SsangYong Rodius 2,0 Sapphire 4WD AT - test

Autokult

SsangYong Rodius 2,0 Sapphire 4WD AT - test

Czy samochód może być bez cienia wątpliwości brzydki? Tak, pod warunkiem, że jest to SsangYong Rodius lub Fiat Multipla. Choć można by przypuszczać, że Multipla ma swoich fanów. W końcu ktoś kiedyś kupił te kilka tysięcy sztuk, które wciąż od czasu do czasu, niestety pojawiają się na ulicach. Tymczasem SsangYong Rodius…Czytaj więcej w Autokult.pl

Renault Laguna Coupé 2,0 dCi 4Control - test

Autokult

Renault Laguna Coupé 2,0 dCi 4Control - test

Niedrogie coupé najczęściej zyskują przychylność klientów dzięki mocnym jednostkom. Nawet w dzisiejszych czasach opanowanych przez ekologów wciąż jest ich dużo. Od zawsze znacznie mniej było w tej grupie samochodów lubianych nie dzięki napędowi, a wysmakowanej stylistyce skutecznie naśladującej piekielnie drogie gran turismo. Oto jeden z takich białych kruków.Czytaj więcej w Autokult.pl

Toyota Avensis II opinie o aucie. Nie tak bezawaryjna jak myślisz?

MOTODAY

Toyota Avensis II opinie o aucie. Nie tak bezawaryjna jak myślisz?

Škoda Octavia 1,2 TSI (85 KM) Active - test

Autokult

Škoda Octavia 1,2 TSI (85 KM) Active - test

Zastanawiacie się czy Škoda Octavia z najsłabszą jednostką napędową i najniższym poziomem wyposażenia jest warta 60 000 zł? Jeśli tak, to zapraszam na test.Czytaj więcej w Autokult.pl

młoda rp moto

Range Rover Sport SVR - najbardziej sportowy w gamie

Land Rover zaprezentował zdjęcia modelu Range Rover Sport SVR, którego oficjalna prezentacja odbędzie się 14 sierpnia w Pebble Beach.Sportowa odmiana SVRwyróżnia się nowym zderzakiem przednim z większymi wlotami, które dostarczają powietrze do dwóch intercoolerów. Model otrzymał

młoda rp moto

Audi S3 Plus testowany na Nurburgringu

Audi testuje na torze Nürburgring w Niemczech tajemniczą odmianę S3.Producent zaprezentował model Audi S3 Limousine rok temu, więc prototyp uchwycony na filmie z pewnością nie jest wersją po liftingu. Brak kamuflażu świadczy również o tym, iż nie jest to supersportowa odmiana RS 3. Co

Autokult

Opel Astra Tourer 1,4 Turbo LPGTEC Enjoy vs. Opel Astra Sedan 1,7 CDTI Business - test

W bardzo krótkim czasie mogliśmy porównać dwa podobne, a jednocześnie bardzo odmienne samochody. Mieliśmy do czynienia z bardzo bogato wyposażoną i elegancką Astrą Sedan, z silnikiem 1,7 CDTI oraz nieco uboższą odmianą kombi, z niewiele gorszym standardem wyposażenia i silnikiem 1,4 Turbo zasilanym LPG.Czytaj więcej w Autokult.pl

BMW X4 xDrive35i - pierwsza jazda

Autokult

BMW X4 xDrive35i - pierwsza jazda

Ostatnie lata to wyjątkowo szybki rozrost gamy modelowej BMW, nie tylko pod względem crossoverów, ale również międzysegmentowych wynalazków. Jeden z najnowszych to BMW X4, który zgodnie z typoszeregiem oznaczeń bawarskich SUV-ów jest mniejszym bratem niedawno odświeżonego X6.Czytaj więcej w Autokult.pl

Range Rover Sport 4,4 SDV8 HSE Dynamic - test

Autokult

Range Rover Sport 4,4 SDV8 HSE Dynamic - test

Land Rover zaczynał od pojazdu zbudowanego na bazie Jeepa Willysa. Później przez wiele lat Brytyjczycy tworzyli świetne maszyny terenowe, które sprawdziły się również w zastosowaniach wojskowych. W moje ręce trafił wnuk tamtych terenowych twardzieli. Oto ostatnie ogniwo ewolucji: Range Rover Sport.Czytaj więcej w Autokult.pl

Renault Twizy Life 80 [TEST]

Motofilm

Renault Twizy Life 80 [TEST]

