Ile kosztuje nowe Audi Q2?

Autokult

Ile kosztuje nowe Audi Q2?

Ofensywa Volkswagena na rynek elektryków rozpocznie się w Paryżu

Autokult

Ofensywa Volkswagena na rynek elektryków rozpocznie się w Paryżu

Singer Luxemburg Targa i Minnesota Coupé dla jednego klienta

Autokult

Singer Luxemburg Targa i Minnesota Coupé dla jednego klienta

Przegląd: Civic VI z rodziną

AUTOBEZSENS

Przegląd: Civic VI z rodziną

Honda Civic VI generacji to znany i lubiany u nas samochód. Poza pochodzącymi z Japonii wersjami 3d i 4d, oraz produkowanym w USA coupe, występują też warianty pochodzące z fabryki w Anglii.Przynajmniej tak to wygląda od naszej strony. A co działo się w szerszej perspektywie? No trochę się działo, w tym samym czase co Civic produkowane było kilka ciekawych modeli bazujących na jego technice, a rzadko spotykanych u nas. Zapraszam na ich przegląd.1. Civic VI 3d, 4d i coupe No od tego trzeba zacząć: 3d i 4d z Japonii, coupe z USA. silniki od D-serii 1.4, 1.5 i 1.6 po występującą najmocniejszej wersji B-serię 1.6. Honda narobiła tyle wersji każdego swojego silnika, że nie zamierzam ich tu wszystkich wyszczególniać, bo zajęłoby to 2/3 wpisu. Zainteresowanych odsyłam do anglojęzycznej wikipedii, gdzie jest to w miarę dokładnie opisane. Generalnie technicznie bardzo podobne do odpowiednich wersji Civika V. I po części też IV. Występowało to właściwie na całym świecie. Auta rozpracowane i opisane w internecie na wszystkie sposoby, więc tutaj wspominam tylko o nich z kronikarskiego obowiązku. Podobnie jak o punkcie drugim.2. Honda Civic MA/MB/MCProdukowane w UK, sprzedawane w Europie. Silniki serii D: 1.4, 1.5, 1.6, oraz w wersji VTi, seria B o pojemności 1.8. Plus turbodiesel 2.0 od Rovera. Auto dostępne jako 5d lub kombi zwane Aerodeck. Auto zadebiutowało na naszym kontynencie w 1995 roku, a w 1997 przeszło lifting.3. Honda DomaniNo tu już się robi ciekawiej. Bo jak spojrzymy na ten samochód to z przodu jest to brytyjski Civic, a z tyłu sedan. No to właśnie takie coś Japończycy mieli u siebie juz w 1992 roku. Czyli wtedy, kiedy debiutował Civic V - dla Japończyków auto z takim frontem jest równoległe z piątą generacją Civika, a dla Europejczyków i Amerykanów z szóstą. W każdym razie, zastąpiło ono oferowany również w Europie model Concerto i nazywało się Domani (po włosku znaczy to "jutro").W Japonii występowała wyłącznie wersja 4-drzwiowa. Co jest ciekawe, bo równolegle z nim oferowany był 4-drzwiowy Civic Ferio. Czyli normalny VI-gen sedan. Skąd różnica? Otóż w Japonii Honda miała trzy sieci dilerskie, adresowane do różnych typów klientów. Sieć o nazwie Honda Primo sprzedawała Civika Ferio, zaś Honda Clio (nie no, z nazwą to trafili), kierowana do nieco bardziej wymagających klientów sprzedawała model Domani. A trzecia? A o trzeciej to zaraz.W każdym razie Domani miało silniki benzynowe D-serii: 1.5 i 1.6 oraz B serii: 1.8 w dwóch wariantach. Skrzynie biegów do wyboru: 5-biegowa manualna i 4-biegowy automat. Dostępny był także napęd na cztery koła pochodzący z Hondy CR-V. Domani, podobnie jak europejski Civic 5d i Aerodeck, w 1997 roku przeszło lifting, co widać na zdjęciu powyżej.4. Acura ELPoliftowe Domani po niewielkich zmianach stylistycznych było też produkowane w Kanadzie, pod marką Acura. Model EL miał dostępny tylko silnik 1.6 o maksymalnej mocy 127 KM, łączony z