Volvo V90 (2016) - kombi ze Szwecji oficjalnie odsłonięte [aktualizacja]

Autokult

Volvo V90 (2016) - kombi ze Szwecji oficjalnie odsłonięte [aktualizacja]

Volkswagen Up! (2016) - lifting!

Autokult

Volkswagen Up! (2016) - lifting!

Volkswagen uznał, że najwyższy czas odświeżyć swoje miejskie auto z wykrzyknikiem w nazwie.Czytaj więcej w Autokult.pl

Motofilm

Volkswagen Up! po faceliftingu [oficjalnie]

„Maluszek” z Wolfsburga doczekał się kuracji odmładzającej. Najnowszy Volkswagen Up! otrzymał między innymi nowe zderzaki, reflektory ze światłami dziennymi LED, lusterka ze zintegrowanymi kierunkowskazami oraz nowe tylne światła. W personalizacji pomoże 13 kolorów nadwozia, 10 projektów panelu na desce rozdzielczej oraz 3 kolory dachu. Wewnątrz znajdziecie nowy system audio BeatsAudio o mocy 300W, klimatyzację Climatronic Pure Air System oraz oświetlenie ambientowe. Ważną nowością jest także nowy 1-litrowy silnik TSI o mocy 90 KM i momencie wynoszącym 160 Nm, który ma spalać średnio 4,4 litra na 100 kilometrów. [See image gallery at motofilm.pl]

Motofilm

Opancerzony Mercedes-Maybach S600 Guard [oficjalnie]

Dla najważniejszych i najbardziej narażonych na niebezpieczeństwo klientów Mercedes przygotował swoją flagową limuzynę w wersji opancerzonej. Mercedes-Maybach S600 Guard po raz pierwszy pojawi się publicznie oczywiście na targach w Genewie. Samochód spełnia najwyższe normy bezpieczeństwa używane w samochodach cywilnych – VR10. Poliwęglanowym szybom nie straszny jest ostrzał z karabinu szturmowego, wybuchy czy kolizje. Mercedes-Maybach S600 Guard został wyceniony na 470,000€ netto. [See image gallery at motofilm.pl]

Renault Megane Grandtour [pierwsze zdjęcia]

Motofilm

Renault Megane Grandtour [pierwsze zdjęcia]

Francuski producent ujawnił także dwa zdjęcia najnowszej generacji Megane w wersji Grandtour czyli kombi. Faktem jest, że elegancka i sportowa sylwetka wersji GT prezentuje się wyśmienicie. Jest to pierwsze kombi segmentu C wyposażone w układ czterech kół skrętnych 4Control.

Motofilm

Maserati Levante [oficjalnie]

Włosi z Maranello w końcu mają swojego pierwszego SUVa. Maserati zaprezentowało bowiem długo oczekiwany model Levante. Dzięki temu modelowi Maserati planuje zwiększyć sprzedaż samochodów do 75,000 egzemplarzy rocznie, zaczynając od roku 2018. Nadwozie wykonane z aluminium, elektronicznie sterowany układ napędowy, regulowane zawieszenie, napęd na 4 koła i 8-biegowa skrzynia automatyczna mają pomóc podczas jazdy po bezdrożach. O ile ktokolwiek zdecyduje się tym autem gdzieś zjechać. Pod maską znajdziecie 3-litrowe V6 Twin-Turbo o mocy 350 KM lub 430 KM. Pierwszy wariant pozwala na przyspieszenie do 100 km/h w 6,3 sekundy, drugi natomiast w 5,2 sekundy. Ponadto w ofercie pojawi się też wersja wysokoprężna z silnikiem 3,0 V6 o mocy 275 KM (0-100 km/h w 6,9 sekundy). W przyszłości klienci będą mogli zamówić 8-cylindrowego diesla o pojemności 3,8 litra i mocy 340 KM. Maserati Levante będzie też pierwszym autem tej marki dostępnym w wariancie Plug-In Hybrid.

Motofilm

Renault Scenic 2017 [pierwsze zdjęcie]

Tym razem pierwsze zdjęcie przedstawiające nieznany nam jeszcze samochód wyciekło od organizatorów targów motoryzacyjnych w Genewie. Mowa o nowym Renault Scenic. Trzeba przyznać, że Francuzi ostatnio bardzo pozytywnie zaskakują pod względem stylistycznym. Nowy Scenic będzie najprawdopodobniej napędzany podobną gamą silników, jaką znajdziemy w ofercie Megane. Oczywiście oficjalna premiera odbędzie się w pierwszych dniach marca w Genewie.

