też Jaguar Mark IIFord LTDPontiac GTOOldsmobile 98 Regency SaloonCzarny jednak nie wygląda tak fajnie jak srebrny, ale przednie migacze USDM to bym chętnie pożyczył. I wycieraczki reflektorów też:)Tutaj ktoś muła bardzo fajną kolekcję na podwórkuNa przykład żelazko w kolorze, który chyba nie występował na naszym rynku2 x Caprice w ogórzeNie mogę się zdecydować czy te przednie lampy Beczek na Stany wyglądają spokoCaprice w kanciaku - długo chorowałem na takie autoLepiej było zaprezentować przód tego Camaro w B&W, bo grafika na masce i jej kolorystyka była trochę rzygowiczna Niemniej samo auto było dosyć tłuste - I generacja w wersji SS, pod maską 396 cali sześciennych (czyli big-block V8 L35 o pojemności 6.5 l)Podobnie jak na Mustangu nie ma logotypu Forda, tak tu nie ma logo ChevroletaW warsztacie obok stały jeszcze tłustsze fury - Na pierwszym planie Studebaker Champion Coupe, za nim Ferrari 330 GT 2+2 II serii, następnie Ferrari 400 Superamerica, a potem można rozpoznać już tylko 2 CamaroEl Camino tej generacji śmiga jeszcze stosunkowo dużoSpojler na masce? Wcześniej widziałem takie coś tylko w Preludzie VCapice kanciak w coupejce to już dosyć rzadkie autoOldsmobile 98Fajnie, że wnętrze było w kolorze budyPoprzednie miksy z tej serii:[Miks Ogólny cz. I][Miks Ogólny cz. II] 

Zakupiwszy: BMW E34 525i 1990

SZROCIAKI

Zakupiwszy: BMW E34 525i 1990

Jak zapowiadałem jakiś czas temu na FB dziś kolejny odcinek cyklu "Zakupiwszy". Już od jakiegoś czasu mój kumpel szukał dla siebie jakiegoś godnego E34. Co ciekawe - jeździł E34, ale z pewnych względów musiał je oddać prawowitemu właścicielowi, a że był w tym aucie wręcz zakochany to wybór następcy był prosty. Tym razem auto musiało wykazywać się pojemnością co najmniej 2,5 litra, a do tego mieć na pokładzie jakieś ciekawsze wyposażanie, niż tylko kierownica i stołki.Poszukiwania trwały chyba od kilku miesięcy - i tu mała dygresja. W przypadku E34, (jaki i jego konkurenta W124 znalezienie czegoś interesującego zajmuje sporo czasu pomimo, że na rynku jest dużo egzemplarzy. Przeważają na nim te w gorszym stanie (tanie), lub w stanie konkursowym (b.drogie). Nie ma natomiast zbyt wielu aut w stanie dobrym z plusem (średni pułap cenowy), ale do małych poprawek. Sytuacja ta wymaga jednego podejścia - nieustannego "czesania" ogłoszeń i czekania na pojawienie się czegoś atrakcyjnego. Tak było i tym razem. Marek zadzwonił do mnie późnym wieczorem zaledwie 5 minut po ukazaniu się ogłoszenia:D Szybko się skonsultowaliśmy i padła wstępna decyzja - brać. Po pierwsze nienaganny stan, po drugie bardzo fajny kolor (nietypowy dla E34 - zazwyczaj są w smutnych szarych, czy czarnych odcieniach), po trzecie ciekawe wyposażenie. Po rozmowie z właścicielem nasze apetyty zostały jeszcze bardziej zaostrzone, bo z rozmowy wynikało, że auto jest od nowości w Polsce (zakupione w niemieckim salonie, ale eksploatowane i serwisowane w naszym kraju), bardzo długo posiadało jednego właściciela, posiada oryginalny lakier (w zdecydowanej większości), który z racji ciągłego garażowania zachował się w super stanie. Auto było co prawda dosyć daleko (w Warszawie), ale było bardzo obiecujące. Dobrym znakiem okazał się sam sprzedający - pasjonat BMW ze starych, dobrych lat, który swoją drogą posiadał jeszcze jeden egzemplarz - i to wielce interesujący. Następnego dnia rano Marek był już w Warszawie i zakupił poniższe E34. Dodam, że do tego egzemplarza dodatkowo przekonał nas fakt, że auto jeździ na pełnym syntetyku - dla mnie to zawsze dobry znak oznaczający, że ktoś faktycznie dbał o auto, a nie zasłaniał się głupim stwierdzeniem, że do starych aut nie leje się syntetyku. Do aut tego typu zawsze trzeba lać jak najlepszy olej - a jak gdzieś wycieka to trzeba uszczelnić silnik, a nie zapychać go smołą.  To E34 jest ciekawe z kilku względów. Po pierwsze kolor - Brillantrot, w którym w mojej opinii Betony wyglądają po prostu zjawiskowo, a do tego dosyć "youngtimerowo" - dziś już mało kto ma na tyle odwagi, by zakupić w salonie czerwony samochód tej klasy. O ile oczywiście producent w ogóle oferuje taką opcję... Po drugie fajny, prosty silnik M50B25 - czyli 2.5 litra 192 KM, do tego bez vanosów (jak to piszą w internetach - całkiem jakby silnik miał kilkanaście vanosów;). Jasno szare wnętrze (w bardzo dobrym stanie) jest dosyć rzadko spotykane, zazwyczaj mamy albo czarną świnię, albo morze szaro-burego plastiku i weluru. Wyposażenie także jest całkiem niezłe - sprawna klimatyzacja, sportsitze, przednie furtki w prądzie, a także coś ponoć bardzo rzadkiego w E34 - podświetlana rolka nawiewu. Z ciekawych dodatków jest też antena na tylnym błotniku (zazwyczaj jest ukryta w tylnej szybie). Kilka dni temu miałem okazję zobaczyć samochód bliżej i przejechać się nim i jestem zaskoczony z kilku względów. Po pierwsze stanem tego egzemplarza - na pewno nie miał żadnej przeszłości wypadkowej. We wnętrzu jest cicho, nic nie skrzypi, nic nie ściąga (jak puścimy kierownicę na prostej to auto można tak jechać nawet kilka kilometrów). Posiada jeszcze oba oryginalne katalizatory, które zazwyczaj ginęły, kiedy tylko właściciel-kat chciał dodać kilka KM, lub kilka złotych do kieszeni. Po drugie elastyczność tego silnika. Spokojnie można jechać na 5 przy 50 km/h i auto nie protestuje. Pod dodaniu gazu bardzo ładnie "zbiera się" - zwłaszcza jak na tak wysoki bieg przy tak niskiej prędkości. Zaskoczenie in minus to osiągi z dołu - z niższych biegów. Być może wynika to stąd, że auto jest trochę zastane, ale mam wrażanie, że poprzednie E34 Marka [link tutaj] pomimo niższej mocy i pojemności zbierało się lepiej z dołu. Zauważyliśmy, że to 2.5 im szybciej jedzie, tym szybciej przyspiesza. Czwarte zaskoczenie to komfort, który jest na poziomie tego z W124. To E34 ma po prostu niewybite zawieszenie, a do tego jeszcze felgi 15" na dosyć balonowym profilu - 60. Jest troszeczkę korozji na dolnych krawędziach drzwi, można pomalować tylną klapę i to chyba tyle z minusów. Generalnie czas obszedł się z tym egzemplarzem nadzwyczaj łaskawie i jego stan spokojnie można określić jako bardzo dobry. Czas na zdjęciwa. Niestety nie oddają one prawdziwego nasycenia koloru - w rzeczywistości jest on bardziej intensywny.Wąski ryj - zdecydowanie ładniejszy niż ten poliftingowyPierwotnie E34 było na jakiś mega wsiurskich felgach pomalowanych na czerwono - na szczęście to już przeszłośćW gratisie był taki kot - jak ktoś go chce to dzwonićPrzepraszam, ale jarają mnie takie detaleTylko kierkę bym zmienił na tą spod znaku MFotele zostały obszyte w ich dolnej części, ale wygląda to zaskakująco dobrzePowód do dumy każdego właściciela BMW. Tu brakuje tylko jednej rzeczyKomputer krzyczy do nas po niemiecku jakimiś bliżej niezrozumiałymi komunikatami. Lisz an? JaaaOryginalna blokada skrzyni biegówWczesne E34 miały akumulator jeszcze w komorze silnika - później przeniesiono go do bagażnikaDetal wskazujący, że auto jest od dawna w naszym krajuInstrukcje obsługi itd. w idealnym stanieI co - podoba Wam się? Na koniec dodam tylko jeszcze, że auto nie kosztowało majątku. Myślę, że po małym czyszczeniu i polerce było by warte spokojnie +50%.

