Volkswagen Golf R – diabeł w kompaktowej budzie

Marek o samochodach

Volkswagen Golf R – diabeł w kompaktowej budzie

Ford Mustang GT 5.0 V8 Fastback [test]

Motofilm

Ford Mustang GT 5.0 V8 Fastback [test]

Tutaj nie ma mowy o downsizingu. Pięć litrów pojemności, niemal pięć metrów długości, ponad 400 koni mechanicznych, i co najważniejsze – niezaprzeczalna legenda. To wszystko za niecałe 200,000 złotych. Czy to możliwe? Oczywiście, że tak. Poznajcie nowego Forda Mustanga GT. Szósta generacja Forda Mustanga w końcu oficjalnie zawitała do Europy. Mieliśmy już okazję odbyć nim krótkie jazdy próbne, a także przetestować na dłuższym dystansie egzemplarz z kontrowersyjnym 4-cylindrowym silnikiem EcoBoost. Tym razem na nasz parking trafił „prawdziwy” zawodnik z 5-litrową V8 pod maską.   To, co najbardziej nam się podoba w nowym Mustangu to bezapelacyjnie stylistyka, która w genialny sposób nawiązuje do legendy. Wszystkie linie i detale, które kojarzycie z pierwszej generacji tego muscle cara bez problemu będziecie w stanie odnaleźć w najnowszej edycji Mustanga. Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek, kto chociaż trochę interesuje się motoryzacją, pomylił ten model z innym autem. Mowa zarówno o stylistyce zewnętrznej, jak i również o wnętrzu. Znajdziemy tam oczywiście nowoczesną technologię, pod postacią między innymi zestawu multimedialnego SYNC2, jednak wszystko to opakowane jest w typowym dla Mustanga stylu. Symetryczna deska rozdzielcza z charakterystycznymi „daszkami”, duże i wygodne skórzane fotele i niestety średniej jakości plastiki. Ale mi to kompletnie nie przeszkadzało, i chyba nikt nie powinien od Mustanga oczekiwać pod tym względem fajerwerków. Nikt, kto nie cierpi na problemy ze słuchem, nie powinien także mieć jakichkolwiek wątpliwości, że ma do czynienia z odmianą GT. Pięciolitrowa V-ósemka brzmi po prostu fenomenalnie. Oprócz doznań akustycznych daje ona kierowcy do dyspozycji 421 KM oraz 530 Nm. Przekazywanie takich wartości wyłącznie na tylną oś wymaga od nas delikatnego obchodzenia się z pedałem gazu, jeśli mamy zamiar oszczędzić tylne opony. Nawet przy włączonej kontroli trakcji chwilowy uślizg nie jest czymś trudnym do osiągnięcia. Ale taka już jest natura muscle carów. I za to powinniśmy nowego Mustanga kochać. Jeśli chodzi o prowadzenie, można tu odczuć sporą poprawę w stosunku do poprzednika. Auto jest nieco bardziej spokojne i nieco grzeczniej stosuje się do naszych poleceń. Największy wpływ na tą zmianę miało zastosowanie niezależnego zawieszenia na tylnej osi. Pomimo dosyć wysokiej masy Mustang pewnie prowadzi się w zakrętach. Jeśli chodzi natomiast o układ kierowniczy, mamy tutaj trzy ustawienia siły wspomagania. Wszystkie nasze ruchy kierownicą są od razu przekazywane na asfalt, ale układ również daje nam jasną informację zwrotną na temat położenia przednich kół. Nowy Mustang stracił więc trochę swojej nieobliczalności, ale na szczęście tylko trochę. Wciąż jest to samochód, do którego trzeba mieć respekt i w nieodpowiednich rękach może być nieobliczalny. Nie wiem, czy kogokolwiek będzie interesowało spalanie tego silnika, ale muszę spełnić swój dziennikarski obowiązek. Jazda po mieście będzie Was kosztowała co najmniej 15 litrów na każde 100 kilometrów. Przy czym jest to wynik w wariancie bardzo optymistycznym. Zazwyczaj komputer pokładowy pokaże Wam wartość zbliżającą się do 20 l / 100 km. W trasie wygląda to już trochę lepiej. Osobiście wracając autem z Warszawy do Gdańska, trzymając się zasad ecodrivingu udało mi się zejść do 10,3 l / 100 km. Wracając do Stolicy pozwoliłem sobie na odrobinę „szaleństwa” i komputer wskazał średnie spalanie na poziomie 13,5 l / 100 km. Kolejną wspaniałą zaletą nowego Mustanga jest jego cena. Za egzemplarz z silnikiem V8 musimy zapłacić co najmniej 180,000 złotych. Dopłata do automatycznej skrzyni biegów wynosi 9,000 złotych. Do naszego samochodu dorzucono jeszcze pakiet Premium za 10,600 złotych, który zawiera między innymi 19-calowe felgi, perforowaną skórzaną tapicerkę z podgrzewanymi i wentylowanymi fotelami, system Ford SYNC2, 12-głośnikowy zestaw audio Shaker TM Pro, a także czujniki parkowania z tyłu. Testowy Ford Mustang GT kosztuje zatem 199,600 złotych. Zdecydowanie nie jest to wygórowana cena. Pomyślcie tylko ile wrażeń ten samochód jest w stanie Wam zaoferować, oraz czy obcowanie z taką legendą nie jest warte takich pieniędzy. Dane Techniczne: Napęd Rodzaj silnika: benzynowy, wolnossący, V8 Pojemność: 4951 cm3 Oś napędzana: tylna oś Moc maksymalna: 421 KM / 6500 rpm Maks. moment Obr: 530 Nm / 4250 rpm Skrzynia biegów: 6-biegowa automatyczna Nadwozie Długość / Szerokość / Wysokość: 4 784 / 2 080 / 1 381 mm Rozstaw osi: 2 720 mm Pojemność bagażnika w litrach: 408 Masa własna: 1 720 kg Dane eksploatacyjne Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 4,8 s Prędkość maksymalna: 260 km/h Zużycie paliwa – trasa: 12,0 l/100km Zużycie paliwa – miasto: 18,5 l/100km Zużycie paliwa – cykl mieszany: 15,0 l/100km Pojemność zbiornika paliwa: 61 litrów Emisja CO2 [g/km]: 281

