Seat Leon SC FR 1.8 TSI 180 KM [test]

Motofilm

Seat Leon SC FR 1.8 TSI 180 KM [test]

Należy pogratulować Seatowi. Marka przechodziła trudne chwile, wielu uważało, że dla hiszpańskiego producenta nie ma już miejsca w grupie Volkswagena. Wtedy powstał Leon. Samochód, który ma największy sens i zaznaczył dynamiczną osobowość marki. Zwrócił na siebie wzrok wszystkich, którzy czują się młodzi duchem. Poza ikoną dla najbardziej wymagających – wersją Cupra, przygotowano coś równie specjalnego. Po przejażdżce pięciodrzwiowym, skonfigurowanym zachowawczo modelem, czułem niedosyt. Marzyła mi się najmocniejsza wersja FR, bez kompromisów i rozsądku – o to chodzi w sportowych samochodach. I wreszcie w moje ręce wpadł Leon SC, w topowej odmianie z silnikiem 1.8 TSI. Miałem nadzieję, że będzie czerwony i nie pomyliłem się. Jednego się nie spodziewałem, a nawet nie wiedziałem o jego istnieniu – został doposażony w pełny Pakiet Aerodynamiczny. Przedni zderzak z czarnym pasem, dumnie eksponujący chłodnicę, poszerzone progi, spojler nad tylną szybą i tylny zderzak z ogromnym dyfuzorem – zwieńczony podwójną końcówką wydechu. W czerwonym kolorze z mnóstwem czarnych dodatków wygląda powalająco. Obniżony, pełen załamań i zaostrzonych kształtów po zmroku staje się prawdziwym nocnym łowcą. Przyciąga każde spojrzenie i nie pozwala żadnemu kierowcy ruszyć spokojnie ze świateł. Silnik 1.8 TSI pozwala na naprawdę wiele i już od 1500 obr/min. wciska kierowcę w fotel. Genialnie wchodzi na wysokie obroty, a po przekroczeniu 4 tys. ma drugie życie. Czerwone wskazówki licznika i obrotomierza zawieszone w spoczynku pionowo bardzo chętnie i szybko przechodzą przez całą skalę. Jak na swoją pojemność brzmi dobrze, a dzięki sportowemu wydechowi przyjemnie burczy na niskich obrotach. Wystarczy 7 sekund, aby dwukrotnie przekroczyć dopuszczalną prędkość w terenie zabudowanym. Leonowi ciągle mało i nie traci wigoru nawet powyżej 150 km/h. Wyprzedzanie nim sprawia czystą przyjemność. Standardowym wyposażeniem dla wersji FR są przednie lampy w pełni wykonane w technologii LED. Od dobrej klasy ksenonami różnią się wyłącznie nieco inną barwą światła, ale innowacyjność rozwiązania w tym segmencie świetnie podkreśla wyjątkowość samochodu. Z kolei wpasowanie agresywnych tylnych świateł w małą klapę bagażnika to mistrzostwo! Samochód niestety ma też wady – jest nimi niemal całe wnętrze. W tak agresywnym i niecodziennym opakowaniu zamknięto nudę. Bliźniaczy VW Golf wypada dużo lepiej. Kolor i do bólu przewidywalny kształt plastików najlepiej ogląda się w nocy – gdy widać tylko czerwone podświetlenie wnętrza. Jedyne smaczki które cieszą to bardzo przyjemne w obcowaniu liczniki, kierownica okraszona logo FR oraz przeszycia czerwoną nicią. Fotele mają bardzo dobre trzymanie boczne, ale nie powalają wyglądem nawet w wersji skórzanej. Po przesiadce z Golfa, wyświetlacz systemu multimedialnego dostępnego w Leonie wydał się karykaturalnie mały (8’’ vs 5.8’’). Wymarzoną konfiguracją, która przełamałaby wszechobecny plastik, są fotele z alkantary. Opcja której zabrakło, a kosztuje wyłącznie 600 zł, to łopatki skrzyni DSG przy kierownicy. Silnik swoim dynamicznym charakterem aż się prosi o częste zmiany biegów. Dokładny, choć nieco zbyt wspomagany układ kierowniczy nie chce, żebyś zdejmował ręce z koła i sięgał po sekwencyjną zmianę dźwignią. Samoistne działanie DSG mimo, że bardzo dobre, odbiera sporo zabawy. Zawieszenie jest odczuwalnie twarde. Choć potrafi sprawić radość w szybkich zakrętach, na dłuższą metę odczujemy zmęczenie. Sztywne nastawy zawieszenia to jedyne, co ujmuje Leonowi przy codziennym użytkowaniu. Silnik 1.8 TSI potrafi być oszczędny, a samochód to typowy trzydrzwiowy hatchback z praktycznym bagażnikiem. Szokować może cena – za tak doposażoną wersję FR należy zapłacić 116 tys. zł. Pakiet aerodynamiczny to kolejne… 16 tys. zł! Jednak samochód o takim wyglądzie, z bardzo przyjemnymi osiągami i bogatą historią marki wielu kupuje nie z rozsądku, lecz ze względu na emocje. Z pewnością znajdą się amatorzy na maksymalnie wyposażone Leony, choćby to mieli być wyłącznie patriotyczni Hiszpanie. Bo to naprawdę fajny samochód. http://www.youtube.com/watch?v=yzWcTyMdD2Q Dane Techniczne: Napęd Rodzaj silnika: benzynowy, turbodoładowany, R4 Pojemność: 1798 cm3 Oś napędzana: przód Moc maksymalna: 180 KM / 4000 rpm Maks. moment Obr: 250 Nm / 1500-3900 rpm Skrzynia biegów: 7-biegowa automatyczna dwusprzęgłowa DSG Nadwozie Długość / Szerokość / Wysokość: 4 228 / 1 810 / 1 1446 mm Rozstaw osi: 2601 mm Pojemność bagażnika w litrach: 380 – 1150 Masa własna: 1321 kg Dane eksploatacyjne producenta (test) Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 7,2 s Prędkość maksymalna: 224 km/h Zużycie paliwa – trasa: 4,8 l/100km Zużycie paliwa – miasto: 7,1 l/100km Zużycie paliwa – cykl mieszany: 5,7 l/100km Pojemność zbiornika paliwa: 50 litrów Emisja CO2 [g/km]: 132

