Przelicznik jednostek mocy silnika

Autokult

Przelicznik jednostek mocy silnika

Choć przyzwyczailiśmy się do mocy silnika wyrażanej w koniach mechanicznych, to te jednostki nie zawsze są używane przez producentów. Czym się różni PS od HP oraz jak przeliczyć kW na KM?Czytaj więcej w Autokult.pl

Technobezsens z Motohistorią: Turbonique

AUTOBEZSENS

Technobezsens z Motohistorią: Turbonique

Dziś znów wpis dragsterowy. I to z najlepszych lat wyścigów na 1/4 mili w USA. Czasów, kiedy regulaminy techniczne w tym sporcie praktycznie nie istniały. Dzięki czemu prędkość samochodów była ograniczana niemal wyłącznie pomysłowością konstruktorów. Było już kiedyś o skrzyniach Lenco, było o Gasserach. Czas jednak na coś nieco mniej znanego. I dużo bardziej absurdalnego.Początki TurboniqueW czasach, kiedy internet nikomu nawet nie przychodził do głowy, sprzedaż wysyłkowa była nieco utrudniona. Ale nie niemożliwa. Wiele firm, szczególnie sprzedających części do tuningu aut, rozprowadzało katalogi pozwalające klientom zamówić potrzebne produkty pocztą. Jedną z takich firm było Turbonique, zlokalizowane w Orlando, na Florydzie.Przedsiębiorstwo założył, najprawdopodobniej w 1962 roku, Gene Middlebrooks. Był on inżynierem z branży lotniczej. Podobno współpracował m.in. z NASA. W każdym razie z racji swojego zawodu, zainteresował się mocno techniką rakietową. A że przy okazji był fanem motoryzacji, to postanowił obie rzeczy połączyć. I to jak!Stwierdził on, że dla kierowców biorących udział w wyścigach mogą się przydać małe silniki rakietowe. W latach 50-tych i 60-tych było kilka eksperymentów z użyciem turbin gazowych w samochodach. Jednak przez konieczność dostarczania dużej ilości powietrza do takiego silnika, były one dość problematyczne w montażu i niezbyt wydajne. Gene Middlebrooks uważał jednak, że jakby montować małe silniki rakietowe, napędzane paliwem niewymagającym tlenu z zewnątrz, to całość by była wydajniejsza i prostsza w montażu. Paliwem tym miało być coś nazwane Thermolene. Po prostu butlę tego mocowało się gdzieś w aucie i już można było napędzać co tam potrzeba. A co takiego? No cóż, oferta Turbonique składała się z trzech podstawowych produktów:1. Rakietowa sprężarkaCzyli bierzemy sprężarkę ale zamiast napędzać ją od silnika,czy jak w turbosprężarkach, energią gazów wydechowych, to napędzamy turbiną na paliwo rakietowe. Montaż pod maską wychodzi wtedy bardzo prosty. Wystarczy wywalić oryginalny układ dolotowy, w jego miejsce wsadzić sprężarkę i gotowe. No i wypadałoby dać nieco więcej paliwa (czyli dodatkowy wielki gaźnik). Do zapłonu paliwa używana była zwykła świeca samochodowa. W każdym razie po takim zabiegu, gdy uruchomimy urządzenie przyciskiem na desce rozdzielczej, to dostaniemy dodatkową moc.I to sporą. Na hamowni, podczas testów V8 Forda o pojemności 6,7 litra, wyposażonego w wytrzymalsze od seryjnych tłoki i korbowody, moc wzrosła z 405 KM do... 839 KM! Oczywiście tylko dopóki nie skończyło się paliwo rakietowe. Albo nie wybuchł silnik. No ale na 1/4 mili wystarczyło w zupełności.2. Rakietowy dyferencjałRakietowa sprężarka to jeszcze było w miarę normalne i pomysłowe. Ale Turbonique wymyśliło coś lepszego. No bo jak się patrzy na dyferencjał w typowym aucie to co się widzi? No przecież idealną rzecz do napędzania silnikiem rakietowym!No i to jest drugi ze sztandarowych produktów Turbonique. Zamiast napędzać sprężarkę, turbina napędzała tylny dyferencjał, służąc jako dodatkowy silnik. W sumie pojazd hybrydowy...Urządzenie ważyło około 50kg. Również było uruchamiane przyciskiem z wewnątrz kabiny. Turbonique miało też auto demonstracyjne dla tego wynalazku. Konkretnie VW Beetle zwanego "Black Widow". Ponoć ten system dawał mu około 1300 KM i pozwalał przejechać 1/4 mili w 9,36 sekundy. Dla porównania: pochodzący z obecnych czasów Bugatti Veyron Super Sport potrzebuje