Marek o samochodach

Ford Grand C-Max – wybierz S-Maksa

Po liczącej ponad tysiąc kilometrów wycieczce Fordem C-Maksem mam mieszane uczucia. Albo się starzeję, albo podświadomie oczekuję od minivanów czegoś innego. Plusy: Ford Grand C-Max jest stosunkowo wygodny (trochę za sztywny, ale kierowcy to nie przeszkadza), szybki, oszczędny, pakowny. Minusy: na początku wariował czujnik temperatury, więc klimatyzacja albo mroziła, albo gotowała pasażerów, a wszystko to na przestrzeni kilkunastu minut. Na szczęście po 24 godzinach czujnik się zresetował i do końca testu nie dawał znaku życia. Wnętrze niby ładnie zaprojektowane, ale w dotyku jak Hyundai (zobaczycie za tydzień). I wygląd… Taki Volkswagen Golf Sportsvan wygląda, jak Golf z wodogłowiem. A Grand C-Max z dużym odwłokiem? Niestety nie jak Kim Kardashian, a bardziej jak Evia Simon (kliknij, zguglowałem to za Ciebie). Na rynku minivanów jest z czego wybierać, od budżetowej Kii Sorento, przez wiecznie przecenionego Citroena (Grand) C4 Picasso, najnudniejszego i najlepszego Volkswagena Tourana, aż po dużo za drogie BMW Serii 2 Grand Tourer, które nie jest ani specjalnie Grand, ani Tourer. I jeszcze opcja dla zielonych – Toyota Prius+. Na tym tle Ford Grand C-Max naprawdę musi się nagimnastykować. Co ciekawe, bardzo dobrze wspominam zwykłego C-Maksa. Może fakt, że miał lepsze proporcje, rekomensował inne braki. A może po prostu wtedy konkurencja nie była jeszcze tak mocna. W końcu obecna generacja trafiła na rynek w 2010 roku. Dobrze wspominam też S-Maksa, który jest po prostu dużym 7-miejscowym samochodem, więc nawet z rozłożonym 3. rzędem siedzeń ma trochę bagażnika. Najlepiej wspominam Mazdę5, która dzieliła z Fordem platformę. Niestety Mazda5 została wycofana z rynku. Ale może w C-Maksie są jeszcze jakieś plusy? Zobacz.   Artykuł Ford Grand C-Max – wybierz S-Maksa pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Marek o samochodach

Toyota RAV4 Hybrid – naprawdę miejski SUV

Parę lat temu Toyota ogłosiła, że docelowo wszystkie główne modele będą występować również w wersji hybydowej. Wkrótce potem na rynku pojawiły się hybrydowy Auris oraz Yaris. A teraz także Toyota RAV4 Hybrid.   Świat po raz pierwszy ujrzał Toyotę RAV4 w 1994 roku. Sam się wtedy zastanawiałem, po co komu taki samochód, który udaje terenówkę, ale tak naprawdę nią nie jest. Oczywiście wtedy mówiąc o samochodzie terenowym mieliśmy na myśli Toyotę Land Cruiser, Nissana Patrola, Land Rovera Defendera, a nie zabawkę do jazdy po plaży. Wtedy też myśleliśmy, że właściciele samochodów terenowych kupują je po to, żeby nimi jeździć w terenie. 20-parę lat później wiemy, że samochody udające terenowe sprzedają się świetnie, a ludzie kupują je po to, żeby łatwiej pakować do nich zakupy i dzieci, a napęd na cztery koła zamiast atutem staje się coraz rzadziej wybieranym elementem wyposażenia dodatkowego. Hybrydowa wersja popularnego crossovera Toyoty trafiła do nas przy okazji kuracji odmładzającej wprowadzonej na rynek w 2013 roku 4. generacji RAV4. Efekty faceliftingu są widoczne tylko dla wtajemniczonych, ale napęd hybrydowy warto rozważyć podejmując decyzję o zakupie takiego samochodu. Zalety SUV-ów to ich pakowność, wyższa pozycja za kierownicą i lepsza widoczność, łatwiejszy dostęp do tylnego rzędu, kiedy trzeba umieścić tam dziedzięcy fotelik, złudne poczucie bezpieczeństwa, itp. Ale za te plusy trzeba zapłacić wyższym zużyciem paliwa i/lub słabymi osiągami, a do tego wysoką ceną zakupu. Wysokiej ceny zakupu hybryda nie zniweluje, a już na pewno nie w Polsce.  Ale nad osiągami i zużyciem paliwa można już pomyśleć. Podejrzewam, że część z Was jeździ codziennie na trasie dom-szkoła-praca-sklep-dom. Kilkadziesiąt kilometrów w (pod)miejskich korkach. W zimie diesel nie ma kiedy się rozgrzać i przepalić DPF, a benzyna kotłuje takie ilości wachy, że szlag Cię trafia za każdym razem, kiedy spojrzysz na odczyt z komputera pokładowego. A jak przyjdzie przycisnąć ze świateł, to i tak wyprzedza Cię jakiś gówniarz w starej Corsie. A te wakacje raz do roku? Byle dojechać na lotnisko, skąd tanie linie zabiorą całą Twoją rodzinę na all-inclusive. Przecież nie będziesz z małym dzieckiem cisnął na drugi koniec Europy, albo do innej Tunezji. To jeszcze Europa? W takim scenariuszu sprawdza się hybryda.   Artykuł Toyota RAV4 Hybrid – naprawdę miejski SUV pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Renault Talisman Grandtour wchodzi na polski rynek [cennik]

Motofilm

Renault Talisman Grandtour wchodzi na polski rynek [cennik]

Renault Talisman Grandtour oficjalnie wchodzi do polskich salonów. Ceny za podstawowo wyposażonego diesla Energy dCi 110 startują już od 96,900 złotych. Najtańszy wariant benzynowy został wyceniony na 108,900 złotych, podczas gdy za najbogatszy egzemplarz INTIALE PARIS z silnikiem Energy dCi 160 EDC musimy przygotować 151,900 złotych. Nowe Renault Talisman Grantour zostało wyposażone w tą samą technologię, która mieliśmy okazję poznać w sedanie. Znaczącą różnicą jest w przypadku Grandtour zastosowanie automatycznie otwieranej i zamykanej klapy bagażnika. Samochód po pierwszych, krótkich jazdach testowych dał się poznać, jako pewny, bardzo komfortowy i ekonomiczny środek transportu. Na szczególną uwagę zasługują szerokie fotele z funkcją wentylacji i masażu. Oczywiście nie zabrało oświetlenia ambientowego, systemu R-Link 2, automatycznie cofającego się fotela kierowcy w celu ułatwienia wsiadania/wysiadamia czy systemu MULTI-SENSE, umożliwiającego wybranie jednego z pięciu trybów jazdy: Eko, Komfort, Neutralny i Sport oraz jeden w pełni zależny od indywidualnych ustawień tryb Perso. Talisman Grandtour to jedyny model w Polsce reprezentujący segment „D” wyposażony w technologię 4CONTROL – czyli skrętnych tylnych kół. Zastosowanie takiego systemu pozwoliło zmaksymalizować pozytywne cechy jezdne Talismana Grandtour i zmniejszyć średnice skrętu. Renault TALISMAN Grandtour jest dostępny w czterech wersjach wyposażenia, w tym także w ekskluzywnej wersji Initiale Paris, która zapewnia jeszcze wyższy poziom wyrafinowania i komfortu, oferuje unikalny kolor nadwozia Fioletowy Améthyste, a także specjalną tapicerkę ze skóry licowej Nappa® i lepszą izolację akustyczną dzięki zastosowaniu bocznych szyb klejonych.