Nowy Ford Edge (2016) na polskim rynku – cennik

Autokult

Nowy Ford Edge (2016) na polskim rynku – cennik

Bezpieczeństwo podczas jazdy zimą

Autokult

Bezpieczeństwo podczas jazdy zimą

Jaguar XF (2015) 2.0 GTDi Prestige - test, opinia, spalanie, cena

Autokult

Jaguar XF (2015) 2.0 GTDi Prestige - test, opinia, spalanie, cena

Volvo zdradza swoje plany – za cztery lata XC90 będzie najstarszym modelem!

Autokult

Volvo zdradza swoje plany – za cztery lata XC90 będzie najstarszym modelem!

Ford S-MAX 2.0 TDCi 180 KM PowerShift Titanium – kierowca nadal najważniejszy!

Moto Pod Prąd

Ford S-MAX 2.0 TDCi 180 KM PowerShift Titanium – kierowca nadal najważniejszy!

Hyundai IONIQ Electric (2016) – zapowiedź

Autokult

Hyundai IONIQ Electric (2016) – zapowiedź

Manor MRT05 – czy znajdzie się wreszcie w drugiej lidze?

Autokult

Manor MRT05 – czy znajdzie się wreszcie w drugiej lidze?

Force India VJM09 – projekt bez większych zmian

Autokult

Force India VJM09 – projekt bez większych zmian

Red Bull Racing RB12 – czy dołączy do walki o mistrzostwo?

Autokult

Red Bull Racing RB12 – czy dołączy do walki o mistrzostwo?

Jaguar XF (2015) 2.0 GTDi Prestige - zdjęcia

Autokult

Jaguar XF (2015) 2.0 GTDi Prestige - zdjęcia

Odłączanie cylindrów w silnikach - po co się stosuje i jak to działa?

Autokult

Odłączanie cylindrów w silnikach - po co się stosuje i jak to działa?

