Mercedes-Benz E Coupe [oficjalnie]

Motofilm

Mercedes-Benz E Coupe [oficjalnie]

Pobrali się w salonie Porsche

Motofilm

Pobrali się w salonie Porsche

Motofilm

Rozbił złote Lamborghini w Warszawie!

Spory pech...

Motofilm

Nowe Suzuki Swift [Oficjalnie]

W marcu, na targach w Genewie Suzuki przeprowadzi światową premierę nowego Swifta, jednak klienci w Japonii będą mogli go kupować już od 4 stycznia 2017. Stąd też tak wcześnie mamy pierwsze zdjęcia i informacje. W Japonii Suzuki Swift będzie dostępny w 3 wersjach silnikowych: 1.2 R4 z 5-biegową manualną przekładnią, 1.2 R4 Hybrid z bezstopniową skrzynią CVT, oraz Swift RS z turbodoładowanym silnikiem 1.0 połączonym z 6-biegowym automatem. Swifta będzie można zamówić w wersji z przednim napędem, lub napędem na 4 koła(oprócz modelu RS). W wyposażeniu nowego Swifta znajdziemy między innymi: asystenta świateł drogowych, adaptacyjny tempomat oraz system zapobiegania kolizjom.

Skoda Octavia, Octavia RS, Octavia Scout [oficjalnie]

Motofilm

Skoda Octavia, Octavia RS, Octavia Scout [oficjalnie]

BMW Serii 5 G30 [oficjalnie]

Motofilm

BMW Serii 5 G30 [oficjalnie]

Lamborghini Aventador S [oficjalnie]

Motofilm

Lamborghini Aventador S [oficjalnie]

Motofilm

Nowy Suzuki Swift [Oficjalnie]

W marcu, na targach w Genewie Suzuki przeprowadzi światową premierę nowego Swifta, jednak klienci w Japonii będą mogli go kupować już od 4 stycznia 2017. Stąd też tak wcześnie mamy pierwsze zdjęcia i informacje. W Japonii Suzuki Swift będzie dostępny w 3 wersjach silnikowych: 1.2 R4 z 5-biegową manualną przekładnią, 1.2 R4 Hybrid z bezstopniową skrzynią CVT, oraz Swift RS z turbodoładowanym silnikiem 1.0 połączonym z 6-biegowym automatem. Swifta będzie można zamówić w wersji z przednim napędem, lub napędem na 4 koła(oprócz modelu RS). W wyposażeniu nowego Swifta znajdziemy między innymi: asystenta świateł drogowych, adaptacyjny tempomat oraz system zapobiegania kolizjom.

Renault Megane GT 1.6 TCe 205 EDC [test]

Motofilm

Renault Megane GT 1.6 TCe 205 EDC [test]

Niedawno mieliśmy okazję sprawdzić nowe Renault Megane z silnikiem benzynowym 1.2 o mocy 130 KM. Test tego auta możecie znaleźć tutaj. Tym razem w nasze ręce wpadły kluczyki do najmocniejszej odmiany kompaktowego francuza. Przed Wami Renault Megane GT. GT jeszcze tylko przez chwilę będzie najmocniejszym Megane w ofercie Renault. Już wkrótce Francuzi pokażą światu Megane RS i już teraz możemy powiedzieć, że jest na co czekać. Póki co, wróćmy do teraźniejszości. Pod maską Megane GT zamontowano turbodoładowany silnik 1.6 generujący aż 205 koni mechanicznych oraz 280 niutonometrów. Sprzężono go z 7-stopniową przekładnią automatyczną EDC. Pozwala to na rozpędzenie ważącego 1,367 kilogramów auta do 100 km/h w 7,1 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi około 230 km/h. Megane GT zdecydowanie można się szybko przemieszczać, jednak nie przyniesie to kierowcy aż takiej frajdy. Silnik brzmi niezbyt ciekawie, i przy większych prędkościach wydaje się, jakby brakowało mu tchu. Ale ten niedosyt zapewne zostanie zaspokojony przez nadchodzącego RS'a. Mam nadzieję, że poprawiona zostanie także praca skrzyni biegów(o ile w RS również pojawi się EDC). W przypadku GT zmiany biegów mogły by być nieco szybsze. Na pochwałę zasługują z kolei duże łopatki, które na stałe zamontowano w kolumnie kierownicy. Osobiście wolałbym jednak, aby przy zakupie była też możliwość zamontowania manualnej przekładni. Z pewnością kierowcy po przejażdżce wychodzili by z auta z większym uśmiechem na twarzy. Jeśli chodzi o spalanie, jazda autostradowa będzie wymagała dotankowania około 8-8,5 litra benzyny po każdych 100 kilometrach. W mieście ciężko będzie zejść poniżej 10. Zazwyczaj będzie to około 11-12 litrów na 100 kilometrów. Jeśli ktoś ma ochotę na bardzo oszczędną jazdę- również będzie miał pole do popisu. W trasie przy prędkości około 70 km/h udało mi się osiągnąć wynik 5 litrów na 100 kilometrów. Wielkie pokłony dla Renault należą się z kolei za układ jezdny i zawieszenie. Megane GT wyposażono w system 4Control, czyli po prostu skrętną tylną oś. Przy prędkości do 60 km/h tylne koła skręcają się o 2,5 stopnia w przeciwnym kierunku niż przednie, z kolei powyżej 60 km/h skręcają zaledwie o 1 stopień i to w tym samym kierunku co przednie koła. Po zmianie trybu jazdy na Sport, granica ta podnosi się do 80 km/h. Zastosowanie 4control czyni Megane GT autem, które w niesamowity sposób pokonuje zakręty, ono wręcz je połyka. Trzeba się nieźle postarać, żeby przekroczyć granicę przyczepności. Balans zawieszenia również spodoba się każdemu. Tak genialne umiejętności szybkiego pokonywania zakrętów w żaden sposób nie odejmują punktów za komfort podróżowania. Nie ma najmniejszego problemu, żeby zabrać tym samochodem rodzinę na wakacje, a już na pewno jeśli wybierzecie wersję Grandtour. Wewnątrz Megane GT znajdziemy wygodne fotele z mocnym trzymaniem bocznym obszyte skórą i alcantarą, logo GT na kierownicy, inny rodzaj dekorów i ...to by było na tyle jeśli chodzi o zmiany w stosunku do pozostałych wersji wyposażenia. Z zewnątrz dzieje się nieco więcej. Pojawiają się nowe felgi, nowy przedni zderzak, tylny z dyfuzorem i wkomponowanymi dwiema końcówkami układu wydechowego(z czego jedna niestety jest tylko atrapą), i kilka emblematów potwierdzających, że mamy do czynienia z mocniejszą odmianą Megane. Ogólnie stylistycznie nie mamy się do czego przyczepić, auto się podoba, zwraca uwagę i szybko się nie zestarzeje. Ile kosztuje? Ceny Renault Megane GT zaczynają się od 103 100 zł. 4 000 złotych należy dopłacić za wersję Grandtour. Wersję GT można jeszcze doposażyć o kilka opcji. Między innymi elektromechaniczny hamulec postojowy za 1 000 złotych, wyświetlacz Head-Up Display za 1 500 złotych, podgrzewane fotele przednie za 850 złotych czy w końcu 8,7-calowy ekran dotykowy z systemem R-Link 2 i mapą Europy za 4 500 złotych.