Nie ma kontroli trakcji, ABSu, radia, klimatyzacji. Nie ma nawet wspomagania kierownicy i dywaników. Nie jest to jednak ekstremalny samochód sportowy, w którym w ten sposób redukuje się masę. Auto, które trafiło w nasze ręce nie wygląda jak nic, co dotychczas widzieliście na ulicach. Wyrwany niczym z komiksu, sympatycznie wyglądający samochód to futurystyczna wizja Renault – model Twizy. Jego niewielkie rozmiary i silnik elektryczny nie emitujący żadnych substancji szkodliwych to według francuskiego producenta środek na rozwiązanie problemu zatłoczonych i zanieczyszczonych miast. Od razu należy przyjąć założenie, że Renault Twizy nie jest samochodem, a raczej alternatywą dla dużych skuterów i quadów. Z tej perspektywy brak szyb bocznych, lub nawet opcjonalnych drzwi aż tak nie szokuje. Pierwszy kontakt z Renault jest bardzo niecodziennym doświadczeniem. Abstrakcyjny design jajowatej kapsuły osadzonej na platformie z wystającymi kołami niezwykle rzuca się w oczy. Jego niespotykane gabaryty wprowadzają w zakłopotanie nawet właścicieli Smartów. Kierowca jest w stanie prowadzić na dwa tzw. ‘zimne łokcie’, a za nim zmieści się jeszcze pasażer. Nic dziwnego, że wzrok wszystkich kierowców na światłach jest skierowany na Ciebie i standardem są pytania w stylu „Przepraszam, czym Pan jedzie?”. Wnętrze Wrażenie potęgują efekciarskie drzwi unoszone do góry. Można wysiąść na lewo bądź na prawo, co ułatwia parkowanie w najdziwniejszych miejscach. Za komfort ich posiadania należy jednak dopłacić 1500 zł. Wnętrze przypomina samochodowe, ale pozory mylą. Z racji braku szyb bocznych i zamków w drzwiach pozostawianie w nim rzeczy nie jest najlepszym rozwiązaniem. Klamki drzwi znajdziemy tylko na ich wewnętrznych panelach. Jeżeli zaparkowanego Twizy’ego spotka deszcz, wszystkie materiały (łącznie z fotelami) są wodoodporne, a w podłodze znajdują się odpływy. Ma to również znaczenie przy każdej wizycie na myjni. Całe nadwozie najmniejszego z Renault jest wykonane z tworzyw sztucznych, dzięki czemu waży mniej niż pół tony. Można je konfigurować na wiele sposobów poprzez różne lakiery, wzory felg z kolorowymi elementami, czy nawet panoramiczny dach. Miejsca w środku jest pod dostatkiem. Kierowca przypina się dwoma pasami bezpieczeństwa. Pierwszy jest identyczny jak w zwykłym samochodzie, drugi przypomina szelkę plecaka który zakładamy z prawej strony, co zapobiega ewentualnemu wypadnięciu na prawą stronę auta. Po odsunięciu fotela pasażer z tyłu wsiada do Twizy’ego okrakiem, jak na jednoślad. Jego oparcie stanowi wyłożona poduszkami tylna ściana. Trzeba przyznać, że nawet osoba o wzroście 180 cm bez problemu się tam zmieści. Za jej plecami przewidziano nawet pseudo bagażnik – schowek zamykany na klucz o pojemności 31 litrów. Elektryczne serce Prawdziwa zabawa kryje się w podwoziu, gdzie umieszczono najcięższe elementy auta – baterie i silnik elektryczny. Jednostka o mocy 17 KM i 57 Nm na papierze wydaje się śmieszna. W praktyce okazuje się, że Twizy nie ma problemu z dotrzymaniem kroku innym uczestnikom ruchu, a prędkość maksymalna 80 km/h jest wszystkim, czego potrzeba w ruchu miejskim. Nie można mówić o bezszelestnym poruszaniu się – Renault nie ma okien, więc szum wiatru jest słyszalny w każdym momencie. Silnik elektryczny też wydaje wyraźny dźwięk – dobrze wszystkim znany z nowych tramwajów (np. PESA Swing). Producent deklaruje zasięg do 100 km, jednak w ruchu miejskim realny jest wynik 70 km. Biorąc pod uwagę statystyczne dzienne przebiegi, spokojnie wystarczy aby dojechać z przedmieść do pracy w centrum Warszawy, zrobić zakupy, załatwić kilka spraw i wrócić do domu. Pozostaje kwestia wyrobienia nawyku podłączania auta do gniazdka każdego wieczora, tak jak robimy ze smartfonami. Ładowanie jest bajecznie proste, o ile macie w garażu gniazdko elektryczne. Pod małą klapką z przodu ukryty jest przewód o długości 3 m. Wystarczy podłączyć wtyczkę i po 3,5 godziny autko jest gotowe do jazdy. Niski środek ciężkości bardzo pozytywnie wpływa na wrażenia z jazdy. Renault Twizy ochoczo pokonuje zakręty z piskiem opon, nie tracąc przy tym przyczepności ani na chwilę. Zabawy dodaje uczucie prostoty – brak ingerencji kontroli trakcji, czy bezpośredni układ kierowniczy bez wspomagania. Autko jest niezwykle zwinne i sprawia dużo frajdy. Sztywne zawieszenie daje wrażenie jazdy gokartem, jednak zmusza do wybierania wyłącznie równych dróg. Całokształt Po weekendzie spędzonym w Renault Twizy i przesiadce do zwykłego samochodu, byłem zdziwiony brakiem uśmiechów pozostałych kierowców. Mały elektryczny pojazd budzi ogrom sympatii na ulicy, ludzie są ciekawi, pytają, śmieją się i machają. To ciekawe doświadczenie psychologiczne, bo Ci sami kierowcy którzy na co dzień nie wpuszczają w korkach innych samochodów i klną pod nosem, pokazują swoje ludzkie oblicze. Przydałoby się więcej optymizmu na ulicach, a Renault Twizy to daje! Jest doskonały jako miejska zabawka, wygląda sympatycznie i jest elektryczny, a to zyskuje na popularności. Idealnie spisuje się jako sposób na zwiedzanie miasta – nie izoluje od ulicy. Niestety pod kątem funkcjonalności i bezpieczeństwa nie równa się do tradycyjnych samochodów miejskich. Z kolei klienci jednośladów godzą się na wszystkie niedogodności płynące z jazdy nimi i ciężko będzie przekonać ich do przesiadki na cztery koła. Poza tym Twizy nie jest w stanie przecisnąć się między samochodami w korku jak skutery, co stawia go na straconej pozycji. Trzymam jednak za niego kciuki, bo trudno dziś o drugiego, tak sympatycznego towarzysza miejskich podróży! Dane Techniczne: Napęd Rodzaj silnika: elektryczny Pojemność: - Oś napędzana: tylna Moc maksymalna: 17 KM Maks. moment obr: 57 Nm / 0-2100 rpm Skrzynia biegów: automatyczna, 1-biegowa Nadwozie Długość / Szerokość / Wysokość: 2338 / 1396 / 1454 mm Rozstaw osi: 1686 mm Pojemność bagażnika w litrach: 31 Masa własna: 473 kg Ogumienie przód: 125/80 R13 Ogumienie tył: 145/80 R13 Dane eksploatacyjne producenta (test) Przyspieszenia: od 0 do 30 km/h: 3,6 s od 0 do 50 km/h: 8,0 s od 0 do 80 km/h: 26,4 s Prędkość maksymalna: 80 km/h Zużycie paliwa – trasa: 0 l/100km Zużycie paliwa – miasto: 0 l/100km Zużycie paliwa – cykl mieszany: 0 l/100km Pojemność zbiornika paliwa: brak Emisja CO2 [g/km]: 0 Zasięg: 100 km (70 km) Czas pełnego ładowania: 3,5 h Cena podstawowa modelu: 33 900 zł Cena testowanego egzemplarza: 39 600 zł