CROMO

Marzy mi się BMW E30

Ostatnio wpadłem w trans i mega napaliłem się na stare i kwadratowe BMW E30. Oczywiście jak każdy facet z benzyną w głowie od razu zacząłem przetrząsać allegro, otomoto, olx’a i gratkę. Jakbyście teraz zrobili mi egzamin ze znajomości wystawionych na aukcjach E30’stek to zdałbym go na piątkę. Znam każde ogłoszenie, ale mało tego. Zacząłem interesować się na tyle tematem, że oprócz samochodów posprawdzałem po ile na allegro stoją błotniki, zderzaki, elementy zawieszenia i wnętrza. Wiem, że dawniej deklarowałem się nieograniczoną miłością do Mazdy MX-5 NB i było to moje absolutnie najważniejsze motoryzacyjne oczko w głowie, ale odnoszę wrażenie, że (ojezu, ale nie chcę tego napisać) od pewnego czasu (nie wiem z pół roku, albo lepiej) na prowadzenie zaczęła wysuwać się właśnie E30. Nie wiem dlaczego tak jest. Może dlatego, że nawet w mojej głowie zachowały się resztki rozsądku, które podpowiadają mi, że dwa miejsca w samochodzie i bagażnik o pojemności emeryckiego wózka na wodę, to trochę za mało. Choć jestem zwolennikiem samochodów niepraktycznych, ale dających frajdę z jazdy, to dwumiejscowy roadster jako samochód do jazdy na co dzień (nawet w zimę) i na okazyjne wypady ze znajomymi w kilka osób to średni pomysł. Nawet jak chcecie zabrać ze sobą kilka koleżanek to miejsca może braknąć i w takiej sytuacji należałoby się na jakąś zdecydować. A w E30 można wziąć wszystkie. Oczywiście MX-5 nadal mnie szalenie kręci i chciałbym się tym samochodem przejechać, a najlepiej mieć jako drugie auto, ale ze względów praktycznych i klimatycznych sami rozumiecie, że BMW byłoby lepszym wyborem. A poza tym zawsze chciałem mieć BMW i E30 należy do jednych z moich ulubionych okazów. Tak naprawdę, to już od dawna interesowałem się tym samochodem, bo wydaje mi się, że bardzo on do mnie pasuje, więc obecna fascynacja nie jest chwilowa. Trwa nie przerwanie od momentu gdy pierwszy raz dowiedziałem się co to jest BMW i raz była mniejsza, a raz większa jak teraz. Dzisiaj nawet obudziłem się myśląc o własnej E30. Chyba nie muszę dodawać, że wczoraj zasypiając również o niej myślałem. W kolorze granatowym. To zacznijmy od początku (poczułem się jak w programie u Ewy Drzyzgi) Jaką bym chciał i co z nią robił? Jeździł. Tak zwyczajnie. Na co dzień i przez cały rok. Pisałem kiedyś, że nie kręcą mnie samochody na weekendy i nie zgodziłbym się na posiadanie fajnego samochodu na pojeżdżenie od czasu do czasu, a w dzień powszedni kiszenie się w Cienkim 0,7. Nie mam zamiaru się też ścigać w żadnych KJS’ach (choć bardzo popieram tych ludzi), driftować na zlotach, ścigać się w dragach, upalać kapcia na zlotach, ani pokazywać na ile mnie stać w nocnym i zazwyczaj nielegalnym wyścigu spod świateł. Potrzebuje samochodu na co dzień, ale nie chcę Opla Corsy. Dlatego z trzydziestoletniej oferty BMW najbardziej spodobała mi się wersja z 2-litrowym, 6-cylindrowym ułożonym wzdłużnie silnikiem, który kiedyś w katalogu miał 130 KM. Mniejszego silnika bym nie chciał, bo miały trochę za mało mocy (obecnie jeżdżę 107 konnym potworem, więc nie chcę iść w dół, ani pozostawać na tym samym poziomie) – oraz najważniejsze – były to R4, a nie R6, więc chyba każdy wie o co chodzi. A jak nie to pewnie trafił na tę stronę przypadkowo w poszukiwaniu nowych spodni typu rurki. Dlaczego jeszcze nie jeżdżę starym E30? Marzy mi się stare auto z kilku powodów. Po pierwsze kręci mnie robienie przy samochodzie, a przy takim aucie lepiej się po prostu robi niż przy jakimś nowoczesnym, okablowanym i zabudowanym elektroniką plastiku, który może i byłby szybszy i ekonomiczniejszy, ale z większością napraw musiałby ganiać do mechanika, który rżnąłby mnie na kasę i wymieniał olej za dwie stówy plus zawyżona cena oleju z beczki. Wolę mieć auto które sam bym rozumiał i wiedział co w nim jest i jak było zrobione. A po drugie lepiej się czuje prowadząc stary, choćby maksymalnie zdezelowany i bez mocy samochód niż nową zabawkę z turbosprężarką i systemem start/stop oraz bezkluczykowym odpalaniem. Mam kolegę (Łysego, z którym rozrząd robiłem) i ona ma takie stare, wypierdziane i maksymalnie zdezelowane (kiedyś nawet bał się pojechać nim na badania, ale nie dlatego, że ich nie zda, ale dlatego, że nie dojedzie) Polo z ’93 chyba i litrowym silnikiem o mocy 40 zdechłych koni. Dla porównania jeżdżę na co dzień dużo nowocześniejszym (w porównaniu do tego grata) Meganem Coupe ’99 i muszę powiedzieć, że u mnie nie czuje tego staroświeckiego klimatu, a w tym Polo – chociaż to trup – już tak. Ale mimo wszystko trochę boję się takiego samochodu zwłaszcza, że ma być to auto użytkowane dzień w dzień, więc nie mogę odłożyć go sobie gdzieś w kąt i zabrać się za niego jak będę miał czas i kasę. Drugą sprawą jest właśnie ta kasa. Interesuje mnie poniekąd własna odbudowa takiego samochodu, do jak najlepszego stanu. Jak to się mówi śrubokręt i młotek mnie nie parzą, więc chętnie sam bym się wziął za większość prac, ale obawiam się kupna skarbonki bez dna. A już najbardziej ze wszystkiego to boję się blacharki. Gdybym miał się decydować na zakup, to mógłbym wziąć samochód ze starym zawieszeniem, pękniętym zderzakiem, niesprawnymi hamulcami, porwanym fotelem, rozrządem do zrobienia i na stalowych, ale jak ognia bałbym się zgniłej blachy, rudej na progach lub podłodze. Chciałbym kupić sprawny samochód, bez żadnych przeróbek.   Post Marzy mi się BMW E30 pojawił się poraz pierwszy w Cromo.pl.