Renault Talisman Grandtour 1.6 dCi Initiale Paris [test]

Motofilm

Renault Talisman Grandtour 1.6 dCi Initiale Paris [test]

Po niechlubnej karierze Renault Laguny, Talisman wprowadził w ofercie francuskiego producenta sporo świeżego oddechu. Auto wręcz miażdży konkurencję swoim wyglądem, jednak jak powszechnie wiadomo - liczy się to, co pod skórą, bo design nie trwa wiecznie i lubi się opatrzeć. Do testu trafiła wersja Grandtour, czyli kombi, z najmocniejszym dostępnym dieslem o mocy 160 KM. Wersja wyposażeniowa to pozycjonowana najwyżej w ofercie Initiale Paris, emanująca bogactwem na każdym kroku, ale o tym nieco później. Talisman zwraca uwagę przede wszystkim odważną linią. Nie brak tu ostrych pociągnięć kreski stylisty, po zmierzchu z kolei Talismana (a od niedawna również Megane) poznacie po charakterystycznych światłach LED w oryginalnym kształcie. Wersję Initiale Paris dodatkowo zdobią emblematy w chromowanej atrapie chłodnicy oraz na przednich błotnikach. Całość sprawia wrażenie silnej spójności i ocieka elegancją. Dotyczy to także tylnej części nadwozia, gdzie umieszczono szerokie lampy zbiegające się przy logotypie oraz plastikowe wstawki w zderzaku, imitujące agresywne końcówki układu wydechowego. Słowem - dzieje się sporo, podobnie jak we wnętrzu. W środku od razu czuć, że nie podróżujemy wersją z początku listy cennikowej. Initiale Paris to skóra całkiem dobrego gatunku, która gra tu pierwsze skrzypce. W testowanej wersji znalazła się tapicerka, która ciekawym segmentowym gradientem zmienia kolor z kremowego w czarny. Kontrastowe szwy oraz zabawa przemiennością kolorów dodaje smaku we wnętrzu. Co ciekawe (jak na francuskie auto) także materiały należą do całkiem przyzwoitych jakościowo, choć rewolucji jeszcze tu nie uświadczycie. W konsoli środkowej ulokowano tablet, którym można sterować większością mechanizmów pokładowych - od klimatyzacji, po audio i nawigację. Początkowo wydaje się średnio intuicyjny, łatwo jednak przyzwyczaić się do jego specyficznej obsługi. Podobne rozwiązanie zaserwowano obecnie w niemal każdym modelu Renault. Wersja Initiale Paris to dużo dobrodziejstw już w standarcie. Zacznijmy chociażby od wyświetlacza przeziernego (Head-Up Display), który rzuca na szybkę przed kierowcą informacje z nawigacji, czy tempomatu. Ten ostatni to również element standardowego wyposażenia tego poziomu Talismana, podobnie jak wszystkie koła skrętne 4CONTROL, elektronicznie regulowana siła tłumienia amortyzatorów, aktywny system nagłego hamowania, automatyczne światła drogowe, czy funkcja rozpoznawania znaków drogowych. Poza bezpieczeństwem, znajdziemy tu sporo funkcjonalności i komfortu - elektryczna klapa bagażnika, rolety tylnych okien, komfortowe przednie zagłówki, dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, elektryczne i podgrzewane fotele przednie (ten kierowcy z funkcją masażu, wentylacji i pamięcią ustawień), dostęp komfortowy, nagłośnienie BOSE, dotykowy ekrane 8,7-cala systemu R-Link, czy chociażby dwa złącza USB. To wszystko od 149 400 zł, choć lista opcji jest kusząca i łatwo dotrzeć do granicy 170-180 tys. zł. Talisman Grandtour z systemem czterech skrętnych kół jeździ przyzwoicie. Przede wszystkim nie jest demonem prędkości. 160 KM jest wystarczającą wartością, ale słabszymi wariantami raczej nie chciałbym jeździć. Cechują go umiarkowane spalanie (średnio ciężko przekroczyć 6,5 litra) oraz zadowalająca dynamika, również na autostradzie. W parze z automatyczną, dwusprzęgłową przekładnią, tworzą całkiem zgrany duet, który raczej jednak nadaje się do komfortowego pokonywania setek kilometrów, niż ambitnych sportowych wariactw. 4CONTROL to system oferowany już od kilku lat - zadebiutował szerzej w Lagunie Coupe. Sprawdza się głównie w miejskich potyczkach, w trasie z kolei bywa sprawcą dziwnych doznań. Daje o sobie znać zwłaszcza przy prędkościach rzędu 70-80 km/h, kiedy nie pędzimy jeszcze na tyle szybko, by nie zwracać zbyt dużej uwagi na to, jak kąt skręcenia kierownicy wpływa dokładnie na to, co dzieje się z kołami, ale prędkość jest już wystarczająca by koncentrować się na sztywności układu kierowniczego. Ten jest optymalnie zestopniowany, choć jego walory i tak tłumi system czterech skrętnych kół - zły nie jest i pomaga, ale wymaga przyzwyczajenia. Zawieszenie pracuje komfortowo i słusznie tłumi nierówności, choć już dawno zażegnaliśmy typową "francuską kanapę". Talisman jest tego idealnym przykładem, choć dziś po prostu ciężko spotkać naprawdę płynące po asfalcie samochody. Czy Talisman Grandtour warty jest grzechu? W testowanej odmianie z pewnością tak, choć istotnym elementem jak zwykle będzie tu cena - niemała cena. Z drugiej jednak strony Renault tradycyjnie już dobrze kalkuluje swoje auta pod kątem rywali i okazuje się, że podobnie skonfigurowane samochody śmielej mkną w kierunku liczby 200 000. Może więc się okazać, że dla ludzi, którzy są w stanie zaprzyjaźnić się z francuskim charakterem największego z osobowych Renault, Talisman będzie prawdziwym strzałem w dziesiątkę.

Nowy Ford Focus RS 2016 [test]

Motofilm

Nowy Ford Focus RS 2016 [test]

