Prawdziwa patyna: Ford Galaxie 500

SZROCIAKI

Prawdziwa patyna: Ford Galaxie 500

Witam. Zacznę od tego, że przeniosłem się do innej miejscowości i na razie nie mam tam neta, ale specjalnie dla Was pokonałem 15 km w celu puszczenia tego wpisu. Do rzeczy. Po Rørviku jeździ auto, które jest dla mnie moto-królem całej tej mieściny. Mowa o olbrzymim, mocno spatynowanym Fordzie Galaxie III generacji z bulgoczącą V8-ką pod maską. Silnik to 7 litrowa jednostka o nazwie Thunderbird V8 (428 cali sześciennych), co wskazuje nam przy okazji, że była ona montowana m.in. w Fordzie Thunderbird. Rocznik to prawdopodobnie 1966.Co ciekawe auto nie jest jakimś tam szczurem jeżdżonym od święta, tylko normalnym użytkowanym codziennie samochodem. Wożone jest nim nawet małe dziecko w foteliku - zazdroszczę małemu i gratki dla właściciela, że nie dał się propagandzie bezpieczeństwa i wyj.... się na bezpieczne i ekologiczne SUV-y. Choć pewnie stać go na coś nowego, a zarazem bezpłciowego. Zdjęć niestety mało - tylko 4, ale za to jakie auto!

Pierwsze zdjęcie Infiniti Q30

Motofilm

Pierwsze zdjęcie Infiniti Q30

Na rosyjskim portalu Autowp pojawiło się zdjęcie zatytuowane „Infiniti Q30 2.2d„. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z pierwszym wyciekiem oficjalnego wizerunku nadchodzącego crossovera Infiniti. Premiera ma się odbyć dopiero we wrześniu podczas targów we Frankfurcie. Nie przypomina Wam trochę pewnego innego japońskiego crossovera?

Absurdy Polskiej szosy

U Beboka

Absurdy Polskiej szosy

Prawdziwy Szwajcar: Audi RS2 Avant

SZROCIAKI

Prawdziwy Szwajcar: Audi RS2 Avant

Witam. Norwegia nie przestaje mnie zadziwiać. Od kilku dni pod moją chatą na wsi widywałem jakąś dziwną 80-tkę. Widziałem, że ma pewne cechy czegoś lepszego, ale nauczony doświadczeniem z Polski uznałem, że to tylko jakaś replika, jakiś leszcz przykleił sobie znaczki itd. Kilka dni temu to samo auto wyprzedziło mnie w sposób, który dał mi do myślenia. Do tego ten dźwięk pałowanego 5 garowca. Dziś przyjrzałem się Audi z bliska i okazało się, że jest to oryginalne RS2 Avant - czyli najszybsze kombi świata przez ileś tam lat z rzędu (4.8 sek do 100km/h). Dodam, że wyprodukowano ich zaledwie 2890 sztuk! Aha - do tego jeszcze to pierwsze w historii tej marki auto z serii "RS". A tu stoi sobie u mnie na prowincji i jest użytkowane jako dupowóz. Na mobile.de najtańszy egzemplarz kosztuje 23.000 Euro.

Dodge Challenger SRT Hellcat Liberty Walk Performance - piekielnie nisko i szeroko [galeria zdjęć]

Autokult

Dodge Challenger SRT Hellcat Liberty Walk Performance - piekielnie nisko i szeroko [galeria zdjęć]

Dodge Challenger już w momencie zjechania z linii produkcyjnej jest prawdziwą bestią. Pod jego maską pracuje 6,2-litrowe V8 HEMI, które generuje potężne 707 KM i 882 Nm momentu obrotowego. Do tego każdy Challenger SRT Hellcat standardowo wyposażony jest w hamulce Brembo z 6-tłokowymi zaciskami i 390-milimetrowymi tarczami. Właściciel jednego z takich potworów uznał, że wciąż nie jest to maszyna wystarczająco radykalna. Modyfikacje z piekła rodem zapewniło Liberty Walk Performance.Czytaj więcej w Autokult.pl

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Ford Taunus 20M RS Coupe 1968

SZROCIAKI

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Ford Taunus 20M RS Coupe 1968

Witam nowych szrociakowiczów. Po ostatnim wpisie stadko powiększyło się trochę - tylko na FB w ciągu dwóch dni pojawiło się około 70 nowych polubień. Ale do rzeczy. Jakiś czas temu bardzo nie chciało mi się wstać, ale wystarczyło, że wyjrzałem przez okno i już było po sprawie. Widok był na tyle wspaniały, że znalazłem się na dole w zasadzie zanim jeszcze położyłem się spać;) Oto bowiem w poblizu mojego lokum pojawił się Ford Taunus 20M RS Coupe w baaaaardzo atrakcyjnym malowaniu, zresztą zgodnym z oryginalnym. Pod maską znajdowało się 2.3 V6 o mocy 108 KM. Rocznik widać na blachach, czyli 1968. W tym roku odbył się zresztą facelift, ale to jest jeszcze stara wersja - P7a, moim zdaniem ładniejsza od P7b. Zobaczcie sami tego - powiedzmy - europejskiego muscle cara:Przyciemnione szyby w tym wypadku nie rażą - powiedziałbym nawet, że są wskazaneTylko felgi bym zmienił na coś innegoKlapka do wlewu paliwa w najlepszym możliwym miejscu. Nie trzeba zastanawiać się z której strony dystrybutora podjechać

Top 10 ogłoszeń z norweskiego allegro

SZROCIAKI

Top 10 ogłoszeń z norweskiego allegro

Siema. Specjalnie dla Was przejrzałem około 1350 ogłoszeń z finn.no i wyszukałem najciekawsze auta. No dobra kogo ja tu oszukuję - mam na tym punkcie takiego zajoba, że pierwsze co, jak tu przyjechałem, to obczajałem co ewentualnie mógłbym kupić, żeby nie wracać do Polski samolotem. Pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy człowiekowi z naszego kraju to różnorodność oferty. Oprócz jakże oczywistych tu Amerykańców, Szwedów znajdziemy też sporo Japończyków, Anglików - generalnie jest wszystko. Z tylko jednym wyjątkiem - auta francuskie. Nie są tu one zbyt poważne jako nowe i tak widocznie było też w przeszłości, bo nie widać ich tu za wiele.Drugie zdziwienie to ceny. Wbrew obiegowemu wizerunkowi kraju bardzo drogiego to samochody używane i zabytkowe są stosunkowo tanie. A już zwłaszcza na tle ich zarobków. Przykłady? Da się kupić ładnego Amazona, albo PV544 za około 20.000 Koron, czyli po naszemu - 10 koła. Niezła cena, nie? Albo inaczej - pracując tu zaledwie miesiąc za zaledwie podstawową stawkę godzinową wracamy do kraju ładnym Amazonem - o ile oczywiście dojedzie. Tak więc Top 10. Będą to głownie auta, których prawdopodobnie nie zobaczmy w ogłoszeniach w Polsce. Zaczynamy: 1. Mazda Luce 1500 (seria SU/SV) 1968. Wygląda Wam jakoś włosko - to dobre skojarzenie, bo zaprojektował ją sam Giorgetto Giugiaro. Jest do wyrwania za 6 koła!!!http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=61434300 2. Datsun 510 (Bluebird) 1600 1968 http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=61225629 3. Toyota Corona (T100) 1800 1975http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=60867969 4. Toyota Crown 2600 1974. Widać, że właściciel lubi oryginalne pojazdy:p http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=60859541 5. Mazda 1000 1973http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=59795982 6. Chevrolet Impala Sport Coupe 1959 http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=61020381 7. Chevrolet Corvette SportWagon by Chuck Miller 1971 http://www.finn.no/finn/car/used/viewimage?finnkode=60604311 8. Ford Econoline E100 1967 http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=59826726 9. De Tomaso Longchamp 351 C 1976 http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=61430193 10. Mazda 818 1976http://www.finn.no/finn/car/used/object?finnkode=61426905Z tej 10 chyba wybrałbym Crowna, a Wy?