e skrzynią 5-biegową manualną lub automatem o czterech przełożeniach.Auto było w ofercie Hondy od 1997-go do 2000-go roku.5. Honda Integra SJNo a teraz wracamy do Japonii i trzech sieci dilerskich Hondy. Trzecia nazywała się Honda Verno i sprzedawała model Integra SJ. Który zamiast być wariantem Integry, był Civikiem Ferio z innym przodem. Dostępny był tylko silnik 1.5, łączony z 4-biegowym automatem lub 5-biegową skrzynią manualną. A do tego występowała przekładnia CVT. Co zaś znaczyło oznaczenie SJ? Podobno był to skrót od "Sedan Joyful". Czyli sedan radosny. Radośnie jeździłbym tym na zloty JDM-owych aut i patrzył na miny znawców, którzy nie wierzyliby, że to na co patrzą, to najprawdziwsza Integra.A skąd ten przód? Spójrzmy na punkt piąty:6. Honda OrthiaOrthia to było japońskie kombi bazujące na Civiku VI. Występowało z silnikami B-serii 1.8 i 2.0. Dostępny był także napęd na cztery koła. Skrzynie standardowo: 5MT i 4AT. Lata produkcji: 1996–2000. Zależnie od poziomu wyposażenia, Orthia była sprzedawana zarówno w sieci Primo jak i Verno.7. Honda PartnerA skoro jest kombi, to powstała i wersja dostawcza. Nazywała się Honda Partner (co na to Peugeot!?) i miała zubożone w stosunku do Orthii wyposażenie. A także słabsze silniki: D-serie o pojemnościach 1.3, 1.5 i 1.6. Jak to już bywa z autami użytkowymi, Partnera produkowano dłużej, niż wersję osobową, bo do roku 2005-go.8. Isuzu GeminiHonda Domani była też sprzedawana jako Isuzu Gemini czwartej i piątej (poliftowe Domani) generacji. To jest świetna rzecz: sprzedawać auto wywodzące się z piątej i szóstej generacji Civika jako czwartą i piątą generację samochodu zupełnie innej marki.9. Isuzu VertexDomani nie było jedynym autem Hondy sprzedawanym pod marką Isuzu. W Tajlandii jako Isuzu Vertex sprzedawano opisaną wyżej Integrę SJ.10. Rover 200/400 i MG ZRNo i czas zakończyć również znanym autem. Rovery serii 200/400 (a także późniejsze 25/45 oraz odpowiadające im MG) od pierwszych generacji bazowały na technice Hondy. Jednak jak to Anglicy, zamiast skorzystać ze świetnych japońskich silników, to musieli zamontować w tych autach coś swojego. I zamontowali: słynne K-serie Rovera, które nieoficjalnie noszą oznaczenie HGF - Head Gasket Failure. Po naszemu awaria uszczelki pod głowicą. Ale zarówno o nich, jak i o Roverach napisano już tyle, ze nie warto się nimi dalej zajmować w tym wpisie.A inna sprawa, ze jak na ironię, jedne z najlepszych silników Hondy, występujące między innymi w Civikach Type R VII i VIII, byly oznaczane jako K-serie. Na szczęście nie mają one żadnego związku z K-seriami w wykonaniu brytyjskim.11. PodsumowanieJak widać Honda potrafiła w swoich modelach zrobić bałagan nie gorszy od wyczynów General Motors (a oni nawet Astrę F robili w wielu wcieleniach). Wszystko dzieliło technikę ze wszystkim i to jeszcze między różnymi generacjami. Czy to źle? No w sumie nie - powstawały auta dopasowane do danego rynku, spełniające oczekiwania różnych klientów, a dzięki zunifikowanej technice, były relatywnie tanie w produkcji. Mam nadzieję, ze ten wpis pokazał nieco różnorodność nawet tak pozornie zwykłego auta jakim jest kompakt Hondy z lat 90-tych. A przy okazji uświadomił niektórym forumowym zwolennikom "prawdziwego JDM", że ówczesne angielskie Hondy mają więcej wspólnego z Japonią, niż się na pierwszy rzut oka wydaje.