na to 9,6 sekundy.Nie wiadomo jak ów dyferencjał połączono z napędem Garbusa. W każdym razie produkt dostępny dla kllientów  miał obudowę odpowiadającą popularnemu wtedy wśród budowniczych dragsterów dyferencjałowi Forda 3/4.Innym autem mającym demonstrować możliwości tego produktu był Ford Galaxie z 1963 roku, którym jeździł Zach Reynolds. Reynolds był dziedzicem fortuny jednej z firm z branży tytoniowej. A jego pasją były wyścigi na 1/4 mili. Ów Ford Galaxie, zwany "The Tobacco King" miał już silnik 427 ci (siedem litrów) z czterema gaźnikami i sprężarką Latham. Nie wiadomo ile łącznie mocy miał po zamontowaniu dyferencjału Turbonique. Podobno ponad 1500 KM. Nadal jednak samochód był normalnie zarejestrowany i dopuszczony do ruchu ulicznego. Reynolds jak akurat nie startował to jeździł nim po okolicy. Auto przetrwało do czasów obecnych.System miał podobno możliwość wygaszania płomieni z wylotu turbiny (choć nadal zbliżanie się do tyłu takiego auta nie było wskazane). Reynolds ponoć nie korzystał z tej funkcji zbyt często.3. Rakietowo totalnieNo i ostatni z produktów Turbonique. Zamiast napędzać koła, to po prostu wykorzystujemy energię odrzutu. Proste, skuteczne i bez problemów z trakcją.Pozostałe pomysłyPoza wspomnianym już VW i Fordem, powstało też kilka innych pojazdów demonstracyjnych:- rakietowy gokart ( i to nie jeden!)W latach 70-tych niejaki "Captain Jack" McClurg rozpędził gokarta Turbonique do ponad 240 mil/h (386 km/h). Turbonique nie zalecało jednak wykorzystywania tych pojazdów na 1/4 mili.- rakietowy pojazd śnieżny ze śmigłem (zamiast napędzać dyferencjał, napędzano śmigło)- rakietowy pojazd śnieżny (nazywał się "Boss Cat")- rakietowa platforma, która miała się unosić energią odrzutu, a okazała dość niestabilna.Słynny kaskader, Evel Knievel miał ponoć planować skok przez Wielki Kanion Kolorado na pojeździe wyposażonym w któryś z produktów Turbonique. Niestety z niejasnych przyczyn, nigdy nie wyszło to poza fazę planów.Koniec TurboniqueNiestety, wizjonerskie pomysły okazały się dość problematyczne. Po pierwsze potworne moce generowane przez wspomagane rakietową sprężarką czy dyferencjałem pojazdy okazywały się zdecydowanie zbyt duże dla ówczesnych opon i zawieszeń. Przez większą część dystansu kierowca walczył o choć odrobinę przyczepności. Po czym nagle ja łapał i próbował nie wylecieć z trasy. To, że czasem udało się zrobić sensowny czas było dość... hmmm... przypadkowe.Do tego miały tendencje do wybuchania. Co, jak to w USA, spowodowało wysyp pozwów sądowych. A firmę wykończyło skazanie Gene Middlebrooksa za oszustwa. Nie jest dokładnie jasne o co chodziło. W każdym razie trafił on do więzienia na dwa lata i dostał $4000 grzywny (co w tamtych czasach oznaczało sporą sumę pieniędzy). Do prowadzenia firmy już nie wrócił.PodsumowanieDziś, mimo małej ilości sprzedanych produktów, Turbonique ma status legendy. Pomysł by wysyłać ludziom pocztą silniki rakietowe, które oni sobie będą potem montować do aut jest tak imponujący, że nawet na blogu o absurdalnej motoryzacji się wyróżnia. Dziś zapewne dałoby się te wynalazki dostosować do napędzania dragsterów eliminując, a przynajmniej ograniczając większość problemów. Na przeszkodzie stoją jednak znacznie mniej liberalne regulaminy. No i dziś zamiast bawić się niezbyt bezpiecznymi rakietami, lepiej zastosować silniki elektryczne.Niemniej jednak Turbonique pozostanie chyba przedsięwzięciem, które najlepiej pokazuje jak szalone były początki ścigania się na 1/4 mili. Kiedy wszystko było dozwolone by ten krótki dystans pokonać jak najszybciej. Tu jeszcze film z prezentacją produktów Turbonique:Podziękowania należą się Mateuszowi - znajomemu koneserowi Fordów, który podrzucił mi rysunek rakietowego dyferencjału. Czym sprowokował do dalszych poszukiwań informacji o tym wynalazku, a w konsekwencji o całym przedsiębiorstwie.