Wizyta w Centralnym Laboratorium Shell w Hamburgu [galeria zdjęć]

Motofilm

Wizyta w Centralnym Laboratorium Shell w Hamburgu [galeria zdjęć]

Volvo S60 Polestar – 3,0 l R6 350 KM [test]

Motofilm

Volvo S60 Polestar – 3,0 l R6 350 KM [test]

Volvo od zawsze kojarzyło się raczej z ułożonymi i bezpiecznymi samochodami, które w żaden sposób nawet nie próbują kusić swoich właścicieli do szybszej jazdy. Świat jednak poszedł do przodu… Pojawiły się komputery, amfetamina… i agresywne Volvo, które osiągami i dźwiękiem silnika bije niejedno sportowe auto. Oto Volvo S60 Polestar 3,0 l R6 o mocy 350 KM, które powstało w limitowanej edycji zaledwie kilku egzemplarzy przeznaczonej na polski rynek. Ten niebieski potwór jest napędzany na wszystkie cztery koła (AWD) i osiąga pierwszą setkę grubo poniżej 5 sekund. Specjalnie dla tego modelu Polestar opracował felgi o rozmiarze 20 cali, które skrywają hamulce Brembo z tarczami o średnicy 371 mm na przedniej osi z 6-tłoczkowymi zaciskami. Zawieszenie w porównaniu do „cywilnego” modelu jest o 80% sztywniejsze, natomiast układ wydechowy powstał od zera – specjalnie dla tej wersji. Ta mieszanka wybuchowa powoduje, że S60 Polestar potrafi zmieszać z błotem niejedno bardzo agresywnie wyglądające auto. Jest jak „cichy zabójca”, wściekły byk, albo jak Tommy Lee Jones w ściganym. Nieuchwytny i za nic mający wszelkie prawa logiki. Dla mnie to wciąż jest zaskakujące, że Volvo zdecydowało się wyprodukować taki samochód. No bo jak to? Volvo i sport? Volvo i tor wyścigowy? Dziś już wiem, że Szwedzcy inżynierowie od zawsze mieli pojęcie o tworzeniu mocnych samochodów, a po przejęciu marki Polestar przez Volvo po prostu otworzyli się i pokazali, na co ich stać. Zaproponowali auto bezbłędne, odchodzące od jakichkolwiek schematów. S60 Polestar z niewielkiej liczby koni mechanicznych, bo jest ich tylko 350 KM, potrafi urwać setkę w czasie, uwaga – 4,5 sekundy (w porównaniu do standardowej wersji S60 T6 AWD jest więc grubo o ponad sekundę (!) szybsze). Producent w swoich oficjalnych danych technicznych podaje, że S60 Polestar przyspiesza do 100 km/h w czasie 4,9 sekundy. Wiecie, co to oznacza? Szwedzi po prostu są za bardzo skromni, żeby chwalić się tak dobrym wynikiem oficjalnie. I to wciąż jest luksusowa limuzyna. Tak – to auto może płynąć niczym najlepszy jacht, albo zachowywać się jak napalony więzień, który dostał przepustkę po 20 latach odsiadki. Zawieszenie Volvo S60 Polestar jest idealnym kompromisem między jazdą sportową i komfortem. Samochód nie wykazuje jakichkolwiek tendencji do przechyłów i nie daje po sobie poznać, że nadal służy do wygodnych podróży. Jazda po torze wiąże się natomiast z absolutną przyjemnością. Do tej pory wychodzę z podziwu, że Volvo stworzyło samochód, który ma w rzeczywistości dwa zupełnie inne oblicza. A najlepszy w tym wszystkim jest fakt, że te zmieniamy za pomocą tylko i wyłącznie przesunięciem lewarka 6-biegowej automatycznej skrzyni biegów w lewą stronę. I to wszystko. Nic nie trzeba klikać; nie doświadczymy tutaj miliona trybów. Albo jeździsz wygodnie i spokojnie, albo ustawiasz agresywne Imprezy WRX STI, słabsze 911-ki i chyba każdego hothatcha. 313 910 zł. Dokładnie na taką kwotę wyceniono S60 Polestar z 3,0 l silnikiem R6. Jeśli w twojej głowy już pojawiło się oburzenie za zbyt wygórowaną kwotę – daruj sobie. To auto znalazło właścicieli szybciej, niż sprzedano pierwsze 1000 sztuk iphone’ów. Auto zostało oczywiście wyposażone w skórzaną tapicerkę, reflektory biksenonowe, obszerny pakiet bezpieczeństwa i wiele innych, typowych dla Volvo gadżetów. Dziś w ofercie szwedzkiego producenta także widnieje S60 Polestar, ale z 2,0 l silnikiem R4 o jeszcze większej mocy – 367 KM. Co prawda jest to więcej niż w przypadku R6, ale z pewnością pozostanie pewien niedosyt akustyczny. Większą moc uzyskano poprzez zastosowanie podwójnego doładowania turbiną i kompresorem, nowych tłoków, wałków rozrządu, dolotu powietrza, układu wtryskowego oraz kilku innych ulepszeń. Napęd przekazywany jest na 4 koła za pomocą 8-biegowej skrzyni automatycznej. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 4,7 sekundy. Jeśli planujesz złożyć zamówienie na to auto, śpiesz się – Volvo S60 i V60 Polestar mają być produkowane w liczbie tylko 1500 egzemplarzy rocznie.