Szrociaki w USA: San Francisco cz. III

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: San Francisco cz. III

Witam. Dzisiaj wracamy do San Francisco. Jeśli jedziecie do Stanów i chcecie przywieźć dużo zdjęć klasyków to polecam właśnie to miasto. Chodząc pieszo co kilka minut natykamy się na coś "szczeno-opadowego". Przykładowo na NSX-a, czy na 500E. Skąd to wynika? SF jest bardzo burżujskie - ponoć ceny mieszkań, czy lokali usługowych są już na poziomie tych z Nowego Jorku. Na ulicach nie widać imigrantów, zdecydowanie przeważają "biali". Poza tym wiadomo - pobliska Dolina Krzemowa, główne siedziby takich potęg jak: Adobe, FB, eBay, Google, Apple, Tesla itd. Stąd też mieszkają tam ludzie bardzo zamożni, których stać na luksus poruszania się rzadkim klasykiem na co dzień. Druga rzecz to oczywiście świetne warunki klimatyczne dla takich aut. Trzeci czynnik - SF wydaje się bardzo "europejskie". Nie chce tego rozwijać, bo to oczywiście bardziej moje wrażenie, ale na ulicach nie widziałem zbyt wielu wulgarnych amerykańskich pickupów - są zdecydowanie w złym tonie. Po czwarte w końcu San Francisco jest w jakimś tam stopniu miastem różnych freaków, indywidualistów itd. i to przekłada się na samochodową warstwę rzeczywistości. Przy okazji to spokojnie można sobie chodzić po mieście z blantem w dłoni i szukać jakiś fajnych znalezisk:)Beczka za beczkąByła załadowana prawie po dach jakimś pierdołamiPomimo tego całego chlewu widać, że ma automatyczną klimatyzację - a to rarytas w BeczkachLand Cruiser J40Wszelakich Meroli pod dostatkiemUwielbiam ten szeroki ryj IntegryEl PicupoKartony już czekają na zapakowanie do PRAWDZIWEGO kombiCamry tej generacji jest jeszcze całkiem sporoNie jestem fanem, ale takie wczesne Garby mają niezaprzeczalny urokBus, którego aż chce się mieć i nim jeździć. A nie jakieś Dukaty itp., jak u nasProsiak, a tuż obok stało coś blisko z nim związanego...Czyli 500E. Muszę przyznać, że te amerykańskie lampy nawet fajnie tu wyglądająSzkoda, że te w Europie są zazwyczaj tylko czarne - straszna nuda. A ten miał jeszcze wnętrze pod kolor <3Na czarnym kalifornijskim szyldzieJak widać Beczki występowały tam w zasadzie tylko w jednej wersji - czyli w postaci najtłustszego 3 litrowego diesla na turbinie (125 KM)Toyota Corona (T130)Kolejna Beczka w kombiaku <3 300TD Turbodiesel ponoć był najdroższym ze wszystkich oferowanych modeli W123 i występował wyłącznie w tym nadwoziu1976 Buick Regal Hardtop CoupeTo było 2.5DFajny felunekKolejny CRX BalladeJeździłbym - Buick Roadmaster Estate WagonCorvette C4 w kabriolecie to w sumie dosyć rzadki widokR107 jeździ tam wciąż sporo. Jest ich tak samo dużo, jak młodszego R129Something bad happenedE24 to piękne auto, ale te 5MB bardzo skutecznie je zohydzają Rewelacją w San Francisco były dla mnie zabytkowe tramwaje (chyba z lat 50.) Te kształty są super, do tego jeszcze kolorystyka z epoki i - uwaga - brak chamskich reklam!200SX S12Żaluzja na gruboLand Cruiser J60 - widziałem kilka sztukDurnowata moda - wsadzanie jak największego kołaOstatnia Toyota CressidaPlymouth Valiant II generacji (1963-1966)Kształty dosyć dziwaczne, ale to jeszcze nic w stosunku do jego znanego poprzednikaWydech z tektury?Świetnie zrobiony Accord III AerodeckTo koło idealnie pasowało do tego modelu i koloruI najlepsza metoda antykradzieżowa:DTo niestety ostatnia porcja zdjęć z tego miasta. Poprzednie części:[cześć pierwsza][część druga]