Oto jeden z tych samochodów, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Focus RS to auto, któremu po przejażdżce masz ochotę oddawać pokłony. Ale Ford zawsze słynął z tego, że "RS" obok nazwy modelu oznacza coś, co nieusuwalnie pozostaje w historii motoryzacji. I wierz mi - nowy Focus RS nie jest wyjątkiem. Technologia idzie do przodu. Inżynierowie Forda doskonale o tym wiedzą, dlatego zrezygnowali z napędu na przód na rzecz napędu na cztery koła. Niektórzy mieli ku temu pewne obawy, ale w rezultacie powstało coś, co przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi motoryzacji. Ford Focus RS - obiektywnie - jest piękny, zadziorny i jednocześnie funkcjonalny. Nie będę jednak ukrywał, że poprzednia generacja dawała wrażenia brutalniejszej. Wszystko z powodu zastosowania wyłącznie pięciodrzwiowej konfiguracji drzwi. Dużo też zależy od koloru nadwozia, bo o ile biały lakier powoduje, że Focus RS wtapia się w tłum, to dostępny niebieski błękit jest absolutnym majstersztykiem. Zderzaki, spojlery, hamulce Brembo, a nawet 19-calowe koła powstały specjalnie dla tej wersji modelu Focusa. W rezultacie Focus RS jest wytrzymalszy, lżejszy oraz bardziej aerodynamiczny od "cywilnego" modelu. Na szczególną uwagę zasługuje tylne światło przeciwmgielne umieszczone centralnie na wzór tych z F1. Nadwozie mierzy 4,390 mm długości, 1,823 mm szerokości i 1,472 mm wysokości. Ze współczynnikiem oporu powietrza Cd 0,355 nowy Ford Focus RS jest o 6% bardziej aerodynamiczny niż poprzedni model. Tworzy też 9% mniejszy opór, zwiększając wydajność przy dużych prędkościach, jednocześnie zmniejszając zużycie energii. Wewnątrz panuje sportowa atmosfera, choć w porównaniu do poprzedniej generacji jest mniej agresywnie. Nie brakuje foteli Recaro, zegarów z wskaźnikiem doładowania, temperatury i oleju na środkowej konsoli, fantastycznych przeszyć czy podpisów RS. Na pokładzie można znaleźć także kamerę cofania oraz 10-głośnikowy system audio Sony (naprawdę dobrej jakości). Siedzenia są wygodne i perfekcyjnie trzymają w zakrętach, choć na dalsze podróże nieco zbyt twarde. Nowa jest też świetnie leżąca w dłoniach kierownica, aluminiowe pedały i unikatowe ikonki na desce rozdzielczej. Całość została wykonana z materiałów wysokiej jakości, a system multimedialny należy do intuicyjnych (szerzej na ten temat możesz poczytać tutaj). Dodam tylko, że pojemność bagażnika wynosi 260 l lub 1045 l po złożeniu tylnej kanapy. Pod maską Focusa RS siedzi 2,3 l silnik EcoBoost o mocy 350 KM. Jest to ta sama jednostka, która występuje w Mustangu, ale nieco zmodernizowana, dzięki czemu moc wzrosła o 10%. Motor charakteryzuje się doskonałą reakcją na minimalne wciśnięcia gazu. Maksymalny moment obrotowy wynosi potężne 440 Nm lub 470 Nm (przez 15 sekund) między 2.000 a 4.500 rpm. Przekładnia i sprzęgło zostały jednak wyposażone w bardziej wytrzymałe komponenty w celu sprostania wymaganiom zwiększonego momentu obrotowego. Sprint 0-100 km/h trwa 4,7 s. Wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się na oficjalnie na 266 km/h, ale nam udało się rozpędzić auto do 280 km/h. Bardzo przyjemny dla ucha dźwięk wydobywający się z wydechu powoduje, że kierowca ma stałą chęć dynamicznej jazdy. Fani "strzałów" z pewnością będą zachwyceni. Jeśli chodzi o spalanie, średnie zużycie paliwa podczas normalnej jazdy wyniosło 8,5 l na 100 km. Agresywna jazda wiąże się z wynikiem na poziomie około 15 l paliwa na 100 km. Silnik dysponuje jednak funkcją Start/Stop, natomiast emisja CO2 spadła o 22% w porównaniu z poprzednikiem do 175 g/km CO2. Jazda Focusem RS powoduje, że podczas testu czułem się jak dziecko, któremu uśmiech nawet na moment nie schodzi z twarzy. Skręca i prowadzi się idealnie. Napęd na cztery koła zapewnia doskonałe prowadzenie i przyjemność z jazdy, łącząc nienagannie doskonałą trakcję i przyczepność. Co więcej, jeden guzik (DRIFT MODE) całkowicie zmienia charakter auta i zamienia go w driftowóz... W dodatku taki, który bardzo łatwo opanować. To wszystko gra też rolę domowego spokojnego hatchbacka, przyjemnie pokonującego nierówności na drogach (mimo twardszych sprężyn). W jaki sposób Ford stworzył tak dobry samochód? Wszystko zaczyna się od ludzi. Nad tym modelem pracował Tyrone Johnson, który o sportowej jeździe ma ogromne pojęcie, a prace nad napędem Focusa RS trwały aż dwa lata. Ford jednocześnie odrzuca pogląd, że czteronapędowy hatchback nie daje przyjemności z jazdy. Ba, zabawa jest jeszcze lepsza. Ceny za nowego Focusa RS startują od 152.150 złotych.

Tak wygląda nowy Mercedes Klasy E Coupe 2017

Motofilm

Tak wygląda nowy Mercedes Klasy E Coupe 2017

Model ten zostanie oficjalnie zaprezentowany na początku roku w Detroit. Jednak w sieci już teraz pojawiły się zdjęcia broszur, które odsłaniają tajemnicę, jak wygląda nowa Klasa E Coupe. Nie zabraknie dwóch 12,3-calowych wyświetlaczy cyfrowych oraz systemu audio Burmester z 23-głośnikami. Stylistycznie auto jest bardzo podobne do większego brata S Coupe. Do różnic zaliczamy właściwie inne wymiary oraz oświetlenie. Samochód powstanie na platformie MRA i będzie oferowany w wersjach E220d (2,0 l silnik wysokoprężny o mocy 194 KM), E200, E300 (oba z 2,0 l silnikiem o mocy odpowiednio 184 KM i 245 KM) oraz E400 4Matic (3,0 l V6 o mocy 333 KM i 480 Nm). W marcu 2017 roku podczas Salonu Motoryzacyjnego w Genewie należy spodziewać się klasy E63 AMG Coupe oraz Cabriolet.

Nowe Suzuki Ignis wchodzi na polski rynek [cennik]

Motofilm

Nowe Suzuki Ignis wchodzi na polski rynek [cennik]

Suzuki Ignis oficjalnie wchodzi na polski rynek. Małe, miejskie auto może zostać wyposażone w napęd na cztery koła 4x4 (sprzęgło wiskotyczne), który pozwoli na pewne pokonywanie tras pokrytych śniegiem, deszczem lub błotem. Prześwit samochodu wynosi aż 18 cm. Decydenci Suzuki klasyfikują Ignisa jako "ultrakompaktowego SUV-a". W rzeczywistości auto na rynku nie ma konkurencji. Będzie to jedynie Panda 4x4, choć tutaj istotną rolę odgrywa cena. Oprócz stylowego nadwozia, nowy Ignis oferuje doskonałą widoczność, kompaktowe rozmiary ułatwiające eksploatację, przestronną kabinę pasażerską, pojemny bagażnik oraz doskonałe właściwości jezdne - nawet na wyboistych drogach. Celem projektantów było stworzenie kultowego crossovera o cechach charakterystycznych dla Suzuki. Ignis wyróżnia się prostymi liniami i przetłoczeniami, które podkreślają charakter tego modelu, a jednocześnie zawiera wiele elementów stylizacyjnych nawiązujących do innych modeli Suzuki, jak Cervo i pierwszej generacji Vitara czy Swift poprzedniej generacji. W modelu Ignis zastosowano wiele elementów wykonanych z lekkiej stali o wysokiej wytrzymałości, co pozwoliło uzyskać niską masę własną samochodu przy zachowaniu wysokiej sztywności konstrukcyjnej. Całość uzupełnia układ SHVS typu „mild hybrid”, zapewniający doskonałe osiągi i niskie zużycie paliwa. Na pokładzie modelu Ignis znalazły się kamery stereo, które wykrywają obiekty znajdujące się przed samochodem, ustalając ich rozmiar i kształt. Dzięki temu możliwe jest wykorzystanie zawansowanych rozwiązań, jak system zapobiegania kolizjom Dual Camera Brake Support (DCBS), system ostrzegania o niezamierzonym zjechaniu z pasa ruchu oraz system ostrzegania o niekontrolowanych ruchach samochodu. Kierowca może podłączyć swój smartfon do pokładowego systemu i uzyskać dostęp do kompatybilnych aplikacji poprzez ekran dotykowy modelu Ignis. Za sprawą kart SD z mapami można też korzystać z systemu nawigacji satelitarnej. Nowy Suzuki Ignis oferowany będzie w bogatej gamie 14 kolorów nadwozia, łącznie z trzema nowymi barwami oraz wersjami dwutonowymi. Dwa akcenty kolorystyczne wnętrza doskonale uzupełniają kolory lakierów, dzięki czemu każdy przyszły właściciel Ignisa wybierze dla siebie połączenie odpowiadające swoim preferencjom i gustom. Auto startuje od 49.900 złotych. Cennik nowego Suzuki Ignis:

Co zawiera bezpieczny olej silnikowy?