Jak jeździ nowy Opel Astra 1.4 Elite? [test]

Motofilm

Jak jeździ nowy Opel Astra 1.4 Elite? [test]

Opel Astra to bez wątpienia jeden z najważniejszych debiutów rynkowych w tym roku. Wielu Polaków nie wyobraża sobie życia bez Astry, dlatego niemieccy inżynierowie stanęli przed trudnym wyzwaniem – stworzyć auto, które będzie godną konkurencją dla nowego Volkswagena Golfa czy Forda Focusa. Czy to się udało? Już pierwsze przejechane kilometry nową Astrą wystarczyły, aby bez najmniejszych wątpliwości stwierdzić, że nowy model jest o niebo lepszy od poprzednika. Czuć to właściwie w każdym calu. Nadwozie wreszcie nie sprawia wrażenia ociężałego, natomiast materiały wykończeniowe i jakość jazdy stoją na bardzo wysokim poziomie. Co ciekawe w porównaniu do poprzedniej generacji modelu Astra schudła o ponad 100 kg, ale długość, a nawet szerokość zostały pomniejszone o odpowiednio pięć centymetrów i pięć milimetrów. Wnętrze nowej Astry stoi na najwyższym ergonomicznym poziomie. Nowością jest trójramienna kierownica. Główną cechą konsoli środkowej są czyste formy i jasność wizualna – Opel zrezygnował z kilkudziesięciu przycisków i proponuje nowoczesny system Navi 900 IntelliLink z sześcioma głośnikami i ekranem dotykowym o średnicy 7-cali, który kosztuje 3.000 złotych. Nasz egzemplarz testowy został także wyposażony w funkcję OnStar. Na czym ona polega? Otóż jest to opiekun samochodu. Po jednym naciśnięciu przycisku w górnej części kabiny zostajemy połączeni z konsultantem, który może np. wprowadzić dane do nawigacji. Jeśli zdarzy się wypadek, konsultant natychmiast otrzyma informacje i wyśle na miejsce odpowiednie służby. System działa 24h przez 7 dni w tygodniu i można z niego korzystać do woli. Kolejną nowością są adaptacyjne reflektory diodowe (5,500 zł), które inteligentnie dopasowują strumień świetlny na drodze i których – uwaga – nie ma żaden z modeli konkurencyjnych. Nadwozie w porównaniu do poprzednika zmalało, ale gabaryty przestrzeni pasażerskiej wzrosły o 35 mm. Taki zabieg był możliwy dzięki inteligentnemu rozmieszczeniu elementów w kabinie. W połączeniu z nowo zaprojektowanymi genialnymi fotelami (8-zakresowa regulacja) z funkcją masażu oraz dużą ilością miejsca na nogi i głowę Astra staje się bardzo komfortowym kompanem w podróży. Stanowisko kierowcy jest prawidłowe i zapewnia bardzo dobrą widoczność we wszystkich kierunkach. Bagażnik o pojemności 370 l może nie robi specjalnego wrażenia, ale po złożeniu tylnej kanapy dysponujemy 1,210 l pojemności. 1,4 l silnik Turbo o mocy 150 KM i 245 Nm maksymalnego momentu obrotowego charakteryzuje się wysoką dynamiką i perfekcyjnie współpracuje z 6-biegową przekładnią manualną o krótkich przełożeniach. Teoretycznie sprint do setki zajmuje 8,5 s, natomiast prędkość maksymalna wynosi 215 km/h. To oznacza, że Astra 1,4 Turbo żwawo reaguje na gaz i nie powoduje problemów podczas wyprzedzania. Do tego wszystkiego średnie spalanie wynosi zaledwie… 4,8 l paliwa na 100. Na autostradzie wartość wzrasta do 7,7 l paliwa na 100 km, natomiast w mieście spalanie oscyluje w granicach 7 l paliwa na 100 km. A jak się prowadzi? Układ kierowniczy jest bardzo precyzyjny i pozwala na uczucie pewnej kontroli nad samochodem w każdych warunkach. Zawieszenie jest za to idealnym kompromisem między komfortem i sportem; nadwozie zadowalająco wybiera nierówności, a jednocześnie nie przechyla auta podczas pokonywania zakrętów z większą prędkością. Nie odnotowaliśmy również problemów z „rzutami” podczas jazdy z większymi prędkościami na autostradach. Opel odrobił pracę domową Opel Astra najnowszej generacji słusznie otrzymał tytuł samochodu roku 2016. Jest nie tylko dużo lepszy od swojego poprzednika, ale też nie ma się czego wstydzić przed konkurencją. Ba, pod wieloma względami jest od nich lepsza. Astra to także chyba najbardziej opłacalny hatchback na rynku. Podstawowo wyposażoną wersję można nabyć już za 59,900 złotych. Nasz egzemplarz testowy w wersji wyposażenia Elite zaczyna się od 80.000 złotych. To oznacza, że importerzy droższych rywali, jak np. VW Golf 1.4 TSI 150 KM za cenę około 87.000 zł czy SEAT Leon FR z tym samym silnikiem za 86.000 złotych mogą mieć niedługo ciężki orzech do zgryzienia… PLUSY: dobre materiały wykończeniowe świetne wyciszenie dynamiczny silnik zadowalające spalanie duża przestrzeń pasażerska bardzo wygodne fotele MINUSY: zbyt mały bagażnik i to tyle… Wybrane dane techniczne: silnik R4 o mocy 150 KM i 245 Nm, napęd na przednie koła, skrzynia 6-biegowa manualna dł./szer./wys. – 4370 mm / 1871 mm / 1485 mm, zbiornik paliwa: 48 l, bagażnik: 370l, średnie spalanie: 5,2 l na 100 km.

Fiat 500 1.2 Lounge [test]

Motofilm

Fiat 500 1.2 Lounge [test]