Szrociaki w USA: Miks ogólny cz. II

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Miks ogólny cz. II

Witam. Dziś kolejna część miksu ogólnego.San FranciscoMiamiChecker Marathon, czyli sławna nowojorska taksówka - choć tę dorwałem w MiamiTrzaskano je aż do 1982 rokuT1 było już w wersji bez podłogowej Miami BeachKolejny przykład montowania tych durnowato wielkich felg w klasykachFlorydaNew JerseyKtoś wjechał Seville w tył - nie dziwię się:DPrzepięknie zachowany Accord III z otwieranymi lampami - dlaczego na naszym rynku nie było takich?DLACZEGO?! Kończymy prawdziwą bombą - którą nawet przypomina z kształtu - czyli Peel Trident:Wyprodukowano zaledwie 45 egzemplarzy

Szrociaki w USA: Miks ogólny cz. I

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Miks ogólny cz. I

Witam. Nareszcie doczekaliście się długo obiecywanych przeze mnie miksów z USA. Pomysł jest taki - posiadam sporo materiałów z przeróżnych miast/miejsc i jeśli tych materiałów było za mało, żeby sklecić miks z danego miasta/miejsca to znajdą się one tutaj. Będę oczywiście dopisywać gdzie to było (o ile pamiętam). Pod koniec zrobię też miks zdjęć dziwnych i nigdzie nie pasujących, z dużą ilością plastików i jakiś komentarzy. Ale teraz czas na najlepsze - czyli klasyki. Wspomnę jeszcze tylko, że wbrew temu co można było się spodziewać niestety na ulicach nie widziałem zbyt wielu zabytkowych samochodów. W miastach przeważają samochody nowe/kilkuletnie - tu wyjątkiem było w zasadzie tylko San Francisco, gdzie klasyków jest od zaje.... Jedynie na prowincji spotykałem czasami większe zgrupowania prawdziwego żelaza. Na razie tyle - czas na zdjęciwa.

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Obecna sytuacja Hondy w Stanach

Witam. Dziś nietypowo - Szrociaki TV. Chciałem napisać trochę o rynku nowych samochodów w USA, bo w powszechnej świadomości rządzą nim amerykańskie pickupy, ale są to raczej auta ciężarowe, niż osobowe i to trochę zakłóca obraz. W przypadku aut typowo osobowych sytuacja jest już zupełnie inna i generalnie mało optymistyczna dla amerykańskich koncernów. Tu prym wiodą bowiem Japończyki i Koreańczyki. Będąc w Waszyngtonie byłem bardzo zaskoczony jak wiele na ulicach jest aut marki, którą bardzo poważam, czyli Hondy. Wiedziałem już wcześniej, że to poważy gracz na amerykańskim rynku, bo jeśli chodzi o osobówki to Honda Corp. jest druga po Toyocie. Dwie najlepiej sprzedające się osobówki to Toyota Camry i trochę za nią właśnie Honda Accord. Podobnie jest w kwestii minivanów - obecnie rynkiem rządzą dwa auta - Toyota Sienna i trochę za nią Honda Odyssey. Amerykańska konkurencja typu Voyager itd. jest w tyle i rzeczywiście widać to na drogach.Trochę suchych danych - w 2014 roku Honda Accord była drugim najlepiej sprzedającym się samochodem osobowym w USA - w sumie 388.374 sprzedane sztuki. Honda Civic jest w tym zestawieniu 5 z wynikiem 325.981 sztuk. W pierwszej 10. 2014 roku znajduje się jeszcze CR-V, który jest obecnie najlepiej sprzedającym się SUV na tym rynku. W tym roku mają o ponad 8% udziału w rynku i są 4 marką, jeśli chodzi o sprzedaż z wynikiem prawie miliona aut. Dosyć kiepskawo co prawda wygląda obecnie sprzedaż Acury, ale pewnie pójdzie w górę, bo wprowadzili trochę nowych aut. W 2014 roku Honda Corp. sprzedała ponad 1,5 mln nowych samochodów z Stanach.Zapraszam na wideło:

Szrociaki w USA: Ford Mustang I Convertible 1969

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Ford Mustang I Convertible 1969

Witam. Dosłownie przed chwilą spotkałem takiego oto pięknego Mustanga zaparkowanego w dzielnicy przemysłowej. Zdjęć wnętrza nie wrzucam, bo był tak taki chlew, że aparat powiedział głoścne i stanowcze nie. Poza tym miał złożone oparcia foteli, więc nie było sensu tego pokazywać.

Szrociaki w USA: Minimiks Waszyngtoński

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Minimiks Waszyngtoński

Witam. Mam w końcu zadowalającego neta to wrzucę coś bo już bardzo dawno nie było nowego wpisu, a materiałów jest co niemiara. Obecnie siedzę w NY, ale jeszcze dzisiaj byłem w Waszyngtonie i właśnie z tego miasta dziś kilka fot. Niestety w stolicy USA ludzie są poważni, smutni, odziani w garniaki i raczej nie jarają ich stare fury, więc wśród morza plastików wyłowiłem zaledwie kilkanaście wartych uwagi szrociaków.Trochę przesadził z tym felunkiemTylko sedany - bardzo słuszne podejścieAcco IV jest na ulicach masa. To auto ugruntowało silną pozycję Hondy na tym rynku (8,9%). W pierwszej 10. najlepiej sprzedających się modeli w maju 2015 w USA Honda ma aż 3 modele - jako jedyna markaWagoneer190-tki są dokurwione w diabły. Począwszy od 6-garowych silników, poprzez świnię, klimatronica w środku, aż po wycieraczki reflektorów. W Polsce tylko raz widziałem aż tak doposażoną W201-kęTak samo Balerony. Najmniejsze silniki to 3 litrowe benzyny, aż po 500-tki. Kilka opcji dodatkowych widziałem pierwszy raz w życiu. Wydaje mi się, że jak ktoś chce doposażonego Balerona to tylko Stany

Szrociaki w USA: Customy pod marketem

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: Customy pod marketem

Witam. Nie mogłem się powstrzymać i jednak coś wrzucę. Jednak z powodu kiepskiego neta będzie to tylko 14 zdjęć, choć i tak ładowały się to wszystko chyba z pół godziny. Gdzieś za San Francisco zajechaliśmy do jakiegoś marketu celem zababycia pożywienia na dalszą podróż. Na parkingu udało nam się trafić na mały zlot amerykańskich customów. O dziwo nasza słitaśna Kijanka nie wzbudziła żadnego zainteresowania - weird.