młoda rp moto

Volkswagen Passat B8 - oficjalnie

Wszystko w tym samochodzie jest nowe. Jego stylistyka, jego technologie, silniki, jego możliwości. Masa własna Passata zmniejszyła się nawet o 85 kg, a wartości zużycia paliwa o 20 procent. Po raz pierwszy Passat będzie także dostępny z napędem hybrydowym plug-in.Passat jest światowym

Ford Ka 1,2 Trend+ - test

Autokult

Ford Ka 1,2 Trend+ - test

Ford Ka przejął po Fiacie rolę najtańszego samochodu w Polsce. Jednak Ford nie zrobił tego sam. Tak naprawdę Ka to nic innego jak obleczona w styl i pewne cechy  Forda najmniejsza i po raz kolejny najtańsza wersja Fiata.Czytaj więcej w Autokult.pl

Ford Ka 1,2 Trend+ - test [galeria]

Autokult

Ford Ka 1,2 Trend+ - test [galeria]

Ford Ka przejął po Fiacie rolę najtańszego samochodu w Polsce. Jednak Ford nie zrobił tego sam. Tak naprawdę Ka to nic innego jak obleczona w styl i pewne cechy Forda najmniejsza i po raz kolejny najtańsza wersja Fiata.Czytaj więcej w  Autokult.pl

BMW X6 M50d - test

Autokult

BMW X6 M50d - test

Nie kryję sympatii dla BMW, ale z całej gamy bawarskiego producenta najbardziej lubię najmniejsze auta. Cenię pojazdy serii 1, 2 czy nawet popularną trójkę za zwinność i prowadzenie. Z drugiej strony lubię czasem pojeździć jakimś masywnym SUV-em. Czy te dwie moje słabości wystarczą, aby urzekło mnie potężne X6 z szachownicą na masce, w topowej odmianie M50d?Czytaj więcej w Autokult.pl