Renault Mégane Grandtour (2016) – pierwsze zdjęcia

Autokult

Renault Mégane Grandtour (2016) – pierwsze zdjęcia

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Fala uderzeniowa to kolejna dobra kampania warta nawet Twojej uwagi

Tym razem coś z francuskich dróg.Jedne spoty są lepsze, inne gorsze, ale im jest ich więcej tym lepiej. Temat wałkowany w kółko w końcu trafia do coraz większej liczby odbiorców. Kierowców z dnia na dzień przybywa - tak samo powinno być ze spotami dotyczącymi bezpieczeństwa na drodze.W rolach głównych Nicolas, Sophie i ich bliscy. Poniżej jak mogłem tak przetłumaczyłem.,,Nicolas będzie miał wypadek i zginie za kilka minut. Resuscytacja sanitariuszy nic nie da. Sophie jedzie na spotkanie z chłopakiem. Obudzi się nieco później na szpitalnym łóżku, ale jej nogi już niestety nie. Ojciec Nicolasa będzie pierwszą osobą, która dowie się o jego śmierci. Raczej więcej się już nie uśmiechnie. Dziadek Nicolasa nie będzie mógł uwierzyć w to co się stało. Żona Nicolasa urodzi mu dziecko, którego Nicolas nigdy nie zobaczy. Ojciec Sophie poświęci wszystko, by ona mogła znowu chodzić. Matka Sophie będzie prześladowana wspomnieniami jej pierwszy kroczków. Sophie odrzuci oświadczyny chłopaka. Z miłości.Za każdą ofiarą wypadku na drodze stoją także ofiary, które będą z tym żyć dalej.Bezpieczeństwo ruchu drogowego.Wszyscy dotknięci. Wszyscy zainteresowani. Wszyscy odpowiedzialni." Mam nadzieję, że pomimo różnicy językowej film trafi także do głów polskich kierowców. Jadąc swoim autem nie myśl tylko o sobie, ale przede wszystkim robiąc głupotę na drodze pomyśl o swoich bliskich. Pomyśl jak oni dalej będą żyć wiedząc, że umarłeś.AMStrefa Kulturalnej Jazdy

benzynoseksualny

Panie japończyku! Wincyj deseru!