Szrociaki w USA: San Francisco cz. II

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: San Francisco cz. II

Witam. Kolejny dzień przyniósł mi jeszcze więcej znalezisk niż wczorajszy. Po raz kolejny jestem pod sporym wrażeniem różnorodności palety zabytkowych samochodów. Wbrew pozorom te produkcji amerykańskiej wcale nie przeważają, co bardzo mnie cieszy. Równie popularne są stare Mercedesy, czy BMW. Zaskakująco dużo jest starych Alf. Wciąż bardzo dużo jeździ Accordów IV - co potwierdza, że tylko jeśli blacha jest w nich zdrowa to mechanika jest równie trwała co w starych Merolach. Prawie każdy ma jasne welurowe wnętrze, co prowadzi u mnie do intensywnego ślinotoku. Zresztą tak samo jest w przypadku Baleronów - tu nie ma jakiś zabiedzonych wersji - zazwyczaj widuję 300-tki, 320-tki, albo 420-tki. We wnętrzu mają tyle ekstrasów, że zastanawiam się czy nie warto sprowadzić sobie Balerona właśnie z USA. Równie mocno doposażone europejskie wersje są rzadko spotkane i drogie. A tu każdy ma m.in. elektrycznie regulowaną kolumnę kierownicy i klimatronica. Tradycyjnie już bez podpisów bo nie mam na nie czasu, a dziś aż 68 zdjęć.

Szrociaki w USA: San Francisco cz. I

SZROCIAKI

Szrociaki w USA: San Francisco cz. I

Siema. Jak już chyba wiecie siedzę sobie teraz z Stanach. Podróż rozpoczęliśmy od Chicago i generalnie nie zachwyciło mnie ono ani w warstwie motoryzacyjnej, ani w żadnej innej. Na szczęście opuściłem już tamto - trochę smutnawe - miejsce i aktualnie siedzę w Kalifornii, a konkretnie to w San Francisco. Miasto jest dużo fajniejsze, niż Chicago, jest bardzo przyjemna pogoda, ludzie jacyś tacy wyluzowani, a do tego na ulicach jest mnóstwo fajnych samochodów. Wielu nie udało mi się uchwycić, a był wśród nich m.in. czarny Lincoln Continental w kabriolecie, czy bordowe Porsche 356 w kabriolecie. Zachwyciła mnie różnorodność tych samochodów - jest tu praktycznie wszystko, co zaraz sami zobaczycie. Dosłownie przed chwilą pod naszym mieszkaniem stała sobie piękna bordowa Alfa Romeo Gulia. Wrzucam wszystko na szybko bez opisów, bo nie mam teraz czasu. Miłego oglądania