benzynoseksualny

Lekka zmiana priorytetu

Czy pamiętacie swoje pierwsze komórki z początku tego milenium?ja pamiętam je wszystkie! Każdego Ericssona z klapką, Siemensa i Nokię! Telefony z czasów, gdy nikt nie śnił nawet o robieniu tak debilnych rzeczy jak fotografowanie jedzenia i wrzucanie go do internetu albo strzelanie ptakami w świnie ustawione na wymyślnych budowlach. Za to całkiem niezłe szlo nam pisanie smsów i puszczanie „sygnałów”, sam Bóg raczy wiedzieć po co. Telefony miały budziki, notatniki i Snake’a. A niekiedy IRDe i kolorowy wyświetlacz, i tyle. Działały tygodniami na jednym ładowaniu i nie rozpadały się na galaktyki części, gdy upadły na poduszkę. Były na pierwszym miejscu telefonami, dopiero potem tym wszystkim, co dodawano „ekstra”. Miary półtora lub dwucalowe ekrany i klawiatury z cyframi, przez co można było napisać smsa nawet bez patrzenia na nie. A teraz popatrzcie na wasze aktualne telefony i policzcie co tak naprawdę nosicie dzięki nim w kieszeni. Na pewno maszyny potężniejsze niż wasze komputery 7 lat temu. Smartfony pełne dwurdzeniowych procesorów, aparatów, wifi, fejsbuków i instagramów. Minikomputery i centra rozrywki, bardziej zaawansowane technicznie niż pierwsze misje na księżyc! I nie potępiam tego, sam pisze do was te słowa na telefonie, ale musicie przyznać, ze pierwotna idea „przenośnego telefonu” gdzieś tu zaginęła… Z podobnym problemem mamy do czynienia, gdy szarpniemy za mieniąca się kolorami klamkę w MINI Cooperze S Anno Domini 2014. Na pewno znacie te auta. Małe, urocze i zawadiackie gokarty. Pisałem wam zresztą o poprzednich wersjach, więc wiecie ze wprost uwielbiam tą markę! A co nowe MINI ma wspólnego z multikombajnami z naszych kieszeni? Jezu, chyba wszystko! Dwustrefowa automatyczna klima, regulowane tryby jazdy, skórzana tapicerka, czujnik deszczu i zmroku, wyświetlacz informacji HUD jak w myśliwcu F-14 Tomcat Maverick’a z TopGun. Tyle? O nie nie! Mamy jeszcze do dyspozycji system iDrive z BMW, z touchpadem, sprzężony z dużym wyświetlaczem, nawigacją, bluetoothem dla smartfona, USB, internetem, nawigacją, radiem i całym mnóstwem opcji i aplikacji dostępnych w Mini Connected. A tam wszystko ma swoją feerię animowanych menu, kolorowych okienek i migających świateł! Naprawdę, BMW powinno dodawać we wnętrzu ostrzeżenie o epilepsji. I serio, widziałem gorzej wyposażone atomowe łodzie podwodne! I wcale nie uważam, że to źle, ze nowe MINI jest bardziej bardziej lanserskie niż szafa Justina Timberlake’a. Co innego mnie zmartwiło. W całym tym natłoku gadżetów, pierdółek i wodotrysków, gdzieś na tablicy rejestracyjnej i po wybraniu trybu sport na ekranie widnieje nieśmiały napis – „gokartowa frajda z jazdy”. I tu zaczyna się problem. I w cale nie chodzi o to, że może nowy MINI jest powolny…..Bo oczywiście Cooper S to cholernie szybkie autko! Dwulitrowy motor twinpower osiąga prawie 200 koni mechanicznych i goni wskazówkę prędkościomierza do setki w mniej niż 7 sekund. Goni ją tak zajadle do około 180km/h. Po czym już odrobinę leniwiej, ale sprawnie dopada maksymalną prędkość 235km/h. Są to poważne cyfry, jak na auto o wyglądzie i aerodynamice buta Vans Chukka! I to wszystko działa z  automatyczną skrzynią biegów, która co prawda podłączona jest do łopatek za kierownicą, ale są one raczej zabawkowym dodatkiem, niż „flappy gearbox’em” z prawdziwego zdarzenia. Tym bardziej wychodzi to na jaw, gdy kręcisz silnik do „odcięcia”. A owego „odcięcia” nie będzie, bo skrzynia, mimo tego, że ustawiona na tryb łopatek, i tak przewali bieg na wyższy, zanim wskazówka obrotomierza zagalopuje się w „zakazane”, czerwone rejony…Ale przyznać trzeba, automatyczne przełożenia są ustawione sportowo i zawsze, bez względu na sytuację i tryb jazdy, mamy pod nogą do dyspozycji odpowiednią moc i oprawę dźwiękowa. Nie wiem czy to zasługa jakiejś oszukanej sztuczki z wydechem, jakich pełno teraz w autach, ale podczas wbijania i redukcji biegów na wyższych obrotach, Cooper powarkuje wydechem, jak nerwowy pies któremu śni się kot, tańczący wraz z listonoszem mambo na jego podwórku. Dzięki temu, na prostych odcinkach dróg i podczas startów spod świateł, sporo osób zmuszone jest podziwiać zadek Coopera S. No i to wspaniale – pomyślicie sobie. I ja bym tak pomyślał, gdyby był to nieduży Fiat albo Opel. Bo, jeżeli chodzi o auta „normalnych” marek, model taki jak MINI byłby istnym majstersztykiem. Więc co jest nie tak? Za chwile wytłumaczę. Najpierw zajmijmy się wyglądem…  