Kierowco, nie denerwuj się, jadę zgodnie z przepisami - przepraszam!

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Kierowco, nie denerwuj się, jadę zgodnie z przepisami - przepraszam!

Na  zielonym płynnie ruszam, na czerwonym się zatrzymuje, bo nie wiem co to długie pomarańczowe czy wczesne czerwone. Nie parkuję na chodniku, jeśli nie wolno. Miejsce dla niepełnosprawnych jeśli nie mam odpowiednich uprawnień zostawiam dla niepełnosprawnych. Tuż obok szkoły jadę maksymalnie maksymalne dozwolone skromne pięćdziesiąt albo i mniej. Na autostradzie jadę max 140 pomimo, iż mam super auto, a droga jest długa i szeroka, a w nogach wieloletnie doświadczenie. Jeżdżę tylko prawym pasem, bo lewy jest od wyprzedzania. Jeżdżę zgodnie z przepisami, zgodnie z sumieniem oraz tzw. ,,kodeksem drogowym" tj. Ustawą Prawo O Ruchu Drogowym za co najmocniej chamstwo przepraszam. Czy kultura to wstyd? Nastały takie czasy, że chcąc być kulturalnym trzeba za to przepraszać. Tabliczka na busie świadczy o tym, że poziom kultury na drodze w Polsce jest tak nisko, że zahacza o niejeden, nawet niewysoki próg zwalniający.Road rage - tłumacząc z angielskiego na polski to nic innego jak agresja drogowa. Wbrew pozorom nie jest to nic nowego. Określenie powstało jakieś 30lat temu. Wtedy to już na drogach w USA zaczęło robić się tłoczno, a kierowcy nie umiejąc powstrzymać swych emocji zaczęli zamieniać jezdnię w pole bitwy.Aktualnie jest tłoczno nie tylko na drogach w USA, ale na całym świecie. Odkąd tylko kamerki samochodowe, rejestratory jazdy, czarne skrzynki czy jak zwał tak zwał są popularne odtąd w sieci na liście popularność królują nagrania chamów z beemek, jazdy na cwaniaka, kozaków z audi, dziadków z tiko i Pań z wielgachnych suvów co to skręt mają kiepski i nijak się nie da na jednym miejscu nowoczesnym autem zaparkować, chyba, że tym dla niepełnosprawnych tuż przy wejściu do wielkiego sklepu. Wyobraźmy sobie też ile osób jeszcze nie ma kamerek, a ile osób ma nagrania, ale nie ,,chwali się" nimi w sieci.Okazuje się, że chamstwo rozchodzi się jak świeże, dobre i tanie bułeczki od Pani Grażynki z piekarni za rogiem. Chamstwo jest tak powszechne, że czasem u osób postronnych jedyną rzecz jaką możemy zaobserwować to ta nie wielka reakcja. Nie chodzi mi o zwrócenie uwagi w stylu ,,Pan miał rację, Pan nie miał, uspokójcie, nie róbcie piaskownicy, bo przecież nic się nie stało". Ta często jedyna reakcja sprowadza się do wyjęcia telefonu i nagrywania nim głównej akcji tj. kłótni dwóch kierowców przeważnie z ukrycia (nagrywanie oczywiście odbywa się smyrfonem w pozycji pionowej przez co widzimy niebo i trawę, zamiast tego co faktycznie trzeba pokazać czyli obraz poziomy, a nie pionowy).Odpowiedzcie sobie teraz na jedno pytanie: Kiedy byłaś, byłeś świadkiem, ofiarą lub sprawcą agresji drogowej? Rok? Kwartał? Miesiąc? Tydzień? Dzień? No właśnie! Wielu kierowców myśli i odpowiada teraz tak samo jak Ty. Chamstwo na drodze jest już tak często spotykane, że za rok, dwa będzie uznane za coś normalnego. Obejrzałem kilka lat temu na Youtubie jak ktoś ostro pokłócił się, pobił na drodze z powodu takiego lub innego stylu jazdy drugiego człeka. Aktualnie chyba raz na tydzień, a raz na miesiąc to na pewno jest jakiś nowy hit internetu w kategorii motoryzacja i wcale nie jest to test super samochodu.Kim są agresywni kierowcy? Do jednego worka wszystkich nie można oczywiście wrzucać. Podobno jak Cię widzą tak Cię piszą, więc jeżeli za kółkiem jesteś niekulturalny i niewychowany cham to poza autem najprawdopodobniej również żyjesz takim stylem. Przeważnie sprawcami są osoby młode, bardzo nerwowe, sfrustrowane, częściej oczywiście Panowie niż Panie.Źródłem tego chamstwa jest najzwyklejsza w świecie frustracja. Kiedy kierowca czuje, że nie może osiągnąć celu w danej chwili bo np. zrobił się korek i musi zatrzymać się i czekać aż ,,to" ruszy dalej. Przybycie do celu oddala się w czasie co sprawia, że niecierpliwi kierowcy ,,wychodzą" z siebie. Wszelkie klaksony, wyzwiska, sprowadzanie do parteru to tylko jeden z nielicznych wyników jakie otrzymujemy po zagotowaniu delikwenta w aucie.Jak sobie radzić z agresją na drodze? Im szybciej i im dalej od potencjalnego agresora tym lepiej. Pamiętajmy, że emocje rodzą emocje, więc jeżeli ,,zlejemy" delikwenta, a ten zobaczy, że jego gesty i mimika nie zrobiły na nas wrażenia to pojedzie sobie najzwyczajniej w świecie dalej z głupim wyrazem twarzy i wielkim zaskoczeniem, że na jezdni brak jest zainteresowania tym co robi debil. W zamian za to zaoszczędzimy niepotrzebnego słowotoku no i oczywiście nasze nerwy nie będą poszarpane. Wrócimy do domku i nie będziemy musieli się rozweselać trunkiem z powodu ponurego dnia, a wypijemy najlepiej za swoje zdrowie.Zamiast narzekać jak typowy Polak, weź się ogarnij i zacznij dawać dobry przykład! Przestań w towarzystwie pieprzyć, chwalić się jakiego to chama na ulicy ostatnio spotkałeś. Powiedz lepiej co dobrego zrobiłeś? Przepuściłeś kogoś w korku? Szyja Ci zesztywniała? Zaparkowałeś na dwóch miejscach? Nie widziałeś linii? Jazda na suwak? Cwaniaków nie lubisz?Zwłaszcza rodzice - pamiętajcie, że młode pokolenie Was obserwuje i naśladuje!Pamiętajcie też o tym, że sama jazda zgodna z przepisami nie wystarczy. Można być chamem za kółkiem, wkurzać wszystkich dookoła i podnosić nerwy na czerwone pole bardziej niż jedynka w dieslu przy 50km/h? Można! W dodatku taka jazda może być zgodna z przepisami. Pisałem już o tym tutaj.AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Volkswagen Golf GTI Clubsport podkręcony przez ABT

