STREFA KULTURALNEJ JAZDY
Wielki czarny potwór, czyli test Isuzu D-MAX 2.5 diesel 4x4 LSX
Duże auto, spore pozytywne zaskoczenie i to nie tylko w terenie.Firma Isuzu Automotive Polska to oficjalny dystrybutor japońskiego koncernu Isuzu Moto LTD, którego bagażnik jest wypchany po brzegi dużym doświadczeniem jeżeli chodzi o motoryzację. Isuzu to światowy lider w zakresie technologii i produkcji silników diesla, ale nie tylko. Samochody dostawcze, ciężarowe, autobusy oraz pickupy to mocna strona tej firmy. Samych pickupów z logotypem Isuzu na masce rozeszło się, a w zasadzie rozjechało się po świecie już ponad 6 milionów egzemplarzy.Bohaterem dzisiejszego wpisu jest pickup Isuzu D-Max drugiej generacji, który produkowany jest od 2012 roku.Wygląd zewnętrzny. Pomimo tego, że jest to tzw. robol, czyli auto użytkowe z przeznaczeniem głównie do pracy to nie można powiedzieć, że jest brzydki. Wręcz przeciwnie - wygląda całkiem całkiem i jest w miarę zgrabny, a nawet po prostu wielki.529,5 cm długości x 186cm szerokości x 178,5cm wysokości - bydle, ale mnie to nie przeszkadzało. Nawet w ciasnym garażu czy niewielkim miejscu parkingowym w galerii dało się wbrew pozorom zaparkować tak duże auto. Pamiętajcie - nie ważne czym jeździsz - ważne natomiast jak. Z parkowaniem nie inaczej, a podobnie - nie wstydem jest źle zaparkować i się poprawić - wstydem jest źle zaparkować i zostawić! Można mieć duże auto i dobrze zaparkować? Ano jak widać można - wystarczy tylko chcieć.W parkowaniu i nie tylko w parkowaniu pomaga jeszcze jeden, kolejny atut D-Maxa - mianowicie prześwit, który wynosi aż 23,5cm. Dzięki tak wysoko położonemu nadwoziu bez trudu i żadnego stresu pokonamy każdy krawężnik w mieście. Bez trudu również będziemy zdobywać szczyty, które dla większości aut są po prostu nieosiągalne. Jest ciężki! Masa własna auta to 1992kg, czyli naprawdę sporo. Silnik jednak jaki znajdziemy pod wielką maską bez żadnego trudu sobie z nią radzi. Silnik to jednostka diesla o pojemności 2.5 litra - D-Max w swojej ofercie posiada tylko i wyłącznie jeden silnik. Jeden silnik, ale za to konkretny. Diesel ma moc 163KM i 400Nm - nie jest więc wyżyłowany, a co za tym idzie powinien starczyć na wiele tysięcy kilometrów. Bardzo duży plus za to, że silnik jest na łańcuchu rozrządu. W testowym aucie znalazła się także automatyczna 5-cio biegowa skrzynia biegów, która działała bez najmniejszych zarzutów. Całość pracowała bardzo elastycznie i bez żadnych kaprysów. Gdy dociskamy pedał przyspieszania delikatnie to w aucie jest cicho - słychać delikatny i przyjemny dla uszu odgłos klekotania diesla. Owszem, gdy depniemy ostro w podłogę - robi się głośno. Im szybciej tym głośniej, ale do 130km/h jest naprawdę okej. Szczerze mówiąc to w Polsce nie ma zbyt wiele miejsc, gdzie legalnie możemy przekraczać taką prędkość. Do setki dwutonowy potwór rozpędzi się, gdy odliczymy dokładnie 11,4 sekundy, więc wynik więcej niż przyzwoity. Dobre osiągi idą w parze z rewelacyjnym zużyciem paliwa. Auto nie jest kompletnie zaokrąglone czy zbytnio opływowe. Opór powietrza jest duży, a spalanie paliwa to bardzo mocna cecha D-Maxa. Pierwszy raz auto testowe spaliło mi mniej niż producent deklaruje w katalogu. Jadąc eko poziom master na trasie z prędkością ok 85km/h z Radomia do Skarżyska-Kamiennej uzyskałem spalanie na poziomie 6.5L/100km - rewelacja. W Skarżysku-Kamiennej jak wiadomo jest już ostro pod górę, gdzie nie pożałowałem prędkości. Następnie na ekspresówce do Kielc utrzymywałem wynik na budziku w okolicach 115km/h i ostateczny wynik na trasie Radom-Kielce to 7.3L/100km, czyli dokładnie tyle samo ile jest napisane w katalogu. Średnie spalanie jakie musimy przyjąć dla D-Maxa to zarówno moje jak i katalogowe 8,4L/100km - oczywiście jak zawsze będzie to uzależnione od naszego stylu jazdy, więc albo deptając wynik zwiększymy, albo będziemy jeździć eko i starać się pobijać swoje rekordy w niskim spalaniu, aż dojdziemy do perfekcji. Isuzu wyprodukowało już ponad 23 miliony silników, więc ten wynik daje nam do zrozumienia z jak dużą firmą mamy do czynienia.Skrzynia ładunkowa czyt. bagażnik ma 155,2cm długości x 153cm szerokości - łącznie daje nam to ok 1044 litry pojemności. Dodać należy, że załadować tam możemy bagaż, który może ważyć nawet tonę. Całość bardzo dobrze wykonana. Klapa bagażnika jest na sprężynach gazowych. Po zamknięciu klapy i burty zamykamy wszystko na kluczyk. Jakby komuś było nadal mało to zawsze można podpiąć przyczepkę do D-Maxa, której masa może wynosić do 3,5 tony.Kąty. W przypadku pickupów ważne są kąty. W przypadku D-Maxa najważniejsze z nich to:- kąt natarcia - 30 stopni- kąt zejścia - 25 stopni- kąt trawersowawnia (przechyłu bocznego) - 49 stopni.Wnętrze. Tu wbrew pozorom również nie ma powodów do narzekań. W użytkowym pickupie spodziewalibyśmy się z tyłu niewygodnej ławki czy innego babcinego taboretu, na którym można się przemieścić bez bólu kręgosłupa max kilkanaście kilometrów. W D-Maxie jest inaczej - dla pasażerów zajmujących tylne miejsca znalazła się spora, wygodna skórzana kanapa. Bez trudu zmieszczą tam swoje 4 litery nawet te bardziej rosłe osoby. Dla większej wygody zamontowano nawet podłokietnik. Pod siedziskiem znajdziemy średnich rozmiarów schowek.Jeśli chodzi o kokpit to nie budzi on u mnie żadnych zastrzeżeń. Owszem wydawać by się mogło, że skoro auto jest importowane z Japonii to będzie aż kapało elektroniką. Moim zdaniem wszystko co niezbędne jest na pokładzie i to w dodatku na wyciągnięcie ręki czy choćby kciuka.Za kierownicą znajdziemy spore, czytelne zegary z komputerem pokładowym po środku. Komputer poza standardowymi funkcjami pokazuje także jedną bardzo istotną rzecz - PM Level, czyli stopień zapełnienia filtra cząstek stałych. Niezwykle pomocna sprawa w codziennym użytkowaniu - obserwując wskazania komputera będziemy doskonale wiedzieć kiedy powinniśmy dodać gazu by oczyścić filtr.Schowek albo cupholder na napoje - dość ciekawe i praktyczne rozwiązanie, które występuje zarówno po stronie kierowcy jak i jego pasażera siedzącego na fotelu obok.Jeżeli chodzi o pozycję za kierownicą - bardzo dobra. Widoczność pod każdym względem bez zastrzeżeń. Owszem, może przez tą tylną szybę nie widać za wiele, zwłaszcza jeżeli ktoś akurat będzie siedział na tylnej kanapie po środku, ale w aucie z pomocą przychodzi kamera cofania. Generalnie cały ten multimedialny sprzęt działa bardzo dobrze - nie ma żadnych zwiech czy innych nieporządanych fochów.Podsumowanie. Egzemplarz dokładnie taki jak mój testowy to wydatek ok 140 tysięcy złotych. Najtańszy D-Max z pojedynczą kabiną kosztuje ok 98 tysięcy, kabina pojedyncza przedłużona - 106 tysięcy, a najtańsza kabina podwójna to ok. 109 tysięcy złotych. Za wymienione kwoty otrzymujemy wozidło dla budowlańca, elektryka wysokich napięć, drwala, leśniczego lub po prostu dla kogoś, kto lub spędzać czas w terenie gorszym niż dziurawy asfalt czy zepsuta kostka brukowa. W środku jak na auto robocze całkiem przyzwoicie. D-Max jest głównie przeznaczony do pracy, ale także po pracy dostarczy swojemu użytkownikowi wiele frajdy z jazdy. Może i jest nieco duży, ale dla mnie to akurat zaleta, a nie wada. Osiągi zadowalające, a spalanie znakomite - kompromis osiągnięty - czego chcieć więcej. D-Max cholernie mnie zaraził jazdą w terenie. Poniżej test w wersji dla leniuchów czyt. uzupełnienie w formie wideo, a jeszcze niżej taka tam nudna galeria amatorskich fotek blogera motoryzacyjnego. AMStrefa Kulturalnej Jazdy