Mercedes-Vision Maybach 6 (2016) - premiera

Autokult

Mercedes-Vision Maybach 6 (2016) - premiera

MiVue 688 unboxing

MotoSoul.pl

MiVue 688 unboxing

Gadżetów nigdy za wiele. Dlatego zabieram się za sprzęt firmy Mio, model MiVue 688. Jest to sprzęt z wyższej półki w asortymencie Mio, który dostałem do testowania. Dziś zajmijmy się zatem tym co składa się na zestaw, w skład którego wchodzi wideorejestrator o numerze 688, a ja opowiem Wam jakie miałem pierwsze wrażenia. Wideorejestrator to sprzęt, który uważam, że warto mieć gdy jeździ się więcej. Spełnia on wtedy trzy funkcje: pozwala → The post MiVue 688 unboxing appeared first on Blog motoryzacyjny Moto Soul.

Tanie SUV-y i crossovery w Polsce - ile naprawdę kosztują?

Autokult

Tanie SUV-y i crossovery w Polsce - ile naprawdę kosztują?

Nissan X-Trail DIG-T 160 - zdjęcia

Autokult

Nissan X-Trail DIG-T 160 - zdjęcia

Nie od dziś wiadomo, że SUV wcale nie musi mieć napędu na cztery koła, choć patrząc na potężnego Nissana X-Trail trudno oprzeć się wrażeniu, że przedni napęd to za mało. Japoński producent udowadnia jednak, że współczesne podejście do konstrukcji samochodu jest o klasę lepsze od tradycyjnego.Czytaj więcej w Autokult.pl

Nissan X-Trail DIG-T 160: duży SUV z małym silnikiem i brakiem napędu 4x4

Autokult

Nissan X-Trail DIG-T 160: duży SUV z małym silnikiem i brakiem napędu 4x4

Nie od dziś wiadomo, że SUV wcale nie musi mieć napędu na cztery koła, choć patrząc na potężnego Nissana X-Trail trudno oprzeć się wrażeniu, że przedni napęd to za mało. Japoński producent udowadnia jednak, że współczesne podejście do konstrukcji samochodu jest o klasę lepsze od tradycyjnego.Czytaj więcej w Autokult.pl

Range Rover Sport z nowym dieslem i lepszym wyposażeniem

Autokult

Range Rover Sport z nowym dieslem i lepszym wyposażeniem

Dodge Challenger Hellcat w stylu

Autokult

Dodge Challenger Hellcat w stylu "Obcego" od Carlex Design

Co wiemy o nowym Jeepie Wranglerze?

Autokult

Co wiemy o nowym Jeepie Wranglerze?

W redakcji Autokult.pl: Temat tygodnia - tydzień z niedrogimi SUV-ami, Volvo XC90, Volkswagen Tiguan

Autokult

W redakcji Autokult.pl: Temat tygodnia - tydzień z niedrogimi SUV-ami, Volvo XC90, Volkswagen Tiguan

Koenigsegg Agera XS i Regera gwiazdami Monterey Car Week

Autokult

Koenigsegg Agera XS i Regera gwiazdami Monterey Car Week

Infiniti przygotowało silnik o zmiennym stopniu sprężania VC-T

Autokult

Infiniti przygotowało silnik o zmiennym stopniu sprężania VC-T

Nowa Honda Civic X hatchback debiutuje za Oceanem

Autokult

Nowa Honda Civic X hatchback debiutuje za Oceanem

Na co zwrócić uwagę kupując SUV-a?

Autokult

Na co zwrócić uwagę kupując SUV-a?