Autokult

Volkswagen Golf GTI Clubsport podkręcony przez ABT

Golf GTI Clubsport S napędzany 305-konnym, 2-litrowym silnikiem dzierży miano najszybszej przednionapędówki na Nürburgringu. Specjaliści z ABT postanowili jednak stworzyć jeszcze ostrzejsze wydanie. Poznajcie je.Czytaj więcej w Autokult.pl

Rekord przyspieszenia i prędkości dla ciężarówki Volvo

Autokult

Rekord przyspieszenia i prędkości dla ciężarówki Volvo

Wyjątkowy McLaren P1 Spider ubrany w lakier Fistral Blue

Autokult

Wyjątkowy McLaren P1 Spider ubrany w lakier Fistral Blue

Awarie pasków wieloklinowych - przyczyny i diagnoza

Autokult

Awarie pasków wieloklinowych - przyczyny i diagnoza

PREMIUMMOTO

Ubezpieczenie autocasco (AC) dla samochodu klasy premium – na co zwrócić uwagę?

Blog motoryzacyjny PremiumMoto.pl Ubezpieczenie autocasco (AC) dla samochodu klasy premium – na co zwrócić uwagę? Autocasco (ubezpieczenie AC) dla auta klasy premium powinno być tak bogate, jak jego wyposażenie. Pomyłka przy zakupie polisy może kosztować jego właściciela nawet kilka tysięcy złotych. A o nią bardzo łatwo! Czym zatem kierować się podczas poszukiwania najlepszego AC dla luksusowego auta? Na pewno nie tylko luksusową ceną... Ubezpieczenie autocasco (AC) dla samochodu klasy premium – na co zwrócić uwagę? czytaj na Blog motoryzacyjny PremiumMoto.pl

Dodge Viper ACR GeigerCars o mocy 765 KM

Autokult

Dodge Viper ACR GeigerCars o mocy 765 KM

Volkswagen Teramont, czyli nowy SUV na pierwszych zdjęciach

Autokult

Volkswagen Teramont, czyli nowy SUV na pierwszych zdjęciach

Wyciek ilustracji Volkswagena CC na rok 2017

Autokult

Wyciek ilustracji Volkswagena CC na rok 2017

Dobre, duże i niedrogie, czyli test SsangYong XLV 1.6 diesel 115KM 4x4

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Dobre, duże i niedrogie, czyli test SsangYong XLV 1.6 diesel 115KM 4x4