benzynoseksualny

Drapieżnik alfa

Zimna wojna – czyli napinanie muskułów i strasznie się nawzajem. Rozwijanie nowych technologii i pchanie za wszelką cenę maszynerii wojennej na najwyższe dostępne levele. Gdy dwa państwa biorą udział w tego typu konfrontacji, cała reszta świata nie może spać spokojnie. Każde państwo, które może, zaczyna podejmować działania, które sprawią że i jego obywatele będą mogli spać spokojnie. Eskalacja konfliktu geometrycznie rozciąga się na cały świat. Aż w końcu któryś z „graczy” musi powiedzieć pass. Świadczy to o dwóch rzeczach. Albo nie miał już jaj, pieniędzy i nerwów, albo chłodno przekalkulował ryzyko, schował dumę do kieszeni, przyznał że przegrał i zajął się czymś innym. I muszę wam powiedzieć, że to co działo się pomiędzy Mitsubishi a Subaru na przestrzeni ostatnich lat to właśnie taka zimna wojna. Japońskie skurczybyki okopały się na motoryzacyjnej linii Marignota i z determinacją samurajów walczyli o każde następne trofeum w rajdach WRC. Mitsu wypuszczało kolejne generacji fantastycznego Lancera EVO – samochodowego odpowiednika doktora House’a. Zimnego skurwiela, giganta w swojej klasie, dla którego liczyły się tylko wyniki, wyniki i wyniki. Subaru natomiast odpowiadało innym doktorem – Hannibalem Lecterem, maniakiem, totalnym schizolem i zabójcą, który z wyrachowaniem obcinał głowy konkurencji. Co na to pozostali producenci, zajmujący się podobną klasą aut? Nissan zbroił swoje Skyline’y w napędy na 4 koła i nowe sprężarki. Renault pakowało coraz mocniejsze motory i większe dyfuzory do Meganek i Clio R.S. Na co Volkswagen odpowiedział latającym bakłażanem Seatem Cuprą, który jest szybszy na niemieckim Ringu od Megany o kilka sekund. Chociaż zaraz zaraz, już nie, bo żaboloty zabrali się za Megane, usunęli z niej stojaki na bagietki i berety, przez co stała się lżejsza i szybsza i znów mają rekord! Honda natomiast odgraża się od kilku lat, że nowy Civic Type-R pojedzie na północnej pętli toru Nurburgring, tak szybko, że nie zdarzą go nawet dobrze wyprodukować a już będzie na mecie. To i tak nic, w porównaniu z tym co wyprawiają inne marki. Kia robi wszystko co może, żeby ProCee’d choćby wyglądał na sportowy, a Hyundai wymyśla Velostera, ślepo wierząc, że ludzie pochylą się nad jego odrażającą brzydotą z litością i kupią ten samochodowy odpowiednik człowieka-słonia. Niemcy również, niby od niechcenia, niby nie zważając na przepychanki „drobnicy” ładują gargantuliczną ilość koni mechanicznych do Beemek xdrive i Audi holdex-niby-quattro. Ale czym są te ich aryjskie napędy na 4 koła, przy ogorzałej na rajdach, czterokołowej furii Evo i Imprezy? Oczywiście, nie można powiedzieć że działają źle, ale napęd 4×4 z BMW w porównaniu z Subaru, jest jak lalunia w obcasach, przy pieszej turystce w butach z membraną na wycieczce nad Morskie Oko. Owszem, każda z nich dotrze na miejsce. Ale to ta pierwsza będzie ślizgać się na kamieniach, kląć i machać wściekle podróbką torebki Gucci. I to właśnie po nią najpewniej przyleci GOPR helikopterem, gdy się przewróci i kostka spuchnie jej jak serdelek z Biedronki w mikrofalówce. Wracając do zimnej wojny między obydwoma rajdowymi sedanami. Pomimo, iż w rajdach WRC obydwie stajnie nie biorą już udziału, mogę stwierdzić że wojnę wygrało Subaru. Ponieważ najnowszy model na rok 2015 właśnie niedawno wyszedł na rynek. Natomiast Mitsu zapowiedziało, że przestaje się zachowywać jak ośmiolatek i ma coś lepszego do roboty niż ciągłe porównywanie wielkości penisów z Subaru. I idzie pobawić się innymi zabawkami. Odpuszczają Evo na rzecz nowego projektu sportowej bryki, bazującej ponoć na legendarnym coupe 3000GT. Cytując wprost z nowego filmu o Godzilli: „zostaje jeden pradrapieżnik alfa” nowiusieńki sedan, nazwany przez Subaru nie „Impreza WRX STI” a „WRX STI”. Czemu bez Imprezy? Nie wiem, może jest to ślepa wiara, że auto obroni się samo, może chęć oddzielenia cywilnej linii modelowej od ryczących potomków rajdówek? Ja tam bym wolał siedzieć w aucie, które na bagażniku ma emblemat IMPREZA. To hasło wytrych, dla każdego motomaniaka. Podobnie jak hasło „Jennifer Lawrence nago” dla każdego nastolatka. Trochę szkoda, że zrezygnowano z tej nazwy. W każdym bądź razie, miałem niezwykłą okazję i nie powiem, przyjemność jeździć przez parę dni tym sedanem. I jak jest? Jak jest? Powiem tak: Subaru-cholernie-WRX-szybki-STI! Słodki Jezusie nie jesteście w stanie nawet pojąć jak to auto się prowadzi! Do tej pory nie jestem pewien czy więcej frajdy sprawiało mi przyspieszanie w tempie rozpędzającego się F-16 czy wychodzenie z zakrętów z pedałem gazu przyspawanym do podłogi! W nowym słowniku Subaru wyraz „podsterowność” jest pewnie opisany jako ”hipotetyczna sytuacja”. I jestem idiotą i ignorantem, jeżeli chodzi o umiejętności prowadzenia samochodu, ale powiem wam jedno, wracając tym autem do Krakowa, byłem cholernym Colinem Mcrae! Sposób w jaki STI daje kierowcy wyczuć drogę, dostępną moc i przyczepność jest niesamowity! Auto drze Ci się prosto do ucha: „Zakręt! Nie zwalniaj jak ciota! Dam radę!” albo „Dziesięć TIRów, wyprzedzę je wszystkie na raz, tylko na Boga, zredukuj do trójki i wbij nogę w gaz!”