Testy bezpieczeństwa, awaryjności, spalania a zakup auta

Autokult

Testy bezpieczeństwa, awaryjności, spalania a zakup auta

TEST: Renault Espace TCe 200 Initiale Paris

Motofilm

TEST: Renault Espace TCe 200 Initiale Paris

Renault Espace nie jest już zwykłym rodzinnym minivanem. To auto, które aspiruje do klasy premium i oferuje naprawdę dużo. Sprawdziliśmy, jak jeździ mocny 200-konny wariant benzynowy w najbogatszej wersji wyposażenia Intiale Paris. Na samym wstępie należy przyznać, że bryła nadwozia Espace wygląda bardzo atrakcyjnie i przykuwa uwagę całego otoczenia. Wewnątrz panuje podobna atmosfera – jest bardzo nowocześnie i przytulnie, a pasażerowie mogą wybrać m.in. kolor podświetlenia wnętrza czy sterować wszystkimi funkcjami z 8,7-calowego dotykowego ekranu. Ogólna stylistyka nadwozia daje wrażenie, że mamy do czynienia z samochodem z trzeciego tysiąclecia! Wszyscy w kabinie Espace znajdą dla siebie doskonałą pozycję do podróżowania. Jest cicho i luksusowo. Materiały użyte do wykończenia wnętra stoją na bardzo wysokim poziomie i właściwie trudno jest się do czegokolwiek przyczepić. Kierowca i pasażer siedzący obok mają dodatkowo możliwość wymasowania się na wygodnych fotelach. Wbrew pozorom, ważący 1845 kg pojazd cechuje się wysoką dynamiką. 1,6 l silnik o mocy 200 KM przyspiesza bardzo żwawo i pozwala na bezpieczne wyprzedzanie i komfortową jazdę po drogach szybkiego ruchu i autostradach. Jedynym minusem jest właściwie tylko średnie zużycie paliwa, które oscyluje w granicach 9 l benzyny na 100 km. To znacznie odbiega od obiecywanych 6,2 l paliwa na 100 km. Zawieszenie doskonale radzi sobie z nierównościami, a jednocześnie świetnie pokonuje zakręty. Jest to głównie zasługa systemu skrętnych czterech kół 4Control, który zapewnia lepszą elastyczność, jednocześnie ułatwiając manewrowanie. Jest więc przestronnie, bardzo wygodnie, futurystycznie i ekstrawagancko. Nie brakuje nowoczesnych systemów i właściwie ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić. Espace jest autem takim, jakim powinien być. Nawet cena wydaje się odpowiednia. Najtańszy egzemplarz wyposażony w najsłabszy silnik benzynowy startuje od 120.900 złotych. Nasza testówka kosztuje 161.400 złotych. Renault Espace Initiale Paris TCe 200 Silnik czterocylindrowy, benzynowy turbo 1,6 l 200 KM, napęd na przód, 8,9 do setki, 260 Nm, emisja CO2 140 g/km, bagażnik: 247-2035 l.

TEST: Lexus GS200t F-Sport – mały silnik, sportowe aspiracje

Motofilm

TEST: Lexus GS200t F-Sport – mały silnik, sportowe aspiracje

Kilka ostatnich lat to prawdziwe wyzwanie dla motoryzacji. Producenci montują coraz mniejsze silnik do swoich limuzyn, w celu minimalizacji zużycia paliwa i dostosowania modeli do rygorystycznych norm emisji spalin. Lexus wprowadził do swojej oferty 2,0-l, czterocylindrowy silnik turbo, które można zamówić m.in. pod maską GS-a. Prezentowany model wyceniono na ponad 260.000 złotych i został wyposażony w automatyczną ośmiobiegową przekładnię, a także wiele elementów poprawiających komfort podróżowania, w tym fantastyczny 17-głośnikowy zestaw audio Mark Levinson, wyświetlacz Head-Up, wentylowane i podgrzewane fotele czy 12,3-calowy wyświetlacz z „dżojstikiem” działającym podobnie do myszki komputerowej. Auto, szczególnie w niebieskim kolorze nadwozia i pakiecie F-Sport prezentuje się bardzo agresywnie. Można powiedzieć, że jest to chyba jedna z najciekawszych propozycji stylistycznych w swojej klasie. Ten egzemplarz jest tak ładny, że ludzie odwracali się za nim nawet w piekielnie drogim Monako! Sterowanie systemem multimedialnym jest bardzo proste, a nawigacja dokładna podczas prowadzenia do celu. Niektórzy dziennikarze narzekają w swoich testach na sterowanie „dżojstikiem”, ale prawda jest taka, że do niego trzeba się po prostu przyzwyczaić. Dużą przewagą Lexusa jest intuicyjność – tutaj nie pogubisz się, jak w Mercedesie Klasy E i łatwo odnajdziesz każdą interesującą Ciebie funkcje samochodu. Komfort zawsze był mocną stroną Lexusa. GS200t nie jest wyjątkiem – bardzo wygodne fotele regulowane w wielu płaszczyznach, świetne materiały wykończeniowe i perfekcyjnie leżąca w dłoniach kierownica dają szansę poczuć się każdemu kierowcy bardzo wyjątkowo. Wrażenia z jazdy Przede wszystkim – jest płynnie i cicho. Dostępnych jest kilka trybów napędu – ECO, Normal, Sport i Sport+. Dwulitrowy turbodoładowany silnik generuje 245 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego i pozwala na sprint od 0-100 km/h w czasie 7,3 s. Wynik jak najbardziej poprawny. Automatyczna skrzynia biegów dobrze współpracuje z silnikiem i szybko zmienia przełożenia; na pokładzie mamy też łopatki przy kierownicy, dzięki czemu kierowca może w przyjemny sposób zmieniać przełożenia. Zawieszenie zestrojono komfortowo, choć pokonywanie zakrętów należy do bardzo przyjemnej czynności. Samochód nie przechyla się i daje pewność prowadzenia nawet przy maksymalnej prędkości 230 km/h. Dźwięk czterocylindrowego silnika nie może być przyjemny. Lexus doskonale o tym wie i proponuje system dźwięku w formie elektronicznej, który wydobywa się z głośników i „oszukuje” kierowcę, że pod maską siedzi zdecydowanie mocniejszy silnik. Oczywiście Japończycy oferują GS-a z naprawdę mocnymi i męskimi silnika (patrz GSF), ale główną zaletą GS200t jest spalanie. Średnie spalanie podczas naszego testuje oscylowało na poziomie 7,9 l paliwa na 100 km. Wykręcić taki wynik V6 czy V8 byłoby niezwykle trudno. Lexus po raz kolejny pokazał, że zna się na luksusowych samochodach. GS200t jest dobrą propozycją – szczególnie, jeśli zależy ci na niższym zużyciu paliwa, a nie chcesz hybrydy. To dobra propozycja, a japoński model jest doskonałą alternatywą dla niemieckich marek. Wybrane dane techniczne: Silnik: 2,0 l benzynowy turbo, czterocylindrowy Moc: 245 KM Moment obrotowy: 250 Nm Skrzynia biegów: 8-biegowa, automatyczna Napęd: tylna oś Czas przyspieszenia do 100 km/h: 7,3 s prędkość maksymalna: 230 km/h Średnie spalanie: 7,9 l na 100 km