Ponieważ jestem osobą lubiąca dobrze zjeść, bywam nieraz w różnych miejscach gdzie dobrze karmią. A ponieważ głośno mówię, śmieje się i całkiem zawodowo macham rękami gdy mówię, mam w sobie chyba jakieś domieszki włoskiej krwi. Oznacza to, że ze szczególnym opętaniem uwielbiam wszelakie makarony, sosy pomidorowe i oczywiście włoską pizzę. I doprawdy nie rozumiem, kiedy ludzie mówią mi, że przejedli się pizzą i poszliby na coś innego. To jakby mówić, że znudziły nas freski w kaplicy sykstyńskiej albo kryminały! Jeżeli pizza wam się znudziła, oznacza to, że do tej pory nie jedliście pizzy doskonałej. I właśnie ostatnio natrafiliśmy ze znajomymi na nową włoską restaurację w Lublinie. Dają tam pizzę z pieca opalanego drewnem, a nie jakimś gazem ze śmierdzącego, ruskiego gazociągu, na cienkim placku i z oliwami do smaku zamiast szkaradnych sosów czosnkowych – czyli wszystko jak Pan Bóg przykazał! Jest szynka prosciutto, jest ser pecorino, są karczochy i salami – bajka! Makarony z owocami morza pichcą się na płonących patelniach, a właściciel warzy własne piwo idealnie pasujące do dań! I wiecie już, że dla mnie wszystko tam było wspaniałe! No prawie, bo obsługa tej restauracji mogłaby równie dobrze podawać do stołów w więzieniu, tak mało interesuje ich podawanie jedzenia. A gdy jednak zdecydują się przynieść cokolwiek to i tak albo mylą zamówienia, albo wylewają różnego rodzaju napoje na klientów. Ponadto mikroskopijny deser Panacotta został podany na tak gigantycznym talerzu, że mogłyby na nim lądować helikoptery. Nie muszę dodawać, że stawianie małej, jasnożółtej kupki otoczonej sosem malinowym na lotniskowcu klasy NIMITZ daje mocno rozczarowujący efekt. Możecie pomyśleć, że to bzdety, ale właśnie takie bzdety psują radość, gdy masz już swoje lata i swoje humory. Gdybym miał z dychę mniej, wylądowałbym po prostu AirWolfem na tym talerzu i pochłonął deser nie zważając na okoliczności podania. A tak, siedziałem i gapiłem się na tą niedorzeczność i zastanawiałem się pod nosem, jak ktokolwiek mógł w ogóle dopuścić, żeby serwowano ludziom tak idiotycznie wyglądający deser. I możecie mi wierzyć lub nie, ale podobne uczucie miałem, gdy kończyłem test nowego Subaru Levorga. Byłem w nim praktycznie zakochany, bo to wspaniałe rodzinne kombi o sportowej charakterystyce, nie patrzące na głupią modę crossoverów i suvów. Jego prowadzenie jest czystą przyjemnością, nawet wtedy, gdy ulewa na zewnątrz jest wręcz biblijna. Byłem pewien, że inni kierowcy byli zmuszeni zbroczyć drzwi swoich aut krwią baranka, by Bóg wiedział, że są spoko i nie powinien ich zmywać z drogi. Ja nie musiałem, bo napęd na cztery koła i układ kierowniczy są nie z tej ziemi! Zaprawdę powiadam wam, Bóg pod koniec siódmego dnia stworzył napęd Symmetrical AWD. I to było dobre! Niestety, Bóg poszedł chyba do kibelka poczytać, gdy ktoś wpadł na pomysł by tak nazwać auto – Levorg. Wysiliłem się na tyle, że aż przeczytałem tą zabawną broszurkę, którą zawsze dostaję do auta, mówiącą o jego niesamowitości i dowiedziałem się, że Levorg to zlepek słów Legacy , Revolution i Touring. Ale przykro mi, bo ta wiedza nie zmieniała mojego zdania co do tego, że brzmi to wyjątkowo głupio. Levorg. Tak mogłoby się nazywać lekarstwo na ból biodra. Albo rasa chińskiego psa. A spore, sportowe kombi z przodem oderwanym żywcem od potężnego WRX STI powinno nazywać się groźnie i złowrogo na przykład Chainsaw. Raptor. Albo Putin. O wiele lepiej współgrałoby to z jego duszą kumpa – zawadiaki, który przynosi waszym dzieciom czekoladki i zabawki a wam kratę piwa i torbę maryśki. Takiego kumpla, z którym możecie siedzieć w barze do rana a on zamówi wam taksówkę w międzyczasie przebijając komuś nos przez potylicę tylko dlatego, że nadepnął wam na nogę. Tak czułem się w Levorgu. Zarówno bezpiecznie jak i zawadiacko. Gdy trzeba było depnąć, auto dawało wiele radości z jazdy po leśnych, krętych drogach. A zarazem pozwalało się zrelaksować na nudnych, prostych odcinkach pielgrzymkowej jazdy za tirami. To zdecydowanie najlepsze Subaru na co dzień, będące w tej chwili w sprzedaży. Ma pojemne, wygodne i proste wnętrze pełne dużych wyświetlaczy, przycisków na kierownicy i systemów bezprzewodowych łączących jedne rzeczy z innymi. Do tego sporą i wygodną tylną kanapę, duży bagażnik i co najważniejsze wlot powietrza na masce i napęd na 4 koła. Wygląda jak wielkie, złe WRX