Renault Talisman 2016 oficjalnie

Motofilm

Renault Talisman 2016 oficjalnie

Renault oficjalnie przedstawiło zupełnie nowy model klasy średniej, który jest jednocześnie następcą Laguny i Latitude. Oto nowe Renault TALISMAN. TALISMAN powstał na platformie CMF i mierzy 4,85 m długości, 1,87 m szerokości i 1,46 m wysokości, przy rozstawie osi 2,81 m (pojemność bagażnika wynosi 608 litrów). Auto zostało zaprojektowane zgodnie z najnowszą filozofią stylistyczną francuskiego producenta. Do jednej z najbardziej charakterystycznych cech TALISMANA należą światła do jazdy dziennej LED w kształcie litery C. Technologia LED znalazła miejsce także w tylnej części samochodu. Wnętrze oferuje ponad 25 litrów przestrzeni w schowkach w całej kabinie Renault TALISMAN. Nie zabrakło także sterowanych w 10 kierunkach foteli z przodu z funkcją masażu oraz ogromnej przestrzeni na nogi – 262 mm (jedna z największych wartości w klasie). Podstawowa wersja TALISMANA będzie wyposażona w 4,2-calowy wyświetlacz centralny. Te lepsze egzemplarza otrzymają 8,7-calowy ekran dotykowy z systemem infotainment R 2-Link, współpracujący z 13-głośnikowym systemem audio BOSE. Renault Talisman będzie dostępne z silnikami: TCe 150 TCe 200 dCi 110 dCi 130 Silniki benzynowe współpracują z 7-biegową dwusprzęgłową skrzybią biegów, podczas gdy diesle można zamówić z 6-biegową manualną przekładnią. W ofercie pojawi się także wariant dCi 160, który może działać tylko z 6-biegową przekładnią.

ABT już poprawiło Audi Q7 [zdjęcia]

Motofilm

ABT już poprawiło Audi Q7 [zdjęcia]

ABT Sportsline jako pierwszy zabrał się za tuning nowego Audi Q7. Do swojej oferty wprowadza zestaw QS7 składający się ze zderzaków z większymi wlotami powietrza, szerszych progów oraz czterech końcówek układu wydechowego. Dodatkowo klient może domówić pakiet poszerzający nadkola, spoiler dachowy oraz 22-calowe alufelgi. Tuner pracuje ciągle nad ofertą zwiększenia mocy silnika, wkrótce i ta trafi do oferty ABT.

Rzut Okiem: Niegodna następczyni, nudny produkt i jego chińskie podróbki

U Beboka

Rzut Okiem: Niegodna następczyni, nudny produkt i jego chińskie podróbki

Škoda Superb Combi - nowa galeria zdjęć

Autokult

Škoda Superb Combi - nowa galeria zdjęć

Škoda opublikowała nowe zdjęcia swojego flagowego modelu w wersji kombi. Już w przyszłym tygodniu wybierzemy się do Niemiec na premierowe jazdy Superbem z praktycznym nadwoziem. Zanim to nastąpi, przyjrzyjmy się nowości czeskiego koncernu na nowych zdjęciach.Czytaj więcej w Autokult.pl

Mazda MX-5 (2015) - galeria zdjęć

Autokult

Mazda MX-5 (2015) - galeria zdjęć

Mazda podczas oficjalnej prezentacji pokazała swój kultowy model MX-5, dzięki czemu możemy po raz kolejny obejrzeć ten samochód w bogatej galerii zdjęć.Czytaj więcej w Autokult.pl

Norwegia wita

SZROCIAKI

Norwegia wita

Witam po dłuższej przerwie. Jak już anonsowałem na FB wybyłem z kraju i skierowałem się w kierunku skrajnie północnym - czyli do Norwegii. Niestety tym razem nie pojechałem samochodem, więc nie zarzucę Was taką ilością zdjęć, jak rok temu. Mam tu co prawda służbówkę (a nawet dwie;), ale najbliższą okolicę mam już na tyle rozpoznaną, że raczej nie znajdę już nic ciekawego. Niemniej coś tam już udało mi się wypatrzeć. I tak np. wczoraj - jechałem sobie drogą, którą pokonywałem już pewnie kilkanaście razy i nagle widzę, że na wzniesieniu wśród traw i jakiegoś złomu prześwituje klasyczny mercedesowski Barok - czyli taka felga, dla mniej obeznanych. Wspiąłem się na skałki i zobaczyłem interesujący składzik trzech szrociaków w składzie: Mercedes-Benz C107 450SLC, Toyota Land Cruiser J60 i Mazda 626 GC. Wszystkie trzy praktycznie nie widywane na naszych drogach. Jedynie 107-ki pojawiają się na jakiś zlotach. Materiały na miks jeszcze zbieram, ale mam już kilka tłuściochów. 

Czy ustawka pod światłami to duże buractwo?

U Beboka

Czy ustawka pod światłami to duże buractwo?