TEST: Lexus RX 200t – prestiżowy i bardzo komfortowy

Motofilm

TEST: Lexus RX 200t – prestiżowy i bardzo komfortowy

SUV-y sprzedają się lepiej od ciepłych bułeczek. Nic więc dziwnego, że producenci wypuszczają coraz to nowsze modele reprezentujące tę klasę. Jednym z nich jest Lexus; marka, która tworzy wyłącznie prestiżowe samochody. I oto jej nowy SUV – RX czwartej generacji. Czy jest tak ekscytujący jak wygląda? Wielki, piękny i bardzo luksusowy. Nowy Lexus RX jest najlepszą generacją od 1998 roku. Co ważne, jest to SUV, który nie tylko wygląda masywnie, ale pozwala zaangażować się w prawdziwą jazdę terenową za sprawą dołączanego napędu na cztery koła. 2,0 l silnik turbodoładowany generuje 238 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Sześciobiegowa automatyczna skrzynia biegów dobrze dogaduje się z jednostką napędową i sprawnie zmienia przełożenia. Ogólnie samochód nastawiony jest na spokojne i komfortowe pokonywanie kilometrów. Japończycy zadbali o doskonałe wyciszenie kabiny oraz odpowiednią dynamikę, jeśli kierowca jej potrzebuje. Wystarczy zmienić tryb jazdy na sportowy, aby obudzić w RX200t bardzo zwinnego SUV-a. Średnie spalanie podczas całego testu wyniosło 7,5 l paliwa na 100 km. W mieście wartość ta wzrastała do 9,0 l paliwa na 100 km, natomiast w trasie można zejść nawet do wyniku z „szóstką” z przodu. Nowa, sztywniejsza konstrukcja samochodu jest idealnym kompromisem między szybką jazdą, a komfortem. Samochód perfekcyjnie radzi sobie na nierównościach, nie pozwalając odczuć pasażerom większych dziur. W zakręty RX jak na swoje gabaryty wchodzi zaskakująco dobrze. Wyśmienicie spisuje się także przy wyższych prędkościach na autostradzie. Wiatr nie robi na nim wrażenia i daje poczucie stuprocentowego bezpieczeństwa. Wewnątrz znajdziemy materiały wyłącznie najwyższej jakości. System multimedialny został opracowany w taki sposób, aby szukanie opcji było maksymalnie uproszczone. Kierownica świetnie leży w dłoniach i nawet wysoki kierowca znajdzie dla siebie idealną pozycję do kierowania samochodem. Nie brakuje oczywiście bezprzewodowej ładowarki do telefonu, genialnego audio Mark&Levinson, a nawet regulowanej głębokości uchwytu na kubek! (Lexus wprowadził tę funkcję jako pierwszy producent na świecie). Pod względem bezpieczeństwa zastosowano wszelkie możliwe systemy. Lexus RX200t nie jest zwykłym SUV-em. To auto dla kierowcy, który każdy kilometr pragnie pokonywać w sposób wyjątkowy. Co więcej, cena za najlepiej wyposażony model Prestige wynosi „tylko” 331.900 złotych. Na tle konkurencji wygląda to jak prawdziwa okazja. Lexus RX200t Prestige Silnik: R4, 16V, TURBO, 2,0 l, moc 238 KM, 350 Nm, 0-100 km/h w 9,5 s, v-max 200 km/h, 4×4, bagażnik: 553 l, masa własna: 1960 kg