. Czułem nawet zmiany w twardości, jakości, cieple i wilgotności nawierzchni zupełnie jakbym lizał asfalt! Moc i kontrola – kontrola i moc! Samochód ma jakieś tam tryby pracy, ale ja i tak zawsze starałem się jeździć na najostrzejszym który nazwano „sport hasztag” – japońska fantazja;) Naprawdę nigdy jeszcze nie czułem się tak zrośnięty z autem. Widziałem więcej, oglądałem głąb swojej duszy, rozumiałem wszechświat. W dodatku w systemie audio lecieli The Doors! Subaru naprawdę powinno zmienić nazwę STI na LSD! W trybie „S hasztag” samochód „rozmawia” z tobą, z taką siłą i agresją, jak twoja dziewczyna, gdy sugerujesz że nie powinna brać dokładki ciasta. Cała moc jest dostępna praktycznie od dwóch tysięcy obrotów, gdy do akcji wchodzi turbo-kraken. A mocy tej mamy naprawdę pod dostatkiem! Wylewa się poprzez 4 koła jak kipiące mleko… Uwaga! FAKTY: silnik typu boxer ma pojemność 2,5 lita, 16 zaworów i moc 300 koni mechanicznych. Gdy nie jesteś gruby i przerażony, możesz rozpędzić się do setki w lekko ponad pięć sekund! Gdy przyspieszasz dalej, możesz osiągnąć prędkość 170 km/h na odcinku mniejszym niż 400 metrów! Jednym słowem: GRUBO! I nie jest tak, że ta moc onieśmiela, jest jakaś nieokiełznana i szalona! Auto prowadzi się tak, że spokojnie mogłoby jeździć dwa razy szybciej, niż podpowiada rozsądek. Sam napęd na 4 łapy to w końcu owoc dwudziestoletniej ewolucji modelu STI. Któregoś wieczoru nie wytrzymałem i w wyjechałem na ulice w deszczu. Pomyślałem, że każdy samochód ma ten punkt, gdy nawet kontrola trakcji spogląda na kierowcę jak na imbecyla i chowa się w desce rozdzielczej, czekając na wypadek. Nie w tym wypadku, bo na każdą próbę wejścia i wyjścia ze śliskiego łuku, auto reagowało jakbym je obrażał moją nieudolnością. Kilka mignięć na desce rozdzielczej, leciutka, dosłownie kilkustopniowa kontra kierownicą i po robocie. Cudo! O wnętrzu napiszę tylko tyle, że jest w środku. I jest czerwono-czarne. Fotele wydają się niezbyt sportowe, ale trzymają ciało jak pitbull łydkę. Kierownica jest fajnie mięsista i przystrojona ogromną ilością guzików które robią rzeczy. Nie zajmowałem się tym zbytnio, bo byłem zajęty wyprzedzaniem innych, kręceniem z niedowierzaniem głową i wrzeszczeniem z radości. Nie, teraz serio, podobają mi się tego typu wnętrza. Tak proste i nieskomplikowane, ale nie nudne. Bardziej klasyczne. Miałem szczęście posiadać bogatszą wersję, z dotykową radio-nawigacją i podgrzewanymi siedzeniami. Samo audio było serwowane od Hamana i Kardona, więc banglało jakbym siedział w Carnegie Hall. Niestety jeżdżenie w sobotni wieczór po mieście srebrnym sedanem i słuchanie na cały regulator Sisters Of Mercy na zmianę z Radiohead nie zbudza zainteresowania płci przeciwnej, ale nic to. W końcu jechałem trzystukonną, mobilną halą koncertową, więc miałem na wszystko inne wywalone. Właśnie, a propos srebrnego sedana. Jesteście pewnie na tyle rozgarnięci, że popatrzyliście na zdjęcia, prawda? Gdzie jest więc niebieski sedan, ze złotymi felgami i skrzydłem od myśliwca na tylnej klapie? NIE MA! Strasznie mi się podobało, że testowy egzemplarz nie był ubrany w klasyczne, Subaro-rajdowe wdzianko. Nie lubię afiszować się tego typu rzeczami, więc tym bardziej srebrna Godzilla przypadła mi do gustu. Owszem, jeżeli znasz się na autach w stopniu podstawowym, od razu zauważysz, z czym masz do czynienia. Nie sposób nie zauważyć wielkich czarnych alufelg, wlotu powietrza na masce, ani nadmuchanych nadkoli. Nie sposób też nie usłyszeć charakterystycznego bulgotu przeciwstawnych cylindrów japońskiego boxera. Ale i tak auto pozostaje mocno anonimowe. Gały otwierają się dopiero, gdy wybucha mocą spod żółtego światła i leci jak pocisk balistyczny… Czy auto jest ładne? Yhh, nie jest to na pewno Alfa Romeo, Citroen DS czy chociażby nowa Mazda. Ale ma swój niepowtarzalny urok. Zabawny szalony sedan na sterydach. Jeżeli oglądacie zdjęcia, przypatrzcie się dłużej i i sami oceńcie. Mi się spodobał, jednak byłbym za zamontowaniem malutkiej, kilkucentymetrowej lotki na bagażniku, żeby zbalansować agresję przodu. Czy mogę jednak nazwać WRX STI najlepszym autem jakim do tej pory jeździłem? Z pewnością! Nie ma bowiem w sobie egzotyki i cudaczności modeli stricte sportowych, a i tak nakopałby większości z nich do dupy. I jeżeli jesteś na tym etapie w życiu, gdy zaczyna cię interesować rozmiar bagażnika i tylnej kanapy, a jednocześnie chciałbyś mieć grubą moc pod prawą stopą, pomyśl o WRX STI. Ja myślę nad nim do tej pory. Nawet sprawdzałem, czy nikt nie chciałby kupić nerki albo innego mało ważnego narządu. Ktokolwiek z was? Cena wywoławcza 180 tysięcy złotych! Właśnie tyle potrzebuję, by mieć to auto. Ehh, może kiedyś!…   Dziękuję najmocniej Subaru Import Polska, za powierzenie mi tego wspaniałego samochodu! Drżałem co noc, czy rano zastanę go na felgach, czy na cegłach:P Dziękuję również Robertowi z Subaru i Magazynu Plejady za zaufanie i wiarę we mnie:) Oraz mojej Magdalenie za te piękne obrazy, które dopełniają mój tekst! Tagged: wrx sti subaru awd impreza rally car auto samochód 4x4 napęd rajdy colin mcrae loeb spojler japonia japan fuji godzilla alfa felieton