Miks krakowski

SZROCIAKI

Miks krakowski

Zakupiwszy: Mercedes-Benz C124 E200 1995

SZROCIAKI

Zakupiwszy: Mercedes-Benz C124 E200 1995

Witam. W końcu zakupiłem 4 kółka! Od sprzedaży Szaraka minęło już chyba ze 2 miesiące - a tak długi okres bez samochodu to do mnie niepodobne (choć w międzyczasie używałem zdobycznego CV i zdobycznego Baleno). Tak więc teraz czas na Srebro:) Sprawdziło się to, co kiedyś pisałem o Baleronach, że jak ktoś raz zasmakuje w zadbanym egzemplarzu to nie chce już innego samochodu i tak też się stało w moim wypadku. Rozważałem i oglądałem różne samochody przed zakupem kupejki i po skalkulowaniu wszystkich za i przeciw wyszło mi, że C124 to auto, które po prostu mi najbardziej leży. Ma wszystkie zalety Balerona, a przy tym jeszcze nutkę czegoś ekstra. Na początku nawet nie spodziewałem się jak duża jest to nutka. Nie muszę też wozić drewna z lasu, więc to nadwozie jest jak najbardziej na miejscu. Ale od początku. Poszukiwania rozpocząłem od czarnego C124 220E z Bolesławca, potem był etap jarania się niebieskim W124 E280 z Lublina na tłuszczu - najbardziej rozwaliła mnie niebieska skóra w środku. Potem był srebrny C124 E220, którego opisywałem tu. Był kijowy, ale wtedy poczułem miętę do kupejki. Następnie był limonkowy W123 200. Potem błękitny W116 z Warszawy. Potem zielony C123 200 z Gostynia, i na końcu auto, które ostatecznie kupiłem. Czyli do 7 razy sztuka:) Trochę suchych danych - auto jest z 1995 roku, pochodzi z rynku włoskiego, ma klimatronic-a, jest w manualu i oczywiście w gaziorze. Silnik to znane mi już M111, ale w słabszej wersji niż wcześniej - 2.0 136 KM.Na początku nie brałem pod uwagę polifta ze względu na gorsze zabezpieczenie blachy niż w przedlifcie, ale znalezienie przedliftowego sedana z ciekawym wyposażaniem i silnikiem na elektronicznym wtrysku jest bardzo trudne. A znalezienie C124 w takiej kompletacji jeszcze trudniejsze (wychodziło to przez niecały rok). Także stanęło na polifcie i właśnie na C124. Pierwszym kryterium było dla mnie znalezienie czegoś co posiadałoby zdrową blachę, nawet kosztem nowego lakieru, bo co mi po pierwszym lakierze, skoro i tak zaraz trzeba będzie auto robić. Polifty bez rdzy to z kolei poziom co najmniej 20-25 tysięcy złotych, czyli zdecydowanie poza moim zasięgiem. Wiem w jakich miejscach trzeba te samochody oglądać więc nie było wielkiego problemu z rzetelną oceną stanu blachy. Kolejnym kryterium był "efekt zajarania". Jak kupuję auto to muszę się nim zajarać. Jak nie ma zajarania to nici z transakcji - dlatego poległo C123, które oglądałem wcześniej. Tak więc pojechałem po kupejkę aż do Gniezna i kiedy poprzedni właściciel przyjechał na miejsce, w którym się umówiliśmy to z miejsca zakochałem się w tym egzemplarzu, choć oczywiście nie tak bezwarunkowo. Posprawdzawszy wszystkie kluczowe punkty nadwozia stwierdziłem, że skurczybyk jest stosunkowo niezły od tej strony. Ze zdziwieniem odkryłem, że z kanałów na podnośnik nie wysypuje się rdza, jak to ma miejsce praktycznie zawsze. Widać, że samochód był kiedyś cały malowany na oryginalny kolor, ale nie miał przeszłości wypadkowej. Lekko go ciągnie w prawo, ale to tylko efekt mojej jazdy przez pierwsze kilkanaście km po zakupie - zgubiłem zbieżność na pewnym przejeździe kolejowym:) Dobry stan budy zapewne wiąże się z faktem, że był on przeznaczony na rynek włoski (i spędził tam sporo lat), o czym informuje stosowna tabliczka w komorze silnika. Pod względem mechanicznym jest dobrze. Zawieszenie, jak widzicie jest "trochę" obniżone, ale dzięki temu czuć, że zawias jest w dobrym stanie - nic nie stuka, nic nie lata. Razem z samochodem dostałem oryginalne sprężyny, które będę montować za jakiś czas, bo auto jest jednak trochę za twarde jak na wrocławskie drogi. Poza tym to jest Merol i ma być kanapowy. Choć z drugiej strony auto wygląda po prostu obłędnie i nie znam żadnej osoby (no dobra - może jedną), której by się nie podobał. Dostałem już nawet 2 wiadomości na FB od ludzi, którzy już widzieli samochód przejeżdżając koło mnie i pisali, że wygląda super.Właśnie - pozostając przy kwestii wyglądu. Srebro ma kilka dodatków - dokładka USDM na tylnej klapie, felgi z W211, inna kierownica, inna końcówka wydechu. No i marchewy na przedzie. Blenda z tyłu wygląda super i na pewno zostanie, obecne felgi zostaną na razie, potem chyba poszukam innych, choć te są fajnie dopasowane - są masywne, jak cała sylwetka. Kierownica - na pewno do wymiany, bo zasłania prędkościomierz i wg. mnie nie wygląda zbyt dobrze. Z tego co widziałem na alledrogo to jest nawet coś warta, więc upłynniając ją kupię sobie fabryczną z poduchą i jeszcze nawet na tym trochę zarobię. Końcówka wydechu ze stali nierdzewnej wygląda rewelacyjnie - bardzo klasycznie i na pewno zostaje.Generalnie auto jest doinwestowane i dosyć zadbane. Z wad - słyszę już lekko przekładnie kierowniczą i powoli kończą się tylne hamulce. Boczek fotela ma małe przetarcie. Nie działa termometr. Lekko szumi uszczelka z prawej strony. Drewno na tunelu środkowym jest lekko popękane. I to chyba wszystko.Ale przejdźmy do sedna. Auto ma sporo smaczków, które cieszą moto-entuzjastów. Po pierwsze uczucie z poruszania się tym cackiem jest całkiem inne niż w przypadku sedana. Widoczność jest rewelacyjna - efekt braku słupków B. Podajniki pasów nawet dziś robią wrażenie, zresztą tak samo jak bez-ramkowe drzwi. Po opuszczeniu wszystkich bocznych szyb jest wrażenie poruszania się bardziej kabrioletem, niż coupe. Miejsca z tyłu są tak odmienne od tego co zazwyczaj spotyka się w samochodach, że ma się tam ochotę jeździć cały czas, pomimo ograniczonej ilości miejsca. Merol dosyć mocno przyciąga uwagę, podchodząc do niego często widuję ludzi, którzy go oglądają, albo robią foty - fajny bonus. Silnik nie poraża mocą, a biorąc pod uwagę ze to C124 jest cięższe od swojego odpowiednika w sedanie o 20 kg (pomimo, że jest trochę krótsze) nie zapowiada godnych osiągów. Jednak tak nie jest. Zapewne to efekt manualnej skrzyni biegów i jeśli chcemy to można go przymusić do bardziej ochoczego poruszania się. Do tego spalanie jest zaskakująco niskie.Co do lakieru - dużo osób płacze na wieść, że auto jest srebrne, ale na żywo prezentuje się on inaczej niż jego współczesny, popularny, odpowiednik. Poza tym Merole mogą być srebrne z powodów historycznych, a już zwłaszcza te dwudrzwiowe.Dobra za dużo gadania - czas na zdjęciwa. Na ten moment nie mam zbyt wielu fot, więc na razie będą tylko te. Więcej przy okazji.

Prawdziwa patyna: Porzucone Skyline-y

SZROCIAKI

Prawdziwa patyna: Porzucone Skyline-y

Witam. Czasami widzę w naszym mieście takie widoki, że można sobie pomyśleć, że mieszkamy na przedmieściach Tokio. Kilka dni temu w pewnej dzielnicy warsztatowej znalazłem dwa Nissany Skyline R33 - oba to najpewniej wersje GT-S, a nie GT-R, ale i tak grubo. Jeden znajduje się w intensywnym stadium zapuszczania korzeni (miał plakietkę Nismo), drugi jakby jeszcze jeżdżący. Zdjęciwa:Konkretny szpoilaPrzednia szyba przyciemniona 100%