MINI wygląda bardzo bojowo! Spójrzcie tylko na zdjęcia. Wszystkie pasy, światła LED, spojlery, ogromne felgi i wloty powietrza ( a raczej atrapy! Nieładnie!) nadają mu rasowego i z drugiej strony uroczego wyglądu. Aparycja od zawsze była mocnym plusem „bawarskiego anglika”, w końcu to BMW MINI zapoczątkowało trend na „retro” auta. Dzięki temu zabiegowi, mnóstwo kobiet, w tym moja Magda, stało się posiadaczkami „buldoga”, a przez to niezłymi kierowcami. Kupują to „ przeurocze autko” i same nie wiedzą ile ono będzie od nich wymagać, dzięki czemu są w stanie wiele  nauczyć się za kółkiem! Siedzę więc wygodnie w tym techno-wnętrzu i pruję nowym MINI, samochodem, którego dusza powinna ożywać między apexami ciasnych zakrętów i nawrotów tak wąskich, że trudno w nich nawet odwrócić głowę. To jest kwintesencja marki i rodowód modelu. Obawiam się jednak, że tych elementów w nowym Cooperze niestety zabrakło. Problem tkwi gdzieś w zawieszeniu i układzie kierowniczym. Jest za miękko i za lekko. Samochód w ciasnych, szybkich zakrętach zdaje się lecieć bezwładnie i walać na boki jak nowo narodzona sarna. Układ wspomagania, nawet w trybie SPORT nie wywrzaskuje już kierowcy informacji o podłożu i trakcji, tylko szepcze coś niezrozumiale i od razu przy najmniejszej utracie stabilności woła na pomoc elektro-nordycką piastunkę z ESP, która łapie swoimi gigantycznymi łapami za koła i ustawia nas do porządku. W efekcie pokonujemy zakręty szybko, ale bez żadnej frajdy. Za to odrobinę niepewnie. I zamiast słyszeć lekkie, wesołe popiskiwanie opon, słyszymy kwarcowy szum spanikowanej kontroli trakcji. Tragedia… Naprawdę, starałem się jechać tym samochodem tak, jak przeważnie jeżdżę starszym Cooperem. Z maksymalnym zaangażowaniem, gazem w dywaniku i tak skupiony, jak małpa wyjmująca kijem owady z ziemi. Ale samochód, tak dziwnie „ugrzeczniony” nie wymagał ode mnie już tak wiele. Dlatego, mimo tego, że jechałem tak szybko, że aż zwiewałem łaty z krów na polach dookoła, nie czułem radości z szybkiej jazdy! I nie wątpię, że Cooper S 2014 jest szybszy niż jakikolwiek inny Cooper S w historii ( może oprócz edycji JCW), ale, czy tak naprawdę w jego przypadku sama prędkość dla prędkości jest najważniejsza? Zmiany w zawieszeniu są pewnie pokierowane chęcią zjednania sobie większej, zamożnej klienteli. Bo wiadomo, że zapłacenie ponad stu tysięcy złotych, za auto odrobinę większe od zimowej kurtki, jest raczej kaprysem młodych warszawskich yuppies i korpohipsterow, niż normalnych ludzi. Dlatego, auto musi być niestety dostosowane bardziej do sobotniego lansu po Starówce niż wyrywaniu asfaltów z zakrętów. A to zła droga. Bo od dawna MINI wykształciło sobie swego rodzaju kult. Uwielbia się je właśnie za to, że jest jak cukierek alpenliebe, ale o smaku papryczek chilli. Każdy kto ma i miał poprzednie MINI wie, że to jest miłość toksyczna. Wie, że ten mały, o paskudnym charakterze sukinsyn jest niewygodny, twardy, wyposażony jak szopa i tak niepraktyczny jak ręcznik z wełny szklanej. Że pije benzynę lepiej niż Charles Bukowski alkohol i że czasami coś lubi w nim odpaść. Ale właśnie za to się je kocha. Bo gdy wysiada się ze starszego MINI, po kilkugodzinnej jeździe drogami jakości C, nie sposób nie mieć na twarzy uśmiechu triumfu i samozadowolenia, uczucia walki, przygody i wygranej. Nawet mimo tego, że cały następny dzień będzie się sikać krwią! Po prostu stajesz i patrzysz w te głupie, maślane oczy i zawadiacko rozstawione kola i wiesz już, że opylało się jechać każdy kilometr!   To jest właśnie dusza MINI! Dlaczego mamy to tracić na rzecz wygodnego wożenia tyłka rożnych medium brand managerów? Jak chcą mieć mały, uroczy lansowoz niech idą do Fiata po 500tke albo WV po nowego Beetle’a. A MINI? Powinno wypuścić wersje Cooper L – od Lans. I wtedy olać kwestie prowadzenia, a skupić się na wyświetlaniu Instagrama na przedniej szybie i łączenia Endomondo z kołami. Bo podejrzewam, że prawdziwi fani Coopera S wolą, aby wóz pozostał czysto sportową maszynką, z minimalną domieszką miejskiej karoserii, niż czysto miejskim autkiem z nieśmiałą domieszka sportu… PS. Nowe MINI testowałem dzięki uprzejmości BMW Polska (www.mini.com.pl),a starsze MINI i obrazy do felietonu otrzymałem od Magdy Rejnowskiej (http://tremonti.digart.pl/), której dziękuję wielce serdecznie!:)   Tagged: anglik, auto, Benzynoseksualny, BMW, Cooper, Cooper S, felieton, hotchatch, lifestyle, MINI, MINI 2014, MINIMALISM, opinie, samochód, test, zdjęcia