SsangYong XLV to crossover typu kombi. Wszyscy zgodnie potwierdzą, że to taki większy , powiedzmy przyrodni brat Tivoli. Ten większy brat jest dłuższy od Tivoli o 24cm. Rozstaw osi i szerokość jest w obu autach identyczna. XLV to auto, które ma 444cm długości x 179,8cm szerokości oraz 160,5cm wysokości (ewentualnie 163,5cm z relingami). Dodatkowe centymetry urosły na tyłku co przełożyło się na większą przestrzeń dla pasażerów oraz ich bagaży. Bagażnik jest naprawdę bardzo pojemny, gdyż posiada aż 574litry, a po zwinięciu rolety pojemność rośnie do 720litrów. Gdyby dla kogoś było to jeszcze za mało to zawsze można złożyć oparcie tylnej kanapy powiększając powierzchnię do 1440 i mamy już małego dostawczaka.Z tyłu miejsca wystarczająco dla każdego. Jestem jak wiecie dużą osobą mającą 185cm wzrostu i po zajęciu miejsca z tyłu przy kolanach i nad głową luzu było wiele. Oparcie tylnej kanapy delikatnie można pochylić co na pewno się przydaje zwłaszcza w dalekich trasach. Mamy tutaj także miłą w dotyku tapicerkę oraz podłokietnik z cupholderami. Śmiem twierdzić, że nawet trzech takich jak ja bez problemu i bez większego ścisku mogłoby by w wygodnych warunkach jeździć na tej tylnej kanapie.Z przodu pod względem miejsca standardowo jeszcze lepiej niż z tyłu. Tylna kanapa podgrzewana, a przednie fotele podgrzewane oraz wentylowane. Fotele nie są zupełnie płaskie, więc jakieś tam trzymanie boczne występuje.Przy skrzyni biegów znalazły się miejsca na kubki, nawet dużych rozmiarów smartfon, wyjście USB i HDMI oraz 12V. W podkłokietniku dodatkowo jest wycięty otwór w taki sposób aby umożliwić tam włożenie dużego tabletu.Jeśli chodzi o deskę rozdzielczą to taka typowa jak u pozostałych modeli SsangYong. Wszystko co trzeba znajduje się na wyciągnięcie ręki, a najważniejsze funkcje dostępne za pomocą pokrętła lub przycisków. Zwykle siadając za sterami jakiegoś samochodu chcemy od razu sprawdzić jego przebieg, spalanie i inne dane, które zazwyczaj wyświetlają się na komputerze pomiędzy zegarami. Zazwyczaj dostęp do tych funkcji znajdziemy tuż za kierownicą przy dźwigni od wycieraczek. W XLV jak to już w SsangYong bywa dostęp do komputera odbywa się za pomocą przycisków na środkowej części kokpitu. Rozwiązanie inne niż zazwyczaj, ale przecież nie bawimy się tym często więc żadnego znaczenia nie ma dla mnie czy to jest na środku kokpitu czy też przy kierownicy lub w jakimkolwiek innym miejscu. SsangYong to marka ze wschodu. Co ciekawe, pomimo, że jest to marka właśnie ze wschodu na pokładzie XLV nie znajdziemy dużej ilości elektroniki. Nie znajdziemy przeróżnych gadżetów-asystentów zmiany pasa ruchu itd. Ba, nie ma tutaj nawet systemu auto start-stop, który zależnie od marki i modelu potrafi nierzadko mocno irytować. Jeżeli ktoś z Was jest mocno zakochany w elektronice i uważa, że im więcej tym lepiej to będzie nieco rozczarowany. Dla tych jednak, dla których nadmiar elektroniki w aucie jest zbędny, bowiem to kierowca powinien rządzić bezwzględnie na pokładzie samochodu - będzie to pozytywna cecha XLV.Kierownica sporych rozmiarów choć nieco spłaszczona u dołu, dobrze leży w dłoniach ułatwiając sterowanie zwłaszcza w trybie comfort. Na pokładzie nie zabrakło opcjonalnej automatycznej skrzyni biegów, napędu 4x4, kamery cofania, nawigacji, DVD i dobrze grającego