Z wizytą u: MotoClassic Wrocław 15-16.08.2015

SZROCIAKI

Z wizytą u: MotoClassic Wrocław 15-16.08.2015

Witam. Zacznę od tego, że w tym roku miałem okazję zobaczyć jak wygląda Topacz od trochę innej strony niż zwykle. Szrociakowe stanowisko pokazałem kilka dni temu - dziś więc czas na resztę, choć brzmi to wyjątkowo niestosownie, gdyż ta reszta to tak na prawdę zdecydowana większość wystawy. To już chyba mój 3, lub 4 Topacz i ze zdziwieniem odnotowuję, że organizatorzy z roku na rok podnoszą poziom imprezy. W tej chwili to już nie tylko najlepsza impreza w naszym rejonie, ale zapewne pierwsza trójka w Polsce. Dla mnie największą atrakcją była oczywiście szrociakowa alejka i zgodnie z planem wniosła dużo świeżości do całej imprezy - fajnie, gdyby w przyszłym roku ten trend był kontynuowany, bo odbiór u ludzi był nadzwyczaj dobry. Na wyższą jakość przedkłada się też ostrzejsza selekcja samochodów, niż w poprzednim roku. W tym nie było już jakiś koślawych 125p po tuningu. Ranga imprezy jest już tak wysoka, że takie samochody po prostu raziłyby na tle innych. Choć - rzecz jasna - są śmieszne.Nie mam dokładnych danych, ale już na kuropatwie oko było widać, że gości było więcej, niż w poprzednich latach. Nigdy nie było problemów ze zrobieniem zdjęcia konkretnemu bolidowi - a teraz już tak. Ponadto w tym roku zauważałem dużo więcej zagranicznych widzów, co mnie bardzo cieszy.Z rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu to konferansjerka Ibisza. Rozumiem, że taka osoba ściga tłumy, ale Pan Adam (kustosz muzeum w Topaczu) rozjeżdża go zarówno pod względem wiedzy - to dosyć oczywiste, ale - w mojej opinii - także pod względem kontaktu z publicznością itd.  W tym roku spędziłem w Topaczu około 14 godzin, więc wyobrażacie sobie jak trudno było mi wybrać te finałowe 94 zdjęcia. Wszystko może się chwilę dłużej ładować, ale warto poczekać.Muzeum wzbogaciło się o 110R Coupe/130RS. Z miejsca dostałem małpiego rozumuIn your faceBuick Electra elektryzował kształtamiStał tuż koło mnie na parkinguNajciekawsze auto imprezy Tatra 87Podłoga w TatrzeŁadne E12, ale ten kolor - rewelacjaWczesny GarbNagrodyChevy przypadł mi do gustuPrzecudowna VettaReprezentacja Hotelu Haston - mega tłuszczSzkoda, że auto było tak odizolowane od ludzi, bo nie szło zrobić normalnego zdjęciaBardzo fajna kompozycja kolorystyczna - jasny kolor miał bardziej cytrynowy odcień niż wydaje się na zdjęciuŚlicznościWarczybęd w kabriolecie - z tego co widzę, nie był to oryginałNa stoisku szrociaków na chwilę pojawiła się Impala SS, ale trochę nie pasowała klimatem, to przegoniłemTo 356 jest podobno w oryginalnym stanieBaaardzo ciekawe E34 pod postacią Alpiny B10 3.5/1Wnętrze, które w E34 jest zwyczaj dosyć paździerzowe tu wygląda nawet spokoNajwiększa R6-tka w E34AAAAAAAAAACrown jest jeszcze śliczniejszy niż na zdjęciachMaluch w Longu133LTen R-R dawał radę - powinien stać na szrociakach:DFiat 124Jedno z ciekawszych aut całej imprezy - NSU Ro 80Jeździłbym - bo kolor, bo silnik 250-tkaByło też dużo plastikówByły tez jakieś takie dziwne samochodyDrzwi Velorexa są chyba lżejsze od powietrzaPrzedłużony Lincoln Continental - 7 metrów długości. Poprzednim właścicielem była jakaś szycha z Arabii SaudyjskiejRitmo z przebiegiem kilkudziesięciu kilometrówJeszcze raz dziękuje Topaczowym decydentom;) za możliwości współuczestniczenia w tak świetnym wydarzeniu.

Szrociaki na MotoClassic Wrocław 2015

SZROCIAKI

Szrociaki na MotoClassic Wrocław 2015

Witam. W tym roku z racji pewnego zaangażowania w organizację MCW zacznę od przedstawienia szrociakowej wystawy. Pozostała część relacji już wkrótce.Na miejsce przyjechałem już trochę po 8. Musiałem m.in. podcharakteryzować auta, żeby wyglądały tak, jak świeżo wyciągnięte ze stodoły. Same auto to była ekstraklasa - wątpię, by gdziekolwiek w Polsce ktoś zrobił wystawę spatynowanych pojazdów na tak wysokim poziomie. Poza tym od wielu osób słyszałem, że szrociakowy kącik był najciekawszy z całej imprezy. Przybyły dzikie tłumy ludzi - wizytówki znikały w błyskawicznym tempie, a na jutro już prawie nic mi nie zostało. Żeby tego wszystkiego było mało to jeszcze od kustosza muzeum dostałem służbówkę:) Do wyboru były RR, Bentleye, ale co w końcu wybrałem to zobaczycie niżej. To wszystko plusy. Czas na pewne minusy.Oprócz wielu bardzo sympatycznych rozmów z widzami (m.in. Piotr Życzyński z CA), spijaniu śmietanki fejmu i działań marketingowych byłem też odpowiedzialny za pilnowanie eksponatów. A było to zadanie wymagające wielkiej cierpliwości. Z jakiegoś powodu ludzie po prostu muszą otwierać drzwi, nawet gdy te wyglądają jakby miały zaraz odpaść. Zauważyłem też, że ludzie nie ciągną klamek itd. w autach po renowacji. Za to u mnie było z tym niewesoło. Widzowie chyba doszli do wniosku, że jak auto jest stare i skorodowane, to można po nim łazić i skakać. Mało kto zdawał sobie sprawę, że były tam naprawdę wartościowe samochody - Jak BMW 327 Sportkabriolett (1124 wyprodukowane sztuki), Borgward Isabella Coupe, czy Wartburg 321 Coupe na giętej szybie itd. Mistrzem był jakiś leszcz, który najpierw otworzył sobie drzwi w Tatrze, pieprznął nimi po czym zabrał sie za wchodznie do bagaznika. Szybko zwrociłem mu uwagę, że taka podłoga może sie po prostu zapaść (a pomijając już samą bezczelność takiego zachowania) i poszedłem dalej. Wracam za minutę - patrzę, a ten sam typek otwiera sobie drzwi od Nysy... Szkoda gadać, niektórym chyba tylko siłą można przemówić do łba. Nie wiem co takiego trudnego było w zapamiętaniu jednego zdania - Nie wchodzimy do samochodów i nie otwieramy drzwi.  Ostatecznie część samochodów pozamykałem za pomoce trytytek i w przypadku niektórych był spokój. Dobra - najpierw widoczki ogólne, a później szczegółowe: A to moja skromna służbówka:)Bardzo zabawne było słuchanie tzw. "znafców". I tak dowiedziałem się, że Tatra 603 to Saab, Renault lub Warszawa. Syrena Laminat również okazała się być Saabem, a R-R jeżdził Hitler:D Renault Estafette było powszechnie mylone z VW T2, a pewna Pani była pewna, że wrasta takie 3 na swojej działce.