Toyota Hilux SR5 3,0 D4D A/T - test

Autokult

Toyota Hilux SR5 3,0 D4D A/T - test

Przez kilkadziesiąt lat obecności na rynku Toyota Hilux zdobyła renomę i mocną pozycję wśród wielozadaniowych aut użytkowych. W moje ręce trafiło najnowsze wcielenie tego woła roboczego z 3-litrowym dieslem pod maską i bogatym wyposażeniem.Czytaj więcej w Autokult.pl

Toyota Hilux SR5 3,0 D4D A/T - test [galeria zdjęć]

Autokult

Toyota Hilux SR5 3,0 D4D A/T - test [galeria zdjęć]

Przez kilkadziesiąt lat obecności na rynku Toyota Hilux zbudowała sobie renomę oraz mocną pozycję wśród wielozadaniowych aut użytkowych. W moje ręce trafiło najnowsze wcielenie tego woła roboczego z 3-litrowym dieslem pod maską oraz bogatym wyposażeniem.Czytaj więcej w Autokult.pl

Lexus LS600H F-Sport 2013 [test]

Motofilm

Lexus LS600H F-Sport 2013 [test]

Trudno jest być bogatym. Kiedy nie masz za wiele, bierzesz to, co możesz dostać. Gdy jednak mylisz numer telefonu ze stanem konta bankowego „typu zaskórniak w Liechtensteinie”, każdy twój ruch musi zostać przemyślany, ponieważ naturalnie przykuwasz zdecydowanie większe zainteresowanie. Kupno luksusowego pojazdu to jeden z elementów, przed którym staje każdy zamożny człowiek. Co wybrać? Jakie auto będzie najlepsze? Rynek luksusowych limuzyn aż roi się od propozycji producentów. Jedni pójdą na łatwiznę i wyłożą siedem baniek na Mercedesa Klasy S, który za 10 lat i tak trafi na postoje dla taksówek. Inni zdecydują się na poprawne do bólu Audi A8, a jeszcze inni pójdą do salonu BMW i kupią perfekcyjnie jeżdżące BMW serii 7. W trzech słowach: nuda, schemat, monotonia. Bardzo mało osób zdaje sobie sprawę o propozycji marki Lexus – model LS600h (model na zdjęciach został wyposażony w pakiet F-Sport). A to błąd, bo Lexus LS600h to naprawdę wyjątkowy samochód, któremu ostatnio mieliśmy okazję się przyjrzeć. I żeby rzeczywiście zrozumieć milionera oraz wpasować się w najwyższy poziom luksusu również poza kabiną samochodu, podczas testu zamieszkaliśmy w pięciogwiazdkowym Pałacu Ciekocinko, który powstał w 1906 roku, i który posłużył nam także jako plener do wykonania sesji zdjęciowej. Po zajęciu miejsca w najbardziej luksusowej limuzynie z Kraju Kwitnącej Wiśni w oczy rzuca się ciekawie zaprojektowana deska rozdzielcza. Jej design nie porywa jak w przypadku Klasy S, ale za to ergonomia stoi na najwyższym poziomie. Wszelkie przełączniki i guziki są pod ręką kierowcy, a uruchamianie różnych funkcji zajmuje sekundy. Komputerem sterujemy za pomocą specjalnej myszki, rozwiązania znanego m.in. z modelu CT200h. Fotele można regulować w milionach pozycji; są bardzo wygodne i nawet najbardziej wymagające plecy znajdą dla siebie odpowiednią pozycję. Co ważne – nie meczą, podobnie jak wszystko inne w Lexusie LS600h. Możesz przejechać 100 km, 1000 km, a nawet 10 000 km i za każdym razem wyjdziesz z Lexusa LS600h bardziej zadowolony i wypoczęty, niż byłeś przed wyruszeniem na przejażdżkę. Lexus LS600h to najlepiej odizolowany od świata zewnętrznego samochód luksusowy. Kabina LS-a to zupełnie inny świat; miejsce przeznaczone dla arystokracji. Przy każdej prędkości pasażerowie mogą prowadzić rozmowy szeptem. A jeśli temat nagle się urwie, główną rolę przejmuje 19-głośnikowy system audio Mark Levinson, który w niczym nie ustępuje np. bardziej znanemu Bang & Olufsen. Zdecydowanie najwyższa półka. Minus to… … bagażnik, którego pojemność wynosi śmieszne 370 litrów. Wszystko przez baterie, które zamontowano w tylnej części samochodu. Dlatego jeśli masz zamiar przewozić naprawdę spore bagaże, warto odpowiednio wcześniej skonsultować się z firmą oferującą usługi transportowe. A jak jeździ? Lexus LS600h chowa w sobie konfigurację napędu spalinowego połączonego z silnikiem elektrycznym. Jest to 5,0 l silnik V8 o mocy i jednostka elektryczna o łącznej mocy 445 KM. Całość współpracuje z bezstopniową przekładnią CVT z funkcją wirtualnej zmiany biegów (szerzej pisaliśmy o tym w teście IS300h) i przyspiesza do setki w 6,1 s. Prędkość maksymalna to 250 km/h. Pomruk motoru V8 cieszy ucho, a skrzynia biegów, choć bez przełożeń, świetnie pasuje do charakteru samochodu. Zawieszenie wyśmienicie wybiera każdą nierówność, a jednocześnie daje pewność prowadzenia przy wyższych prędkościach. LS600h nie boi się także zakrętów, które śmiało połyka, zapewniając kierowcy radość z prowadzenia samochodu. Jest to zasługa obniżonego o 10 mm pneumatycznego zawieszenia w wersji F-Sport. Prace zawieszenia można oczywiście modyfikować dzięki kilku trybom - Eco, Comfort, Normal Sport S oraz Sport S+. Różnica na każdym ustawieniu jest wyraźnie odczuwalna. Lexus LS600h zadowala się średnio 9,5 l paliwa na 100 km w cyklu mieszanym i 11,5 l w mieście. Śmiało jednak można zejść do wartości 7,5 l na 100 km. Imponujące wyniki, jak na tak wielką i ciężką limuzynę. Ogólna ocena Lexus LS600h to wyjątkowy samochód z napędem, który spodoba się ludziom ceniącym najnowsze technologie. Nie jest tajemnicą, że pozwolić sobie na niego mogą tylko nieliczni – elitarna kategoria nabywców. Więc jeśli należysz do tej grupy osób i cenisz sobie prestiż, niebywały komfort, świetne osiągi, a przy tym chcesz być postrzegany jako indywidualista i oryginał - nie będziesz żałował pół miliona wydanych na Lexusa LS600h. Dane techniczne: Lexus LS600h chowa pod maską 5,0 l silnik V8 połączony z jednostką elektryczną. Łączna moc tej konfiguracji to 445 KM. Maksymalny moment obrotowy to 520 Nm w przypadku silnika benzynowego i 300 Nm w przypadku silnika elektrycznego. 0-100 km/h – 6,1 s V-MAX – 250 km/h Pojemność bagażnika – 370 l Średnie spalanie – 9,5 l na 100 km w cyklu mieszanym Cena – od około 530 000 złotych Szczególne podziękowania dla Pałacu Ciekocinko Hotel Resort & Wellness za współprace. Ciekocinko 9, 84-210 Choczewo 84-210 Ciekocino www.palacciekocinko.pl http://www.youtube.com/watch?v=hV3J5rSzFgs