Honda Civic Tourer 1,8 i-VTEC Sport - test [galeria]

Autokult

Honda Civic Tourer 1,8 i-VTEC Sport - test [galeria]

Mało który producent dobrze radzi sobie z budową kombi. Często twórcy tego typu nadwozi już na początku poddają się w kwestii stylistyki, przybijają sedanowi z tyłu kanciastą budę, byle tylko liczba litrów pojemności w katalogu zgadzała się z wymaganiami stawianymi przez rynek. I tak powstają niezliczone ilości paskudnych karawanów. Niby praktyczne, więc trochę kuszące, ale z drugiej strony tak niezgrabne, że kupią je tylko ci, którzy mają garaż, bo mogą ukryć auto sprzed domu przed wzrokiem sąsiada. Są jednak nieliczni producenci, którzy włożyli w swoje kombi mnóstwo pracy i udało im się połączyć praktyczność ze znakomitą stylistyką. Tak właśnie jest w przypadku nowej Hondy Civic Tourer.Czytaj więcej w Autokult.pl

młoda rp moto

Nissan Note 1.5 dCi Tekna - test

Nissan w swojej historii miał gorsze i lepsze samochody. Z pewnością każdy po dziś dzień pamięta Patrola, który był, jest i będzie jednym z lepszych aut terenowych świata. Z drugiej strony miłość kobiet do miejskiej Micry sprawiała, że sprzedawały się one bardzo dobrze. Co będzie

Nissan Qashqai dCi 130 4x4 Tekna - test

Autokult

Nissan Qashqai dCi 130 4x4 Tekna - test

Współczesny kierowca ma bardzo wygórowane wymagania względem swojego samochodu. Kupując nowe auto każdy chciałby dostać maksymalnie dużo za stosunkowo niewielką cenę. Chcemy samochodów oszczędnych, komfortowych, atrakcyjnych pod względem stylistyki i dobrze wykonanych. Czy nowy Nissan Qashqai poszedł w ślady swojego poprzednika i wpasował się w te wymagania?Czytaj więcej w Autokult.pl

Opel Cascada 1,6 Turbo w trasie - samochodem na wakacje [cz.10]

Autokult

Opel Cascada 1,6 Turbo w trasie - samochodem na wakacje [cz.10]

Wyjazd samochodem w dłuższą podróż to świetna okazja do gruntownego poznania auta. Opel Cascada gościł już na naszym redakcyjnym parkingu w zeszłym roku, jednak dopiero realizując cykl poradników "Samochodem na wakacje" poznaliśmy go lepiej nawijając na koła ponad 4000 kilometrów.Czytaj więcej w Autokult.pl

młoda rp moto

Skoda Citigo

Każdy test małego miejskiego auta rozpoczyna się od przydługiego wstępu, jak to miejskie auta zdetronizowały większych braci, coraz bardziej podbijając współczesny rynek motoryzacyjny. Jakkolwiek kwieciście nie próbowalibyśmy tego ubrać w słowa, test tego typu samochodu właśnie tak

Nowy Mini Cooper - test kultowego malucha

Autokult

Nowy Mini Cooper - test kultowego malucha

Mini w wersji hatchback to auto, przy którym zbyt duże zmiany stylistyczne wprowadzone do nowej generacji modelu mogą odbić się czkawką. Udana reaktywacja marki sprzed lat i skutecznie pozycjonowanie jej w segmencie premium to w dużej mierze zasługa odpowiedniego doprawienia motoryzacyjnej klasyki nutką nowoczesności. Nie dziwi więc fakt, że nowe Mini wygląda tak, jak wygląda i wiele osób pomyli je na ulicy z poprzednią generacją. Daleko tu do stylistycznej rewolucji, a zmiany przypominają bardziej lifting niż nowy model. Zachowano niemal wszystkie charakterystyczne cechy, a prezentowana konfiguracja z czarnymi akcentami i białym dachem jest jedną z najpopularniejszych. Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, pod warstwą kolorowej blachy skrywa się mała rewolucja.Czytaj więcej w Autokult.pl