systemu audio.Silnik. Pod sporych rozmiarów maską znalazł się niewielki silnik diesla o pojemności 1.6 mający 115KM oraz 300Nm, który potrafił dość żwawo bujać sporą masę auta, a ta wynosi 1535kg. Crossover to nie rajdówka, a na tle konkurencji XLV jest gdzieś po środku jeśli chodzi o dynamikę jazdy. Dobre odczucia były także po wciśnięciu przycisku POWER, który dawał zadowalający efekt spod świateł czy też przy wyprzedzaniu na trasie. Pojemność baku to 47 litrów - niby nie dużo, ale auto paliło średnio w okolicach 7.5L/100km, czyli całkiem znośnie jak na dynamiczną i żwawą jazdę.Dokładnie 71,4% konstrukcji XLV to blachy ze stali o wysokiej wytrzymałości.Wygląd rzecz gustu. Najciekawszy przód, potem tyłek i na końcu bok - tak to wg mnie wygląda. Testówka była raczej w ciekawej konfiguracji i kolorystyce, ale gdybym miał coś zmieniać to ten ostry czerwony zastąpiłbym białym kolorem począwszy od felg, nakładek na lusterka, a na dwóch paskach biegnących przez cały samochód kończąc..XLV bardzo dobrze spisuje się nie tylko w dłuższych trasach, ale także w mieście. 16,7cm prześwit wiele ułatwia, a my nie musimy się bać, że gdzieś czymś o coś zarysujemy czy coś rozwalimy.Podsumowanie. SsangYong XLV to z pewnością auto godne uwagi. Pierwszym plusem jest cena - startuje w salonie od 59900zł, czyli jest zaledwie o 3000zł droższy niż mniejszy i ciaśniejszy brat Tivoli. Jeździłem jednym i drugim - moim zdaniem warto dopłacić. Ba, wolałbym golasa XLV niż Tivoli z kilkoma dodatkami. Już nie chodzi tylko o to, że XLV jest większy choć ma to duże znaczenie, ale jakoś ten XLV jakby jeszcze lepiej wyważony niż Tivoli. Przechodząc w tryb COMFORT XLV po prostu pływa po naszych drogach. Żadne, nawet kilkuset kilometrowe trasy nie robią na nim, na kierowcy i jego pasażerach większego zmęczenia i to niezależnie od jakości drogi. Dobrze wyciszona kabina oraz świetnie zestrojone zawieszenie plus wygodne fotele równa się miła, nie męcząca podróż. Egzemplarz testowy standardowo był wyposażony w wiele udogodnień umilających jazdę takich jak wentylowane i podgrzewane przednie fotele, podgrzewana tylna kanapa, kamera cofania, nawigacja, automatyczna skrzynia biegów oraz napęd 4x4. Suma sumarum testówka to koszt nieco ponad 110 000 zł. Z jednej strony dużo, ale z drugiej jak popatrzymy na konkurencję to słowo dużo zamienia się w atrakcyjna. Jeżeli na siłę miałbym się do czegoś przyczepić to byłaby to ilość koni pod maską, ale idąc tym tokiem to najlepiej, żeby w każdym aucie było ich przynajmniej trzysta, a przy tym maksymalnie żarły 3 litry na 100 kilometrów - tak się niestety nie da, nawet w dieslu. Jeżeli ktoś by chciał mocniejszą wersję to zamiast 115KM w dieslu możemy wybrać 128KM w benzynie.SsangYong to najstarsza (istnieje od 1954roku) marka motoryzacyjna w Korei z siedzibą w Seulu. Zaczynali od produkcji aut terenowych, a pierwsze większe zamówienie to produkcja terenówek dla Armii USA. O ile te starsze SsangYong`i były po prostu brzydkie o tyle aktualne obrały dobry kierunek i jadą w dobrym kierunku.Duży, przestronny, sporo miejsca w środku zarówno dla pasażerów jak i ich bagaży, dobrze wykończone wnętrze i atrakcyjna cena - taki jest SsangYong XLV. AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Diesel czy benzyna? Generalny przegląd marek [cz. 2]

