Marek o samochodach
Volkswagen up! – lepszy niż hotel Kulczykowej
Parę lat temu na rynku małych samochodów miejskich królowały Fiat Panda i „trojaczki z Kolina”. Auta utylitarne, ale pozbawione polotu. I ja miałem uwierzyć, że Volkswagen up! coś na tym rynku zmieni?
Volkswagen zorganizował pierwszą polską prezentację up!-a w Poznaniu w 2012. To był chyba mój drugi raz w Blow Up Hall 5050. Nazwa „blow up” (wybuchnąć) równie dziwna, jak sam hotel. Ktoś zrobił ciekawy projekt, a następnie ktoś inny zaczął ciąć koszty. Hotel na przykład nie ma recepcji. Znikąd pojawia się concierge i wręcza ci iPhone’a. Wcześniej byłem tam krótko po otwarciu i wiedziałem, że za żadne skarby nie należy przyjmować iPhone’a. Po pierwsze dlatego, że podpisywało się na niego lojalkę – zgubienie kosztuje tyle, co telefon w sklepie. Po drugie, to były czasy przed masowym zastosowaniem NFC, więc pokój otwierało się wysyłając wiadomość do ukrytej recepcji, z której ktoś zdalnie otwierał drzwi do pokoju. Sam concierge po drugiej nieudanej próbie otwarcia drzwi sugerował tradycyjny klucz. O nagich selfies w łazienkowych lustrach nie wspomnę. Chyba nikt nie czyścił pamięci telefonów.
Jeśli zastanawiasz się, jak to się ma do Volkswagena up!, to od razu powiem, że nijak się ma. Tak nie chciało mi się jechać na tę prezentację w 2012, że wolę opisywać zabawny hotel. Jeśli cię to nie interesuje, to przejdź od razu do filmu na końcu
Pokój. Duży. Toaleta w miejscu, w którym powinna być szafa. Nie pamiętam czy/gdzie była szafa. W toalecie umywalka do spłukania palców, bo nie całych dłoni. Światło tak skierowane, żeby czasem nie było widać, co się robi.
W łazience duże lustro, w którym jakiś gość robił sobie selfies. Niestety facet, nie kobieta. Umywalka z gatunku „woda spływa po kamieniu”. Pod warunkiem, że kran nie jest zakamieniony i nie pryska naokoło. A ten był zakamieniony. Światło świeci w każdą stronę, tylko nie w lustro, więc zapomnij, że się przejrzysz. Może facet nie widział lustra i myślał, że robi zdjęcia ścianie?
Smutna wanna trzyosobowa za prysznicem. Tzn. trzeba było przejść pod deszczownicą, żeby się do niej dostać. Podłoga powinna być położona z lekkim spadkiem, żeby woda z deszczownicy spływała do rynienki, ale spadek wyszedł w drugą stronę, więc woda spływała w kierunku pokoju. Obsługa dobrze o tym wiedziała, bo wieczorem zastałem barykadę z ręczników na podłodze.
Nie wiem, czy Bang & Olufsen ma w swojej ofercie urządzenia przewidziane do telewizji hotelowej. Chodzi o obsługę pewnych poza-telewizyjnych funkcji z poziomu pilota. Hotelowe usługi, informacja, itp. Telewizor B&O owszem, był. Ale taki zwykły, domowy. A do niego był podłączony dekoder Cyfry. I dwa piloty. Po domowemu. Ktoś nie rozprowadził kabla? I do tego wszystkiego ktoś pozamieniał piloty, więc przez ścianę sąsiad próbował podgłośnić swój telewizor, a trafiał w mój. Czary? Wyrwałem kabel ze ściany i poszedłem jeździć up!-em.
I wiecie co? Volkswagen up! jest o wiele lepszy niż Blow Up Hotel 5050. Jasne, jest drogi. Ale przynajmniej dostarcza to, czego od niego oczekujesz. A nawet więcej.
Artykuł Volkswagen up! – lepszy niż hotel Kulczykowej pochodzi z serwisu wieruszewski.com.