Motofilm

Co zawiera bezpieczny olej silnikowy?

Mówisz - olej silnikowy, myślisz - ciecz, którą zmieniasz lub dolewasz co kilka tysięcy kilometrów. Czy należysz do tej grupy osób? Jeśli tak, powinieneś wiedzieć, że w rzeczywistości "sprawa olejowa" jest zdecydowanie bardziej skomplikowana dosłownie pod każdym względem. Wiosną w Hamburgu miałem okazję przekonać się, jak wygląda produkcja i testy olejów silnikowych Shell. Tym razem pod lupę wziąłem budowę oleju silnikowego. Co wchodzi w jego skład? Co zawiera bezpieczny olej silnikowy? Stały czytelnik mojego bloga na pewno już odróżnia olej mineralny od syntetycznego i wie, że olej syntetyczny góruje nad mineralnym. Jeśli nie, zapraszam do wcześniej opublikowanych wpisów. Ten pierwszy (mineralny) powstaje na bazie stosownych frakcji ropy naftowej, które charakteryzują dobre właściwości smarne. Drugi (syntetyczny) to szereg procesów chemicznych, pozwalających na zachowanie najwyższej czystości, parametrów i wydajności. W praktyce możliwe jest nawet dopasowanie cieczy olejowej do konkretnych warunków pracy. Prosty przykład pochodzi od Shell i fabryki, którą miałem okazję niedawno odwiedzić. Naukowcy marki opracowali uwaga (!) niemalże 3 500 patentów. Tak. Trzy i pół tysiąca patentów, które pozwalają na eliminowanie z olejów zanieczyszczeń, wysoką stabilność lepkości w wysokich temperaturach pracy i w rezultacie wydłużyć żywot silnika oraz zwiększyć jego parametry. Bardzo ważną sprawą są również dodatki. Te stanowią zazwyczaj od 10-25 % i pozwalają stworzyć olej dostosowany do różnych warunków pracy. Olej silnikowy w moim Lexusie - Shell Helix Ultra 5W-40 - zapewnia przede wszystkim ochronę podczas jazdy, ale również podczas zapłonu. Czy wiedziałeś, że olej (ten dobry) tworzy aktywną powłokę na częściach ruchomych? To ma ogromne znaczenie w przypadku dużych obciążeń. Jak powiedział jeden z najlepszych ekspertów do "spraw olejowych" - Cezary Wyszecki (przeczytaj wywiad) - "dodatki uszlachetniające zawarte w olejach przeciwdziałają utlenianiu". Jak wszystko, również i olej silnikowy naturalnie starzeje się. Dodatki Shell Helix Ultra spowalniają ten proces i jednocześnie poprawiają skuteczność oraz trwałość oleju. Co więcej substancje antykorozyjne uwalniają metalowe elementy przed korozją. To wszystko oznacza, że olej silnikowy z niezbędnymi dodatkami jest nie tylko elementem ułatwiającym tarcie poszczególnych elementów silnika, ale ma też ogromny wpływ na funkcje czyszczenia i ochrony. Nie straszne są mu nawet zmiany temperatury czy inne szkodliwe dla jednostki napędowej procesy. Mówimy np. o spalaniu detonacyjnym czy samozapłonowi mieszanki, podczas których mechanizmy są bardzo obciążane i wymagają odpowiedniej ochrony. Warto również wiedzieć, że proces spalania paliwa powoduje pozostawanie związków kwasowych, a te silnie oddziałują na metal. Olej z odpowiednimi dodatkami potrafi w znacznym stopniu zneutralizować ich działanie. Olej syntetyczny Shell Helix Ultra został wyposażony we wszystkie wyżej wymienione dodatki, które mają za zadanie - mówiąc kolokwialnie - wyrzucać śmieci. Oznacza to, że wraz z wymianą cieczy olejowej usuwane są wszystkie zanieczyszczenia zebrane przez Shell Helix Ultra. Stan licznika kilometrów po zalaniu mojego Lexusa olejem Shell Helix Ultra wynosi obecnie 13.000 km. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy planuje przejechać jeszcze 4.000 - 5.000 km. Spodziewajcie się zatem relacji wymiany oleju na początku przyszłego roku... Przy okazji: Zobacz zdjęcie z wizyty w Centralnym Laboratorium Shell w Hamburgu!

Oficjalnie: Nowy Opel Insignia Grand Sport

Motofilm

Oficjalnie: Nowy Opel Insignia Grand Sport

Opel pokazał nam w końcu Insignię nowej generacji. Tym razem do nazwy dodano człon Grand Sport. Wizualnie auto urosło, jest dłuższe, szersze, ale także niższe. Dynamiczna sylwetka powinna się spodobać każdemu, tak jak w przypadku bardzo dobrze sprzedającej się poprzedniczki. Auto zostało zbudowane na nowej platformie, co pozwoliło między innymi na uzyskanie jeszcze większej przestrzeni wewnątrz. Co ważniejsze, Insignia jest teraz lżejsza aż o 175 kilogramów. Jak wiemy, wysoka masa była bolączką aktualnie sprzedawanej generacji. Nie mamy jeszcze niestety żadnych oficjalnych informacji na temat jednostek napędowych. Możemy się jedynie spodziewać szerokiej gamy turbodoładowanych silników o pojemności 2 litrów o mocy do 250 KM. Planowane jest także wprowadzenie nowej 8-stopniowej przekładni automatycznej. Insignia GrandSport ma być oferowana także z nowym napędem na cztery koła i odświeżonym systemem FlexRide, który pozwala dostosować charakter auta do upodobań kierowcy. Oczywiście Opla będzie można wyposażyć w LEDowe reflektory IntelliLux, asystenta pasa ruchu, wyświetlacz Head-Up, czy podgrzewane wszystkie fotele. Opel Insignia Grand Sport zostanie pokazany publiczności już w Marcu podczas targów motoryzacyjnych w Genewie.