Przewiduję przyszłość! Ekskluzywne pickupy

U Beboka

Przewiduję przyszłość! Ekskluzywne pickupy

Tak właśnie będzie! Zobaczycie. Moda nie lubi nudy, stagnacji. Jakiegokolwiek sensu i logiki również. Kiedyś modne były limuzyny, klasyczne sedany. To marnowanie miejsca i jakiekolwiek przypominanie wozu dyktatora było wyrazem prestiżu. Bo co z tego że nie zapakuje tam nawet jednej szafki, albo innego grata bo zabraknie 5cm3. Ważne że wyglądam jak Mercedes mimo że mam Thalię albo Poldka Atu. Potem nadeszła era kombi, która w sumie gdzieś tam w tle nadal trwa. Przykładem niech będzie to że super sprawnie rozwijający się Hyundai, wyczuł nosem co się dzieje i pierw premierę miało i40 z plecaczkiem. Ale to ciągle nie było to! Ciągle ten duży zadek kojarzył się z wozami przedstawicieli albo rodzinnymi dupowozami, mimo że nawet 5er i E klasę wypuszczano w topowych wersjach silnikowych, pojawił się ST Forda a WRX i RS’y w sumie od zawsze tak wyglądały. Nie pomogły zaklęcia działu PR o kształcie Coupé (nie mylić z kupą). Trzeba było rozwinąć się na następny poziom. Nadszedł czas zdrowego rozsądku, bezpieczeństwa i głosu kobiet! Wyżej siedzę, czuje się bezpieczniej, lepiej widzę. Chyba taka jest logika kupowania tych wszystkich quasi-terenówek, które teraz nie mają nawet możliwości montażu 4×4 w najmocniejszej opcji silnikowej. „Bo ona czuje się bezpieczna” i już! A facet bez gustu najczęściej przyklaśnie temu pomysłowi bo będzie mógł popatrzeć gardzącym wzrokiem na pospólstwo w ich „pospolitych” autkach. Nieważne że auto mimo pozornego dużego rozmiaru, jest w środku małe. Jest wysoko, jest fajnie! Dla potwierdzenia mogę powiedzieć że miałem okazję zrobić parę setek kilometrów w poprzedniej RAV4. Niby lider segmentu, jeden z pierwszych, a w praktyce w mało którym nowym aucie jechało się tak ciulato! Nie potrafiłem się wygodnie usadowić. Z tyłu miejsca było jeszcze mniej jak z przodu. Na prostej czuć było każde wybrzuszenie, gulik i rozlaną smołę na łączeniu płatów asfaltu, a mimo to w zakrętach trzeba było się podpierać dłońmi przez okno, żeby nie obcierać lusterkami o jezdnię. Wszystko w niby topowej wersji 170KM D-4D do której bagażnika nie wiem czy zmieściłby się kanister. Chała RAV4? Podziękuje, postoje, nawet w busie/banie. I tu pojawia się wróżba! Wiem bowiem, co będzie następne. Po ekskluzywnych sedanach i kombi, prestiżowych i aktywnych SUV’ach następne będą Pickupy! I już są pierwsze tego oznaki. Zawsze gdzieś tam były wypasione Hilux’y, Navary i L200. Ale dalej podstawą były woły robocze które można było przeładować a dalej potrafiły wyjechać z błota mimo zanurzenia po oś. Wtem skromnie, bez poklasku pojawił się Amarok w oczojebnym kolorze, nazwany w katalogu wersją Canyon. Patrzcie k…a na mnie! Bardzo się zdziwiłem gdy wyczytałem jego test na 40ton.pl. Niby wszystko jest, niby tragedii nie ma, ale do kogo właściwie jest ten wóz skierowany? Cytując artykuł: 180 KM oraz 8 biegów – brzmi to jak całkiem sensowna konfiguracja dla 8-tonowej ciężarówki, lecz obie te dane dotyczą właśnie opisywanego Amaroka. Volkswagen postanowił załadować mu pod ogromną maskę trochę nowoczesności, czyli 2-litrowego diesla z dwiema turbinami oraz automatyczną, dwusprzęgłową skrzynie DSG. Jestem ciekaw jak to wygląda w praktyce teraz i jak będzie wyglądać za np. 5 lat, które dla takiego wozu użytkowego powinno być absolutnym minimum żywotności! Z jednej strony VAG liczy sobie ilość startów z użyciem launch control żeby wypiąć się na gwarancję, z drugiej pozwala do 2,2 tonowego (na pusto) pickupa, doczepić kolejne 2 tony w przyczepie, i używać 8 biegowej skrzyni DSG? Ciekawe! Ale tak jak wspomniałem, przeszło to bez szału, po cichu. Ziemia zatrzęsła się dopiero kiedy Mercedes ogłosił swoje ambitne plany na pierwszego w jego historii roboczego ekskluzywnego pickup’a. MB pickup wg zapowiedzi Rzecz jasna po zaprzyjaźnieniu się z Renault-Nissan, nie ma sensu pakować się we własne konstrukcje, skoro można dogadać się i zapożyczyć gotową podstawę z nowego NP300 – następcy Navary. Od tej pory wszystko dla mnie jest już jasne. Nawet Renault wypuściło cywilnego, nieopartego na ramię Oroch Dustera. Renault Duster Oroch w wersji koncepcyjnej. Model rynkowy oczywiście będzie wymagał dopłaty nawet do lakierowanych lusterek i klamek. Ciekawe kto odpowie pierwszy i w jaki sposób. Czy następnym małym pickupem będzie reaktywowany Caddy w pickup’ie, czy np. Yeti z obciętą dupą. Co na to Opel który już nie potrafi samodzielnie zrobić dostawczaka, albo Fiat który trzyma się w tym segmencie całkiem dobrze ale leży w kącie i płacze jeśli mu się przypomni o osobówkach. Świat się skończy kiedy BMW wypuści jakiegoś ulepa, w odpowiedzi na tego podrabianego Mercedesa. Tak czy owak, moim skromnym zdaniem, to jest następna moda, następny element rynkowej układanki. Kiedy już wszystkie rozmiary i warianty SUV’ów i Crossover’ów zostaną wprowadzone, sprzedane a wszystko nie „activ” i „all road” będzie uznane za youngtimera, będzie się wciskać atrakcyjne, sport coupe (para drzwi – powrót do korzeni!) terenowe i super aktywne pickupy. Będą bez ramy, bez piór, bez 4×4 lecz z ładownością 280kg. Ale nie to będzie się liczyć! Prezydent będzie miał swojego opancerzonego ekskluzywnego pickupa, więc czemu nie Ty?

Wreszcie tak jak ma być: doskonale!

U Beboka

Wreszcie tak jak ma być: doskonale!

Szrociaki Analogowo cz. 3: Bastnäs

SZROCIAKI

Szrociaki Analogowo cz. 3: Bastnäs

Witam. Dziś przedstawiam obiecaną już dawno ostatnią część zdjęć z cmentarzyska starych samochodów w Bastnäs. Tym razem wszystkie foty w tradycyjnej, analogowej technice, wykonane 30-letnim aparatem. W mojej opinii to najtłustsza część - przygotujcie się na ucztę dla oczu.Kto wie co to za fura?

No i zachorowałem!

U Beboka

No i zachorowałem!

Proszę Państwa, uwaga! Uwaga, proszę Państwa!

U Beboka

Proszę Państwa, uwaga! Uwaga, proszę Państwa!