TEST: Renault Talisman 1.6 dCi Initiale Paris

Motofilm

TEST: Renault Talisman 1.6 dCi Initiale Paris

Oto następca Latitude i Laguny. I nie jest to tylko zwykła tania limuzyna, ale bardzo eleganckie i luksusowe cztery kółka prosto z Francji. Do testów powierzono nam Talismana w wersji Intiale Paris z silnikiem 1,6 dCi o mocy 160 KM. Jedyne auto w klasie, które zostało wyposażone w system czterech kół skrętnych 4Control. Pierwszy rzut oka wystarczy, aby stwierdzić, że Talisman jest jednym z najpiękniejszych modeli klasy średniej, obok Mazdy 6 i Opla Insigni. I bardzo przestronnym, co nie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę długość samochodu i rozstaw osi – odpowiednio 4,85 m i 2,81 m. Przestrzeń wewnątrz jest imponująca. Pasażerowie z tyłu mają nawet 26,2 cm na swoje kolana (bardziej przestronna jest jedynie Skoda Superb). To samo dotyczy bagażnika – 608 l lub 1,022 po złożeniu tylnej kanapy. Oprócz przestronnego wnętrza zaskoczeniem są bardzo dobre materiały użyte do wykończenia wnętrza. Ogólnie jest bardzo miękko i przyjemnie, ale przypomnijmy, że nasza testówka to najbogatsza wersja wyposażenia Intiale Paris. Nie brakuje więc wyświetlacza head-up, nawigacji wyświetlanej na „tablecie” o przekątnej 22 cm, 13-głośnikowego systemu audio Bose oraz ogrzewanych,wentylowanych foteli wyposażonych w masaże. Pachnie premium… 160-konny silnik wysokoprężny dCi pozwala na przyspieszenie do setki w 9,7 s oraz osiągnięcie prędkości maksymalnej 215 km/h. Na papierze nie wygląda to interesująco, ale w rzeczywistości Talisman jest bardzo sprężystym i chętnym do dynamicznej jazdy autem. Zawdzięczamy to wysokiemu momentowi obrotowemu wynoszącemu 380 Nm oraz bardzo szybko pracującej 6-biegowej przekładni automatycznej z podwójnym sprzęgłem EDC. Co znajdziemy w Talismanie? Zobacz! Równie atrakcyjne jest zużycie paliwa. Podczas relaksacyjnej jazdy można zejść do 6,0 l oleju napędowego na 100 km, natomiast w mieście Talisman nie potrzebuje więcej niż 7,8 l oleju napędowego na 100 km. Szkoda tylko, że pojemność zbiornika wynosi tylko 51 litrów. Renault Talisman na drodze zachowuje się niezwykle przewidywalnie i bezpiecznie. System skrętnych kół 4Control świetnie wykonuje swoją rolę. Auto jest bardzo precyzyjne i bardzo przyjemne na dłuższych dystansach. Dzięki elektronicznie sterowanym armotyzatorom jest także bardzo wygodne i doskonale wybiera wszelkie nierówności. To wszystko dostajemy za cenę od 144,900 złotych (najbogatsza wersja Intiale Paris). Podstawowo wyposażona wersja startuje od 92,900 złotych. Warto, tym bardziej, że konkurencja potrafi cenić się znacznie wyżej. Renault Talisman 1.6 dCi Initiale Paris Silnik czterocylindrowy, turbodoładowany, wysokoprężny 1,6 l, 160 KM, 380 Nm, emisja CO2 116 g/km, waga: 1518 kg

[TEST] Nowy Mercedes E220d – auto doskonałe?

Motofilm

[TEST] Nowy Mercedes E220d – auto doskonałe?