STI z bagażnikiem! Jest to doskonała recepta na poważnego kombi grand tourera! A jednak nie z bólem nie mogę powiedzieć, że to idealne auto i że 10/10 jeździłby.Więc co jest z nim nie tak? Dosłownie dwie sprawy. Pierwsza z nich to skrzynia biegów. A raczej jej brak. Auto jest wyposażone w jedyną dostępną opcję – skrzynię CVT lineartronic. Wolałbym już za każdym razem rozbierać skrzynię na części i manualnie przestawiać przełożenia niż posiadać to wyjące, buczące, paranormalne ustrojstwo! I jakoś nie wadziła mi w Outbacku, bo nie ma on sportowego nastawienia i skrzynia biegów działająca jak w trolejbusie to nie problem. Ale gdy mamy auto w którego nazwach pojawiają się słowa GT i Sport, to jednak niezbyt poważne rozwiązanie. Sprawiedliwie muszę dodać, że CVT to sprytne rozwiązanie, pozwalające oszczędzać paliwo i dające niepojętą, wręcz upiorną płynność jazdy. Ale pasuje to do sportu jak dwie osoby przebrane w strój konia na Wielkiej Pardubickiej. Niby i to jedzie i napędza auto, ale jest okropne. Można oczywiście bawić się w zmianę biegów łopatkami ale sądzę, że o wiele lepiej nadałyby się do kopania grajdoła na plaży niż do agresywnej jazdy… Lecicie obrotami do wysokich nut i pac! Zmieniacie bieg a silnik jak wył tak wyje w okolicach 3,5-4 tysięcy obrotów. I tyle, żadnych efektownych szarpnięć, żadnych oznak życia i sportu! Zupełnie jakbyście gasili światło w kuchni. I pal sześć Levorga, ale obawiam się o los skrzyń w nowych WRX’ach. Już nowsza wersja S4 ma tego typu skrzynię. Nikt nie oczekuje wygody, wyrafinowania i oszczędności po sportowym aucie! Chyba, że jest mafiosem. Albo spaślakiem. Wtedy i tak kupi wielkie Audi A6 z dizlem gigantem,.. albo Bimę Piątkę. Drugi problem tego wspaniałego kombi to jego silnik. Nie wiem czemu, ale to już drugi po Outbacku model w którym kitajce odmówili europejczykom frajdy z posiadania większego, mocniejszego motoru i dali nam wykastrowaną, ciotowatą wersję. Drogi panie Yasuyuki Yoshinaga jesteśmy Europejczykami! To my wymyśliliśmy samochody! To u nas są słynne tory, takie jak Circuit de Spa-Francorchamps, Nurburgring, Monza, Mugello czy Circuit de la Sarthe. RADZIMY SOBIE z samochodami. W Europie ktoś kiedyś wpadł na pomysł, że szybkie auta to fest zabawa. Nie bójcie się dawać nam więcej niż 150 koni. Poradzimy sobie! Dlaczego Japończycy mogą mieć Levorga w wersji WRX z mocnym 300 konnym silnikiem a my nie? Okropnie mnie to irytuje. I pewnie sprawi, że sporo osób poczuje się, jakby Subaru sadzało ich na karnym jeżyku. Dlatego obawaim się, że potancalny klient pocieszy się zakupem Leona Cupry kombi czy innej Skody RS… Bo gdyby Levorg, ze swoim wprost bajecznie zestrojonym zawieszeniem i pięknym, klasycznym designem, mógł generować nawet te 250 koni i współpracować z manualną skrzynią, to byłby już ideałem w klasie kombi. A tak mamy mikre 1.6 turbo dające żenujące 170 koni. Nie zrozumcie mnie źle, silniczek 1.6 doprawiony dodatkową magią w postaci turbiny czy kompresora i generujący ponad 160 koni to fajna sprawa, ale Mini Cooperze S z 2004 roku, który poganiał do setki w niecałe 7 sekund i galopował jak głupi ponad 220. Ale Cooper S kończył się w miejscu, w którym Levorg zaczyna mieć tylne drzwi, wielki kufer i dodatkowe kilkadziesiąt kilo mechanizmu na cztery koła. Co przekłada się w prawie 9 sekund do setki i prędkość maksymalną ledwo człapiącą ponad 200km/h. To za mało na kompaktowe kombi. I o wiele za mało na sportowe kompaktowe kombi ze znaczkiem Subaru. Tym bardziej, że to 1.6 turbo jest trochę ni w dupę ni w oko. Bo tak, czuję te niedostatki mocy i denerwującą skrzynię, ale w zasadzie paliwa poszło mi sporo, bo momentami ponad 8.5 do 9 litrów w trasie. Trochę to bez sensu. Chyba wolałbym przepalać 10-11 i mieć większą frajdę z pociskania gazu… Podsumowując, knajpie o nazwie Levorg wszystko zdaje się idealne. Tylko strasznie spieprzyli całą tą potencję podając niedorzeczny deser… Podzękowania dla Subaru Technotop Lublin za wypożyczenie tej czerwonej pięknoty. I dla Subaru Polska oraz magazynu Plejady, w którym niedługo ukarze się mój drugi, zacznie bardziej obszerny test tego kombi. Oddzielne i niezmiernie ciepłe podziękowania dla mojej żony za zdjęcia!:) Tagged: artykuł, AWD, ctv, felieton, jak jeździ, jak się prowadzi, japoński, kombi, Legacy, levorg, lineartronic, na 4 koła, plejady, Sport, sti, subaru, symmetrical, test, touring, wrx