Renault Megane GT dCi 165 EDC

Motofilm

Renault Megane GT dCi 165 EDC

Rodzina Megane GT powiększy się o wariant wysokoprężny. Mówimy o 163-konnym modelu, który będzie oferowany w wersji hatchback oraz Grandtour. Silnik jest sprzężony z EDC i ma pozwalać na zużycie paliwa na poziomie 4,6 l na 100 km w przypadku hatchbacka oraz 4,7 l na 100 km w przypadku większego Grandtour. Oba modele będą oczywiście wyposażone w system czterech skrętnych kół 4Control. Nowe Megane GT z silnikiem wysokoprężnym trafi do salonów w styczniu przyszłego roku i będzie prawie 10.000 złotych droższe od wariantu benzynowego.

Motofilm

Wyciekło zdjęcie nowego Suzuki Swift?

Suzuki zapowiada nowego Swifta na pierwszy kwartał przyszłego roku. Tymczasem w sieci pojawiło się zdjęcie, które prawdopodobnie pokazuje, jak będzie wyglądał następca kultowego modelu. Nie znamy na razie szczegółów na temat auta, ale pod maską należy spodziewać się m.in. 1,2 l jednostki o mocy 90 KM oraz 1,0 l motoru o mocy 112 KM. Jeśli chodzi o wariant SPORT, Swift Sport będzie napędzany 1,4 l jednostką turbo; obecnie występującą w Vitarze (138 KM i 220 Nm – w Swifcie moc będzie na pewno większa). Produkcja nowego Swifta rusza w styczniu 2017 roku. Oficjalna prezentacja będzie miała miejsce prawdopodobnie podczas targów motoryzacyjnych w Genewie.

Alfa Romeo Stelvio oficjalnie [zdjęcia]

Motofilm

Alfa Romeo Stelvio oficjalnie [zdjęcia]

Alfa Romeo oficjalnie zaprezentowała swojego długo oczekiwanego SUV-a. Model Stelvio będzie produkowany w fabryce zlokalizowanej w Cassino, niedaleko Rzymu. Alfa Romero Stelvio powalczy na rynku z takimi modelami, jak Jaguar F-Pace, Mercedes GLC czy BMW X3. Mechanicznie bez żadnych niespodzianek. Pod maskę trafi kilka jednostek napędowych, w tym czterocylindrowy silnik benzynowy oraz wysokoprężny. W przyszłości oferta zostanie rozszerzona o 3,0 l diesla V6 oraz 2,9 l silnik V6 twin-turbo w wersji Quadrifoglio o mocy 510 KM i 600 Nm. Podstawowe Stelvio otrzyma 2,0 l silnik benzynowy czterocylindrowy o mocy 280 KM, który osiąga V-MAX 231 km/h. Ponadto w standardzie znajdziemy m.i.n 18-calowe aluminiowe felgi, drewniane ozdoby, ekran infotainment 6,5-cala (8,8-calowy w opcji) i wiele innych. Produkcja Alfy Romeo Stelvio rozpocznie się pod koniec roku. Sprzedaż ruszy od połowy przyszłego roku.

Motofilm

Audi pokaże 8 nowych modeli RS do 2018 roku!

Prezes Audi w Ameryce, Scott Keogh, już na początku roku zdradził, że Audi zamierza poszerzyć gamę modeli RS. Nikt się jednak nie spodziewał, że oferta zostanie podwojona! Obecnie Audi ma 7 modeli RS, w tym dwie TT (otwarte i zamknięte), A3, Q3, A6, A7 i oczywiście R8. Tymczasem Stephan Winkelmann zapowiedział aż 8 nowych modeli. Oczywiście nie wiemy, o które auta dokładnie chodzi, ale pewne jest, że wszystkie zadebiutują do 2018 roku. Władze niemieckiej firmy wydają się iść krokami Mercedesa, który wprowadził do oferty kilka nowych modeli AMG i znacząco zwiększył sprzedaż samochodów sportowych. Źródło: Autocar.co.uk

Motofilm

Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio utknęła na niewielkim krawężniku [wideo]

Nie jestem w stanie wyjaśnić, co się stało, że Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio na załączonym wideo nie potrafi przejechać przez niewielki krawężnik, typowy dla amerykańskich dróg. Być może komputer oszalał i źle przekazał moment obrotowy na koła. Po prostu to zobaczcie… Film zamieszczony przez użytkownika Jason Cammisa (@jasoncammisa) 12 Lis, 2016 o 7:32 PST

Ford Focus RS, który ma 500 KM

Motofilm

Ford Focus RS, który ma 500 KM

Na pewno znajdą się osoby, dla których 350 KM pod maską najnowszej generacji Focusa RS to po prostu za mało. Jednym z nich na pewno CEO firmy Roush, która przygotowała specjalny zestaw, poprawiający nie tylko wygląd Focusa RS, ale też zwiększający jego moc do… 500 KM. Oczywiście generowanych z 2,3 l silnika Ecoboost. To wszystko stoi na specjalnych 19-calowych kołach, ma większe hamulce oraz inne zawieszenie. Tuner nie zamierza jednak wprowadzać takiego wariantu do oferty. A szkoda.

Hyundai i20 Active 1,0 T-GDI 120 KM [test]

Motofilm

Hyundai i20 Active 1,0 T-GDI 120 KM [test]

Hyundai po raz kolejny rozszerza swoją gamę modelową, tym razem przygotowując auto dla ludzi prowadzących aktywny tryb życia. Stąd też nazwa i20 Active. Sprawdziliśmy, co tak naprawdę ma nam do zaoferowania ten miejski crossover. i20 Active już na pierwszy rzut oka daje poznać swoją naturę. Zwiększony o 20 mm prześwit, nadkola z plastikowymi nakładkami, nowe zderzaki oraz srebrne relingi dachowe – to wszystko od razu przykuwa naszą uwagę. Nie tylko zwiększenie prześwitu, ale także samej pozycji foteli poskutkowało dużo lepszą widocznością i możliwością znalezienia jeszcze wygodniejszej pozycji za kierownicą. Elementy wewnątrz wykonano z nieco twardszych plastików, które nie będą uciążliwe, jeśli chodzi o utrzymanie czystości. Jednocześnie nie są one nieprzyjemne w dotyku. Sam projekt deski rozdzielczej zasługuje na pochwałę. Wszystko jest pod ręką, i nie będziemy mieli problemu ze znalezieniem szukanej przez nas funkcji. Przyciski są duże i można z nich korzystać nawet w grubych rękawiczkach. Klientom spodobają się też takie smaczki, jak na przykład metalowe nakładki na pedały. Na tylnej kanapie bez problemu wygodnie zasiądą dwie dorosłe osoby, a w bagażniku pomieścimy 326 litrów bagażu (1,042 litry po złożeniu tylnej kanapy). Wspomniana wyższa pozycja za kierownicą sprawi, że poczujemy się jak w dużo przestronniejszym aucie. W naszym egzemplarzu mogliśmy znaleźć standardowe wyposażenie wersji Active. Mamy tutaj więc między innymi: radioodtwarzacz MP3 z 4 głośnikami (bardzo dobrej jakości!), Bluetooth, gniazdo USB, czujniki parkowania z tyłu, elektrycznie otwierane szyby, tempomat, manualną klimatyzację czy światła LED do jazdy dziennej. Zabrakło mi jedynie pakietu zimowego, który składa się z podgrzewanych foteli oraz kierownicy. Myślę, że warto za to dopłacić 1,000 złotych. Za 6,500 złotych dostaniemy pakiet Premium, w skład którego wchodzą między innymi: czujnik deszczu i zmierzchu, automatyczna klimatyzacja, tylne światła LED, miękkie wykończenie drzwi czy elektrycznie składane lusterka. Za dodatkowe 4,500 złotych możemy jeszcze domówić system nawigacji z pakietem aktualizacji. Pod maską znalazło się miejsce dla nowego 3-cylindrowego silnika 1.0 T-GDI. Turbodoładowana jednostka generuje 120 KM, co w połączeniu z lekkim i małym nadwoziem sprawia, że i20 Active da się naprawdę szybko pojechać. Wyprzedzanie nie przysparza żadnych problemów, silnik jest bardzo elastyczny i sprawia wrażenie dużo mocniejszego. Połączono go z 6-biegową skrzynią manualną, jednak zejście ze spalaniem poniżej 5 litrów na 100 kilometrów będzie nie lada wyczynem. Nam po dynamicznie pokonanej trasie komputer pokładowy pokazał średnie spalanie na poziomie 7 litrów. Dosyć sztywne zawieszenie zapewnia pewne pokonywanie zakrętów. Układ kierowniczy jest bardzo precyzyjny i daje nam dużo informacji zwrotnej. Samochód nieźle radzi sobie także na autostradzie, boczne podmuchy wiatru nie robią na nim wrażenia, a wewnątrz nie odczujemy zbyt dużego hałasu. Testowany przez nas Hyundai i20 Active z silnikiem 1.0 T-GDI wyceniony został na 72,000 złotych. Maksymalnie wyposażona wersja Premium to wydatek 83,000 złotych. Najtańszą opcją będzie model ze 100-konnym silnikiem 1,4 MPI i 6-biegową manualną skrzynią kosztujący 65,300 złotych.