Ogłaszam mobilizację.Ponieważ Blogger jest fajny na początek, nie moge powiedzieć złego słowa że źle mi się na nim siedziało.Ale w wyniku kaprysu i fajnej oferty, stwierdziłem że nie ma co się gnieść na dysku gugli i prosić o przestrzeń dla każdego obrazka, wolę być "u siebie".Dlatego w dużej części blog został przeniesiopny na nowy adres:u-Beboka.plTam jak tylko skończę robić porządek, a może i wcześniej będą trafiać kolejne notki, zdjęcia i inne treści.Tutaj wszystko zostaje tak jak jest, już bez korekt, jako "archiwum".

MINIMIKS Krakowski

SZROCIAKI

MINIMIKS Krakowski

Witam. Nie wiem kiedy w końcu spokojnie usiądę na dupie, gdyż ostatnio cały czas gdzieś latam. Tak się złożyło, ze niemal w jednym tygodniu był wypad do Szczecina, potem do Warszawy, a teraz do Krakowa. Brakuje jeszcze tylko Poznania i Łodzi... nie, nie - nie mam już Balerona, więc z dalszymi podróżami muszę się wstrzymać (a przynajmniej na jakiś czas bo już intensywnie czegoś poszukuję). OK - wracamy do Krakowa. Ponownie nie miałem zbyt dużo czasu, bo przyjechałem li tylko celem uzyskania wizy. Poaczątkowo nie widziałem nic ciekawego, ale w miarę zapuszczania się w bardziej zapuszczone dzielnie udawało mi się coś tam ustrzelić. Zanotowałem całkiem sporo żelaza na czarnych. Kiedy już wyjeżdżałem to widziałem jedno podwórko na którym stało chyba z 6 Trabantów, chwilę później na jakimś targu stał kolejny - niebieski na czarnych blachach. Szkoda, że nie zdążyłem ich wszystkich sfotografować - niemniej ogłaszam Kraków miastem Trabantów. Zdjęcia:Pierwsze starocie jakie napotkałem były głównie "reklamówkami"A tu już jakiś lokalny targ - to i klimaty dużo lepszeMasakrycznie dojechana 190-tka. Cały prawy bok składał się ze szpachliKlimaty przy targu były nawet bardzo przyjemne - Volvo PV544Łezka kręci się w okuPlujcie - ale 605 jest już dla mnie ciekawym wozem do foceniaWersja na tłuszczuA to znalazłem tuż przed dworcem

Minimiks warszawski

SZROCIAKI

Minimiks warszawski

Witam. Dziś Warszawa. Zawsze kiedy się po niej poruszam i widzę te wszystkie znane nazwy ulic to myślę tylko o jednym - o Monopol-u. Aleje Jerozolimskie, czy Ujazdowskie już na zawsze będą mi się kojarzyć z tą zajebistą grą. Jednak w przeciwieństwie do pionka w kształcie kabrioletu, ja po warszawskiej planszy poruszałem się zbiorkomem, bo Balerona zostawiłem w domu. Nie miałem zbyt wiele czasu, ale mimo to udało się ustrzelić kilka fajnych bolidów. Wnioski? Warszawa Żukami stoi - spotkałem ich zaskakująco dużo, później już nawet nie robiłem zdjęć. Żuki były fajnym kontrastem dla tych wszystkich wymuskanych Mustangów w kabriolecie jakie widziałem, ale nie udało się ich uchwycić.Szkoda, że ktoś rozwalił mu szybęKantor był już co prawda zamknięty, ale za to pod nim stało coś interesującegoWspaniale zachowany jak na żółte blachyWydaje mi się, że kiedyś ten Rekord był na allegrze na sprzedaż razem z drugim, też na żółtych blachach Tłusty De VilleNasz Ci on!!!Tak - to też WarszawaNie mogłem sobie przepuścić i poszedłem na jakiś pchli targ - klimaty spoko, takie mało prestiżoweTe naklejki z epoki były zauroczyły mnieCarówki wychodziły w takim kolorze? Nawet spoko to wyglądaOkrutnie zajechany Arab. Tak a propos to kilka dni temu mój ojciec wyskoczył z pytaniem - czy lepiej kupić Araba, czy BunkraDziwna rzecz - MR2 na sztywnym holu......za kamperemStoi od bardzo, bardzo dawnaNa koniec takie klimatyczne ujęcie - Kadecior był naprawdę wychuchany

Siła impulsu! A może chwilowej niepoczytalności?

U Beboka

Siła impulsu! A może chwilowej niepoczytalności?