Haas VF-16 – pierwszy bolid w historii tego zespołu

Autokult

Haas VF-16 – pierwszy bolid w historii tego zespołu

Nowy zespół Formuły 1, który dołączył do stawki w tym roku, zaprezentował dziś swój pierwszy bolid.Czytaj więcej w Autokult.pl

Motohistoria: Yoshida Special 930 - jeszcze trochę Mid Night

AUTOBEZSENS

Motohistoria: Yoshida Special 930 - jeszcze trochę Mid Night

No to jazda dalej z uzupełnieniami starych wpisów. Tym razem uzupełnienie historii Mid Night Club. Wspomniałem tam o pewnym bardzo szybkim Porsche. Ostatnio trafiłem na trochę informacji odnośnie tego egzemplarza. Oczywiście jak to z tematem Mid Night bywa, mitów jest więcej niż rzetelnych informacji.Auto to zostało zbudowane na początku lat 90-tych i jak to bywa ze zmodyfikowanymi autami, przez cały okres użytkowania stawało się mocniejsze. Bazowalo na Porsche 911 Turbo serii 930. Nie jest jasne co oznaczała nazwa Yoshida Special. Wg. jednych źródeł jest to firma tuningowa, która przygotowywała ten samochód. Według innych, to nazwisko lub pseudonim właściciela. W każdym razie nie znalazłem informacji, by kiedykolwiek istniała firma o tej nazwie, a auto ma też naklejki innych warsztatów zajmujących się tuningiem (AB-FLUG, TOWA Auto Works, Auto Garage TBK). Właścicielem zaś był pewien osobnik, który z wykształcenia był lekarzem, ale zarabiał na życie handlując samochodami.Podobno chciał on stworzyć auto szybsze od słynnego RUF CTR Yellowbird, który osiągał 342 km/h. Aby tego dokonać, potrzebował nie tylko dużej mocy, ale także odpowiedniej aerodynamiki.Z zewnątrz rzuca się w oczy zmieniony przedni zderzak pochodzący z firmy TBK. Wmontowano w niego spore reflektory - w końcu auto miało być użytkowane głownie w nocy/Zamontowano też bardziej aerodynamiczne lusterka wsteczne TBK. W miejscu tylnej bocznej szyby znalazł się wlot powietrza do silnika. źródło: speedhunters.comCiekawostką jest to, że auto było pozbawione wycieraczek przednich - aerodynamika przede wszystkim.źródło: speedhunters.comW środku zmiany nie były zbyt ekstremalne. Podobno właściciel uparł się, że samochód ma pozostać autem ulicznym, wiec wywalanie wszystkiego do gołej blachy nie wchodziło w grę. Pojawiły się jednak inne fotele, szelkowe pasy i jakaś klatka bezpieczeństwa (choć znając podejście japońskich tunerów do tej kwestii, wątpię by była zgodna np. z wymaganiami FIA). Oprócz tego pojawiła się inna kierownica, dodatkowe wskaźniki na desce rozdzielczej i nowa tapicerka wnętrza. Między fotelami zamontowano gałkę służącą do sterowania ciśnieniem doładowania.źródło: speedhunters.comSilnik został rozebrany i poskładany na nowo, przy użyciu wytrzymalszych części. Niestety, nie są znane szczegóły. W każdym razie miał 500 KM. Zadowolony właściciel zabrał więc auto na tor Yatabe (którego historię możecie znaleźć tutaj). Udało się osiągnąć 302 km/h, po czym silnik eksplodował.Cóż, pozostało spróbować jeszcze raz. Tym razem podobno użyto części z wyścigowych Porsche 934 i 935. Gotowy silnik miał 620 KM (albo 610, jak podają niektóre źródła). Ciężko cokolwiek więcej powiedzieć - dokładnej specyfikacji nie udało mi się znaleźć, a na zdjęciach praktycznie wszystko zasłania spory intercooler.źródło: speedhunters.comWielokrotnie próbowano pobić rekord Yellowbird'a, jednak nigdy to się nie udało. Nadal jednak było to bardzo szybkie auto, zdolne przez dłuższy czas jechać z prędkością ponad 300 km/h. Podobno właśnie to Porsche było najgroźniejszym rywalem Nissana Fairlady Z, którego specyfikację podałem we wpisie o Mid Night Club.Oba auta zainspirowały twórców mangi, anime i filmów z serii Wangan Midnight - pojawiało się w niej czarne Porsche zwane Blackbird, które było oparte na opisywanym dziś samochodzie.Czyli co? Z ulicy do filmu i tyle? A gdzie tam! Otóż po pewnym czasie stwierdzono, że skoro twórcy Wangan Midnight zainspirowali się opisywanym dziś autem, to można by zainspirować się nimi i stworzyć realną wersję Blackbirda.Auto to, również oparte o Porsche 911 serii 930, powstało przy współpracy z firmami Promodet (którą możecie pamiętać z wpisu o Yatabe) oraz DORF. Swoją drogą, nie ma to jak japońskie nazwy firm -"dorf" po niemiecku znaczy "wieś". Cóż, dla Japończyków europejskie nazwy brzmią egzotycznie i nie zwracają uwagi na ich znaczenie. Zanim zaczniecie się śmiać, przypomnijcie sobie ile osób naklejało sobie rozmaite azjatyckie znaczki na auta - one też mogły oznaczać różne rzeczy. No ale wracamy do auta.Wyglądem zewnętrznym zajęły się firmy RWB (poszerzenia) i Auto Garage TBK. Spojler wykonało zaś GruppeM. Stylistycznie auto różniło się od samochodu zaprezentowanego w Wangan Midnight, ale wygląd wymusiła aerodynamika. Samochód miał osiągać duże prędkości.Silnik pochodzi z serii 993, konkretnie z modelu Turbo S. Nie wiadomo co dokładnie jest w nim zmienione, ale podobno auto ma 600 KM przy 8000 obr/min. Znalazłem dość osobliwą informacje, że turbosprężarka w nim pochodzi od McLarena MP4/4 (takiego, którym Ayrton Senna zdobył mistrzostwo świata F1 w 1988). Osobiście jednak niezbyt chce mi się w to wierzyć - to turbo było skonstruowane pod bardzo wysokoobrotowy silnik o małej pojemności i jego charakterystyka raczej nie pasowałaby do 3,6 litrowego boksera Porsche. A inna sprawa, że przy dostępności różnego rodzaju turbosprężarek, doprawdy pchanie się w coś tak trudno dostępnego wydaje się kompletnie absurdalne. No ale, innych informacji nie znalazłem.W każdym razie samochód miał być dalej modyfikowany. Celem było zbudowane Porsche zdolnego pojechać 400 km/h. Niestety, próby nigdy nie podjęto i nie wiadomo co się z tym autem obecnie dzieje.Wiadomo jednak, co dzieje się z oryginalnym 930 Yoshida Special. Auto obecnie jest na sprzedaż i można je oglądać u jednego z japońskich dealerów zajmujących się sprzedażą luksusowych samochodów. Znajduje się na wyspie Odaiba, tuż obok Tokio. Cena podawana jest tylko poważnie zainteresowanym.Taniej pewno wyjdzie kupno takiego modelu: Ale niestety nie wiem jaka firma go produkowała. Nie znalazłem też żadnego sklepu, który miałby go w swojej ofercie.