Prawdziwa patyna: Buick Century

SZROCIAKI

Prawdziwa patyna: Buick Century

Witam. Jakiś czas temu było ciekawe kombi (Fiat 125 Familar) a teraz będzie mało interesujące kombi i zapytacie w takim razie co to tu motyla noga robi. Wtedy dojdziecie do zdjęć tyłu i zrozumiecie. Generalnie jest to piąta generacja tego modelu po lifcie z 1989. Nie jest to jakiś wybitnie zajmujący samochód (m.in. ma napęd na przód), ale stan jest spatynowania był tak wielki, że znalazł się tu. Właściciel zajebawszy tyłem w jakąś altankę najwyraźniej wykorzystał część poszycia z tejże, przynitował to do nadwozia, w celu specyficznego maskowania pomalował na czarny mat i... tak w najlepsze sobie jeździ. Rozmawiałem z nim nawet przez jakieś 10 minut, z czego ja nie mówiłem nic, a on nawalał coś po norwesku. Wyglądał na fana ZZ Top, jeśli wiecie o co chodzi. Dobra - zdjęcia: Była walka z materiąWnętrze akurat bardzo przyjemneNa koniec mój ulubiony detal z tego auta

MIKS RØRVIKOWY cz. 3

SZROCIAKI

MIKS RØRVIKOWY cz. 3

Witam w mocno spóźnionym miksie norweskim, a raczej rorvikowym.  Byłby dużo wcześniej, gdyby tylko szybkości internetów w mieszkaniu które okupuję nie liczyło się kalendarzem. Ale nic to - miks jest teraz. Było na co czekać. Cześć samochodów była już rok temu, ale tylko ta mniejsza. Co tam z nowości? Oprócz dużej ilości klasyków to w oczy rzucają się wtyczkowozy - zwłaszcza Tesle. Czytałem ostatnio wypociny jakiegoś typa twierdzącego, że wtyczkowozy nie sprzedają się dobrze nigdzie na świecie - nawet w Norwegii. Gówno prawda - nawet w mojej miejscowości liczącej zaledwie 3000 mieszkańców zanotowałem około 5-6 Tesli S, kilka Nissanów Leafów, dwa Mitsubishi Outlandery, dwa Golfy E i jeszcze kilka innych aut zasilanych energią elektryczną. A to jest tylko małe miasteczko i zapewne też nie widziałem wszystkich EV, jakie tu występują. W dużych miejscowościach jest tego więcej. Dodam, że Norwegia to jedno z nielicznych państw na świecie, gdzie eksploatacja takich auta faktycznie ma jakiś ekologiczny sens - 98% energii elektrycznej pochodzi tu z elektrowni wodnych.Zresztą zaczniemy wtyczkowozem, ale zabytkowym:Przy okazji to intensywnie szukam nowego wozityłka. Trwa to już około miesiąca, więc jeśli macie jakieś ciekawe ogłoszenie (ale spoza znanych portali - bo te przeglądam kilka razy dziennie), albo sami macie coś fajnego do opieprzenia to podsyłajcie info na szrociaki@gmail.com W grę wchodzą w zasadzie tylko Merole, raczej benzynowe, ale - i tu małe utrudnienie - nie mogą to być wersje na wtrysku mechanicznym. Modele to wszystkie /8, W116, C/S/W123, C/W124, W126 (tu tylko jeden model z początku produkcji - 280S). Jeśli już gnojowica to tylko W115. Może być też ładne E12. No dobra i jeszcze Caprice kanciak. Kwota to tyle za ile poszedł Baleron + kilka kafli. 

Prawdziwa patyna: Ford Galaxie 500

SZROCIAKI

Prawdziwa patyna: Ford Galaxie 500

Witam. Zacznę od tego, że przeniosłem się do innej miejscowości i na razie nie mam tam neta, ale specjalnie dla Was pokonałem 15 km w celu puszczenia tego wpisu. Do rzeczy. Po Rørviku jeździ auto, które jest dla mnie moto-królem całej tej mieściny. Mowa o olbrzymim, mocno spatynowanym Fordzie Galaxie III generacji z bulgoczącą V8-ką pod maską. Silnik to 7 litrowa jednostka o nazwie Thunderbird V8 (428 cali sześciennych), co wskazuje nam przy okazji, że była ona montowana m.in. w Fordzie Thunderbird. Rocznik to prawdopodobnie 1966.Co ciekawe auto nie jest jakimś tam szczurem jeżdżonym od święta, tylko normalnym użytkowanym codziennie samochodem. Wożone jest nim nawet małe dziecko w foteliku - zazdroszczę małemu i gratki dla właściciela, że nie dał się propagandzie bezpieczeństwa i wyj.... się na bezpieczne i ekologiczne SUV-y. Choć pewnie stać go na coś nowego, a zarazem bezpłciowego. Zdjęć niestety mało - tylko 4, ale za to jakie auto!

Prawdziwy Szwajcar: Audi RS2 Avant

SZROCIAKI

Prawdziwy Szwajcar: Audi RS2 Avant

Witam. Norwegia nie przestaje mnie zadziwiać. Od kilku dni pod moją chatą na wsi widywałem jakąś dziwną 80-tkę. Widziałem, że ma pewne cechy czegoś lepszego, ale nauczony doświadczeniem z Polski uznałem, że to tylko jakaś replika, jakiś leszcz przykleił sobie znaczki itd. Kilka dni temu to samo auto wyprzedziło mnie w sposób, który dał mi do myślenia. Do tego ten dźwięk pałowanego 5 garowca. Dziś przyjrzałem się Audi z bliska i okazało się, że jest to oryginalne RS2 Avant - czyli najszybsze kombi świata przez ileś tam lat z rzędu (4.8 sek do 100km/h). Dodam, że wyprodukowano ich zaledwie 2890 sztuk! Aha - do tego jeszcze to pierwsze w historii tej marki auto z serii "RS". A tu stoi sobie u mnie na prowincji i jest użytkowane jako dupowóz. Na mobile.de najtańszy egzemplarz kosztuje 23.000 Euro.