Oto jedno z tych aut, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy – Fiat 500. Ostatnio miałem okazję przetestować egzemplarz wyposażony w motor 1,2 l o mocy 69 KM. Autem przejechałem blisko 800 km; w różnych warunkach – w mieście, na trasie i autostradzie. Jak ta „landrynka” sprawdziła się w naszej próbie? Na samym początku warto jednak wspomnieć, że Fiat 500 to nie tylko jakiś tam samochód – to klasyka. Włosi praktycznie nie wyobrażają sobie życie bez „pięćsetki”; ba, do tej pory po włoskich drogach można znaleźć pięćsetki produkowane kilkadziesiąt lat temu. Dlatego też do tego modelu należy podchodzić z odpowiednim szacunkiem. Fakt – 500 jest śmieszne, ale tylko i wyłącznie w sensie pozytywnym. Ludziom przeważnie podoba się to auto, a im bardziej jaskrawy kolor, tym lepiej dla tego modelu. No bo tak. Co myśli Kowalski jadący do roboty na 7 rano w 20-letnim Oplu, kiedy obok niego przejedzie czarny Mercedes za pół bańki? Tutaj z pewnością padnie dużo niecenzuralnych słów. Kiedy zaś zobaczy słodziutką, jak najlepszą landrynkę Fiata 500, w jego organizmie nagle wytwarza się milion endorfin poprawiających humor. I dzień od razu staje się lepszy. Jak ona wspaniale wygląda na tle szarych samochodów! Nasza testówka została wyposażona w 1,2 l silnik benzynowy o mocy 69 KM. Może nie jest to demon prędkości, ale też nie o to tutaj chodzi. Jednostka ta została opracowana przede wszystkim na miasto i właśnie w takich warunkach Fiat 500 spisuje się najlepiej. W dodatku konstrukcja motoru jest praktycznie niezniszczalna, a gdy ciśniesz auto na maksa, albo jeździsz bardzo ekonomicznie – 1,2 l nigdy nie weźmie więcej niż 5 l paliwa na 100 km. Tutaj naprawdę nie potrzeba nadmiaru koni mechanicznych. Manualna 5-biegowa skrzynia biegów została odpowiednio zestrojoną i świetnie współpracuje z jednostką napędową. Wewnątrz „pięćsetki” każdy poczuje się bardzo miło. Materiały są dobrze spasowane, a fotele wygodne. Ergonomia stoi generalnie na wysokim poziomie, jednak opcje sterowane z centralnie umieszczonego ekranu LCD można byłoby uprościć. Niektórzy mogą narzekać na nieco zbyt wysoko ułożone siedzisko, ale to wyłącznie kwestia przyzwyczajenia. I choć wymiary auta na to nie wskazują, kabina oferuje naprawdę sporo miejsca. Nie wspominam już o pasażerach siedzących z przodu; z tyłu także dwie osoby znajdą dla siebie odpowiednią przestrzeń. A bagażnik? Zaskakująco duży. Jakiekolwiek zakupy zmieszczą się zawsze, ale i wyjazd z dwoma torbami podręcznymi maksymalnych wymiarów nie będzie stanowił problemu. Spory, prawie 200-litrowy bagażnik zmieści naprawdę dużo A jak wygląda jazda Fiatem 500? Jest komfortowo, choć nie ukrywajmy – większe dziury w tak małym aucie są bardziej odczuwalne. W zakrętach za to auto nie ma tendencji do przechyłów, natomiast kierowca pewnie czuje się w każdych warunkach. Wyciszenie na duży plus – przy nawet autostradowych prędkościach można swobodnie rozmawiać wewnątrz samochodu. Czy ma jakieś znaczące wady? Powiedzmy sobie szczerze. Szukanie wad w „pięćsetce” można porównać do szukania niedoskonałości Emmy Watson – minimalne na pewno się znajdą, ale nie będziesz jej tego wypominał. „Pięćsetka” ma swój styl, swoje życie – to auto, w którym można się zakochać. A wówczas, wszelkie typowo włoskie niedociągnięcia nie mają żadnego znaczenia. Auto jeździ bardzo dobrze i nigdy nie będzie męczyć swojego właściciela. Warto je kupić, tym bardziej teraz – na samochód z rocznika 2016 dostaniemy rabat do 5.000 złotych. Dane techniczne: silnik benzynowy R4 1242 cm³, moc: 69 KM, 102 Nm, skrzynia manualna 5-biegowa, napęd przedni, bagażnik: 185 lub 520 l po złożeniu tylnej kanapy, zbiornik paliwa: 35 l, dł./szer./wys.: 3571/1627/1488 mm, rozstaw osi: 2300 mm, masa własna/ładowność: 865/405 kg, v-max: 160 km/h, 0-100 km/h: 12,9 s, Średnie spalanie miasto/trasa/mieszane: 5,2/ 3,7 / 4,2

Motofilm

Chciał pokazać moc swojego Aston Martina i… [wideo]

Ten kierowca Aston Martina wyraźnie chciał zaimponować motocykliście i pokazać, jak szybkie jest jego auto… Niestety, ktoś skutecznie zepsuł jego podstępny plan… Obejrzyjcie wideo.

Marek o samochodach

Audi A4 – lepsze niż Mondeo Vignale?

Ze dwa miesiące temu oberwało mi się w komentarzach pod testem Forda Mondeo Vignale za to, że ośmieliłem się zasugerować, że kosztujące ok. 50 tysięcy złotych więcej Audi A4 jest lepsze. Niesłusznie. Sugerowałem, że nawet gorzej wyposażone i kosztujące tyle samo, co Mondeo Vignale Audi A4 jest lepsze. Właściwie mogłem biedne Vignale porównać do Serii 3 lub Klasy C, ale akurat pasowało mi A4, bo wiedziałem, że jego test wkrótce pojawi się na Marek Drives. Pojawiły się głosy (oprócz tych, że w dupie byłem i gówno widziałem), że Mondeo Vignale należy porównywać z A6, bo na centymetry bliżej mu do większego Audi, a wtedy całe moje porównanie mogę sobie wsadzić tam, gdzie już byłem i gówno widziałem. Ale Audi A4 i Ford Mondeo Vignale mają wspólny mianownik: nie chce mi się ich prowadzić. Tzn. są eleganckie, mają luksusowe wyposażenie, ale jeśli szukasz frajdy z jazdy, poszukaj jej gdzie indziej. Oba naszpikowane są systemami bezpieczeństwa i wspomagającymi kierowcę, chociaż w Audi A4 gadżetów można mieć więcej. Ford za to oferuje (nie wiem, czy wspominałem) skórzane wykończenie deski rozdzielczej. Nawiasem mówiąc takie bajery można sobie zafundować za kilkanaście tysięcy złotych nawet w DS4 (dawniej Citroen DS4), więc ekskluzywność Mondeo Vignale ogranicza się do osobistego handlowca (przepraszam, doradcy) i concierge, które zabierze samochód na przegląd (to akurat oferuje też Infiniti). No dobrze, to co takiego jest w Audi A4, że mimo wszystko jest lepsze od Mondeo Vignale? Z całym szacukiem dla Forda, który robi doskonałego Focusa, świetną Fiestę, orgazmicznego Mustanga i S-Maksa zamiast papierosa po wspomnianym Mustangu, Vignale to tylko pomysł na wypełnienie luki na duży samochód na wypasie w cenie do 200 tysięcy złotych, który nie jest Passatem ani Superbem. Wsiadasz do Viganle i widzisz Mondeo w skórze. Wsiadasz do A4 i nie widzisz Superba. Widzisz elegancką deskę rozdzielczą, ciekawe detale, przyjazną technologię. Jedno, czego A4 jeszcze nie potrafi, to odwieść mnie od próby prowadzenia go. Niedawno jeździłem Volvo XC90 (test wkrótce) i zupełnie nie miałem problemu z tym, że samochód wie lepiej i gotów jest prowadzić się sam. W Audi jakby ktoś cały czas walczył z autonomiczną przyszłością. W rezultacie A4 jest… zresztą zobaczcie sami. Artykuł Audi A4 – lepsze niż Mondeo Vignale? pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Motofilm

Jak kupić pierwszy samochód używany? [krótki poradnik]