Renault Mégane 5d 1,2 TCe 130 KM BOSE - test

Autokult

Renault Mégane 5d 1,2 TCe 130 KM BOSE - test

Renault chwali się, że zmienili Mégane nie do poznania. Czy tuszowanie niedoskonałości nowymi oczami rzeczywiście coś zmienia? Czy pod nowymi kształtami kryje się dojrzałość konstrukcji, która będzie potrafiła skusić klientów w jednym z najbardziej wymagających segmentów?Czytaj więcej w Autokult.pl

Suzuki V-Strom 1000 - test

Autokult

Suzuki V-Strom 1000 - test

Suzuki V-Strom 1000 to motocykl popularny wśród entuzjastów jednośladów od wielu lat. W tym roku japoński producent zaprezentował odświeżoną wersję tego modelu. Suzuki w komunikatach prasowych śmiało twierdzi, że maszyna ta jest idealna do turystycznych podbojów wszystkich dróg. A jak to wygląda w praktyce?Czytaj więcej w Autokult.pl

AutomotiveBlog

Vlog #7 – wakacje i MiVue 568 Touch

Rozpoczynają się wakacje, a z nią przygoda z marką Mio, która użyczyła do testów swoją najnowszy wideorejestator (czyt. kamerę samochodową) jaką jest MiVue 568 Touch. Ta szerokokątna kamerka samochodowa z dotykowym ekranem nagrywa filmy w jakości Full HD, ma wbudowany czujnik GPS. Umożliwia również nagrywanie zdarzeń oraz wyposażona jest w czujnik ruchu. Do tego wszystkiego […]

Lexus GS300h Prestige - test

Autokult

Lexus GS300h Prestige - test

Nowy Lexus GS to stosunkowo młody gracz w segmencie E, który wyróżnia się pewną nietypową cechą. Japoński producent nie bacząc na poczynania konkurencji ma w swojej ofercie wyłącznie wersje silnikowe zasilane benzyną, a w alternatywie dla jednostek pracujących na oleju napędowym proponuje układy hybrydowe. Od kilku miesięcy oprócz zamykającego cennik wariantu GS450h klienci mają do wyboru również coś tańszego – GS300h. Lexus od dawna chętnie stawia na alternatywne zespoły napędowe i ich promocję. GS300h ma być prawdziwą gratką dla tych, którzy liczą się z ceną zakupu i nad sportowe wrażenia przekładają niskie zużycie paliwa.Czytaj więcej w Autokult.pl

młoda rp moto

Fiat Panda Cross - mini SUV

Panda Cross to prawdziwy uterenowiony maluch - auto sprawdzi się wszędzie tam, gdzie inne miejskie modele nawet nie próbują wjechać.Niewielka Panda potwierdza swą wydajność terenową nie tylko „bojowym” wyglądem i powiększonym prześwitem. Auto zostało wyposażone w układ napędowy

Škoda Octavia Scout 2,0 TDI 184 KM DSG – pierwsza jazda

Autokult

Škoda Octavia Scout 2,0 TDI 184 KM DSG – pierwsza jazda

W lipcu zadebiutowała Škoda Octavia Scout, kolejne uterenowione auto osobowe czeskiego producenta. Mieliśmy okazję sprawdzić jak jeździ.Czytaj więcej w Autokult.pl

Peugeot 308 SW 1,2 e-THP 110 - pierwsza jazda

Autokult

Peugeot 308 SW 1,2 e-THP 110 - pierwsza jazda

Peugeot 308 w wersji hatchback dzięki namaszczeniu tytułem Car of The Year skupił na sobie sporo uwagi. W blasku zwycięzcy prestiżowego plebiscytu wygrzewać się będzie również nieco bardziej funkcjonalna odmiana, czyli kombi, które od teraz występuje jedynie pod nazwą SW.Czytaj więcej w Autokult.pl