Popełniłem bardzo ciekawy zakup!Pod wpływem chwili.Większość znajomych pytaNa chuj Ci to?Co to?Po co Ci to?W czwartkowe popołudnie przeglądałem leniwie neta, ogólnie źle się czułem cały dzień więc wieczorem chciałem poprawić sobie samopoczucie kuflem dobrego piwka. Sznupie, czytam różne strony i trafiłem na ciekawe ogłoszenie. Patrzę i kurcze przecieram oczy!Chcę go!Dzwonię. umówiłem się na następny dzień że go zobaczę. Zajechałem na miejsce, przejechałem się, kupiłem i wróciłem!Tak oto stałem się posiadaczem Daihatsu Charade!Ale żeby nie było, nie jest to GTti!Nie jest to nawet 1.3 z napędem na cztery koła.Leczy klasyczne (w tym japońskim wydaniu), 3-cylindrowe 993cm3.Ale to nie wszystko!Jeśli myślisz że to benzyna, to myślisz źle. Jest to bowiem silnik z zapłonem samoczynnym czyli Diesel!Jak Diesel, to Turbo! Musi być Turbo! Ale nie tutaj.I tak zostaje nam najsłabsze auto z katalogu, czyli szalone 37 koni i 60Nm. Z wyposażenia to mam drzwi (5 szt, wow!), dzieloną tylną kanapę i nieużywane gniazdo zapalniczki.Myślałem że będzie się ledwo toczyć, tymczasem pierwszym wrażeniem było:Nie jest tak źle! Jeszcze fajniej jest z każdym kolejnym kilometrem.Buda waży tylko 710kg, więc stosunek mocy do masy nie jest aż tak zły i czuć to zwłaszcza przy hamowaniu bo można praktycznie stanąć w miejscu i opony, mimo 15 lat, nawet nie zapiszczą.Równie fajnie jeździ się nim w zakrętach! Całą trasę kierownica była skręcona w lewo o jakieś 20-30 stopni, ale ostatecznie okazało się że ktoś wymienił końcówki, a nie ustawił zbieżności...Rzuciłem się na ten egzemplarz bo wyglądał całkiem zgrabnie na zdjęciach. Przebieg 119 tyś. km po pierwszym i drugim właścicielu wydawał się jak najbardziej prawdziwy. Silnik nie jest myty ani obrzygany olejem, blacha z zewnątrz jest porobiona (ach te japońce...) a w środku jest naprawdę miło i jest należycie utrzymane! Podsufitka mimo że jasna i gruba, trzyma się doskonale i jest bez plam. Fotele kilka śladów po starych plamach mają, ale nie są wytarte, poszarpane, i prezentują się całkiem ok. Równie fajnie wygląda deska i boczki. No po prostu super sztuka w dodatku jest w niej ogromna ilość miejsca.Test drogi do Ikeii na hot-dogi zdany na 5.Ustawianie zbieżności i ogólna kontrola wszystkiegoA kiedy okazało się że na ćwiartce baku jestem w stanie wrócić z Poznania na Śląsk, szczęście moje nie zdawało się mieć końca! I nie żebym całą trasę jechał 70-80. Normalnie, klasycznie gnałem DK11 już praktycznie w nocy, wyprzedzałem zestawy i gamoniów. Ekstra jazda. Wtedy też znalazłem kolejną poszlakę za tak niskim przebiegiem.Bowiem lampy świeciły rewelacyjnie! Klosze nie są matowe, odbłyśniki nie wypalone. Linia światła jest wyraźna i ostra. Podobno zanim chop od którego ja kupiłem auto, kupił je od dziadka który robił u niego wszystkie serwisy. Nawet na sam koniec kiedy z przeglądu na przegląd, dochodziło tylko 600km, raz do roku trzeba było zajechać, zmienić olej, sprawdzić wszystkie inne płyny. Jeśli auto było głównie użytkowane w dzień w czasach kiedy kretyńska jazda na światłach mijania nie była konieczna, taki stan lamp był do utrzymania.Teraz Szkaradzie (tak jeszcze tej samej nocy po powrocie przezwał ją kolega... i tak już zostało) trzeba zrobić generalny przegląd, skolekcjonować części, zrobić wszystko jak najszybciej, i powiedzieć Alfie: bye bye! Miło było ale się skończyło.Nie wiem co w jest w tym małym, czerwonym naleśniku. Ale każdemu cieszy się gęba od samego patrzenia na niego. A od jazdy to już całkiem. Te wesołe wibracje (wyrywające plomby...) na wolnych obrotach, ta ręczna dźwignia przyśpieszenia zapłonu, absolutna golizna w wyposażeniu, a jednak dość jasne i utrzymane wnętrze sprawiają że jest to naprawdę fajne wozidełko.Trochę nieśmiało, niepewnie szukałem drugiego auta, żeby bety nie zajechać na dojazdy do pracy czy jakieś inne krótkie dystanse. Kiedy zobaczyłem to ogłoszenie po prostu zapragnąłem mieć ten wóz!I mam!Będę wesoło klekotać za 18zł na 100km. Bak do pełna zalałem za 125zł! Teraz nabijam kilometry i za niedługo podjadę ponownie na stację żeby zobaczyć ile faktycznie przy moim cyklu mieszanym, wciąga ten mały kastrat.P.S.W międzyczasie już zdążyłem pozbyć się plebejskich felg. Kapselki z D są w bardzo dobrym stanie, felgi już mniej, ale dalej wygląda to lepiej niż plastikdekle.A dziś kończę polerkę! Trochę go porobiłem w towarzystwie kumpli. No kurde! Mogę startować w konkursie miss piękności!W międzyczasie znalazłem drugiego takiego w mieście! P.S. 2Zgadnijcie co jest w każdym kole, mimo napisu Tubless :D 

A duzi chłopcy bawią się tak!

U Beboka

A duzi chłopcy bawią się tak!

Czas leci jak zły!Minął już tydzień a ja dopiero dziś zrobię mikro relację z tego co się fajnego zdarzyło w Mohelnicy.Truck Trial!Piękna rzecz, podobno dla Czechów jest to coś w rodzaju sportu narodowego, niczym hokej.I szczerze, muszę przyznać że wcale się im nie dziwie!Widok 4-osiowej ramy o masie 12 ton, która wtacza się na 45 stopniowy podjazd, jest po prostu świetny. Równie zgrabnie wygląda moment kiedy takim zjazdem się staczają z wysokości 4 piętra.Ale i tak, w mojej skromnej opinii (i kumpla również) nic nie dorówna temu jak te wszystkie potwory pięknie brzmią!Każda ciężarówka ma trochę inny wydech, średnicę, długość, kształt rury, co daje różne doznania słuchowe. Od prawie wyciszonego dźwięku bez nadmiaru czarnego dymu, przez ostry gwizd niczym ze spalinowozu, aż po czarną chmurę gwizd i gardłowy dźwięk o którym SLR może pomarzyć (a podobno brzmi jak Zeus płuczący gardło gwoźdźmi. Phi!), no i na koniec po odpuszczeniu gazu jest tylko ostre jebnięcie ze schodzącego turbo!Żadne filmy, zdjęcia i relacje nie oddadzą tej atmosfery, trzeba jechać i tyle!A nie jest to daleko. W całych Czechac jest cykl spotkań, co około miesiąc. Lista jest na stronie trucktrial.czMozna wejść, zobaczyć gdzie mamy blisko, gdzie chcemy jechać i po prostu się wybrać. Gwarancja miło spędzonego dnia gwarantowana. Wejście to 150 lub 250 koron za jeden lub dwa dni.Nie wspominałem że te zawody to cała sobota i niedziela? :>W zeszłym roku wybrałem się z bratem na weekend i pokochałem tą zabawę! W dzień jest ciepełko, gruba rozwałka na podjazdach towarzyszą wszystkiemu bramboraki i dobre piwo po 3,5.Wieczorem można poimprezować, pojeść, posiedzieć, coś w stylu biesidy.Ale o co w tym wszystkim chodzi?W skrócie, należy pokonać bramki poustawiane w różny sposób na torze, zgodnie z kierunkiem przez nie wyznaczonym, najlepiej ich nie dotykając, nie omijając żadnej, nie wywracając kijów. Na wszystko jest ~10 minut dla każdej załogi.- kij oznaczony taśmą to lewa strona bramki, można w nią wjechać przodem lub tyłem ale zgodnie z kierunkiem.- w świetle bramki każde umyślne cofnięcie, korekta to punkty karne- oś wjeżdzająca jako pierwsza nie może dotknać kijów, dalsze mogą dotknąć, nie wolno złamać, położyć kija.- za nie przejechanie bramki są dodatkowe punkty karneWięc trzeba sobie rozplanować trasę i nawroty tak żeby z jednej strony zmieścić się w torze, z drugiej w bramkach. Ciekawie obserwuje się różne pomysły na tor, i to jak czasem niektórym się to nie udaje ;)Po prostu trzeba tam być! Tymczasem zapraszam na kilka fotek i filmików (jak się w końcu załadują!).

Jeżdżący oksymoron - 145 w bokserze!

U Beboka

Jeżdżący oksymoron - 145 w bokserze!