Toyota Auris Touring Sports Prestige Hybrid [test]

Motofilm

Toyota Auris Touring Sports Prestige Hybrid [test]

Toyota odczuwa na swoich plecach oddech konkurencji i ich kompaktowych przeciwników. Auta z ekonomicznymi silnikami diesla zalewają nasz rynek. Japoński producent przeprowadza więc kontratak za pomocą odświeżonego Aurisa, który wygląda teraz bardzo nowocześnie, jest bezpieczniejszy i posiada jeszcze ciekawsze wyposażenie. Przed Wami Toyota Auris Touring Sports z napędem hybrydowym. Po dwóch latach od wprowadzenia na rynek nowej generacji tego kompaktowego modelu Toyoty, przyszedł czas na facelifting. Nie był on konieczny, ponieważ samochód bardzo się podobał. Na szczęście Japończykom nie udało się tego zepsuć, i nowy Auris jest jeszcze lepszy. Z przodu pojawiły się w pełni LEDowe reflektory, z chromowanymi obwódkami, co wygląda bardzo ekskluzywnie. Z tyłu również znajdziemy przeprojektowane lampy, które nadają sportowego charakteru. W ofercie znalazło się miejsce dla nowych felg oraz kolorów lakieru, między innymi tego widocznego na zdjęciach. Wnętrze to przede wszystkim nowa deska rozdzielcza. W porównaniu do poprzednika znajdziemy tu dużo lepszej jakości materiały, które są przyjemne w dotyku, takie jak skóra czy wysokiej jakości plastiki piano black. Na samym środku pojawił się nowy wyświetlacz dotykowy z przeprojektowanym systemem, który jest bardzo prosty w użytkowaniu i posiada mnóstwo funkcji, między innymi kamerę cofania, łączność bluetooth, nawigację z darmowymi aktualizacjami przez okres 3 lat,czy odtwarzaniem cyfrowych stacji radiowych DAB. Jeśli chodzi o pozycję za kierownicą, nawet bardzo wysokie osoby znajdą tu dla siebie komfortowe miejsce. Mamy więc do czynienia, z bardzo atrakcyjnym, bogato wyposażonym samochodem. Nasuwa się więc pytanie, czemu akurat wybrać auto hybrydowe, skoro konkurencja ma podobną ofertę z dobrze znanymi silnikami wysokoprężnymi, które również cechują się niskim poziomem emisji i spalania. Pod maską naszego Aurisa znajdziemy 1,8-litrowy silnik benzynowy o mocy 99 KM, który jest wspierany przez silnik elektryczny generujący 80 KM. Łączna moc zestawu określana jest na 136 KM. Wszystko to jest przekazywane na przednią oś za pomocą skrzyni bezstopniowej eCVT. Osobiście nie jestem ich zwolennikiem, ale w tym konkretnym przypadku spisuje się ona naprawdę dobrze. Nie mamy tu do czynienia z przeraźliwym wyciem podczas wyprzedzania. Owszem, jest nieco głośniej niż u konkurencji, ale nie jest to uciążliwe. Warto też wspomnieć o zaletach jakie płyną z kosztów serwisowania tego rodzaju skrzyni. Będą one dużo niższe niż w przypadku zaawansowanych dwusprzęgłowych automatów. Niestety raczej samochód nie będzie się nadawał do częstego i szybkiego podróżowania autostradami. Prędkość maksymalna na poziomie 175 km/h jest na to najlepszym dowodem. Jednak nie oznacza to, że Auris nie przyniesie Wam przyjemności z jazdy. Świetnie zestrojone zawieszenie oraz precyzyjny układ kierowniczy pozwalają na pewne pokonywanie zakrętów. Przyjemność odczujecie także podczas odwiedzania stacji benzynowych, gdzie będziecie musieli rzadziej zostawiać swoje ciężko zarobione złotówki. Po tygodniowym teście komputer pokładowy przedstawił nam średnie spalanie na poziomie 4.5 litra. Uważam, że odświeżony Auris w wersji hybrydowej jest bardzo dobrą alternatywą i warto się nad nim zastanowić. Bardzo atrakcyjny wygląd, świetne wyposażenie, wysoki poziom bezpieczeństwa, oraz niskie spalanie. To wszystko powinno przemawiać do klientów rozglądających się za nowym samochodem. Jedynym minusem może być cena, która w przypadku hybrydy zaczyna się od 83,900 złotych. Nasz egzemplarz, czyli wersja Prestige, to już koszt 104,400 złotych. Na szczęście Toyota oferuje atrakcyjne opcje finansowania, z którymi warto się zapoznać u dealera.

Volvo XC90 T8 AWD Excellence [test]

Motofilm

Volvo XC90 T8 AWD Excellence [test]