Autokult

Diesel czy benzyna? Generalny przegląd marek [cz. 2]

Suzuki SX4 S-Cross 1,4 140 KM BoosterJet (2016) – galeria zdjęć

Autokult

Suzuki SX4 S-Cross 1,4 140 KM BoosterJet (2016) – galeria zdjęć

Suzuki SX4 S-Cross 1,4 140 KM BoosterJet (2016) – prawdziwy samuraj?

Autokult

Suzuki SX4 S-Cross 1,4 140 KM BoosterJet (2016) – prawdziwy samuraj?

Kia Rio IV (2017) - zapowiedź

Autokult

Kia Rio IV (2017) - zapowiedź

Dwie nowe wersje Tesli 100D, w tym najszybszy samochód świata

Autokult

Dwie nowe wersje Tesli 100D, w tym najszybszy samochód świata

VW Golf 2017 - mamy zdjęcia króla po liftingu!

Autokult

VW Golf 2017 - mamy zdjęcia króla po liftingu!

MotoSoul.pl

Jadę na Track Day w Poznaniu!!!

Lista materiałów do publikacji rośnie lawinowo. Chcę Wam poopowiadać o wszystkim co się u mnie dzieje. A to odwiedziny fajnego toru kartingowego, wycieczka na Tor Łódź, relacja z czyszczenia Nissana, opis korzystania z Cupry, relacja z działania powłok zabezpieczajacych Cuprę. Materiałów tyle, że mógłbym siedzieć przez 3 dni i pisać non stop. Chociaż małą zajawkę tego wszystkiego możecie obserwować na moim Instagramie. Ale doba nie jest z gumy. → The post Jadę na Track Day w Poznaniu!!! appeared first on Blog motoryzacyjny Moto Soul.

Ładne, seryjnie zamontowane felgi [FOT]

Motofilm

Ładne, seryjnie zamontowane felgi [FOT]

Jeśli przywiązujesz dużą wagę do wyglądu swojego ukochanego samochodu, na pewno wiesz, ile w jego estetyce potrafią zmienić koła. Tak, moi drodzy – felgi to istotna, jeśli nie najistotniejsza kwestia w sprawie wyglądu samochodu. Producenci samochodowi zdają sobie z tego sprawę, dlatego w ich ofercie często widnieją propozycje wyboru większych i unikalnych felg. A oto lista pięciu – najciekawszych według mnie – felg oferowanych seryjnie w najnowszych modelach. 1. Volvo S60 Polestar Spójrz tylko na tego niebieskiego potwora. Stylizacja felg godna najlepszych designerów – samochód za ich sprawą wygląda nie tylko na kipiącego mocą (ma 350 KM), ale jednocześnie dają do zrozumienia, że mamy do czynienia z eleganckim i dystyngowanym samochodem. Warto dodać, że Polestar specjalnie dla tego modelu opracował te fantastyczne „dwudziestki”, które skrywają hamulce Brembo z tarczami o średnicy 371 mm na przedniej osi z 6-tłoczkowymi zaciskami. 2. Mercedes-Benz S500e L Plug-in Hybrid Dyskretne, inteligentne i poważne. Tak opisałbym potężne felgi zamontowane w naszej testowej S-klasie na zdjęciu. Mało tego – felgi znakomicie oddają charakter samochodu, który potrafi trzymać się pasa ruchu i reagować na zachowanie innych pojazdów i wyraźnie zdradza swoje ultrakomfortowe oblicze oraz moc wynoszącą grubo ponad 400 KM! 3. Ford Focus ST Czarne z białym i czerwonym. Czerwone z czarnym. Białe z czarnym. Czy jakoś tak. W każdym razie wystarczy spojrzeć na zdjęcie poniżej, aby przekonać się, że ta unikatowa propozycja od Forda doskonale pasuje do Focusa ST. 4. Mercedes-Benz CLA200 Shooting Brake Orange Art Edition Niewielkie kombi i sylwetka Coupe. Już samo nadwozie i grupa docelowa klientów dają do zrozumienia, że zwykłe felgi nie mają tutaj racji bytu. Standardowe „szesnastki”? Nie w Mercedesie CLA200 Shooting Brake Orange Art Edition. W tym przypadku zdecydowano się na 18-calowe felgi z drobnym pomarańczowym akcentem w postaci pomarańczowego paska, przykuwające wzrok każdego w promieniu dziesięciu kilometrów. 5. Audi A7 Sportback Mało który nabywca Audi A7 wie o istnieniu takich kół. Skąd to wiem? A no stąd, że gdyby potencjalny zainteresowany miał okazję zobaczyć A7 w takiej konfiguracji, nie chciałby żadnego innego egzemplarza… Te potężne 21-calowe koła zostały owinięte w niskoprofilowe opony i wyceniono je na ponad 15.000 tysięcy złotych. Nie mam jednak wątpliwości, że WARTO! A co, gdy dojdzie do przykrej sytuacji zniszczenia felg? Fakt, uszkodzenie na przykład pięknych kół Audi A7 jest bardzo proste i aby tego uniknąć, należy prowadzić auto rozważnie, szczególnie podczas parkowania czy podjazdu pod krawężniki. Jednak głowa do góry. Regeneracja felg stalowych nie musi być wcale kosztowna. Wystarczy dobrze poszukać, aby za kilkaset złotych cieszyć się pięknymi felgami bez skazy. Ale o tym już osobny artykuł.