Jeśli czytasz ten artykuł, to znaczy, że jesteś przed wyborem swojego pierwszego samochodu. Fakt, szukanie odpowiedniego auta to bardzo stresujące i pracochłonne zajęcie; nawet, jeśli rozglądasz się za nowymi modelami. Wszakże w tym przypadku problemem nie jest historia samochodu, ale np. dobór odpowiednich kolorów, silnika, kół… Możliwości personalizacji u dilerów są właściwie nieskończone. Skupmy się jednak na tej tańszej; moim zdaniem lepszej opcji, jaką jest samochód używany. Wyrwanie „rodzynka” jest bardzo trudne. Na co w pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę? Oto kilka przydatnych porad. 1. Zawsze kupuj samochód od prywatnego właściciela lub od autoryzowanego dilera – handlarze w autokomisach mają w większości (zdarzają się oczywiście wyjątki) mnóstwo ludzi na sumieniu i złomy sprowadzane z zachodu. 2. Oglądaj samochód dokładnie z każdej strony – każdy element jest ważny. Jeśli szyba była wymieniana, poproś o fakturę potwierdzającą. Szczególną uwagę zwróć na elementy karoserii w pobliżu wymienionej szyby. Wypytuj właściciela i pokaż, że naprawdę zależy ci na kupnie dobrego samochodu. 3. Nigdy nie sugeruj się wyposażeniem, szczególnie jeśli szukasz auta, które ma powyżej 10 lat. „Musi mieć klimatyzację?” Wybij to sobie z głowy! Po co ci generator suchego powietrza i element rozwoju wielu chorób układu oddechowego, w dodatku stary? 4. Nie szukaj tylko w swojej okolicy. Nie bój się jechać po samochód oddalony o setki kilometrów. Jeśli mieszkasz w Gdańsku, a „rodzynek” trafi się w Krakowie – podejmij decyzję o wyjeździe w maksymalnie 10 minut. Jeśli tego nie zrobisz – zrobi to kto inny. 5. Spróbuj wyczuć, jak do sprawy podchodzi sprzedający. Staraj się z nim szczerze porozmawiać. Zalecam także przejście na Ty. Jeśli ma coś na sumieniu, może zmięknąć… 6. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości na temat stanu samochodu, wypytaj sprzedającego lub udaj się do serwisu autoryzowanego dilera. Nie polegaj wyłącznie na mierniku lakieru. Powyższe rady zdecydowanie zwiększą twoją szansę na kupno dobrego samochodu używanego. Gdzie szukać? Przede wszystkim w serwisach ogłoszeniowych online, ale także w gazetach lokalnych i po oficjalnych placach sprzedaży samochodów używanych dilerów. Bardzo ciekawego Volkswagena Polo na stronie internetowej Volkswagen używane możecie dostać już za 34.900 złotych. W tej cenie otrzymujecie 90-konny miejski samochód z klimatyzacją i przebiegiem niespełna 10.000 km!

Marek o samochodach

MINI Cabrio – żeby plusy przesłoniły minusy

MINI nie jest już mini. Występuje w różnych rozmiarach, ma różne zastosowania, od 2 do 6 drzwi, może być z dachem sztywnym, panoramicznym lub tekstylnym. Do gamy właśnie dołączyło nowe MINI Cabrio. MINI Cabrio nie jest nowością w tym sensie, że nikt się go nie spodziewał. W końcu ta wersja nadwoziowa była dostępna w poprzednich generacjach. Ale tym razem niemiecka interpretacja brytyjskiej legendy jest pozbawionym ducha wzorem na zbijanie wszelkich argumentów, jakie potencjalny klient mógłby mieć przeciwko zakupowi. Jakie wątpliwości przychodzą Ci na myśl, kiedy zastanawiasz się nad zakupem samochodu takiego, jak MINI? W dodatku ze składanym dachem? Bagażnik, wyposażenie, komfort, osiągi? Średnio inteligentny orangutan rozwieje wszystkie Twoje obawy. Obejrzyj też testy innych wersji MINI. Artykuł MINI Cabrio – żeby plusy przesłoniły minusy pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Motofilm

Superoszczędny samochód miejski od Shell – pali tylko 2,64 l na 100 km

Wyobraź sobie – miejski samochód, który na przejechanie 100 km potrzebuje jedynie 2,64 l paliwa. Niemożliwe? A jednak. Shell zaprezentował koncepcyjny model, który powstał przy współpracy z twórcą McLarena F1. Chodzi oczywiście o Gordona Murray’a. Shell Concept Car został opracowany w taki sposób, aby zużywał połowę energii, jaką wytwarza standardowy miejski „maluch”. Postawiono więc na specjalnie dobrane materiały, aerodynamiczne nadwozie i oszczędną konstrukcję silnika. Specjalnie dla tego auta wyprodukowano także specjalny olej silnikowy. A na jakim oleju pracuje mój samochód? Co ważne specjaliści Shell chwalą się, że sam olej silnikowy oraz inne smary pozwoliły obniżyć spalanie o 5%. Jaki powinien być olej silnikowy? Poradnik Shell Concept Car waży 550 kg, natomiast wiele z jego części zostało wykonanych w technologii druku 3D. I choć niewielkie wymiary mogą u niektórych powodować obawę poważnych obrażeń podczas wypadku – nic z tych rzeczy. Wytrzymała konstrukcja cechuje się wysoką wytrzymałością i oferuje najwyższy poziom bezpieczeństwa. Czy Shell Concept Car trafi do produkcji? Póki co, jest to tylko koncept; powstawanie takich i podobnych modeli jest jednak nieuniknione, dlatego na pewno nie będę zdziwiony, jeśli zobaczę na ulicach podobnego twora w ciągu kilku najbliższych lat. Jak oszczędzać Paliwo? OBEJRZYJ: Via: Shell

Motofilm

2017 Nissan GT-R Nismo [oficjalnie]

Nismo zaprezentowało odświeżoną wersję GT-R’a. Doposażony w dużą dawkę włókna węglowego Nissan skrywa pod maską aż 600 KM i 652 Nm. Wnętrze cechuje mniejsza liczba przycisków, sportowe fotele Recaro oraz kierownica pokryta alcantarą. Nismo nie dostarczyło informacji na temat czasu przyspieszenia, ale przewidujemy, że aby uzyskać 100 km/h wystarczy poczekać zaledwie 2,8 sekundy. [See image gallery at motofilm.pl]