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Ford Taunus 20M RS Coupe 1968

SZROCIAKI

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Ford Taunus 20M RS Coupe 1968

Witam nowych szrociakowiczów. Po ostatnim wpisie stadko powiększyło się trochę - tylko na FB w ciągu dwóch dni pojawiło się około 70 nowych polubień. Ale do rzeczy. Jakiś czas temu bardzo nie chciało mi się wstać, ale wystarczyło, że wyjrzałem przez okno i już było po sprawie. Widok był na tyle wspaniały, że znalazłem się na dole w zasadzie zanim jeszcze położyłem się spać;) Oto bowiem w poblizu mojego lokum pojawił się Ford Taunus 20M RS Coupe w baaaaardzo atrakcyjnym malowaniu, zresztą zgodnym z oryginalnym. Pod maską znajdowało się 2.3 V6 o mocy 108 KM. Rocznik widać na blachach, czyli 1968. W tym roku odbył się zresztą facelift, ale to jest jeszcze stara wersja - P7a, moim zdaniem ładniejsza od P7b. Zobaczcie sami tego - powiedzmy - europejskiego muscle cara:Przyciemnione szyby w tym wypadku nie rażą - powiedziałbym nawet, że są wskazaneTylko felgi bym zmienił na coś innegoKlapka do wlewu paliwa w najlepszym możliwym miejscu. Nie trzeba zastanawiać się z której strony dystrybutora podjechać

Top 10 ogłoszeń z norweskiego allegro

SZROCIAKI

Top 10 ogłoszeń z norweskiego allegro

Siema. Specjalnie dla Was przejrzałem około 1350 ogłoszeń z finn.no i wyszukałem najciekawsze auta. No dobra kogo ja tu oszukuję - mam na tym punkcie takiego zajoba, że pierwsze co, jak tu przyjechałem, to obczajałem co ewentualnie mógłbym kupić, żeby nie wracać do Polski samolotem. Pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy człowiekowi z naszego kraju to różnorodność oferty. Oprócz jakże oczywistych tu Amerykańców, Szwedów znajdziemy też sporo Japończyków, Anglików - generalnie jest wszystko. Z tylko jednym wyjątkiem - auta francuskie. Nie są tu one zbyt poważne jako nowe i tak widocznie było też w przeszłości, bo nie widać ich tu za wiele.Drugie zdziwienie to ceny. Wbrew obiegowemu wizerunkowi kraju bardzo drogiego to samochody używane i zabytkowe są stosunkowo tanie. A już zwłaszcza na tle ich zarobków. Przykłady? Da się kupić ładnego Amazona, albo PV544 za około 20.000 Koron, czyli po naszemu - 10 koła. Niezła cena, nie? Albo inaczej - pracując tu zaledwie miesiąc za zaledwie podstawową stawkę godzinową wracamy do kraju ładnym Amazonem - o ile oczywiście dojedzie. Tak więc Top 10. Będą to głownie auta, których prawdopodobnie nie zobaczmy w ogłoszeniach w Polsce. Zaczynamy: 1. Mazda Luce 1500 (seria SU/SV) 1968. Wygląda Wam jakoś włosko - to dobre skojarzenie, bo zaprojektował ją sam Giorgetto Giugiaro. Jest do wyrwania za 6 koła!!!http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=61434300 2. Datsun 510 (Bluebird) 1600 1968 http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=61225629 3. Toyota Corona (T100) 1800 1975http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=60867969 4. Toyota Crown 2600 1974. Widać, że właściciel lubi oryginalne pojazdy:p http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=60859541 5. Mazda 1000 1973http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=59795982 6. Chevrolet Impala Sport Coupe 1959 http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=61020381 7. Chevrolet Corvette SportWagon by Chuck Miller 1971 http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=60604311 8. Ford Econoline E100 1967 http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=59826726 9. De Tomaso Longchamp 351 C 1976 http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=61430193 10. Mazda 818 1976http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=61426905Z tej 10 chyba wybrałbym Crowna, a Wy?

Prawdziwy szwajcar: Lincoln Continental V 1975

SZROCIAKI

Prawdziwy szwajcar: Lincoln Continental V 1975

Witam. Po prostu uwielbiam ten kraj. Kilka dni temu zaobserwowałem, że pod znaną mi bliżej lokalizację dziarsko podjechała sobie pani lat 50+. Na zakupy. Prawie 6 metrowym Lincolnem Continentalem z silnikiem o pojemności 7 litrów. Bez gazu. Nie powiem - byłem trochę zaskoczony. U nas takie auto woziło by młode pary, a tu jest czymś w rodzaju dupowoza na zakupy. Też bym chciał takiego dupowoza.Z rozmowy z sympatyczną kierowniczką wywiedziałem się, że to 1975 rok. I dobrze. Kolejny rocznik miał już to mega wieśniackie dodatkowe okienko na słupku "C" w kształcie leżącego jaja, które pasuje do tej sylwetki jako oko do dupy. A skoro już przy sylwetce jesteśmy to oceniam ją jako wspaniałą. Auto jest monumentalne, pociągłe, ale zaskakująco estetyczne i eleganckie. Kolejne roczniki nie były już tak udane wizualnie.Ważna rzecz - w moim odczuciu takie samochody robią wrażenie tylko i wyłącznie na ulicy, wsrod współczesnych aut. W czasie jakiś zlotów te wszystkie Caddilaki, Lincolny i Plymouthy zlewają się w jedną chromowaną całość, co widać chociażby na ACM. Natomiast w miejskim anturażu wśród plastików widać na dłoni prawdziwe rozmiary auta, można docenić smak detalu itd. Stąd też ten Continental zaprezentuje się nam osobno, a nie w nadchodzącym wielkimi krokami miksie. Podziwiajcie.