Zapewne jest grupka osób która mimo mojego plebejskiego stylu zagląda tu, czyta moje wypociny i wie że buczek jest w lakierni.Widziałem go ostatnio. Elementy po spasowaniu na aucie są ponownie zdemontowane i lakierowane. Koła za chwilę będą do odbioru, w pięknym ciemno grafitowym kolorze. Tapicerka też się szyje już od zeszłego tygodnia i również będzie do zabrania lada dzień.W ten weekend robimy black helle. I potem będzie tylko jedno wielkie czekanie na telefon: Panie, bier pan ten złom! Ale zanim to nastąpi doczekałem się auta zastępczego! I powiem wam, że takiej ilości skrajnych uczuć wobec jednego auta, długo nie czułem.Wóz jest moim skromnym zdaniem, całkowitym odwróceniem stereotypu o marce która wypuściła to coś. Alfa-Romeo 145 1,4 8v SOHC bokser Budzi we mnie strasznie mieszanie uczucia. Jest jedną z raptem kilu Alf które mi się jakoś specjalnie nie podobają. Może kilka najnowszych i dopasionych sztuk po liftingu jako tako wygląda, ale jest dużo innych modeli które w każdym wydaniu wyglądają po prostu fajniej. Ta jest jeszcze troszeczkę zmęczona życiem, jako to wóz zastępczy, co całkowicie niszczy jakiekolwiek szanse na efekt "wow".Drzwi kierowcy są całkiem inne, a wszystkie inne elementy mimo że oryginalne i w oryginalnym lakierze, mają jego ubytki. Całość wygląda jakby była przygotowana na Wrak-Race.Myślałem że 1,4 8v to będzie jakaś fest padaka, toczydło wolniejsze od Astry I w bieda wersji. Więc otwieram jebitne drzwi, wsiadam i co widzę?Paskudne wnętrze, ale za to z ogromną ilością miejsca! No po prostu przeraża ten brak czegokolwiek przed nogami pasażera. Niby miejsca w brud, ale w praktyce jakbyś chciał położyć gdzieś telefon, długopis, to nie za bardzo jest gdzie! Koło skrzyni biegów nie bardzo, bo wszystko jest zaokrąglone, schowki-szufladki w drzwiach to jakaś kpina, jedyna szufladka to ta pod radiem, bo to co jest przed nogami pasażera, ciężko nazwać schowkiem, w apteczce jest więcej miejsca.No, na długopis znajdzie się miejsce! Obok lewarka ręcznego, który nie wiedzieć czemu, jest na tunelu od strony pasażera… Włącznik mgłowego tylnego jest na manetce z lewej strony (przedniego nie mam na wyposażeniu), podgrzewanie szyby jest w tym samym miejscu na prawej manetce. Jedyny klawisz jaki został w miejscu klasycznym to reset dziennego licznika kilometrów. Sama stylówa też wygląda raczej jak lata późno osiemdziesiąte. A tu się okazuje że wóz swoją premierę miał w latach 1994-95! Kiedy wchodziło boskie E39 a ciekawe E36 było już klepane od 5 lat, makarony wciskały jako „nowe” takie coś! No horror. Ale zawsze to 4 koła na dojazd do roboty… Więc bez optymizmu wsiadam, oglądam tą tapicerkę we wzorek niczym z rogówki z tamtych lat, szara z fioletowo zielonymi wzorami. Ble! Wkładam kluczyk, kręcę, no i kurde nie jest tak źle! Czekam chwilę aż wszystko się dobrze „rozsmaruje” w silniku, paski przestaną piszczeć (chyba stała w jakimś wilgotnym miejscu jakiś czas zanim ją dostałem), poczekałem aż zgasną wszystkie kontrolki i delikatnie przegazowałem. No kurde! Fajnie to to chodzi! Delikatnie przejechałem kilka metrów i normalnie doznałem pierwszego dziwnego uczucia. Mianowicie wygląda jak hasiok, w środku wszystko jest jak obrzygane, ale klang jest naprawdę fajny! Na początku trochę dziwnie reaguje na pedał gazu, krztusi się jakby po za mocnym depnięciu, więc trzeba jechać jak renówkami: Delikatnie wciskać gaz proporcjonalnie do obrotów, wtedy jedzie najoptymalniej. Spędziłem w niej pół dnia, przejechałem się trochę ekspresówkami, trochę uliczkami bocznymi kurde spodobało mi się! Po wygrzaniu wszystkiego, sprawdzeniu że ogólnie działa jak należy, dźwięk po prostu rozpierdziela! Jest jak połączenie silnika garbusa, Porsche z NFS Porsche i cywilnego wozidła za sprawą seryjnego, sprawnego wydechu. Te wibracje są po prostu nie do opisania! Na następny dzień sporo jeździłem po drogach wojewódzkich, ładniutkich, z nowiutkim asfaltem! Prowadzi się jak gokart! I mimo wyjebanego doszczętnie przedniego zawieszenia (kierownica w czasie jazdy na wprost spokojnie jest skręcona o jakieś 20-30 stopni...) zakręty łykało się niesamowicie sprawnie, no po prostu rewelacyjnie! W porównaniu z tym czym jeżdżę na co dzień, czyli tona-siedemset na 15” balonach i Astra I aka ‘ponton’, 145 jest zwinna jak nartnik! Koleś w A6 bał się na mokrych łukach jechać cały czas na zadku, za to na prostej jak stereotypowy buc, siedział 1m za zderzakiem. Sam silnik to coś pięknego! Niby 1,4, niby 8v. Bokser w Alfie kojarzy się jak coś co nie może się udać (nie byłem aż takim fanem marki żeby mieć świadomość o co w tym chodzi, spodziewałem się fest wtopy). A tu się okazuje że chodzi to bosko! I bardzo lubi wysokie obroty! Czerwony warning na obrotomierzu zaczyna się na 6tyś, na razie dokręciłem ją do 6,5 i wyżej się boje, w końcu to pożyczak ;) Ale od dołu do samej góry jest jeden cug, równiutko z obrotami się rozkręcający. Piękne są dolne partie. Od 2 tysięcy jest taki niski, gardłowy dźwięk, o którym wszystko inne o tej pojemności może tylko pomarzyć! No i przyśpieszenie też jest całkiem całkiem! Wszystko to składa się na opinie całkowicie odwrotną niż tą która krąży o Alfach. Kojarzą nam się na wzór pięknych kobiet o ponętnych kształtach, piekielnym i pełnym grzechu spojrzeniu, które mają swoje fochy i widzimisię. Wszystko się znosi bo są tego warte. Tutaj mamy raczej jej wąsatą koleżankę która urodą nie poderwie nikogo, przynajmniej nie przy pierwszym spotkaniu, ale kiedy się ją pozna (czasem przy okazji, czasem siłą), okazuje się że to super babka z którą można iść na miasto, olać spojrzenia wszystkich dookoła i po prostu się dobrze bawić! Jest jeszcze jeden biały kruk – bokser 1,7! Jak to musi pięknie smigać! Jeździłbym mimo tego nadwozia i jeszcze gorszego wnętrza! Zostawiłbym znaczek 1,4 i śmiałbym się z golfiarzy, warcząc wściekle po mieście! Z jednej strony nienawidzę tego auta, z drugiej… no kurwa! Fajne jest!P.S. Dupa jednak pierwsza wylatuje z zakrętu. Już wiem gdzie się kończy przyczepność.