McLaren MP4-31 – czy spełni oczekiwania fanów?

Autokult

McLaren MP4-31 – czy spełni oczekiwania fanów?

Mercedes AMG F1 W07 Hybrid – kolejna, mistrzowska konstrukcja?

Autokult

Mercedes AMG F1 W07 Hybrid – kolejna, mistrzowska konstrukcja?

Dwa proste sposoby, dzięki którym będziesz lepszym kierowcą

PREMIUMMOTO

Dwa proste sposoby, dzięki którym będziesz lepszym kierowcą

Autokult

Zonda F Benny'ego Caioli i Horacio Pagani

Horacio Pagani przedstawił w tym tygodniu Huayrę BC. Jest to wóz nazwany na cześć Benny'ego Caioli, nabywcy pierwszego sprzedanego samochodu Pagani. Wraz z nową Huayrą zaprezentowano zestaw zdjęć Zondy F należącej właśnie do tego zasłużonego kolekcjonera w towarzystwie maestro, który odpowiadał za jej stworzenie.Czytaj więcej w Autokult.pl

Ford Kuga (2016) - mocny lifting crossovera

Autokult

Ford Kuga (2016) - mocny lifting crossovera

Maserati Levante (2016) – premiera

Autokult

Maserati Levante (2016) – premiera