Zupełnie nowy Mercedes klasy E pojawił się w polskich salonach sprzedaży. Do testów otrzymaliśmy egzemplarz wyposażony w 2,0 l diesla o mocy 194 KM i 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Bryła nadwozia bardzo przypomina Klasę C, przez co niektórym trudno będzie odróżnić oba modele. Nie dajcie się jednak zmylić – wystarczy zawitać do środka, aby poczuć inspirację najbardziej luksusowym modelem producenta ze Stuttgartu – Klasą S. Tutaj kipi luksusem – 12,3-calowy ekran TFT o wysokiej rozdzielczości, dotykowe przyciski na kierownicy (działają zaskakująco dobrze!) i bardzo wygodne fotele regulowane w wielu płaszczyznach. Jakość spasowania wszystkich elementów stoi na najwyższym poziomie i jest przyjemna w dotyku. Nie zrezygnowano również z charakterystycznego dla Mercedesa „lewarka” do zmiany biegów, który mieści się przy kierownicy. Przyzwyczaić trzeba się za to do obsługi systemu multimedialnego COMAND. Uruchamiamy nowego 2,0 l Mercedesa Klasy E i… cisza. Tak – auto jest bardzo dobrze wyciszone i to właściwie przy każdej prędkości. Duża w tym zasługa 9-biegowej automatycznej przekładni, która pracuje niemal niezauważalnie i eliminuje hałas powodowany przez wysokie obroty. W porównaniu do poprzednika Klasa E schudła – nasza testówka waży niespełna 1700 kilogramów. Osiągi samochodu są imponujące, biorąc pod uwagę silnik. 7,3 s do pierwszej setki i 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego to świetne wyniki. Jeszcze bardziej zasługują na pochwałę, jeśli wziąć pod uwagę średnie spalanie, które oscyluje w granicach… 5 l oleju napędowego na 100 km. Nam udało się zejść nawet do 4,2 l oleju napędowego na 100 km i wcale nie była to męcząca jazda! Inteligentne reflektory zostały całkowicie w technologii LED. Zawieszenie nowej Klasy E bardzo dobrze spisuje się na drogach szybkiego ruchu i autostradach; jest wystarczająco sztywno, aby kierowca pewnie poczuł się za kierownicą i jednocześnie bardzo komfortowo. Owszem, pakiet AMG i ładne duże koła powodują, że większe dziury będą odczuwalne przez pasażerów, ale niektórych praw niestety nie da się oszukać. Warto wspomnieć, że kierowca ma do wyboru kilka trybów pracy pneumatycznego zawieszenia, w tym Comfort, Sport czy Sport +. Można też podnieść nadwozie, jeśli planujemy wyjazd w pozamiejski teren. DRIVE PILOT E-klasa może zostać wyposażona w ten innowacyjny system. Polega on na wykorzystaniu wszystkich asystenów i kamer, które pozwalają na autonomiczną jazdą – i to aż do 210 km/h! Dokładnie do tej prędkości E-klasa czyta niemal wszystko, co dzieje się dookoła nadwozia. Mercedes Klasy E może też sam jechać w korku i kopiować ruchy innych pojazdów (pomocne w przypadku braku narysowanych pasów ruchu) i ostrzega przed pieszymi na przejściach. W sposób całkowicie autonomiczny możemy przejechać jednak tylko kilka kilometrów. W przypadku braku reakcji (wystarczy tylko trzymać kierownicę) komputer uzna, że kierowca zasnął, albo zasłabł i zacznie informować o tym fakcie stosownym komunikatem. Nie brakuje również opcji sterowania samochodem ze smartfonu, w tym możliwości wjazdu/wyjazdu Klasy E do garażu czy parkingu bez kierowcy… Nowy Mercedes Klasy E już nie konkuruje z BMW serii 5 i Jaguarem XF. To auto stoi poprzeczkę wyżej. Przynajmniej nie teraz – dopóki Bawarczycy i Brytyjczycy nie zaprezentują nowych odsłon swoich luksusowych modeli. Jedyne zagrożenie wypływa właściwie tylko ze Szwecji w postaci Volvo S90. Mercedes odrobił pracę domową i oferuje bardzo poprawny samochód, który z pewnością znajdzie wielu klientów. Wybrane dane techniczne: Mercedes E 220d Wymiary: dł./szer./wys. – 4923/1852/1468 mm Silnik: 2,0 l turbodiesel, czterocylindrowy Moc: 194 KM Moment obrotowy: 400 Nm Skrzynia biegów: 9-biegowa, automatyczna Napęd: tylna oś Czas przyspieszenia do 100 km/h: 7,3 s prędkość maksymalna: 240 km/h Średnie spalanie: 5,0 l oleju napędowego na 100 km CO2: 112 g/km

MAN TGE, czyli Volkswagen Crafter w przebraniu

Autokult

MAN TGE, czyli Volkswagen Crafter w przebraniu

Polska fabryka Volkswagena ruszy w październiku

Autokult

Polska fabryka Volkswagena ruszy w październiku

Warunki OWU wpływają na brak wypłaty odszkodowania

Autokult

Warunki OWU wpływają na brak wypłaty odszkodowania

Japońskie samochody sportowe złotych lat 90.