Paliwo czy koło dwumasowe – co opłaca się oszczędzać w silniku TSI?

Autokult

Paliwo czy koło dwumasowe – co opłaca się oszczędzać w silniku TSI?

Tym razem sprawdzamy jak eksploatowany w mieście samochód z silnikiem TSI odwdzięczy się za technikę jazdy oszczędzającą koło dwumasowe.Czytaj więcej w Autokult.pl

Citroën C4 Grand Picasso Intensive 1,6 e-HDI 115 KM - test

Autokult

Citroën C4 Grand Picasso Intensive 1,6 e-HDI 115 KM - test

Praktyczny, pakowny, funkcjonalny i rozsądny - właśnie taki powinien być wzorowy minivan. Emocje, szaleństwo oraz nieszablonowość? To cechy obce dla tych rodzinnych aut. Wystarczy jednak spojrzeć na nowego Citroëna C4 Grand Picasso, aby dojść do wniosku, że Francuzi mają fantazję.Czytaj więcej w Autokult.pl

młoda rp moto

Test - Hyundai i30 Coupe 1.6 GDI Premium A/T

Koreańczycy od lat sukcesywnie poprawiają swoje konstrukcje. Założony cel podbicia większości rynków na których ich pojazdy są oferowane jest coraz bliższy. Czy jednak trzydrzwiowa wersja modelu i30 będzie równie udaną konstrukcją co jej większa odmiana? Na polskich drogach coraz

Škoda GreenLine i Green-Tec - pierwsza jazda

Autokult

Škoda GreenLine i Green-Tec - pierwsza jazda

Znam takich, którzy przy wyborze samochodu oglądają takie, jakie im się podobają, a później i tak kupują ten model, który pali najmniej. Właśnie do takich - rozsądnych, adresowane są dwie nowe linie modelowe Škody: G-Tec i Greenline. Czy można oszczędzać bez większych wyrzeczeń? To sprawdzałem w malowniczych, holenderskich okolicach.Czytaj więcej w Autokult.pl