Marek o samochodach

Renault Espace – piękna katastrofa

Moje doświadczenia z Renault Espace są tragikomiczne. Problemy zaczęły się już na etapie odbioru testowego samochodu, który odmówił posłuszeństwa. Pojawił się komunikat o awarii układu hamulcowego i niskim poziomie naładowania akumulatora. Szybka diagnostyka pozwoliła stwierdzić, że samochód rzeczywiście gdzieś gubi prąd. Nie wiadomo gdzie. Jest przełom października i listopada 2015 roku. Espace to wtedy jeszcze nowość. Mechanicy klną na czym świat stoi, bo niestety wiedzą o problemie, ale nie potrafią (lub nie mają czasu) go rozwiązać. Są tylko dwa testowe Espace’y, wszystkie redakcje chcą samochód. Telefon do działu prasowego Renault: krótka piłka – bierzesz to co jest, albo za parę miesięcy będę miał nowe. Ryzyk-fizyk. Biorę. Na wszelki wypadek dziewczyna wydająca samochody w dowód rejstracyjny wsuwa mi wizytówkę holownika. „Zna sprawę,” mówi mi na do widzenia. Espace jeździło bez problemów przez dwa dni. W sobotę przed zdjęciami musiałem jeszcze na chwilę podskoczyć do centrum handlowego, bo skończył się toner w drukarce i nie mogłem wydrukować scenariusza. Zaparkowałem na górnym poziomie parkingu w CH Targówek i… to by było na tyle. Znów błędy, samochód się zawiesił. Co działo się potem, zobaczycie w teście. Tymczasem z kolegami po fachu wymienialiśmy się historiami o niefortunnym Espace. Jak się później okazało, samochód na dobre wypadł z testowego grafiku, bo… miał połamane fotele. Zadziałała wyobraźnia. Pewnie ktoś zjechał z drogi spytać po ile owoce leśne. Ale nie. Przy okazji odbioru innego testowego Renault dowiedziałem się, co stało się z fotelami w tym nieszczęsnym Espace. Nie chodziło o seks, chociaż scena musiała trochę przypominać Catherine Zeta-Jones w Alfie 156 SW. Niestety zamiast CZJ było dwóch mechaników z Renault. Po dwóch dniach stania i zastanawiania się nad tym, w jakim trybie jest dziś skrzynia biegów, Espace postanowił wyziąnąć ducha zupełnie. Prąd mu się w mózgu skończył. Z niejasnych przyczyn panowie dostali prikaz, żeby jednak nie wybijać bocznej szyby, tylko dostać się do wnętrza przez bagażnik. W karcie dostępu jest awaryjny kluczyk, ale widać bez prądu nawet analogowy zamek nie działa, albo zamek w drzwiach kierowcy otwiera bagażnik? cHGW Panowie wbili się do bagażnika, ale ponieważ (teraz dopiero robi się zabawnie) z postawionymi w drugim rzędzie fotelami jest niewielki prześwit między oparciami a dachem, postanowili siedzenia złożyć. Służą do tego (kurwa, to się nie dzieje naprawdę!!!) przyciski w bagażniku, które oczywiście odpalają jakieś elektryczne ustrojstwo do składania tych cholernych siedzeń. Ale kurwa nie ma prądu!!!!!!!!!!!!!!!! Kwiczę, bo widzę oczami wyobraźni tych mechaników z Renault Warszawa (a nie to nie są ułomki), jak robią Zetę-Jones w tym Espasie! Artykuł Renault Espace – piękna katastrofa pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Motofilm

Jak brzmi Audi RS3 na autostradzie? [wideo]

Audi RS3 to jeden z najciekawszych hothatchy dostępnych na rynku. 2,5 l silnik pięciocylindrowy o mocy 367 KM generuje dźwięk przypominający ten znany z supersamochodów takich jak Lamborghini Gallardo czy 10-cylindrowa odmiana Audi R8. A jak to wygląda na autostradzie? Koniecznie obejrzyjcie materiał wideo.

BMW Serii 3 Touring – Der Kombi

Marek o samochodach

BMW Serii 3 Touring – Der Kombi

Nowe Renault Clio 2017 przyłapane!

Motofilm

Nowe Renault Clio 2017 przyłapane!

Najwyższy czas, aby Renault zaprezentowało następce modelu Clio. Obecny model jest na rynku od 2012 roku i potrzebuje powiewu świeżości, aby nadal utrzymać dobre wyniki sprzedaży. Clio po facelifcie wejdzie do sprzedaży prawdopodobnie zaraz po oficjalnej premierzy podczas targów motoryzacyjnych w Paryżu we wrześniu tego roku. Samochód będzie stylizowany na wzór Megane, Talismana i Scenica, co oznacza m.in. zupełnie nowe reflektory, inne zderzaki oraz przemodelowany grill. Wewnątrz pojawi się nowy system informacyjny-rozrywkowy (prawdopodobnie sterowany i wyświetlany na tablecie). Pod maskę trafią te same silniki benzynowe oraz wysokoprężne, co obecnie – jednakże wszystkie zostaną nieznacznie zmodyfikowane w celu podniesienia mocy i obniżenia spalania oraz emisji CO2. via: autoblog

Motofilm

Jak szybkie jest BMW X6 M? [wideo]

Czasy, kiedy SUV-y były ciężki i wolne minęły bezpowrotnie… Dowodem na to jest m.in. BMW X6 M, które chowa pod maską 4,4 l silnik V8 o mocy 575 KM i 750 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W teorii X6 M osiąga setkę w czasie 4,2 s oraz prędkość maksymalną 250 km/h lub po zdjęciu blokady 280 km/h. Jak to wygląda w praktyce?

Motofilm

Golf R vs Golf GTI vs Golf GTD – który jest najszybszy?

Na załączonym materiale wideo możecie obejrzeć pojedynek trzech golfów – Golf R, Golf GTI i Golf GTD. Cała trójka mierzy się na dystansie 1/4 mili – który z modeli okaże się najszybszy?

Motofilm

Lecę zobaczyć, jak produkują olej silnikowy

Lubię wycieczki, które jednocześnie uczą i nawiązują do motoryzacji. Tak jak w tytule możecie przeczytać, lecę do miejsca, w który produkują oleje silnikowe, a konkretnie do Centralnego Laboratorium Shell w Hamburgu. Po co? A no chociażby po to, aby zobaczyć na własne oczy i dowiedzieć się, jak powstaje olej silnikowy, na którym pracuje m.in. silnik mojego samochodu. Mój Lexus pracuje na oleju Shell Helix Ultra (5000 km) Dowiem się też nieco więcej na temat badań nad silnikami w różnych warunkach i sprawdzę, w jaki sposób uzyskuje się oszczędność paliwa w przypadku zastosowania oleju o lepkości 0W-20. W planach są także odwiedziny miejsca, w którym przygotowywany jest olej do bolidów F1. Oczywiście z wszystkim po wizycie się z Wami podzielę. Być może jednak jest wśród was ktoś, kogo interesują inne kwestie związane z produkcją olejów silnikowych? Jeśli tak, śmiało zostaw komentarz w sekcji poniżej, a na pewno nie pozostawię twoich pytań/wątpliwości bez odpowiedzi specjalistów. Jaki wybrać olej silnikowy do samochodu? Przy okazji dodam, że zbliża się okres wytężonej eksploatacji mojego samochodu. W planach w ciągu trzech miesięcy mam przejechanie około 7-8 tysięcy kilometrów. To oznacza, że możecie spodziewać się kolejnego tekstu z serii testów, tym razem „po 10.000 km” na oleju Shell Helix Ultra. Tak więc – do dzieła – i do zobaczenia po wizycie w Hamburgu (pod koniec maja).