Targ przy młynie Sułkowice

SZROCIAKI

Targ przy młynie Sułkowice

Witam. Jak obiecałem ostatnio dziś wybrałem się na pchli targ na Młynie. Dla osób nie pochodzących z Wrocławia, lub okolic, przypomnę tylko, że to byłe Niskie Łąki. Lubię to miejsce z kilku względów. Po po pierwsze mieści się na terenie byłych Państwowych Zakladów Zbożowych i tłem dla całego targu jest imponujący poniemiecki budynek młynu, który zobaczycie na poniższych zdjęciach. Poza tym jest to miejsce typu - mydło i powidło. Można tu kupić naprawdę zaskakujące rzeczy. Mało jest chińskiej tandety, dużo jakiś starych rzeczy z Niemcowni. Po trzecie w końcu znajduje się bardzo blisko miejsca, gdzie mieszkam i zawsze mogę sobie wyskoczyć w niedziele po świeże wiejskie jaja. Samochodów nie odnotowałem zbyt wielu, ale jakieś tam się napatoczyły.Hondowskie/Roverowskie 1.4 to chyba jedyny silnik montowany w Poldonie, który jakoś dawał radęBrałbym wszystkoStare aparaty - przy nich zawsze zatrzymuję się na dłużejKlasyka - handel z kocykaNigdy nie kumałem tej fascynacji kolejkamiWytworneMożna jeszcze spotkać takie fajne stare rowery, jak tenCzy te dłonie nie są typowo męskie - a może właśnie o to miało chodzić? WirdStare reklama Maggi - brałbymDekielki z Poldona, klosz z Nysy,...Prawdziwa sztuka nie boi się sąsiedztwa chochli i cedzaków?Jeśli podobają się Wam te klimaty to dużo więcej można znaleźć w reportażu Gazety Wrocławskiej o tu

Z WIZYTĄ U: Targ na Świebodzkim

SZROCIAKI

Z WIZYTĄ U: Targ na Świebodzkim

Witam. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię chodzić na lokalne targi. Wielu kojarzą się źle - mi natomiast przypominają fikcyjne targi z Gwiezdnych Wojen - przepychające się w pyle tłumy różnych ludzi, zwierzęta, dziwne języki w tle, wszędobylskie mydło i powidło, jakieś dziwne stworzenia (to ostatnie to akurat może jednak nie).Dziś wybrałem się z Olą na sławny niedzielny targ na nieczynnym już wrocławskim Dworcu Świebodzkim. Jak pośpiesznie obliczyłem nie byłem tam od jakiś 12-13 lat, więc byłem ciekawy jak to teraz wygląda. Generalnie z targów we Wrocławiu to preferuję ten na Młynie - tam jest więcej staroci i fajnych niemieckich śmieci. Na Świerzbie natomiast króluje głownie chińszczyzna ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Poprzednim razem zakupiłem tam podróbę kurtki narciarskiej znanej francuskiej firmy, którą okazjonalnie użytkuje aż po dziś dzień (#nietakiepodróbystraszne) teraz jeno paczkę skarpet za 10 zeta. Ale ad rem - udało mi się nafocić kilka szrociaków (głownie busy), do tego zobaczycie jeszcze kilka zdjęć oddających klimat miejsca - typu przytulny Bar u Rycha. Rozwalił mnie też pewien ciemnoskóry jegomość krzyczący: "Porsze zapraszam", co oczywiście bardzo skutecznie zwróciło moją uwagę:DTak więc fajnie, fajnie - polecam wycieczki do takich oaz polskości.Gacie z wizerunkiem nagiej typiareczki z wężem na tyłku wygrywają wszystkoNie było żadnych Kubot - to chyba jedyna zmiana w stosunku do mojej poprzedniej wizytyMatrix dla całej rodzinyWspomniany Bar u RychaWidać ktoś miał na sprzedaż naprawdę ciężki towar Jeszcze mała anegdotka - jak zaparkowałem to od razu podszedł do mnie sympatyczny przedstawiciel mniejszości romskiej odziany w złoty zegarek i tego samego koloru oprawki. Rzucił, że to najładniejszy Baleron jakiego widział i wyraził chęć zakupu. Pogadaliśmy chwilę i poszliśmy dalej, jak wróciliśmy to już na nas czekał i przycisnął w kwestii odsprzedaży. Rzuciłem odczepne 12 koła, co skutecznie schłodziło jago zapędy. W rozpaczy zaoferował jeszcze zamianę na trochę przechodzone E34 i tak się rozstaliśmy.

Miks Argentyński

SZROCIAKI

Miks Argentyński

U Beboka

Ja wiedziałem że tak będzie. A miało być tak pięknie

No bo jak ująć to inaczej?Masz przygotowane 90% rzeczy. 9 z 10 kroków w twoim idealnym ciągu zdarzeń jest przygotowanych do "zaaplikowania".Brakuje w tym wszystkim tego jednego ostatniego detalu.Silnika!Otóż silnik już był w teorii. W praktyce chop wodził mnie za nos, "nie był pewien czy już jest wymontowany", a bo on go jeszcze przewieźć nie może, nie zdziwiłbym się gdyby dopiero szukał rozbitka żeby go rozbierać. "Czy można to zrobić po majówce?", pytał. Telefony coraz rzadziej odbierał. No kurwa jakiś paradoks! Nie chce moich pieniędzy! A ja nie mam zamiaru ich wciskać na siłę, więc sayonaraW końcu przestałem odbierać telefony i koleś chyba zrozumiał aluzję bo sam już nie dzwonił.Odwiedziłem jeszcze innych z silnikami. I nie pojęte jest dla mnie jak można być tak bezczelnym, jawnie i wprost szukać frajera.W opisach cuda nie widy. Silnik w aucie więc można posłuchać sobie, mały przebieg, GORĄCO POLECA! JadęNa miejscu przebieg większy o 30 tysięcy (chyba przy programowaniu "nowego" ktoś się pomylił? Może usłyszał "cofnij do 260" zamiast "cofnij o 260"?), silnik faluje, w międzyczasie dygocząc bo nie chodzi gładko na wszystkich garach. Plus jakieś inne dźwięki z pod jednej pokrywy zaworów. I za to ludzie chcą 4 tysiące! Za dziada albo do remontu, albo do wymiany większości osprzętu. A przy pytaniu o jakąkolwiek gwarancję wprost odpowiada: bieresz to co widać. On specjalnie zostawia silnik w aucie, żeby widziały gały co brały.Stwierdziłem że w dupie to mam! Przy tym co widziałem mój chodzi jak perełka. I trzeba było oddać wóz do lakierowania jeszcze ze starym motorem. W międzyczasie szukam słupka do remontu. Jak ktoś wie o M60B40 który kuleje, ma głowice i dolot, biorę! Osprzęt i wydech sobie przełożę z mojego. Zrobi się od nowa, wyjdzie trochę drożej ale będzie prawie nowy silnik!Tymczasem robi się lakier. Robią się lampy, tapicera itp.A ja zbieram resztkę gratów. Właśnie dotarła paczuszka z listewkami pod progi z ASO BMW. Nie wiem co w tym jest ale cieszy mnie każda dostawa każdego kolejnego detalu, znaczka, pierdoły. ;)Dziki konsumpcjonizm!Mam nadzieję że w poniedziałek je zawiozę do warsztatu, a sam dostanę zastępczaka w formie:145 z boxerem!