Mazda 3 2.0 SkyActiv-G 2.0 165 KM SkyEnergy

Motofilm

Mazda 3 2.0 SkyActiv-G 2.0 165 KM SkyEnergy

Wybierając w dzisiejszych czasach nowego hatchbacka możemy pójść w wielu różnych kierunkach. Jedni pójdą konserwatywną ścieżką w stronę Volkswagena Golfa czy Hondy Civic, inni natomiast będą starali się poszukać czegoś, czego nie spotyka się na naszych ulicach aż tak często. Jednym z takich aut jest z pewnością nowa Mazda 3. Zacznijmy może od silnika. Do testu otrzymaliśmy model z 2-litrowym benzynowym motorem o mocy 165 KM. Wolnossąca jednostka SkyAktiv-G to zupełnie nowa konstrukcja, która, według producenta, spala o 20% mniej paliwa a jej moment obrotowy jest wyższy o 15%. Co to oznacza w praktyce? Średnie spalanie na poziomie 6 litrów benzyny na każde 100 kilometrów w cyklu mieszanym to bardzo dobry wynik! Oczywiście bez problemu możemy spalanie podnieść jeżdżąc mniej oszczędnie. 165 koni i 210 niutonometrów daje całkiem niezłe osiągi. Sprint do setki zajmuje około 8 sekund, natomiast prędkość maksymalna wynosi 210 km/h. Mamy więc do czynienia z bardzo ciekawym kompromisem między oszczędnością a delikatnym sportowym zacięciem. Manualna 6-biegowa przekładnia została również poprawiona względem poprzedniej wersji. Bardzo płynna i lekka zmiana biegów pozwala na agresywniejszą jazdę i szybkie wrzucanie kolejnych przełożeń, a ten samochód bardzo zachęca do niegrzecznych zachowań. Na szczęście zawieszenie na to pozwala i Mazdą bardzo pewnie można wchodzić w ostre zakręty i czerpać z tego frajdę. Równocześnie jazda po polskich dziurawych drogach nie jest uciążliwa i spokojna podróż przebiegnie wygodnie. Nowa Mazda 3 zdecydowanie należy do samochodów, które mogą się podobać. Nowa filozofia projektowa japońskiego producenta, nazwana KODO, polega na sportowej i dynamicznej stylizacji nadwozia. Samochód wygląda świetnie, jedynym minusem jest to, że tak bardzo przypomina większą siostrę- „szóstkę”. W testowym egzemplarzu, do dopełnienia sportowego charakteru, zabrakło mi większych felg. 16-calowe obręcze z oponami o wysokim profilu nie należą do najciekawszych, jednak zapewniają odpowiedni komfort na polskich drogach. We wnętrzu Mazdy 3 czułem się bardzo dobrze. Kierownica, mieszek drążka zmiany biegów oraz hamulca ręcznego przyozdobiono czerwoną nicią, co dodaje charakteru. Lakierowane na czarno oraz srebrno wstawki również przyjemnie uatrakcyjniają wnętrze. Dosyć głębokie fotele zapewniają kompromis między wygodą oraz trzymaniem bocznym podczas pokonywania zakrętów. Jeśli chodzi o interfejs systemu multimedialnego jest on bardzo ciekawie zaprojektowany. Wygląda nowocześnie i jest bardzo czytelny. Sterowanie wszystkimi funkcjami zapewnia dżojstik umieszczony na tunelu centralnym, jest to chyba najwygodniejsze rozwiązanie z możliwych. Wszystkie informacje wyświetlane są na 7-calowym ekranie, który jest dotykowy tylko w momencie gdy auto stoi w miejscu. Wystaje on niestety z deski rozdzielczej i aż się prosi o opcję chowania go do środka tak jak na przykład dzieje się to w Audi A3. Zaletą natomiast jest fakt, że nie zrezygnowano ze standardowego odtwarzacza płyt CD, co ma miejsce już u niektórych producentów, którzy zapominają o tym elemencie wyposażenia na korzyść portów USB czy wejść AUX. Często jednak brakuje tam opcji przesłuchania świeżo zakupionej w sklepie płyty z ulubioną muzyką. Tutaj tego problemu nie ma, a dodatkowo mamy możliwość odtwarzania multimediów z dwóch portów USB oraz slotu kart pamięci SD. Pojemność bagażnika to 364 litry, natomiast po złożeniu oparcia tylnej kanapy pojemność ta wzrasta do 1250 litrów. Przed odebraniem tego samochodu na test miałem mieszane uczucia, z jednej strony krążyły głosy że jest to świetne auto, z kolei inna grupa ludzi była nim zawiedziona. Sam nie wiedziałem już czego się spodziewać. Nowa Mazda 3 okazała się jednak świetnym samochodem, bardzo dobrą alternatywą dla konkurencji, którą szczerze mogę polecić osobom szukającym nowego auta. Za tak wyposażony egzemplarz trzeba zapłacić około 87 tysięcy złotych, jednak ceny zaczynają się już od 72,500 złotych. Pod maskę Mazdy nie zamówimy silnika wysokoprężnego. Stwierdzono, że ‚trójka’ byłaby wtedy zbyt droga.

Ford Tourneo Connect 1,6 TDCi Titanium - test

Autokult

Ford Tourneo Connect 1,6 TDCi Titanium - test

Aut rodzinnych na rynku obecnie nie brakuje. Bez względu na definicję, jaką przyjmiemy, zawsze znajdzie się grupa samochodów, która się w niej zmieści i będzie w stanie ze sobą wzajemnie konkurować w tym segmencie. Teraz do gry wchodzi nowy Ford Tourneo Connect.Czytaj więcej w Autokult.pl

Peugeot 2008 1,6 VTi Allure - test

Autokult

Peugeot 2008 1,6 VTi Allure - test

Uterenowione kombi to nie chwilowa moda, lecz trwający od lat trend szukania niszy dla nowych modeli i zaspokajania coraz węższego grona klientów. Przewrotnie zaproponowanie jednego auta w kilku specyficznych odmianach pozwala zgarnąć szerokie grono klientów różnych segmentów do jednego worka podpisanego nazwą modelu. Jednak Peugeot przygotował coś zupełnie innego. Zamiast oferowania wielu rozwiązań postawił na jedno, kompromisowe. Stworzył jednego, małego crossovera o kształcie kombi, zamiast funkcjonalnego kombi i stylowego crossovera. I to się udało.Czytaj więcej w Autokult.pl

Mercedes Citan 109 CDI 90 KM Furgon [TEST]

Motofilm

Mercedes Citan 109 CDI 90 KM Furgon [TEST]