Przed państwem czteroosobowa limuzyna Volvo. XC90 Excellence jest najbardziej ekskluzywnym Volvo, jakie kiedykolwiek powstało. Ogromny szwedzki SUV oferuje w tylnej części dwa pojedyncze fotele z masażem, podgrzewaniem i chłodzeniem. Ponadto dla pasażerów siedzących z tyłu oddano do dyspozycji lodówkę z miejscem na dwie butelki szampana, kryształowe kieliszki od Orrefors Sweden, stoliki, klimatyzację usuwająca kurz i dym, specjalne miejsce na tablety, cupholder z funkcją grzania i chłodzenia napojów… My mieliśmy okazję to wszystko przetestować. Do napędu XC90 Excellence T8 AWD posłużył układ hybrydowy typu Plug-In. Łączy on w sobie silnik benzynowy oraz jednostkę elektryczną o łącznej mocy 407 KM. W standardzie, dodajmy – bo nasz egzemplarz dostał również zastrzyk mocy od Polestar i generuje 421 KM oraz 680 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Taka moc pozwala na sprint do pierwszej setki w 5,5 s, co jak na SUV-a ważącego ponad dwie tony – wynik jest fantastyczny. Warto jednak dodać, że w rzeczywistości kierowca nie czuje, że ma do dyspozycji ponad 400 KM. Z jednej strony to dobrze – bo pasażerowie siedzący z tyłu są całkowicie odizolowani od otoczenia i elementów związanych ze standardowym podróżowaniem. Z drugiej zaś strony, kierowca odczuwa wyraźny brak mocy powyżej 140 km/h. Do szybkiej jazdy nie zachęca jednak dźwięk silnika. Napęd AWD został opracowany wirtualnie. Nie doświadczymy tutaj stałego napędu na cztery koła. Jedna oś napędzana jest przez silnik elektryczny, a druga przez motor spalinowy. Z tego powodu zdarzają się pewne niedociągnięcia podczas np. gwałtownego przyspieszenia na mokrej nawierzchni i chwilowa utrata przyczepności; w rezultacie szarpnięcia, nawet na drugim/trzecim biegu. Takie sytuacje mają jednak miejsce sporadycznie – tym bardziej, że XC90 Excellence zostało przeznaczone do jazdy płynnej i dostojnej – i w tej kwestii spisuje się znakomicie. Ogromne nadwozie Volvo XC90 daje pasażerowi wyraźne poczucie bezpieczeństwa. Fajnym uczuciem jest być wożonym wysokim, luksusowym samochodem. Tablet można umieścić w specjalnie przygotowanym na to miejscu w przednich fotelach. Masaż na znakomitych siedziskach powoduje, że pasażer dosłownie odpływa i jednocześnie opływa w luksusach najwyższej kategorii. Fajnym pomysłem jest plastikowa szyba oddzielająca strefę bagażnika od kabiny pasażerów – niby nic, ale np. podczas wydobywania bagażów przez kierowcę w czasie nieprzyjemnej pogody, pasażerowie na pewno nie poczują chłodu. A propo bagażnika, jego pojemność jest mniejsza niż w przypadku standardowego XC90 i wynosi 431 l (powodem jest umieszczenie silnika elektrycznego). –> Zobacz test limuzyny Volvo S90 Zawieszenie XC90 to pneumatyka. Auto może stać wyżej, albo niżej – w zależności od preferencji kierowcy. O dziwo, XC90 zakręty pokonuje bardzo poprawnie, natomiast hamulce świetnie wyhamowują ponad 2-tonowego kolosa. Jeśli jednak przy hamulcach jesteśmy, ten powinien zostać nieco lepiej dopracowany. Zdarzało nam się, że podczas postoju na światłach z wciśniętym (według XC90 za lekko) hamulcem, samochód zaczął się toczyć. Na szczęście zawsze w porę zdążyliśmy się orientować. 20-głośników Bowers&Wilkins To, co odróżnia XC90 Excellence od innych luksusowych pojazdów jest system audio Bowers&Wilkins. Jeśli jesteś audiofilem – na pewno wybierzesz XC90 Excellence. To audio gra najlepiej i żadne inne systemy z Audi, BMW czy Mercedesa nie są w stanie przebić siły doskonałego dźwięku XC90. To absolutnie najwyższy poziom. Wszystkie inne udogodnienia, jak np. obniżający się próg załadunku bagażnika czy prosty w obsłudze tablet na konsoli centralnej można znaleźć w ubożej wyposażonych XC90. Zachęcamy do przeczytania testu. –> Zobacz test Volvo XC90 Inscription Hybryda, a więc musi mało palić? Producent podaje, że XC90 Excellence pali średnio 2,1 l paliwa na 100 km. Oczywiście można włożyć to między bajki, chyba, że 3/4 dystansu przejedziemy na elektronice. W rzeczywistości średnie zużycie paliwa oscyluje w granicach 10 l paliwa na 100 km. Na autostradzie spalanie wynosi nawet 13 l paliwa na 100 km. Inne luksusowe hybrydy palą jednak podobne wartości i to, że Volvo podaje nierealny wynik, nie jest niczym zaskakującym. Dużym minusem jest mały bak paliwa, 21 l mniejszy niż w standardowym XC90. Tu zalejemy tylko 50 l paliwa, co oznacza teoretyczny zasięg około 300-400 km… Mało, naprawdę mało. Warto jednak dodać, że po całkowitym naładowaniu samochodu, ten przejedzie około 25 km za darmo – wyłącznie na silniku elektrycznym. A więc, XC90 T8 może być ekonomiczne, ale trzeba tego naprawdę chcieć. Cena i podsumowanie Volvo XC90 T8 startuje od 351.600 złotych. Wersja wyposażenia Excellence powoduje, że XC90 kosztuje już 530 000 złotych. Co ważne, za tę cenę otrzymujemy praktycznie wszystko. Wyposażenie dodatkowe naszej testówki zostało wycenione na mniej niż 10 000 złotych, co gwarantuje naprawdę wysoki standard Excellece. Ogólnie jest drogo, ale w zamian otrzymujemy kompletnego luksusowego SUV-a, który konkurencję bije np. najlepszym poziomem bezpieczeństwa. Kogo zatem widzę, jako potencjalnego nabywcę XC90 Excellence? Oczywiście oprócz lubiącego rzucać się w oczy zamożnego biznesmena, będzie to bogata żona i matka, której zależy na maksymalnej ochronie i wygodzie pociech. W Volvo najwyraźniej też tak myślą: Wybrane dane techniczne: 1969 cm³, moc: 334+87 KM przy 5700 rpm, maksymalny moment: 400+240 Nm przy 2200 — 5400 rpm, v-max: 230 km/h, 0-100 km/h w 5,5 s

Volvo S90 T5 Inscription [test]

Motofilm

Volvo S90 T5 Inscription [test]