Volkswagen Amarok Canyon 2,0 TDI 4x4 - test

Autokult

Volkswagen Amarok Canyon 2,0 TDI 4x4 - test

Niektórzy twierdzą, że ostatnie zmiany w przepisach dotyczących odliczania podatku VAT od zakupu samochodu na potrzeby działalności gospodarczej mogą poważnie osłabić popyt na auta z otwartą skrzynią ładunkową. W ofercie pick-upów są jednak wersje, które oprócz wysokiej funkcjonalności mogą pochwalić się jeszcze wieloma innymi cechami, które są w stanie zawstydzić popularne i chętnie wybierane duże SUV-y. Jedną z takich alternatyw może być Volkswagen Amarok, szczególnie w dopieszczonej wersji Canyon.Czytaj więcej w Autokult.pl

Mercedes-Benz Citan 111 CDI Mixto - test

Autokult

Mercedes-Benz Citan 111 CDI Mixto - test

Dawno temu Renault stworzyło Kangoo – i to było dobre! Rynek w pełni zaakceptował "kangura", co zaowocowało kolejnymi generacjami. Mercedes nie chciał ryzykować i niepotrzebnie wydawać pieniędzy na konstruowanie mniejszego niż Vito samochodu dostawczo-osobowego, ale dostrzegał potrzebę obecności również w tej klasie pojazdów. Jakiego dokonał wyboru?Czytaj więcej w Autokult.pl

Mitsubishi Outlander PHEV - pierwsza jazda

Autokult

Mitsubishi Outlander PHEV - pierwsza jazda

W Polsce odbyła się premiera innowacyjnego samochodu hybrydowego Mitsubishi Outlander PHEV, który jest moim zdaniem pierwszym naprawdę sensownym autem napędzanym silnikiem elektrycznym.Czytaj więcej w Autokult.pl

Škoda Octavia Combi RS TSI MT - test

Autokult

Škoda Octavia Combi RS TSI MT - test

Škoda Octavia Combi – przestronne i dość solidnie wykonane auto rodzinne w przystępnej cenie, którego popularność rośnie wprost proporcjonalnie do czasu obecności na rynku. W zeszłym roku w ofercie czeskiego producenta pojawiła się jednak wersja, która z pewnością nie będzie częstym widokiem na polskich drogach. Mowa o usportowionej wersji RS, która ceną i osiągami zamyka od góry ofertę tego modelu.Czytaj więcej w Autokult.pl

Seat Alhambra Style 2,0 TDI 140 KM CR 4Drive - test

Autokult

Seat Alhambra Style 2,0 TDI 140 KM CR 4Drive - test

Popularność wszelkiego rodzaju SUV-ów oraz crossoverów, starających się łączyć cechy auta modnego, sportowego i efektownego z samochodem rodzinnym, mocno przyćmiła segment minivanów. Minivanów, czyli pojazdów, które w świetle definicji auta rodzinnego mają najwięcej do zaoferowania. Jednym z takich samochodów jest Seat Alhambra.Czytaj więcej w Autokult.pl

Ducati 1199S Panigale - test motocykla używanego

Autokult

Ducati 1199S Panigale - test motocykla używanego

Ducati Panigale jest dostępne na rynku od kilku lat, ale można śmiało powiedzieć, że zyskuje powoli miano motocykla kultowego. Pasjonaci jednośladów doceniają nie tylko ujmujący design jego nadwozia, ale także - a może przede wszystkim - sportowe zacięcie i imponujące osiągi. Czy tak jest w rzeczywistości, czy te opinie można włożyć między bajki? Postanowiłem sprawdzić możliwości Ducati Panigale na torze.Czytaj więcej w Autokult.pl

Volkswagen Golf Sportsvan 1,4 TSI 150 KM - pierwsza jazda

Autokult

Volkswagen Golf Sportsvan 1,4 TSI 150 KM - pierwsza jazda

Precyzyjna odpowiedź na coraz większe wymagania klientów to powód, dla którego producenci coraz mocniej fragmentaryzują swoją gamę modelową. W ofercie Volkswagena nie brakuje aut z segmentu MPV. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by do popularnej rodziny Golfów dołączył nowy członek – Sportsvan, będący bezpośrednim następcą Plusa.Czytaj więcej w Autokult.pl

Opel Ampera - test

Autokult

Opel Ampera - test

Opel Ampera to w Polsce prawdziwy samochód zagadka. Mało osób o nim słyszało, a jeszcze mniej widziało go na własne oczy. Dlaczego sprzedaż tego uhonorowanego tytułem Car of The Year 2012 samochodu jest mniejsza niż błąd statystyczny słupków sprzedaży spotykanych codziennie aut?Czytaj więcej w Autokult.pl