Ferrari 488 Spider o mocy 772 KM od Novitec Rosso

Autokult

Ferrari 488 Spider o mocy 772 KM od Novitec Rosso

Odświeżona Kia Soul debiutuje w Korei Południowej

Autokult

Odświeżona Kia Soul debiutuje w Korei Południowej

Na aukcjach w Pebble Beach padły dwa historyczne rekordy

Autokult

Na aukcjach w Pebble Beach padły dwa historyczne rekordy

W Pebble Beach ponownie miało miejsce prawdziwe święto motoryzacji. Na aukcjach zorganizowanych przez RM Sotheby's oraz Gooding & Company na szereg niesamowitych maszyn pasjonaci motoryzacji wydali miliony dolarów. Wśród ogromnych kwot padły dwie szczególne - historyczne.Czytaj więcej w Autokult.pl

Porsche marzeń – 959 Canepa Motorsport

Autokult

Porsche marzeń – 959 Canepa Motorsport

Autokult

Dodge Challenger T/A & Charger Daytona - ku chwale wyścigowych modeli V8

Firma Dodge, należąca do koncernu Fiat Chrysler Automobiles jest jedną z tych, które trzymają się wciąż starych zasad w przygotowaniu samochodów o wysokich osiągach. Amerykanie twierdzą nawet, że teraz jest złoty wiek takich aut. Patrząc na obecne trendy w motoryzacji można nawet przypuszczać, że kilka kolejnych lat to ostatni czas by kupić muskularne auto sportowe z wielkim V8 pod maską. Taką propozycję ma właśnie Dodge. Przygotował kilka specjalnych odmian Challengera i Chargera by oddać hołd wszystkim muscle car tej marki, ale przede wszystkim dwóm wyścigowym wersjom specjalnym.Czytaj więcej w Autokult.pl

Używana Škoda Octavia II Scout [2007-2012] - poradnik kupującego

Autokult

Używana Škoda Octavia II Scout [2007-2012] - poradnik kupującego

Moto Historie #5 - Pizza, Polot i Pościg

Autokult

Moto Historie #5 - Pizza, Polot i Pościg

Ostatni odcinek pierwszej serii Moto Historii. Co ma wspólnego pościg amerykańskim Dodgem Challengerem SRT z dzisiejszą marką ? Musicie sami się przekonaćCzytaj więcej w Autokult.pl

Volkswagen ogranicza produkcję w wyniku sporu z poddostawcami

Autokult

Volkswagen ogranicza produkcję w wyniku sporu z poddostawcami

Dwóch kooperantów Volkswagena wstrzymało dostawy do fabryk koncernu. W wyniku problemów Niemcy zostali zmuszeni do ograniczenia lub wstrzymania produkcji kluczowych modeli.Czytaj więcej w Autokult.pl

Jednoczesna zmiana pasa ruchu – kto ma pierwszeństwo?

Autokult

Jednoczesna zmiana pasa ruchu – kto ma pierwszeństwo?

Czy serwis może zatrzymać auto? [informator prawny]

Autokult

Czy serwis może zatrzymać auto? [informator prawny]