Volvo S90 to nie tylko efekt prac kilkuset inżynierów i wydane 10 miliardów euro. To także prawdopodobnie jeden z najpiękniejszych i najbardziej zaawansowanych modeli Volvo. S90 powstało na zupełnie nowej platformie SPA (zaawansowana konstrukcja z aluminium i stal o wysokiej wytrzymałości) i jest znacznie dłuższe i szersze od swojego poprzednika S80. Czyżbyśmy mieli do czynienia z samochodem doskonałym? To prawda – samo patrzenie na Volvo S90 – szczególnie w tej konfiguracji – jest bardzo przyjemne dla oka. Podczas testu właściwie nie było osoby, która nie zwróciłaby uwagi na unikatową linię nadwozia. Jeszcze inni decydowali się nawet na „cykanie” nam zdjęć! Duża w tym zasługa przede wszystkim 21-calowym felgom za prawie 16 000 złotych oraz malowaniu o nazwie Onyx za kolejne 4 000 złotych. Nasze auto zostało także wyposażone w pneumatyczne zawieszenie (8000 złotych), które pozwala na wybór odpowiedniego trybu jazdy. Wewnątrz panuje iście królewska atmosfera. Jasne wnętrze perfekcyjnie komponuje się z lakierem nadwozia, natomiast wykonanie zasługuje na najwyższe możliwe noty. Kierownica doskonale leży w dłoniach, a fotele zachęcają do pokonywania wielu kilometrów bez jakichkolwiek skutków ubocznych. Tablet na konsoli centralnej – wbrew pozorom – jest bardzo prosty w obsłudze i jego opanowanie to kwestia zaledwie kilku minut. Całość została opracowana w jak najbardziej ergonomiczny sposób i właściwie nie ma się do czego przyczepić. No może poza grafiką zegarów, a właściwie jej prostotą. Fajnie byłoby zobaczyć tutaj coś bardziej szalonego z większą mapą nawigacji, tak jak np. robi to Audi. Pozytywne wrażenie potęguje NAJLEPSZY – nie przesadzam – NAJLEPSZY system audio nie tylko w tym segmencie samochodów, ale i ogólnie w motoryzacji. Uwierzcie, że nawet Burmester za 50 kafli w Mercedesie Klasy S nie gra tak dobrze jak Bowers&Wilkins w S90. —> Przeczytaj także test Volvo XC90 Odpalamy nasze Volvo S90 za pomocą nietypowego przełącznika obok skrzyni biegów i ruszamy. Nadwozie bardzo komfortowo wybiera wszelkie nierówności i mimo sporych gabarytów poprawnie radzi sobie na zakrętach. Nie zachęca jednak do szybkiej jazdy i też nie czuje się w tym temacie najlepiej. 2,0 l silnik T5 o mocy 254 KM, który współpracuje z 8-biegową automatyczną skrzynią świetnie się z nią dogaduje, ale brakuje mu pomruku znanego z R6. S90 płynnie za to zmienia biegi; nie szarpie i nie męczy. Doskonale sprawdza się podczas pokonywania dłuższych tras. Przyspieszenie od 0 km/h do 100 km/h trwa 6,8 s, co jest wynikiem więcej niż wystarczającym. Średnie spalanie oscyluje przy tym w granicach około 8 l paliwa na 100 km. W mieście wartość ta wzrasta do 9,5 l paliwa na 100 km, natomiast w trasie można zejść nawet do 6,0 l paliwa na 100 km. Pojemność zbiornika paliwa wynosi 55 litrów, co teoretycznie oznacza zasięg około 700 km. To, co w Volvo zawsze było najlepsze Bezpieczeństwo. Volvo S90 jest najbezpieczniejszą limuzyną w swojej klasie. Na pokładzie można znaleźć szereg systemów, w tym asystenta pasa ruchu, aktywny tempomat, system zapobiegający kolizjom (w tym zderzeniom z pieszymi czy rowerzystami), czujniki martwego pola, czujnik informujący o niebezpiecznym zbliżaniu się innego pojazdu od tyłu… i wiele innych. Na uwagę zasługuje również bardzo dobre oświetlenie z funkcją stałej jazdy na „długich” bez oślepiania innych kierowców. Krótko mówiąc, bezpieczeństwo stoi na najwyższym możliwym poziomie. Cena i podsumowanie Cena podstawowo wyposażone Volvo S90 w tym silniku startuje od około 235 000 złotych. Egzemplarz na zdjęciach, za sprawą licznych dodatków kosztuje 330 000 złotych. Biorąc pod uwagę konkurencyjne modele, cena nie wydaje się wygórowana. W zamian otrzymujemy prestiżową limuzynę, która przykuwa wzrok niczym Rolls-Royce za dwie duże bańki! Volvo wreszcie proponuje modele, które poważnie zagrażają niemieckim i japońskim modelom. Wybrane dane techniczne: 1969 cm3, R4/16, 254 KM/550 obr./min., moment obrotowy: 350 Nm przy 1500-4800 obr./min, v-max: 230 km/h, napęd na przednie koła, bagażnik: 500 l.

Nowa Skoda Octavia 2017 facelift oficjalnie

Motofilm

Nowa Skoda Octavia 2017 facelift oficjalnie

Skoda zaprezentowała zdjęcia odświeżonego modelu Octavia, który nabył przede wszystkim zupełnie inny projekt przednich świateł, nowy zderzak, tylne światła LED i felgi w rozmiarach od 16- do 18-cali. Całość jest także bardziej przestronna, natomiast wewnątrz pojawił się zaawansowany system infotainment Columbus z ekranem dotykowym 9,2-cala. Nowa Octavia może zostać wyposażona w takie systemy, jak Front Assist, asystent parkowania czy system wykrywania samochodów w martwym polu, natomiast dodatkowe wyposażenie obejmuje latarkę w bagażniku Octavii Kombi, podgrzewaną kierownicę, stoliki w oparciach przednich foteli i wiele innych. Mechanicznie, nowa Octavia dostępna jest z pięcioma silnikami benzynowymi i czterema wysokoprężnymi o pojemności od 1,0 do 2,0 l oraz mocy od 84 KM do 184 KM. Jednostki współpracują z sześciobiegową manualną lub automatyczną przekładnią. Ponadto wersje 1.8 TSI i 2.0 TSI mogą występować w wersji z napędem na wszystkie cztery koła.

Motofilm

A jaka byłaby twoja reakcja w przypadku aquaplaningu? [wideo]

Wyobraź sobie – śpiewasz ulubioną nutę w samochodzie i nagle dochodzi do aquaplaningu. Widzisz swoją reakcję w tym momencie? A może jesteś ciekawy jak zareagował ten młody człowiek na załączonym materiale wideo? Czekam na wasze komentarze! Na szczęście mężczyzna nie został ranny w tym incydencie.

Ukradli koła najnowszemu (dosłownie) Audi RS7…

Motofilm

Ukradli koła najnowszemu (dosłownie) Audi RS7…

Wiele razy słyszeliśmy o przypadkach kradzieży kół samochodów pozostawionych np. pod blokiem. W tym przypadku kradzież dotyczy jednak dilera Audi z Massachusetts, któremu złodzieje zabrali koła od zafoliowanego jeszcze Audi RS7. Jak widać na załączonych zdjęciach, złodzieje zostawili RS7 na drewnianych deskach, natomiast sam samochód był wyposażony w ceramiczne tarcze hamulcowe. Miejmy nadzieję, że sprawcy zostaną szybko ujęci! Źródło: Jalopnik

Motofilm

Bugatti Chiron przyspiesza jak opętane i łatwo je opanować! [wideo]

Coś co ma 1500 KM, musi dobrze przyspieszać. Mało tego – Bugatti Chiron nie tylko błyskawicznie osiąga prędkość, ale też prowadzi się przy tym bardzo prosto, co pokazuje właściciel na załączonym materiale wideo. Zobaczcie sami.

Motofilm

Nowe BMW X3 przyłapane [wideo szpiegowskie]

BMW testuje najnowszą generację modelu X3. Auto zostało właśnie przyłapane na torze Nurburgring i na rynku zadebiutuje prawdopodobnie w przyszłym roku. Model o nazwie kodowej G01 będzie produkowany na platformie CLAR, która pozwoli na uzyskanie więcej miejsca dla pasażerów i jednocześnie mniejszą wagę samochodu. Pod maskę trafi szeroka gama jednostek benzynowych oraz wysokoprężnych. Nie zabraknie również wariantu hybrydowego, łączącego w sobie 2,0 l silnika czterocylindrowego o mocy 245 KM z motorem elektrycznym (łączna moc 333 KM i 700 Nm) – przy średnim zużyciu paliwa 3,8 l paliwa na 100 km i zakresie jazdy wyłącznie na silniku elektrycznym do 50 km.