Volkswagen Golf VII R DSG - test

Autokult

Volkswagen Golf VII R DSG - test

Tylko 4,9 s potrzebne do osiągnięcia pierwszych 100 km/h, szybka dwusprzęgłowa skrzynia biegów, napęd na cztery koła oraz dwie podwójne końcówki układu wydechowego. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie sportowy samochód z krwi i kości o kuszącym wyglądzie i zadziornym charakterze. Teraz otwórzcie oczy i spójrzcie na najnowszego Volkswagena Golfa R. Czy właśnie takie auto sobie wyobraziliście?Czytaj więcej w Autokult.pl

Honda CR-V 1,6 i-DTEC Lifestyle - test

Autokult

Honda CR-V 1,6 i-DTEC Lifestyle - test

Duży crossover z małym silnikiem – teoretycznie od strony jakiejkolwiek przyjemności z jazdy takie połączenie powinno być skazane na porażkę. Honda udowadnia jednak, że skonfigurowanie nawet największego auta z oferty z najnowszą jednostką 1,6 i-DTEC ma sens.Czytaj więcej w Autokult.pl

Fiat 500L Living 1,6 M-Jet Lounge - test

Autokult

Fiat 500L Living 1,6 M-Jet Lounge - test

Patrząc na niektóre współczesne auta, można dojść do wniosku, że motoryzacyjny świat stanął na głowie. Gama modelowa Mini jest zdecydowanie bardziej maxi, Citroën ze swoją linią DS chce zerwać z modą retro, a Fiat 500 w wersji L Living ma być pełnoprawnym autem rodzinnym, które pomieści nawet do siedmiu osób.Czytaj więcej w Autokult.pl

BMW M235i Coupé - test

Autokult

BMW M235i Coupé - test

Współczesne samochody sportowe, mimo że z roku na rok są coraz szybsze, dzięki naszpikowaniu ich odpowiednio zestrojonymi układami elektronicznymi wydają się również łatwiejsze w prowadzeniu. To nic złego – ważne, aby zachować w tym wszystkim pewną naturalność, która da ci złudzenie, że za kółkiem jesteś naprawdę dobry. BMW M235i jest tego świetnym przykładem.Czytaj więcej w Autokult.pl

Citroën C1 1,0 5d Vitamin - test

Autokult

Citroën C1 1,0 5d Vitamin - test

Uśmiechnij się! W końcu podróżujesz zabawnym mikrosamochodem! – tak zdawał się do mnie mówić Citroën C1, który zagościł na moim domowym parkingu. Czy rzeczywiście było tak wesoło i na ile poważnie wygląda oferta Citroëna na tle obecnego segmentu A? Wszystkiego dowiecie się z tego testu.Czytaj więcej w Autokult.pl

Dacia Duster 1,5 dCi 4x4 Prestige FL - test

Autokult

Dacia Duster 1,5 dCi 4x4 Prestige FL - test

Im auta nowocześniejsze, tym trudniej je odróżnić od komputerów. Niektóre z nich przypominają jeżdżące centra obliczeniowe, które nie są proste w obsłudze, ale za to wiele potrafią. A co z tymi, którzy chcą kupić jedynie samochód? Najlepiej prosty, przestronny, trwały i w przystępnej cenie? Do takich osób skierowana jest najnowsza propozycja Dacii – Duster po faceliftingu. Jak spisał się w naszym teście?Czytaj więcej w Autokult.pl

Volvo S60 & V60 T5 Summum - test

Autokult

Volvo S60 & V60 T5 Summum - test

Zupełnie nowa jednostka napędowa, nowa automatyczna skrzynia biegów o ośmiu przełożeniach, więcej dodatkowych opcji wyposażenia oraz odświeżony design. To tylko niektóre ze zmian, jakie wprowadzono w modelu Volvo S60/V60 T5 przy okazji niedawnego liftingu. Czy są to zmiany na lepsze?Czytaj więcej w Autokult.pl

Opel Insignia BiTurbo OPC Line - test

Autokult

Opel Insignia BiTurbo OPC Line - test

Insignia to bezsprzecznie największy hit Opla ostatnich lat. Doceniony w plebiscycie na Samochód Roku 2009 do dziś cieszy się niemałym powodzeniem wśród klientów. Dwa lata temu z taśm montażowych w Rüsselsheim zjechał półmilionowy egzemplarz. Aby podtrzymać zainteresowanie i dobić do okrągłego miliona, w połowie zeszłego roku przeprowadzono gruntowny lifting.Czytaj więcej w Autokult.pl

Hyundai Elantra 1,6 MPI Style - test

Autokult

Hyundai Elantra 1,6 MPI Style - test

O tym, że koreańskie marki wyrwały się ze szponów stereotypu niskiej jakości, nie trzeba już pisać. Teraz powoli obrastają w piórka i powoli podciągają ceny do poziomu konkurentów. Czy mimo to wciąż są one propozycjami tak dobrymi jak kilka lat temu? Sprawdziłem to z odświeżonym Hyundaiem Elantrą.Czytaj więcej w Autokult.pl