Autokult

Japońskie samochody sportowe złotych lat 90.

TEST: Hyundai Tucson 1.7 CRDi 7DCT – taki powinien być SUV

Motofilm

TEST: Hyundai Tucson 1.7 CRDi 7DCT – taki powinien być SUV

Atrakcyjny, niedrogi, przestronny, dobrze wyposażony, ekonomiczny i z długą gwarancją – tak w skrócie można opisać nowego Hyundai’a Tucson. Hyundai już jakiś czas temu wprowadził ten model na rynek i rankingi sprzedaży wyraźnie pokazują, że podbił serca wielu klientów. Trudno się temu dziwić, wszakże jest bardzo elegancki i zdecydowanie lepiej dopracowany od wielu innych propozycji reprezentujących tę klasę. Wewnątrz – przestronniejszy. Nawet wysoki kierowca znajdzie dla siebie dogodną pozycję za kierownicą. Trzy osoby dorosłe mogą wygodnie usiąść z tyłu, co nie jest takie oczywiste w przypadku konkurencji i mniejszych crossoverów. Deskę rozdzielczą opracowano w przemyślany sposób, aby była jak najbardziej czytelna i przyjazna kierowcy w każdym wieku. Materiały wykończeniowe składają się głównie z plastiku, ale bardzo dobrej jakości. Warto wspomnieć również o wyśmienicie komponujących się chromowanych akcentach i kierownicy pokrytej skórą. Wyposażenie opcjonalne obejmuje m.in. podgrzewane i wentylowane fotele oraz kamerę cofania. Wśród systemów bezpieczeństwa należy wymienić: Smart Parking Assist, autonomiczny system awaryjnego hamowania, Keeping Line Assist, wykrywanie samochodów w martwym polu oraz system Active Bonnet, które automatycznie podnosi maskę, aby zmniejszyć skutki zderzenia czołowego. Pojemność bagażnika wynosi 513 l lub 1503 l po złożeniu tylnej kanapy. Mieliśmy okazję przetestować egzemplarz wyposażony w 1,7 l diesla o mocy 141 KM, który współpracuje z przekładnią automatyczną 7DCT. I trzeba przyznać, że takie połączenie jest idealnym kompromisem między osiągami i spalaniem. Samochód rozpędza się bardzo przyzwoicie – nie męczy i chętnie wspina na obroty. Wyprzedzanie nie stanowi dla niego żadnego problemu, a średnie spalanie podczas testu oscylowało w granicach… 4,9 l oleju napędowego na 100 km. W mieście wartość ta wzrasta do 7,0 l, natomiast na trasie można zejść nawet do 4,4 l na 100 km. Emisja CO2 do atmosfery według danych producenta wynosi 129 g/km. Nowy Tucson mierzy 4,475 mm długości, 1,850 szerokości i 1.645 wysokości przy rozstawie osi 2.670 mm. Jest to doskonałe auto do jazdy po mieście. Jego zwinność i zwrotność pozwalają zapomnieć, że siedzimy w wielkogabarytowym SUV-ie. Nadwozie doskonale wybiera wszelkie nierówności, a jednocześnie pewnie pokonuje zakręty i autostrady przy wyższych prędkościach. Duży plus należy się także za akustykę i bezpieczeństwo. Tucson jest jednym z najbezpieczniejszych samochodów w swoim segmencie i otrzymał maksymalną notę pięciu gwiazdek Euro NCAP. Korzysta z solidnej konstrukcji, która w 51% składa się z bardzo wytrzymałej stali. Hyundai Tucson startuje od 84,990 złotych za podstawowo wyposażoną wersję benzynową 1,6 GDI. Model 1.7 CRDI 7DCT 2WD to wydatek rzędu 105.990 złotych lub 151.990 złotych w bardzo bogatej odmianie Tour de Pologne. Hyundai Tucson 1.7 CRDi 7DCT Silnik: 1,7 l, moc 141 KM, skrzynia automatyczna 7DCT, 340 Nm, v-max: 185 km/h, 0-100 km/h w 11,5 s, bagażnik 513/1503 l, pojemność zbiornika paliwa: 62 l.

Holenderska interpretacja Audi S Q7

Autokult

Holenderska interpretacja Audi S Q7

Więcej detali Škody Kodiaq

Autokult

Więcej detali Škody Kodiaq