BMW 750d z czterema turbosprężarkami [oficjalnie]

Motofilm

BMW 750d z czterema turbosprężarkami [oficjalnie]

Motofilm

Lamborghini Gallardo dostaje baty od dwóch Civiców

Honda vs. Lamborghini? Dla niektórych brzmi może jak żart, ale po obejrzeniu załączonego materiału wideo z pewnością zmienicie zdanie… To jedna z niewielu okazji na widok Lamborghini Gallardo o mocy 750 KM, który dostaje niezłe baty od dwóch zmodyfikowanych Civiców…

Motofilm

Mercedes C63 AMG od Wheelsandmore

Wheelsandmore zaprezentował własną wizję Mercedesa C63 AMG Estate, którego moc wzrosła z 476 KM i 650 Nm do 620 KM i 820 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Po modyfikacjach model osiąga 100 km/h w imponujące 3,6 s oraz prędkość maksymalną 300 km/h. Cena za podane modernizacje nie została niestety ujawniona.

Marek o samochodach

Lexus RC 200t – hentai, chusteczki i ESP

Lexus RC to na papierze nudne coupe na bazie nudnego samochodu. Niby Lexus RC-F ma V8 pod maską, ale wtedy trzeba wydać nie 250, a 450 tysięcy złotych. A jednak jest w RC coś, co sprawia, że gapię się na ten samochód jak uczeń męskiego gimnazjum na studentkę AWF-u. Po pierwsze, pozbycie się tylnych drzwi oznacza, że samochód automatycznie jest fajniejszy. Niekoniecznie lepszy czy bardziej praktyczny. Ale facet w pewnym wieku i na pewnym poziomie zawodowo-życiowo-finansowym przestaje czytać Auto Świat i porównania, w których Skoda Octavia Combi wygrywa z resztą świata. Zamiast tego zatrzymuje się pod pierwszym salonem, na wystawie którego stoi coupe (ewentualnie kabriolet, jeśli jest gruby i zaczyna łysieć) i kupuje czterokołowy wizerunek nieskrępowanego niczym bon vivanta. Po drugie, Lexus przez lata specjalizował się w najnudniejszych samochodach świata. Dopiero niedawno Japończycy zatrudnili jakiegoś rysownika mangi, który po nocach tasuje się do komiksowych dziewczynek z nienaturalnie dużymi biustami i oczami. Tak powstał Lexus RC. Jeśli ci przy nim nie staje (lub nie robi ci się mokro w wersji żeńskiej), to coś jest z tobą nie tak. Gdybym zobaczył się za kierownicą tego samochodu, to sam bym siebie przeleciał. A ja codziennie widuję siebie nagiego w lustrze i wiem, jak wyglądam. Po trzecie, Lexusowi udało się zapakować do RC 200t wystarczająco dużo emocji i zabezpieczeń, żeby kupujący go kryzys wieku średniego nie zabił się na pierwszym zakręcie. Nagrywanie testów wideo to często walka z pogodą. Ponieważ „chmurka” pokazywała 12 godzin bez deszczu w niedzielę, musiałem się sprężyć z jazdą testową i pojechałem objeżdżać RC w najgorszą ulewę w sobotę. Jakie są potrafią być nasze drogi, nie muszę tłumaczyć. Dość powiedzieć, że gdybym jednak wyłączył kontrolę trakcji, to chusteczki, których używałem do podziwiania samochodu, mogłyby nie wystarczyć do wycierania zawartości spodni. Miejcie ten obraz przed oczami, zanim kupicie sobie zbyt mocny samochód z niewystarczającymi systemami bezpieczeństwa. Lexus RC 200t w zupełności wystarczy, żeby zrobić wam dobrze. A może jeszcze coś na niego wyrwiecie. Artykuł Lexus RC 200t – hentai, chusteczki i ESP pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Do salonów wchodzi Opel Astra 1.6 BiTurbo diesel o mocy 160 KM

Motofilm

Do salonów wchodzi Opel Astra 1.6 BiTurbo diesel o mocy 160 KM

Opel ogłosił wprowadzenie na rynek modelu Astra BiTurbo diesel o mocy 160 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego od 1500 obr./min. Samochód osiąga 100 km/h w czasie 8,6 s, przyspiesza od 80 km/h do 120 km/h w 7,5 s na najwyższym biegu oraz rozpędza się do prędkości maksymalnej 220 km/h. Średnie spalanie oscyluje w granicach 4,0 – 4,1 l oleju napędowego na 100 km i 106-109 g/km CO2. Silnik czterocylindrowy seryjnie współpracuje z 6-stopniową przekładnią manualną i osiąga najwyższą moc przy 4000 obr./min. Ceny nowej 5-drzwiowej Atry 1.6 BiTurbo CDTI startują od 25500 euro.

Motofilm

Koniec z BMW 6 Gran Coupe i 6 Cabrio – wchodzi nowe BMW serii 9

BMW przygotowuje się do wprowadzenia na rynek serii 9, a to oznacza koniec rozwoju modeli serii 6 Cabrio oraz Gran Coupe. Nowa generacja „szóstki” trafi na rynek w 2018 roku i będzie dostępna wyłącznie jako dwurzwiowe coupe. Auto zostanie zbudowane na platformie CLAR BMW (redukcja wagi) i otrzyma m.in. pneumatyczne zawieszenie, tylne skrętne koła oraz sześciocylindrowy silnik rzędowy o mocy około 550 KM. Jeśli chodzi o BMW serii 9, szczegóły w tej sprawie są na razie ograniczone. Źródło: Automobilemag

Motofilm

Rozbił Lamborghini Murcielago swojego szefa

29-letni mężczyzna rozbił Lamborghini Murcielago swojego szefa będąc pod wpływem narkotyków, donosi brytyjska policja. 29-latek pracował w salonie samochodowym i dostał grzywnę 145 funtów oraz musi poświęcić 150 godzin na prace społeczne. Reakcja szefa na podane wieści nie zostały niestety w żaden sposób uwieczniona… Wideo z wypadku do obejrzenia powyżej.

Nowe Volvo XC40 coraz bliżej [teaser]

Motofilm

Nowe Volvo XC40 coraz bliżej [teaser]