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Standard Ensign DeLuxe 1962

SZROCIAKI

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Standard Ensign DeLuxe 1962

Extreme Car Makeover: Bebok edition!

U Beboka

Extreme Car Makeover: Bebok edition!

Nadszedł ten moment, ten czas! Wreszcie po wielu miesiącach rozmyślania, przygotowań większych i mniejszych, zbliża się! Wielki finał remontu!A ponieważ będzie to finał napięty terminowo jak baranie jaja, aż mam ochotę się tym pochwalić i porównać to do znanego (jako tako) amerykańskiego programu. Bo gdyby coś się nie udało, będę miał na co klnąć i o czym pisać. Przechwalać się (w razie bezproblemowego sukcesu) nie wypada. Zacznę skromnie, od przyznania się że z mojego buczka nigdy żadnego klasyka na miarę 100% oryginału za 150 tyś nie będzie. Jestem świadom że wszystkie rzeczy które zostaną wykonane, nie są stuprocentową renowacją, nie są przeprowadzone według oryginalnych technologii czy na tylko oryginalnych elementach, czego skutkiem będzie brak naklejki "100% BMW ASO Parts".Bo jestem sknerą!To na co liczę, to naprawienie wszystkiego co jeszcze nie jest w pełni sprawne, i nadanie temu fajnego koloru, kształtu i felgi. Nawet jeśli pojawi się ognisko rdzy za 5 lat na rancie drzwi, trudno. Cały "projekt" (jakie ambitne słowo) traktuję jako przywrócenie starego i trochę styranego wozu do stanu dobrze wyglądającego i sprawnego mechanicznie dupowozu! Dzięki takiemu podejściu spokojnie będę jeździć trupem z dziesięć kolejnych lat, a gdy kupię sobie wymarzone M5, będzie mogło leżakować w garażu w złą pogodę, co nie narazi go na szwank i faktycznie będzie można go trzymać jako weekendowego klasyka! Oczywiście muszę jeszcze znaleźć godny tego garaż, godny tego egzemplarz M5 i środki... Ale nie ma co się zarzekać że to się nie zdarzy! Nigdy nie myślałem o V8. A teraz jednego uratuje od Wrak-Race.Już na Ciebie odkładam!No ale, do rzeczy! W mojej edycji całość nie będzie dziać się w tydzień, raczej w miesiąc. Zacznie się delikatnie, od włożenia (wreszcie!) pełnowymiarowego, w pełni sprawnego V8. Czyli przywitam się z M60B40 i hamownią żeby zobaczyć jak to wygląda. Daję na to tydzień. Następnie w grafiku czeka lakiernik. Kiedy do niego zajadę wreszcie będę mógł pozbyć się z balkonu pary tylnych drzwi, z piwnicy jebitnej maski, tylnej klapy, relingów dachowych, zderzaków i ich listew, z wyra wyciągnę listwy na drzwi, ramki wewnętrzne panelu radia/AC, ramkę na lampy pod sufitem, nowe (znaczy się po demontażu w dobrym stanie :) ) uszczelki i inne detale. Mam nadzieję że będzie z tego co, i ostatecznie wreszcie auto będzie w jednym kolorze (a ja odzyskam parę metrów kwadratowych przestrzeni życiowej). W połowie lakierowania, wyciągam bebechy z wnętrza, czyli podsufitkę i słupki. Tapicer obije wszystko na nowo ładnym, czarnym materiałem. Będzie prawie jak M Power! Włoży się po lakierowaniu.Wszystko złożone będzie na pewno ładne i eleganckie. Żeby dopełnić ten stan "prawie fabryczny" i nadać dziadkowi trochę fajniejszego wyglądu dokonam kilka poprawek. Podstawa to ciemne tło i krzyże w przednich lampach! Kupione na tą okazję są prawie nowe klosze z Boscha. Po operacji trafią do lakiernika na ostatni etap składania. Tak samo przyciemnione będą białe kierunki z przodu, wsteczny z tyłu i może tylne kierunki, żeby troszeczkę całość "uagresywnić"! W międzyczasie w innym zakładzie będzie się regenerować i malować zamówiony zestaw Styling 32. Nie wiecie ile trzeba się naszukać za dobrym rozmiarem. Bo tak każdy mówi sobie, że to taki wzór, są takie do tego modelu, widziałem, a potem znajdujesz taką stronę i przestajesz wierzyć w swój szczęście że uda Ci się znaleźć akurat to czego szukasz.Na szczęście mam! Mój komplet 8J na przód, 9J na tył!A do tego, jak mi się podoba kolor grafitowy! Jest znacznie ciekawszy niż zwykły srebrny. A na pewno dużo bardziej elegancki niż wszystkie oczojebne kolory, i jednocześnie nie jest zwykłym czarnym który maskuje cały fajny wzór! Ostatni rajd będzie do garażu elektryka, gdzie będzie kombinował jak uruchomić Bavarię zakupioną jakiś czas temu, i zabezpieczyć mojego nie-trupa przed odpaleniem za pomocą śrubokręta. O! Taką mam.Taki to jest ambitny plan! Całość z wszystkimi poślizgami nie powinna trwać dłużej niż miesiąc, a zastępczy transport zapewni maluch w którym będę kurwować na korki i temperaturę. Ciekawe jak tam upchnę cztery sztuki siedemnastocalowych felg? No. To tak w skrócie. Wreszcie urzeczywistnia się planowany od 2 lat sen! Na pewno będzie o czym pisać "po drodze". Tymczasem miłej majówki życzę! P.S.W ramach zapewnienia sobie dobrej zabawy, na tylną klapę zamówiłem takie coś. Trolololo.