Gdy w 1995 roku w gamie aut dostawczych Mercedesa pojawiły się modele Sprinter i Vito, była to swego rodzaju rewolucja. Marce przyświecał jeden cel – by samochody użytkowe przestały być toporne i zbyt spartańskie dla kierowców osobówek. Dość niespodziewanie w nasze ręce trafił najmniejszy z samochodów użytkowych spod znaku gwiazdy – debiutant z roku 2012, Mercedes Citan. Stworzony do codziennej pracy dla mniejszych przedsiębiorstw jest tak naprawdę bliźniaczą konstrukcją weterana segmentu – Renault Kangoo. Motywacją do wprowadzenia Citana było powszechne ostatnio wypełnianie luk w gamie modelowej. Mercedes ma silną pozycję jako producent samochodów użytkowych, jednak w jego ofercie brakowało małego auta dostawczego, które cieszą się ogromną popularnością wśród przedsiębiorców. Zaprojektowanie nowej konstrukcji od podstaw to ogromne koszta, więc niemiecka marka skorzystała ze współpracy z Renault, budując swoje auto na francuskich podzespołach. Z wyglądu bardzo przypomina Kangoo, choć obecność gwiazdy nieco podnosi jego prestiż. Lekko przemodelowany został przedni pas oraz tylne światła tak, aby upodobnić go do pozostałych modeli z gamy Mercedesa. Citan dostępny jest w 4 wersjach nadwoziowych – od kompaktowego furgona, przez prezentowany na zdjęciach furgon długi , ekstra długi, kończąc na kombi. Ten ostatni wydaje się najbardziej uniwersalną opcją. Poza towarem jest w stanie zabrać na pokład 4 osoby w cywilizowanych warunkach, przez co może być również wykorzystywanym prywatnie na wakacyjne wojaże. Zaglądając do wnętrza można znaleźć wiele elementów Renault – nawiewy, pokrętła, przełączniki czy kontrolki. Kilka rzeczy świadczy jednak o tym, że mamy do czynienia z Mercedesem – chociażby klasyczna jedna dźwignia do kierunkowskazów i wycieraczek przy kierownicy. Uwagę zwraca duża liczba praktycznych schowków. W podłokietniku zmieścimy przynajmniej dwie 1,5 litrowe butelki PET, na półce nad głową najczęściej będą gościć wszelkie dokumenty, zaś wszystko inne zmieścimy w kieszeniach na drzwiach i obszernym schowku przed pasażerem. Na desce panuje przejrzystość i ergonomia. Zastosowano twarde materiały, które dają jednak poczucie solidności. Bardzo dobrze gra radio z opcjonalnymi złączami AUX, USB. Może także pełnić role zestawu głośnomówiącego Bluetooth, niestety wymaga sporej dopłaty – ponad 1000 zł. Należy pochwalić wygodę foteli i świetną widoczność przez duże szyby i lusterka. W środku poczujemy się jak w typowym dostawczaku, a każdy kto choć raz próbował wie, że w jeździe nimi jest sporo fajnego. Zawieszenie Citana podkreśla przyjemność prowadzenia. Jest dość sztywne, nie pozwala nadwoziu wychylać się na boki ani nurkować, zachowując przy tym nieodstający od samochodów osobowych komfort na nierównościach. Można wybrać jeden z 4 wariantów silnikowych – 3 silniki diesla 1.5 dCi o mocach 75 KM, 90 KM oraz 110 KM i benzynowy turbodoładowany 1.2 o mocy 114 KM. W naszym egzemplarzu zagościł 90 KM diesel, który okazuje się optymalnym rozwiązaniem. Zużycie paliwa może zejść poniżej 5 l/100 km. W połączeniu z manualną skrzynią zestopniowaną typowo miejsko, Citan chętnie nabiera prędkości. W dobrym miejscu umieszczono lewarek, co zwiększa komfort zmiany biegów. Jednak powyżej 100 km/h krótkie przełożenia i duży opór powietrza dają o sobie znać – w kabinie robi się głośno. Od bliźniaczego Renault, Mercedes Citan jest droższy o ok. 10 tys. zł. Poza znaczkiem i kilkoma detalami, auta się nie różnią – dopłacamy zatem za markę. Czy to wystarczy, by się na niego zdecydować? Na pewno przedsiębiorcy, którzy w swojej flocie stawiają na Mercedesa i mają już Sprintera, czy Vito chętnie zachowają spójność w poszukiwaniu najmniejszego dostawczaka. Z kolei mali przedsiębiorcy, którzy potrzebują samochodu do pracy, ale też jeżdżą na wakacje z liczną rodziną, z pewnością docenią wersję kombi jednocześnie spełniając marzenie o własnym Mercedesie. Cena od: 54 100 zł (bez VAT 23%) Cena testowanego egzemplarza: 62 313 (bez VAT 23%) Dane Techniczne: Napęd Rodzaj silnika: diesla, turbodoładowany, R4 Pojemność: 1461 cm3 Oś napędzana: przód Moc maksymalna: 90 KM / 4000 rpm Maks. moment Obr: 200 Nm / 1750-3000 rpm Skrzynia biegów: 5-biegowa manualna Nadwozie Długość / Szerokość / Wysokość: 4321 / 1 829 / 1810 mm Rozstaw osi: 2697 mm Długość przestrzeni ładunkowej: 1753 mm Objętość przestrzeni ładunkowej: 2,3 m3 Ładowność: 595 kg Masa własna: 1380 kg Dane eksploatacyjne producenta (test) Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 14.2 s Prędkość maksymalna: 165 km/h Zużycie paliwa – trasa: 4,4 l/100km Zużycie paliwa – miasto: 5,2 l/100km Zużycie paliwa – cykl mieszany: 4,7 l/100km Pojemność zbiornika paliwa: 60 litrów Emisja CO2 [g/km]: 117

Citroën C5 Tourer 2,2 HDI A/T Exclusive - test

Autokult

Citroën C5 Tourer 2,2 HDI A/T Exclusive - test

7 lat - dokładnie tyle czasu minęło od zaprezentowania światu Citroëna C5 II generacji. Przez ten czas w motoryzacji wydarzyło się bardzo wiele. Czy popularne auto segmentu D ma jeszcze coś, czym może się pochwalić?Czytaj więcej w Autokult.pl

Honda NC750S - test

Autokult

Honda NC750S - test

Honda tworzyła model NC750S przede wszystkim z myślą o fanach jazdy miejskiej. Motocykl miał być atrakcyjny wizualnie, praktyczny, a także wpisujący się w oczekiwania ludzi młodych. Miał być również godnym następcą modelu NC700S. Z uwagi na to, że jestem osobą względnie młodą (czyli wstrzelającą się w grupę, do której chce trafić Honda) sprawdziłam potencjał rozrywkowy, atrakcyjność i praktyczność nowości Hondy - modelu NC750S.Czytaj więcej w Autokult.pl